Temat: Praca w budżetówce

Czy któraś z was pracuje w miejsach typu urzédy miasta, sądy, zus itd? Mogłybyście się podzielić informacją jak wam się tam pracuje, czy ciężko się dostać? Czy jest tam naprawdę tak dużo pracy jak niektórzy mówią? Jak jest z nadgodzinami, czy jest ich dużo i czy można odebrać za nie wolne? Wiem, że insytucja insytucji nierówna i wiele zależy od działu i na jakich ludzi się trafi ale może ktoś mógłby się wypowiedzieć jak to wygląda  z własnej perspektywy.

Na pewno jest jakiś konkurs, test wiedzy merytorycznej, który w jakiś sposób odsiewa osoby nienadające sięna dane stanowisko. Co mogę powiedzieć z doświadczenia? W Starostwie, gdzie pracowałam, konkursy były ustawione; z kolei w skarbówce, gdzie robi mój chłop - wręcz przeciwnie. Wynagrodzenie jest raczej bardzo dobre, do tego wlicz np. jakieś trzynastki, premie, prowizje, karty multisport, dofinansowanie na urlop z dziećmi, jakieś paczki świąteczne dla najmłodszych, wyjazdy na szkolenia, imprezy firmowe... Zależy, gdzie aplikujesz.

EDIT: Godziny pracy elastyczne, ale kazde szybsze wyjście z pracy trzeba odrobić, jeżeli nie chce być się stratnym finansowo 😉 Nie ma jednak problemu z urlopami, wolnym na żądanie, itp. Wystarczy tylko zagadać z naczelnikiem i uporządkować sprawy/papiery na czas swojej nieobecności.

Pasek wagi

Miałam okazję odbyć staż w urzędzie gminy (rolnictwo), następnie w urzędzie miasta (oświata i sport). Było to bardzo dawno, ale w obu przypadkach obserwacje miałam podobne - swoją pracę urzędnicy byliby w stanie wykonać w przeciągu 4 godzin, nie potrzebowali aż 8. Trochę pracowali, a resztę czasu spędzali na pogadankach, kawkach itd. Nie podobało się, jak interesanci przychodzili tuż po otwarciu. Dla mnie pracy nie było wiele, sporą część stażu spędziłam na graniu w gry na telefonie.

Moja przyjaciółka pracuje w starostwie powiatowym na wysokim stanowisku i rozważa rezygnację. Pieniądze są ok, ale mówi, że to praca niepewna, bardzo uzależniona od tego, jaka partia polityczna obecnie sprawuje władzę. Atmosfera też jest taka sobie, a możliwości rozwoju ograniczone. 

Moja koleżanka pracuje. Zarobki ma dobre, bo to jedna z flagowych instytucji. Jako jedyna dostała się z ulicy- kierownicy z politycznego nadania, a reszta to rodzina i znajomi królika. U niej jest akurat taka specyfika, bo bardzo dobrze płacą. Generalnie syf, kiła i mogiła. Co zmiana władzy, to wymiata kierowników i dyrektorów, ona cały czas narzeka na tą pracę, trzymają ją tylko zarobki- teraz nowa władza powyrzucała połowę pracowników, reszta pracuje w nadgodzinach. Druga pracowała w ministerstwie zdrowia- mówiła, że mobbing byl na porządku dziennym, tak samo jak praca w nadgodzinach. Dodatkowo słabe zarobki. 

Mam kilku znajomych w urzędach i w większości przypadków zarabiają bardzo słabo, okolice najniższej krajowej. Mówię tutaj o urzędzie pracy, inspekcji ochrony roślin oraz stanowisku cywilnym w wojsku. 

Na niższych szczeblach kokosów nie ma ale ratują sytuację dodatki. Z tego co się orientuję to w większości stanowiska obstawiają sami swoi i ciężko się dostać z ulicy ale się zdarza. Sama kiedyś wysłałam cv do ogłoszenia gdzie spełniałam wszystkie warunki co do jednego. Nawet nie oddzwonili 😅 Mogli chociaż zaprosić na rozmowę i sprawiać wrażenie że to faktycznie realna oferta nie obstawiona przez pociotka żadnego. Z drugiej strony przynajmniej dpy nie zawracali bo bym tylko straciła czas i nerwy. Tam chyba nawet jak mają obstawiona osobę to musi pójść oficjalne ogłoszenie o pracę. Przynajmniej kiedyś tak było. Nie wiem jak teraz.

