Temat: Szybkie pytanie

Bo nie wiem czy świat oszalał czy to ja jestem do tyłu. Kobieta, która ukończyła studia II stopnia to magister, magisterka czy magistra? A może wszystkie formy są poprawne?

Cyrica napisał(a):

Wisterya napisał(a):

Cyrica napisał(a):

akurat słowo magisterka funkcjonuje w jezyku polskim zupełnie powszechnie, tak sie mówiło zawsze o kobietach pracujacych w aptece - np. magisterka mi poleciła. Dziwi mnie, że kogoś to dziwi. 

analogicznie jest ministerka, reżyserka, reporterka. Wszystkie zawody i funkcje z koncówka -ter, -er maja bardzo prostą i typową odmianę. Dzieki minister(ce) Musze zrobiła się potem jakaś parada potworków językowych ;)

ps. Aczkowiek ja nie jestem zwolenniczka feminatywów w sytuacjach oficjalnych, kiedy mówi się np. że minister zdrowia zgłosił coś tam, bo jego imie i płęc sa w tej chwili nieważne, ten człowiek w oficjalnej sytuacji wystepuje poprzez stanowisko. Co innego kiedy chcemy wskazać konkretną osobe np. ministerka zdrowia Zofia J. prowadziła po wpływem. Wtedy jest Zofią.

Podobnie przy otrzymywaniu tytułow/stopni/stanowisk, zostawiłabym je w formie neutralnej płciowo, czyli językowo męskiej, ale przeciez nie zawsze - sędzia, wojewoda... 

to ciekawe, bo w życiu nie spotkałam się, że pani magister nazywana jest ?magisterką?. Magisterka odnosi się do stopnia (jestem na magisterce, czyli na studiach II stopnia) lub do pracy dyplomowej (piszę magisterkę).

Np. : Obroniłam magisterkę. W moim rozumieniu to znaczy: obroniłam PRACĘ magisterską, a nie nie kobietę o stopniu magistra przed złym łotrem ;)

Dlatego z końcówkami -ka bym uważała, jakby ktoś nazwał mnie magisterką mogłabym poczuć się urażona. Tak ja ?doktorka?, jako żeńska forma od słowa ?doktorek?. Feminatywy w niekoniecznie muszą kojarzyć się z małymi dziewczynkami, dlatego ja uważam, że forma: ?doktora?, ?magistra? jest lepsza.

Wszystko powinno być ustalone przez radę języka.

Ja np. nazwy swojego zawodu nie potrafię zaakceptować w żeńskiej formie z końcówką -tka. Brzmi to infantylnie i uwłacza i mojemu doświadczeniu i mojemu wykształceniu. 

Co nie znaczy, że w każdym przypadku tak jest. Że pójdę za klasykiem - wolę już być magistrzycą ;)

ale Rada Języka Polskiego wypowiadała sie na tematy słowotwórcze wielokrotnie, własnie po to, żeby unikać wyjatków jakie potem trzeba wpisywać do słowników, bo ludziom tak lepiej brzmi. O samym tworzeniu żeńskich form zawodów wypowiedziała się juz  wiele lat temu, a ludzie dalej swoje, że im naturalna końcówka -ka nie pasuje.

https://rjp.pan.pl/index.php?o...

https://rjp.pan.pl/?view=artic...

Bo do wielu zawodów właśnie NIE PASUJE. Ja wiem, że naturalna wymowa jest łatwiejsza, logiczniejsza, ale sic, wolę być KOBIETĄ niż KOBIETKĄ!

menot napisał(a):

A ja, jakby mnie ktoś pytał, wolę języki bardziej neutralne płuciowo jak angielski. Więc dla mnie te feminatywy to krok wstecz w pewnym sensie. 

ale ja też tak uważam, napisałam w pierwszym poście o tym, że jesli identyfikujemy czlowieka po funkcji, nie żeby ona nie była wyrażona płciowo, bo płeć nie jest tu kluczową cechą. Zgadzam się też z Wileną, że generalnie świat dąży do unifikacji językowej w tej kwestii, a u nas nagle się feminatywów zachciało ;). 

