Temat: Rankingi i opinie o uczelniach - sugerować się?

Za rok czeka mnie wybór studiów. Ze względu na sprawy finansowe wolałabym uczyć się gdzieś na Górnym Śląsku, ale jak patrzę na różnego rodzaju rankingi i opinie to uczelnie w moim województwie stoją nie najlepiej.

Najbardziej chciałabym się dostać na medycynę lub farmację. Najbliższy mnie ŚAM wlecze się na końcu ...
Biorę też pod uwagę Politechnikę Śląską, ale ona też nie stoi najwyżej.

Gdybym dostała się na medycynę lub farmację to pogodzenie nauki z pracą raczej średnio widzę ... Więc wyjazd do innego województwa odpada.

Czy rzeczywiście jest tak źle na uczelniach, które zaliczane są przez większość do jednych z najgorszych? Czy pracodawcy biorą potem pod uwagę gdzie się studiowało?

To może lepiej wybrać jakiś "lżejszy" kierunek, wyjechać do innego miasta, pracować i studiować?
Jakie są Wasze doświadczenia z tym związane?
szczerze mówiąc opinie nic nie znaczą - chociażby dlatego, że wszędzie znajdą się gorsi i lepsi wykładowcy ja np. studiuję w filii uam-u i mam więcej doktorów habilitowanych/z doświadczeniem niż UAM  w Poznaniu. Oceny się liczą/Średnia  z pracy, a nie szkoła.
Jak się chcesz uczyc to się wszędzie nauczysz. Pracodawca bierze pod uwagę doświadczenie i cechy osobiste potencjalnego pracownika a raczej bedzie mu obojętne czy z polibudy opolskiej czy śląskiej. Z resztą Politechnika Śląska jest na bardzo wysokim poziomie! Tak rozważasz rankingi, ale matury jeszcze nie pisałaś wiec nie zakładaj od razu, że przyjmą Cię na najlepsze uniwersytety w kraju:)
Też jestem z Górnego Śląska i nie uważam absolutnie żeby te uczelnie były gorsze... Kierowanie się jakimiś rankingami jest bezsensowne zwłaszcza że nie chcesz się stąd ruszać to podejrzewam że i tu chcesz pracować po skończeniu uczelni. Więc nie rozumiem czemu tutejszy pracodawca miałby uważać,że jesteś po gorszej uczelni tym bardziej że jesli to te same kierunki na uczelniach w różnych miastach poziom wiedzy absolwenta jest zbliżony. Poza tym zależy od kierunku bo przecież np. ŚAM nie stoi najwyżej a przecież ma takie kierunki i specjalności lepsze i gorsze a poziom uczelni jest uśredniony. Od znajomych z ŚAM akurat wiem że jest całkiem w porzadku naprawdę dobrzy profesorzy a i co najważniejsze nie ma problemu z praktykami w szpitalach,których po pierwsze jest dużo a po drugie są jednymi z lepszych w Polsce.
Oczywiście to tylko moja opinia nie musisz sie nia sugerować ;)
Życzę mądrych decyzji i miłego studiowania w przyszłości :)
To może
> lepiej wybrać jakiś "lżejszy" kierunek, wyjechać
> do innego miasta, pracować i studiować?Jakie są
> Wasze doświadczenia z tym związane?

Nie widzę specjalnej różnicy w dalszych losach znajomych - absolwentów medycyny / farmacji / stomy po uczelniach śląskich w stosunku tych, którzy kończyli w Kraku lub Wawie. Radzą sobie tak samo: dobrze.

Nie wybieraj uczelni, tylko kierunek. A śląskie akurat (medyczna, ekonomiczna, polibuda) wcale nie są takie złe.