Pasek wagi

Kwiatuszeky637383837 napisał(a):

Czy któraś z was pracuje w miejsach typu urzédy miasta, sądy, zus itd? Mogłybyście się podzielić informacją jak wam się tam pracuje, czy ciężko się dostać? Czy jest tam naprawdę tak dużo pracy jak niektórzy mówią? Jak jest z nadgodzinami, czy jest ich dużo i czy można odebrać za nie wolne? Wiem, że insytucja insytucji nierówna i wiele zależy od działu i na jakich ludzi się trafi ale może ktoś mógłby się wypowiedzieć jak to wygląda  z własnej perspektywy.

mialam okazję być na praktykach w zusie i PZU, na stażu w urzędzie skarbowym, bez znajomości się tam nie dostaniesz.  I to jeszcze dobrych, ja w sumie po tych praktykach byłam polecana przez panią kierownik, ale zjawił się ktoś z większymi plecami. 

Karolka_83 napisał(a):

Na niższych szczeblach kokosów nie ma ale ratują sytuację dodatki. Z tego co się orientuję to w większości stanowiska obstawiają sami swoi i ciężko się dostać z ulicy ale się zdarza. Sama kiedyś wysłałam cv do ogłoszenia gdzie spełniałam wszystkie warunki co do jednego. Nawet nie oddzwonili ? Mogli chociaż zaprosić na rozmowę i sprawiać wrażenie że to faktycznie realna oferta nie obstawiona przez pociotka żadnego. Z drugiej strony przynajmniej dpy nie zawracali bo bym tylko straciła czas i nerwy. Tam chyba nawet jak mają obstawiona osobę to musi pójść oficjalne ogłoszenie o pracę. Przynajmniej kiedyś tak było. Nie wiem jak teraz.

Koleżanka pracuje na państwowej posadzie i ma tak żałosne wynagrodzenie, że nie wiem dlaczego ludzie tam pracują. Miała ze 30% nizsze niz rynkowe wynagrodzenie. Jeszcze musiała po kryjomu excela uzywać, bo mieli zakaz używania

agazur57 napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Na niższych szczeblach kokosów nie ma ale ratują sytuację dodatki. Z tego co się orientuję to w większości stanowiska obstawiają sami swoi i ciężko się dostać z ulicy ale się zdarza. Sama kiedyś wysłałam cv do ogłoszenia gdzie spełniałam wszystkie warunki co do jednego. Nawet nie oddzwonili ? Mogli chociaż zaprosić na rozmowę i sprawiać wrażenie że to faktycznie realna oferta nie obstawiona przez pociotka żadnego. Z drugiej strony przynajmniej dpy nie zawracali bo bym tylko straciła czas i nerwy. Tam chyba nawet jak mają obstawiona osobę to musi pójść oficjalne ogłoszenie o pracę. Przynajmniej kiedyś tak było. Nie wiem jak teraz.

Koleżanka pracuje na państwowej posadzie i ma tak żałosne wynagrodzenie, że nie wiem dlaczego ludzie tam pracują. Miała ze 30% nizsze niz rynkowe wynagrodzenie. Jeszcze musiała po kryjomu excela uzywać, bo mieli zakaz używania

Też tak słyszałam. Pensje są niskie, ale są 13 i 14stki. Plus jakieś dodatkowe benefity czasami, ale nie wiem czy jak się to zsumuje to się tak strasznie opłaca mimo wszystko. Wydaje mi się że ludzie idą głównie dlatego, że jest takie przeświadczenie (i się chyba w sumie sprawdza z tego co wiem od znajomych pracujących w budżetówce, szczególnie w urzędach), że jak się już dostaniesz to Cię wołami stamtąd nikt nie wyciągnie :P Tzn trzeba się zwolnić samemu a tak to można do emerytury siedzieć. Więc może o tą stabilność chodzi? No i niektórzy chyba nadal widzą taką pracę jako jakąś prestiżową jak za PRL gdzie pani w urzędzie to była szycha sama w sobie. Nie wiem w sumie. Natomiast właśnie zarobki to takie meh na dzisiejsze czasy. Na pewno duża jest różnica między zwykłym Kowalskim na najniższym szczeblu a jakimś wysokim stanowiskiem w urzędzie. I to na grubą kasę. Ale to też bez pleców można pomarzyć.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.