tylko one są w naszym języku, co więcej są naturalnie przyporządkowane do systemu słowotwórczego naszego języka, bo są systemy słowotwórcze i tyle. Może sobie wystepować uproszczona komunikacja oficjalna i bogata komunikacja codzienna. Jeśli nie będziemy sobie pozwalali na próbowanie, sprawdzanie, neologizmy, to zostaną nam kalki z języków obcych. Sama zobacz ile w Twoich wypowiedziach jest słów obcego pochodzenia określającego nowe zjawiska. Mój syn jako że z połową swoich znajomych rozmawia po angielsku nie zna już polskich odpowiedników niektórych określeń, bo ich nigdy w życiu nawet nie słyszał, poznał słowo angielskie i tak brzmi w jego głowie. Mimo iż nie jest dwujęzyczny to gdzieś mu już ten obcy język wlazł głęboko. Niepokojące. A my co? Będziemy teraz z nienawiścią patrzeć na własny język bo ministerka to jest niepoważna? Nasz język ubożeje bo nam ciągłe coś w nim nie pasuje. Bo ludzie się snobuja na formie a nie na komunikacji więc następne pokolenie będzie napieprzać pongliszem, bo własny język zaczyna być przedmiotem żartów. 

Pani magister, inaczej sobie nie wyobrażam, nawet jeśli te formy są poprawne. 

menot napisał(a):

A ja, jakby mnie ktoś pytał, wolę języki bardziej neutralne płuciowo jak angielski. Więc dla mnie te feminatywy to krok wstecz w pewnym sensie. 

Za płuciowość będzie minus w dzienniku ;)

A przechodząc do ad remu: bardzo podoba mi się angielskie singular they, o którym wspomniała Wilena. W szkole nas tego nie uczyli, poznałam tę konstrukcję dopiero później na etapie praktycznej nauki poprzez używanie języka.

I pozostając w temacie - w opisanych przykładach powiem pani minister, pani doktor, bo z racji przyzwyczajenia do tych form są one dla mnie naturalne i same formują się na końcu języka (nie przemawiają do mnie argumenty, że to męskie określenia, bo nie może być nic bardziej kobiecego niż "pani" ;). Jeśli mówię o mężczyźnie - minister, jeśli o kobiecie - pani minister, jeśli używam stanowiska razem z imieniem i nazwiskiem, to oczywiście Minister Zdrowia Anna Kowalska. 

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Słuchajcie. Uczę polskiego od wielu lat. Dla obcokrajowców to, dlaczego czasem miałoby być "pani coś tam", a czasem "nauczycielka", jest niezrozumiałe i nielogiczne. Wszystkim więc od lat mówię, że to jakieś stare pierdoły i żeby mówili zgodnie z logiką. Jest prezydent, więc jest i prezydentka. "Chirurżka" jest dla nich spoko. Jeśli nie łamiecie sobie języka na "sprzątaczce", to i na "chirurżce" się nie złamie. 

"Magistrx" jest bezsensowne fonetycznie. Jak już chcemy, to "magistro" czy coś. Brzmi jak "maestro" ;)

nie no, chciałabym usłyszeć obcokrajowca mówiącego chirurżka :D Na sprzątaczce nie można połamać języka, ale chirurżka i wszelkie na -żka są straszne ;) W tym wypadku jestem na nowoformie :P Wolę sobie łamać głowę niż język ;) 

Jakby nie to, że przestałam uczyć grupy, zaprosiłabym na zajęcia ;) 

Bardzo chętnie, ja osobiście sama prowadzę projekt w USA i zapytam na spotkaniu dziś o próbę wymowy tego słowa :) Na razie zapytałam męża, to powiedział - nie piłem :P Sama nie umiem wymówić tego słowa, wychodzi mi ?chirurszka?, nie wiadomo, jakbym się starała. 

Bo niemal tak się je wymawia. Polskie "ż" często jest wymawiane jako "sz". "B" jak "p" i tak dalej... 

Mój mąż właśnie wymówił bez problemów. Gorzej ze "sprzątaczką". 

Pasek wagi

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Słuchajcie. Uczę polskiego od wielu lat. Dla obcokrajowców to, dlaczego czasem miałoby być "pani coś tam", a czasem "nauczycielka", jest niezrozumiałe i nielogiczne. Wszystkim więc od lat mówię, że to jakieś stare pierdoły i żeby mówili zgodnie z logiką. Jest prezydent, więc jest i prezydentka. "Chirurżka" jest dla nich spoko. Jeśli nie łamiecie sobie języka na "sprzątaczce", to i na "chirurżce" się nie złamie. 