Sama wyjechałam na studia do Krakowa nie ze względu na prestiż uczelni, ale bardziej... żeby się wyprowadzić. Jeśli bardzo zależałoby Ci na wyjeździe do innego województwa, to jest do zrobienia. Na pierwszym roku było mi najciężej, bo miałam jedynie odłożone jakieś grosze z prac wakacyjnych w Polsce, ale potem już było stypendium naukowe + kasa z wakacji, ale w UK :)
sama tam bym chciała iść na medycynę ale nie złożyłam papierów i siedzę na farmacji we wrocku...
ja po jednej wizycie na politechnice śląskiej omijam ją szerokim łukiem...totalny brak jakiejkolwiek organizacji;/
Pisząc ŚAM miałaś na myśli Śląską Akademię Medyczną? Cóż, aktualnie to jest już ŚUM i, muszę Cię zdziwić, aktualnie przoduje pod względem zdawalności LEP-u (przynajmniej według tych danych: http://www.studencimedycyny.pl/a/LEP_mlodzi_lekarze_z_Katowic_najlepsi-534 ). Poza tym kiedyś przeglądałam rankingi szkół medycznych i ŚUM był zazwyczaj w pierwszej dziesiątce (co prawda raczej pod koniec, 8-10 pozycja), więc chyba też nie jest tak źle. ;-) Jeśli chodzi o medycynę to czeka Cię ciężka praca i uważam, że raczej bez różnicy jest w tym przypadku uczelnia - wszędzie jest tak samo ciężko, na specjalizacje ciężko się dostać, trzeba długo się uczyć, ale za to lekarze zawsze będą potrzebni - obyś tylko umiała "wstrzelić" się ze specjalizacją. Po Politechnice też na pewno znajdziesz pracę, kierunki techniczne zawsze będą w cenie. Zresztą gdyby wszyscy pracodawcy patrzyli na rankingi uczelniane itd. to absolwenci prywatnych uczelni nie mieliby szans na rynku pracy, a jednak nie zawsze tak jest. Często o wiele bardziej niż papierki liczą się doświadczenia i umiejętności (tzn. jak pracodawca będzie miał do wyboru osobę po lepszej [wg rankingów] uczelni ale bez doświadczenia i z gorszym CV to pewnie wybierze osobę ze słabiej notowanej szkoły ale z doświadczeniem, po kursach, z konkretnymi umiejętnościami).
co do tej matury... rozszerzona matma z co najmniej średnim wynikiem i dostajesz się wszędzie :P Wiele uczelni w chwili obecnej ma nadal wolne miejsca, więc jeszcze trochę osób z poprawką z matury może się załapać. Teraz jest dobry moment dla uczniów, którzy pochodzą z czasów niżu demograficznego. 

Co do uczelni, ja jestem zdania, że każdy rozsądny człowiek powinien iść na politechnikę. Ilu może być tych psychologów, filozofów, dziennikarzy.. Wykształcenie ścisłe daje duże szanse, na jakiej uczelni nie jest ważne, uczyć można się wszędzie, uczelnia daje Ci tylko papier.
Pasek wagi
> Co do uczelni, ja jestem zdania,
> że każdy rozsądny człowiek powinien iść na
> politechnikę. Ilu może być tych psychologów,
> filozofów, dziennikarzy..

Jak każdy rozsądny człowiek pójdzie na politechnikę, to wtedy będziesz pytać "Ile może być tych budowlańców, architektów, mechatroników..."? ;-) A tak poważnie to o ile jeszcze można się przemóc i "na siłę" trzepać zadania i jakoś zdawać kolejne semestry, to nie wyobrażam sobie, żeby męczyć się przez 5 lat studiów i przez resztę życia pracując w zawodzie. Nie wszyscy nadają się na politechnikę, nie wszyscy nadają się na lekarzy czy nauczycieli - każde studia czy zawód potrzebują osób z określonymi cechami charakteru (nieśmiały adwokat/prokurator? nauczyciel nie lubiący dzieci? lekarz/pielęgniarka, która boi się krwi? to chyba raczej nie przejdzie) czy ze zwyczajną pasją, zamiłowaniem do tego, co się robi. Wyobrażasz sobie do końca życia zajmować się czymś, czego zwyczajnie nie lubisz? :)
To co się lubi to troszeczkę głębszy temat. Dziecko wychowane przez rodziców "utalentowanych matematycznie" będzie matme umiało, rozumiało.. prawdopodobnie pójdzie w ten kierunek. Jeśli dziecku zaszczepimy od małego myśl, że czytanie jest fajne to ono będzie kochało czytać. Tak samo z rysowaniem a także z lubieniem szpinaku. Dzieci nie mają swojego zdania, one naśladują osoby które uważają za wzór. Mówienie "nie nadaję się na politechnikę" kojarzy mi się z mówieniem mojej młodszej siostry "nie rozumiem tego zadania" ale gdy zapytam się czy próbowała chociaż zacząć cokolwiek z nim robić to słyszę odpowiedź "a po co, i tak tego nigdy nie zrozumiem"... Można mieć pasje, oczywiście. Ale chyba w dzisiejszych czasach trzeba myśleć realnie i wybierać zawody i szkoły po skończeniu których mamy szansę dostania pracy i usamodzielnienia się. Wyobrażasz sobie, że chłopak interesuje się filozofią, kończy takie studia a później jest bezrobotny albo pracuje za 800 zł i siedzi do końca życia u rodziców na karku? 
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.