- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 stycznia 2024, 20:24
Odkąd znajoma zaszła w ciążę i mi nagadała nie mogę przestać myśleć o tym jak bardzo dwukrotnie spie*doliłam sprawę. Całe życie powtarzałam, że moje dzieci nie będą miały imion z pierwszej dziesiątki popularnych. Przy pierwszym dziecku uparł się mąż, mnie się nie podoba, nigdy mi się nie podobało(!). On nawet nie nalegał a ja nie wiem dlaczego się zgodziłam. To jakiś absurd jest. Wiem, że wtedy, ta ciąża i wszystko się wydarzyło dookoła chyba mnie przerosło. Mieliśmy wybrane wspólnie inne (!), a ja w ostatniej chwili, myśląc że robię mu wielką przyjemność i po tekście mojej matki że jej się nie podoba, zmieniłam. Pamiętam ten dzień jak dziś i byłam taka szczęśliwa że mamy Imię, jej reakcja zepsuła mi całą tą radość i znienawidziłam to imię (tak mi się wydawało). Imię drugiego dziecka jako jedne z niewielu mi się podobało od zawsze, w ostatnich latach zyskało na popularności i stwierdziłam że skoro pierwsze ma popularne imię i żyje to drugie też niech ma no i trudno. Ale teraz po pięciu latach i po roku po prostu nie mogę przestać o tym myśleć, mam obsesję, codziennie ryczę i nie myślę o niczym innym. Te dzieci powinny zupełnie inaczej się nazywać, mówię do nich myszko, kotku, wstydzę się o nich mówić, mówię bezosobowo syn/córka/młody itp bo wstydzę się że mają imiona jak połowa podwórka. Czytam fora i na każdym pisze "nie bierz z pierwszej dziesiątki".
Wiem jak to brzmi, nie pójdę do psychologa. Nie wiem po co to tutaj piszę, ale mam chyba nadzieję że Wasze dzieci też mają te popularne imiona i że to nie jest ważne. Sama boję się tej chorej obsesji i wiem że dzieci nie mogą się nigdy dowiedzieć.
Dodam też że mam inne problemy, znacznie poważniejsze, tylko z jakiegoś powodu to ten "problem" wykańcza mnie psychicznie. Może jak to napiszę to minie?
1 lutego 2024, 20:02
Aż mnie ciekawość zżera jakie to imiona?
Bożydar i Bogumiła
Rzeczywiście niespotykane
Edytowany przez cucciolo 1 lutego 2024, 20:06
1 lutego 2024, 20:36
Aż mnie ciekawość zżera jakie to imiona?
Bożydar i Bogumiła
Rzeczywiście niespotykane
pierwsza dziesiątka, więc pewnie Zosia i Antoś;)
1 lutego 2024, 21:08
Autorka pisała kiedyś o tych imionach, ale to naprawdę nieistotne w tej sytuacji. Istotne i bardzo niepokojące jest to JAK opisuje swój stosunek do nich. S*doliłam sprawę. Ryczę całymi dniami. Wstydzę się mówić po imieniu do własnych dzieci. Moim największym dramatem jest to, że połowa podwórka tak się nazywa...
Wybaczcie, ale nikt mnie nie przekona, że to wina mamy, teściowej czy kogokolwiek innego, że tak wpłynęli na decyzję wyboru imion, że teraz autorka zachowuje się niczym egzaltowana panienka ach, jaka ja biedna, ach, jacy oni niedobrzy, bo ich reakcja obrzydziła mi wybrane imię.
1 lutego 2024, 21:43
Autorka pisała kiedyś o tych imionach, ale to naprawdę nieistotne w tej sytuacji. Istotne i bardzo niepokojące jest to JAK opisuje swój stosunek do nich. S*doliłam sprawę. Ryczę całymi dniami. Wstydzę się mówić po imieniu do własnych dzieci. Moim największym dramatem jest to, że połowa podwórka tak się nazywa...
Wybaczcie, ale nikt mnie nie przekona, że to wina mamy, teściowej czy kogokolwiek innego, że tak wpłynęli na decyzję wyboru imion, że teraz autorka zachowuje się niczym egzaltowana panienka ach, jaka ja biedna, ach, jacy oni niedobrzy, bo ich reakcja obrzydziła mi wybrane imię.
Ale o co Ci chodzi? Przecież nikt nikogo nie przekonuje, że to wina kogokolwiek innego, to ja podpisałam papiery. Zrobiłam ten wpis żeby gdzieś dać upust temu szambu, które się we mnie gotuje bo nie mogę kontynuować spotkań z psychologiem, a jednocześnie nie, nie chcę dzieciom fundować traumy, nie zacznę wypytywać pięciolatki czy może nie chciałaby zostać Dorotą i doskonale wiem jak absurdalnie i niepokojąco się zachowuję. Może Cię zaskoczę ale wcale nie chcę tak się czuć, i nie będę teatralnie mdleć z rozpaczy że córka nie jest Ofelią.
Jednocześnie dziękuję za inne wpisy, niektóre trochę mnie rozproszyły od tych natrętnych myśli.