"Magistrx" jest bezsensowne fonetycznie. Jak już chcemy, to "magistro" czy coś. Brzmi jak "maestro" ;)

nie no, chciałabym usłyszeć obcokrajowca mówiącego chirurżka :D Na sprzątaczce nie można połamać języka, ale chirurżka i wszelkie na -żka są straszne ;) W tym wypadku jestem na nowoformie :P Wolę sobie łamać głowę niż język ;) 

Jakby nie to, że przestałam uczyć grupy, zaprosiłabym na zajęcia ;) 

Bardzo chętnie, ja osobiście sama prowadzę projekt w USA i zapytam na spotkaniu dziś o próbę wymowy tego słowa :) Na razie zapytałam męża, to powiedział - nie piłem :P Sama nie umiem wymówić tego słowa, wychodzi mi ?chirurszka?, nie wiadomo, jakbym się starała. 

Bo niemal tak się je wymawia. Polskie "ż" często jest wymawiane jako "sz". "B" jak "p" i tak dalej... 

Mój mąż właśnie wymówił bez problemów. Gorzej ze "sprzątaczką". 

hm, nie umiem znaleźć akurat słów, zawsze mówię żaba, pożyczyć, rz mi bardziej z “sz” się wymawia.

Jeny, jak się wchodzi za głęboko, to ryje banie od samego myślenia ;😹

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Słuchajcie. Uczę polskiego od wielu lat. Dla obcokrajowców to, dlaczego czasem miałoby być "pani coś tam", a czasem "nauczycielka", jest niezrozumiałe i nielogiczne. Wszystkim więc od lat mówię, że to jakieś stare pierdoły i żeby mówili zgodnie z logiką. Jest prezydent, więc jest i prezydentka. "Chirurżka" jest dla nich spoko. Jeśli nie łamiecie sobie języka na "sprzątaczce", to i na "chirurżce" się nie złamie. 

"Magistrx" jest bezsensowne fonetycznie. Jak już chcemy, to "magistro" czy coś. Brzmi jak "maestro" ;)

nie no, chciałabym usłyszeć obcokrajowca mówiącego chirurżka :D Na sprzątaczce nie można połamać języka, ale chirurżka i wszelkie na -żka są straszne ;) W tym wypadku jestem na nowoformie :P Wolę sobie łamać głowę niż język ;) 

Jakby nie to, że przestałam uczyć grupy, zaprosiłabym na zajęcia ;) 

Bardzo chętnie, ja osobiście sama prowadzę projekt w USA i zapytam na spotkaniu dziś o próbę wymowy tego słowa :) Na razie zapytałam męża, to powiedział - nie piłem :P Sama nie umiem wymówić tego słowa, wychodzi mi ?chirurszka?, nie wiadomo, jakbym się starała. 

Bo niemal tak się je wymawia. Polskie "ż" często jest wymawiane jako "sz". "B" jak "p" i tak dalej... 

Mój mąż właśnie wymówił bez problemów. Gorzej ze "sprzątaczką". 

hm, nie umiem znaleźć akurat słów, zawsze mówię żaba, pożyczyć, rz mi bardziej z ?sz? się wymawia.

Jeny, jak się wchodzi za głęboko, to ryje banie od samego myślenia ;?

Bo to zazwyczaj po spółgłoskach słychać "sz". Jak ż/rz jest po samogłosce to wymawia się jak ż/rz. Jak po spółgłosce to często słychać "sz" a jak się na siłę mówi "ż/rz", to brzmi nienaturalnie :P spSZątaczka, pSZecinek, tSZcina itp.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Słuchajcie. Uczę polskiego od wielu lat. Dla obcokrajowców to, dlaczego czasem miałoby być "pani coś tam", a czasem "nauczycielka", jest niezrozumiałe i nielogiczne. Wszystkim więc od lat mówię, że to jakieś stare pierdoły i żeby mówili zgodnie z logiką. Jest prezydent, więc jest i prezydentka. "Chirurżka" jest dla nich spoko. Jeśli nie łamiecie sobie języka na "sprzątaczce", to i na "chirurżce" się nie złamie. 

"Magistrx" jest bezsensowne fonetycznie. Jak już chcemy, to "magistro" czy coś. Brzmi jak "maestro" ;)

nie no, chciałabym usłyszeć obcokrajowca mówiącego chirurżka :D Na sprzątaczce nie można połamać języka, ale chirurżka i wszelkie na -żka są straszne ;) W tym wypadku jestem na nowoformie :P Wolę sobie łamać głowę niż język ;) 

Jakby nie to, że przestałam uczyć grupy, zaprosiłabym na zajęcia ;) 

Bardzo chętnie, ja osobiście sama prowadzę projekt w USA i zapytam na spotkaniu dziś o próbę wymowy tego słowa :) Na razie zapytałam męża, to powiedział - nie piłem :P Sama nie umiem wymówić tego słowa, wychodzi mi ?chirurszka?, nie wiadomo, jakbym się starała. 

