Temat: Współlokatorka!!

Wybaczcie te wykrzykniki, ale ponoszą mnie emocje.

Ale po kolei: mieszkam w kawalerce z pewną dziewczyną od 2 miesięcy. Jeden pokój.
W sumie nie ustalałyśmy na początku zasad mieszkania, tylko powiedziałyśmy sobie, że postaramy się sobie nie przeszkadzać.

I się zaczęło..

Od samego początku wpadał jej chłopak na kilka godzin raz w tygodniu. Oczywiście bez żadnego uprzedzania mnie wcześniej.
Potem jej chłopak raz w tygodniu przyprowadza kolegę (wpadali po zajęciach), bez uprzedzeń.
Potem współlokatorka przyprowadziła 2x ludzi z grupy do mieszkania (oczywiście, nie mówiąc mi o tym, rano, koło 9, na całe szczęście zdążyłam zmienić piżamę).
Jej chłopaka raz w tygodniu zaczęłam tolerować...

ALE TERAZ TO JUŻ MNĄ MIOTA.
Miałam nadzieję na SPOKOJNĄ sobotę....+ wykorzystać ją na naukę... ale przed chwilą przyszła do niej koleżanka, bo "zachciało im się gotować".

Wiem, że może dla was to nie jest problem, bo nie chodzi o to, że ona nie ma prawa tu nikogo przyprowadzać, ale my dzielimy małe mieszkano, jeden pokój! A ona nawet nie raczyła mnie chociaż dzisiaj uprzedzić.
Raz zwróciłam jej uwagę, to potem się obraziła, kilka razy uprzedziła mnie, że ktoś wpadnie, ale znowu ma to gdzieś.

Myślalam, żeby robić to co ona: wpraszać ludzi, bez uprzedzeń, ile się da, ale boję się, że nastanie "wojna na znajomych w mieszkaniu".


Pomóżcie, bo już nie wiem co robić...........:(
no takie rozmowy do przyjemnych nie należą niestety, ale nie masz innego wyjścia. powiedz jej że taka sytuacja Ci nie odpowiada i koniec. wojny nie opłaca się prowadzić. ja prowadziłam i ja na tym źle wyszłam, bo to ja miałam ciężkie studia i dużo nauki, którą niestety zawaliłam przez jej codzienne macanie się we wspólnym pokoju, a ona była na pseudostudiach i w ogóle uczyć się nie musiała. jedyne co osiągnęłam to było to, że codziennie jej dopie*dalałam i humor psułam i widać, że się denerwowała. ale ostatecznie się wyprowadziłam, bo przez takie idiotki nie raz można naprawdę rok zawalić :/
Masz rację, ta "wojna" nie byłaby rozsądna, biorąc pod uwagę ile mam nauki.

+ czytam właśnie temat patasoli ... myślałam,że to ja mam źle ale niektóre z dziewczyn, to dopiero miały sajgon.
Dobra, zbieram się w kupę.

Dzięki wszystkim osobom, które zrozumiały temat, rady się przydały :)
> Ja rozumiem autorkę tematu. niektórzy po prostu
> trafiaja na takie tępe współlokatorki i egoistki,
> że nic się im przetłumaczyć nie da. i żyć z nimi
> też się nie da. to, że ktoś wraca zmęczony po
> kilku godzinach na uczelni i musi się uczyć na
> następny dzień na wejściówkę ( o tak, niektórzy na
> studiach mają codziennie wejściówki a jak ich nie
> zdadzą to wyrzucają ich z zajęć) i nie ma miejsca
> we własnym mieszkaniu, za które płaci to jest
> chore. Albo jak dziewczyna ma okres i ją brzuch
> boli i chciałaby poleżeć i odpocząć a tu obcy dla
> niej ludzie. i codzienne wizyty chłopaka też nie
> są na miejscu. jeżeli ktoś jest aż tak aktywny
> towarzysko to może on powinien myśleć o wynajęciu
> innego mieszkania? to, że ktoś chce mieć spokój i
> nie chce siedzieć ciągle z obcymi ludźmi nie
> oznacza, że jest nienormalny i nie ma swoich
> przyjaciół. 

zgadzam sie w 100%:)
ja też Cię doskonale rozumiem - w pierwsze dni okresu jestem nie do życia i uciekam nawet przed rodziną, a co dopiero jakbym miała znosić towarzystwo obcych osób...  I też dzieliłam pokoje na studiach, więc niech nikt mi nie wmawia, że autorka tematu jest nietowarzyska itd. 
KAŻDY ma prawo do prywatności i chwili spokoju! 
Cóż, rozmowa Cię nie ominie - to jest pewne. Ja na początku bym spisała sobie ile razy w tyg współlokatorka sprowadza sobie ludzi, bo może ona nie widzi tego, że to jest za często ? A może ustalicie jakiś grafik, kiedy mogą przychodzić goście, a kiedy nie? 