Bo niemal tak się je wymawia. Polskie "ż" często jest wymawiane jako "sz". "B" jak "p" i tak dalej... 

Mój mąż właśnie wymówił bez problemów. Gorzej ze "sprzątaczką". 

hm, nie umiem znaleźć akurat słów, zawsze mówię żaba, pożyczyć, rz mi bardziej z ?sz? się wymawia.

Jeny, jak się wchodzi za głęboko, to ryje banie od samego myślenia ;?

Bo to zazwyczaj po spółgłoskach słychać "sz". Jak ż/rz jest po samogłosce to wymawia się jak ż/rz. Jak po spółgłosce to często słychać "sz" a jak się na siłę mówi "ż/rz", to brzmi nienaturalnie :P spSZątaczka, pSZecinek, tSZcina itp.

To też często kwestia regionaalizów, Małopolska chyba bardziej niż reszta kraju ubezdźwięcznia zbitki spółgłosek z "rz". Pociąg do Czebini odjedzie z toru czeciego o czeciej czyjści czy :D - mój mąż pamiętam jak się świeżo po przeprowadzce z innego regionu śmiał, że tak mówimy. Po czym lata minęły. "zasymilował się" i kulturalnie, jak należy pyta czy mi coś poczymać, albo czy mogę popaczyć :D 

Wilena napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Wisterya napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Słuchajcie. Uczę polskiego od wielu lat. Dla obcokrajowców to, dlaczego czasem miałoby być "pani coś tam", a czasem "nauczycielka", jest niezrozumiałe i nielogiczne. Wszystkim więc od lat mówię, że to jakieś stare pierdoły i żeby mówili zgodnie z logiką. Jest prezydent, więc jest i prezydentka. "Chirurżka" jest dla nich spoko. Jeśli nie łamiecie sobie języka na "sprzątaczce", to i na "chirurżce" się nie złamie. 

"Magistrx" jest bezsensowne fonetycznie. Jak już chcemy, to "magistro" czy coś. Brzmi jak "maestro" ;)

nie no, chciałabym usłyszeć obcokrajowca mówiącego chirurżka :D Na sprzątaczce nie można połamać języka, ale chirurżka i wszelkie na -żka są straszne ;) W tym wypadku jestem na nowoformie :P Wolę sobie łamać głowę niż język ;) 

Jakby nie to, że przestałam uczyć grupy, zaprosiłabym na zajęcia ;) 

Bardzo chętnie, ja osobiście sama prowadzę projekt w USA i zapytam na spotkaniu dziś o próbę wymowy tego słowa :) Na razie zapytałam męża, to powiedział - nie piłem :P Sama nie umiem wymówić tego słowa, wychodzi mi ?chirurszka?, nie wiadomo, jakbym się starała. 

Bo niemal tak się je wymawia. Polskie "ż" często jest wymawiane jako "sz". "B" jak "p" i tak dalej... 

Mój mąż właśnie wymówił bez problemów. Gorzej ze "sprzątaczką". 

hm, nie umiem znaleźć akurat słów, zawsze mówię żaba, pożyczyć, rz mi bardziej z ?sz? się wymawia.

Jeny, jak się wchodzi za głęboko, to ryje banie od samego myślenia ;?

Bo to zazwyczaj po spółgłoskach słychać "sz". Jak ż/rz jest po samogłosce to wymawia się jak ż/rz. Jak po spółgłosce to często słychać "sz" a jak się na siłę mówi "ż/rz", to brzmi nienaturalnie :P spSZątaczka, pSZecinek, tSZcina itp.

To też często kwestia regionaalizów, Małopolska chyba bardziej niż reszta kraju ubezdźwięcznia zbitki spółgłosek z "rz". Pociąg do Czebini odjedzie z toru czeciego o czeciej czyjści czy :D - mój mąż pamiętam jak się świeżo po przeprowadzce z innego regionu śmiał, że tak mówimy. Po czym lata minęły. "zasymilował się" i kulturalnie, jak należy pyta czy mi coś poczymać, albo czy mogę popaczyć :D 

Cały kraj ubezdźwięcznia "trzy". Regionalizmem jest uproszczenie grupy spółgłoskowej (" cz" zamiast "trz")

W języku polskim występuje ubezdzwiecznienie, jeśli spółgłoska bezdźwięczna występuje obok dźwięcznej ( np. trzeba, wtorek). A także na końcu wyrazów  (np. kucharz)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.