A poza tym spotykać można się z ludźmi chociażby na mieście, więc nie wiem czemu ona tego nie może robić ...
Keri20 - gdyby pod tym co napisałaś był znaczek "lubię to", to bym kliknęła ;)

Dobre spostrzeżenie ze spotkaniami na mieście!
wpółczuję Ci,,,ja mieszkam w akademiku,rok temu byłam z dwiema dziewczynami, a teraz jestem z innymi dwiema, bo jedna jest z mojej grupy no i jest pietro nizej
ale ogólnie i rok temu i teraz mieszkało mi się bardzo dobrze
moje współ jak ktos przychodził, to zawsze informowały o tym dzien wczesniej, albo rano i tyle,,,a nie zdarzało sie to często, bo raz na dwa tygodnie mniej więcej, mi też zdarzało się z nimi pić i pogadać, bo fajni ludzie, no i mówie to było rzadko
czasem raz w tygodniu wpadał chłopak jednej z nich, ale ogolnie spoko, bo jak robili obiad to siedzieli 2 h w kuchni a potem szli na spacer...więc jakby ich nie było / i ogolnie spoko gosc, wiec wszystkie lubilysmy z nim pogadac pare minut

nie moge sobie wyobrazic, że ktos zwala sie do mieszkania, a wspol nawet nie uprzedzi o tym fakcie,,,to trochę brak kultury,,,
zresztą w moim akademiku jest zasada, że można odwiedzać ludzi w pokoju, jak wszystkie osoby wyrażają na to zgodę,,,tak- to jest w regulaminie,,,a i tak często ludzie siedzą na takich fotelach na korytarzu---bo tam nie przeszkadza sie nikomu, no i jest wygodniej
oczywiście  zdarzało się, że chłopak jednej przychodzil w soboty o 8 jak jeszcze spałyśmy, ale moja kol go wypraszała, sama sie ubierała i wychodzili,,,a my dalej spałyśmy
to wszystko zależy od kultury, spoko, niech ludzie przychodzą, nawet często,,,ale powinnaś o tym wiedzieć, żeby nie przywitać ich w samej bieliźnie, a podejrzewam, że twoja wspól by nie wyprosiła ludzi i nie czekala aż się ubierzesz,,,

zresztą, mieszkacie we dwie, obie płacicie tyle samo, więc się umówcie, że w parzyste dni ona może robić co chce,,,ale w nieparzyste ma być spokój, bo to twój czas

kwiat.pustyni- dziewczyno! opanuj sie! czy ty potrafisz tylko krytykowac ludzi i wytykac im ich bledy?? a co Ty taka idealna jestes? wszedzie Ci cos nie pasuje. Zamiast wyzywania autorki od "dup" i "tchorzow" to postaraj sie jej cos doradzic:]

A co do tematu, to na Twoim miejscu, przyprowadzilabym tez pewnego dnia jakas kolezanke, moze nawet kilka, wtedy kiedy ona nie bedzie miala gosci, tak aby i ona zobaczyla, jak mozesz sie czuc. W nastpenym tygodniu znowu kogos..tylko nie rob tego codziennie:D 

Pozniej porozmawialbym z nia na spokojnie przy herbacie, i wytlumaczyla jej co Ci nie odpowiada:)

Prawda jest taka, że widocznie nie nadajesz się do mieszkania w takiej "komunie" z kimś obcym.
Ja mieszkałam całe studia w akademiku, współlokatorek miałam kilka, chłopak jednej z nich praktycznie był czwartym mieszkańcem pokoju. Każda z nas miała znajomych - odwiedzali nas często spontanicznie - spontan w Twoim wypadku w grę nie wchodzi, bo Ty wymagasz uprzedzenia...
Hałas Ci przeszkadza.
Jeśli masz kasę to wynajmij coś sama, jak nie - czas nauczyć się życia, dialogu i kompromisów.
Większość dziewczyn przyznaje Ci rację, ale czy któraś bierze poprawkę na subiektywność Twojego punktu widzenia?
Raczej nie.
A prawda często leży pośrodku i zazwyczaj bez nagrobka.
Wspólczuje bo wiem co to znaczy :( Przez 3 lata mialam wspołloatorki a na 4 zmadrzalam :) i tak jest lepiej. Też radze spokojną rozmowe, może się okazać sympatyczniejsza przy bliższym poznaniu :)
Macie równie prawa w tym mieszkaniu. Takie rzeczy jasno ustala się przez zgodzeniem się na mieszkanie z kimś.
Inna sprawa, że pomysł z dzieleniem jednego pokoju między dwie obce osoby właściwie nie mógł się udać...
Tu nie ma niczyjej winy, to nie złośliwość z jej strony, macie po prostu różne charaktery.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.