1 lutego 2024, 21:59
problem jest tak duży na ile ty pozwolisz żeby był duży w Twojej głowie
ja chciałam mieć inne i co z tego
dzieci w wieku nastoletnim mają kryzys imienia jakie ono by nie było wtedy to dopiero będzie
są ludzie którzy używają 2 imię bo pierwsze nie lubią
moje dziecko nie ma takiego imienia jak bym chciała, ale to które ma stało się napiękniejsze na świecie i jest imieniem przepełnionym najwieksza i najważniejszą miłością bo on je nosi
Edytowany przez abcbcd 1 lutego 2024, 22:04
1 lutego 2024, 22:20
Psychologiczne dyrdymały były kiedyś dla mnie psychologicznymi dyrdymałami ale odkąd sama chodzę na terapię to znacznie zmieniłam zdanie 😎
Dowiaduję się ile tak naprawdę zależy ode mnie, poznaję sposoby jak sobie radzić z trudnymi myślami i to naprawdę ułatwia życie 😎
Przyznaję, że nie czytałam całego wątku ale widziałam, że pisałaś, że nie masz teraz kasy na psychologa ale rozejrzyj się czy nie znajdziesz bezpłatnych spotkań w jakiejś fundacji, ja akurat korzystam z dedykowanych dla konkretnej grupy problemów ale może są także takie, gdzie po prostu udzielają wsparcia psychologicznego.
1 lutego 2024, 22:27
nie zajmuje się takimi bzdurnymi problemami i nie interesuje mnie jakie imiona są popularne, a jakie nie ani jakie modne, czy się komuś podobają czy niec itp.
ja wybrałam inne imię niż mąż, ale mąż poprosił mnie żebym jemu pozwoliła wybrać imię, zależało mu na tym bo początku lekarz mówił, że ma być chłopiec, a okazało się że będzie dziewczynka przemyślałam to i stwierdziłam że jego propozycja może mnie nie zachwyca ale jest ok , gdybym miała inne zdanie absolutnie nie podjęłabym takiej decyzji , mojej mamie się nie spodobało imię naszej córki , ale to nie mój problem, imię wybrane przeze mnie jest 2 imieniem córki
masz bardzo niezdrowe podejście do tematu , jeżeli codziennie płaczesz z powodu imion dzieci to to już jest poważna sprawa i wymaga pomocy specjalisty , przecież można zapisać się na NFZ , są kolejki ale lepiej cos robić i poczekać niż nie robić nic
Edytowany przez .nonszalancja. 1 lutego 2024, 22:30
2 lutego 2024, 09:28
Mieliśmy z chłopem wybrane po krótkiej rozmowie imię. To "jego" jakoś mi nie podpasowało i bez trudu znaleźliśmy kompromis. Ale reakcja mojej matki "jak? w ogóle mi się nie podoba" sprawiła że straciłam grunt pod nogami i na szybko rzuciłam propozycję męża, którą była zachwycona. Obracałam ją potem długo w myślach i byłam pewna że to moja decyzja, ale nigdy do końca mi nie leżała. Uświadomiły mi to kolejne ciąże koleżanek. Nawet moja teściowa, najcudowniejsza kobieta pod słońcem, bardzo delikatnie sugerowała ten wspólny wybór, ale wtedy byłam głucha bo przecież drugiej babci się nie podoba... Chyba bardziej boli świadomość dlaczego tak się stało niż sam fakt, że córka nosi imię, które bardzo podoba się jej tacie. Teraz ta znajoma, która niepytana o zdanie dobitnie wyraziła swoją opinię kompletnie mnie dobiła bo w zasadzie powiedziała wszystko to co ja sama myślę w kwestii wyboru imion dla dzieci oraz samego imienia córki.
Ona sama nic do niego nie ma, a ja nie chcę niczego zmieniać ani wypytywać bo to dziecko jest wystarczające takie jakie jest.
Dziękuję Wam za głos rozsądku i że nie chcecie mnie spalić na stosie.
Heh, w pewnym sensie cię rozumiem, bo sama 30 lat temu miałam podobnie. Uległam matce, której nie podobało się wybrane przeze mnie imię. Męczyło mnie to przez lata. I moje dziecko przez pierwsze dwa tygodnie życia nosiło trzy różne imiona. Ostatecznie zostało takie, które jest dresiarskie ;) A już szczególnie zdrobnienie, więc nigdy, ale to nigdy, nie użyłam w stosunku do niego tego zdrobnienia. I wiesz co - mój syn, bynajmniej nie dresiarz, sam tego zdrobnienia nieco ironicznie używa. Za to za granicą nikt nie ma problemu z wymową czy zapisem jego imienia, a pracuje w międzynarodowym środowisku. Problem okazał się na wyrost.
Edytowany przez Użytkownik4250924 2 lutego 2024, 09:29
2 lutego 2024, 11:50
Mieliśmy z chłopem wybrane po krótkiej rozmowie imię. To "jego" jakoś mi nie podpasowało i bez trudu znaleźliśmy kompromis. Ale reakcja mojej matki "jak? w ogóle mi się nie podoba" sprawiła że straciłam grunt pod nogami i na szybko rzuciłam propozycję męża, którą była zachwycona. Obracałam ją potem długo w myślach i byłam pewna że to moja decyzja, ale nigdy do końca mi nie leżała. Uświadomiły mi to kolejne ciąże koleżanek. Nawet moja teściowa, najcudowniejsza kobieta pod słońcem, bardzo delikatnie sugerowała ten wspólny wybór, ale wtedy byłam głucha bo przecież drugiej babci się nie podoba... Chyba bardziej boli świadomość dlaczego tak się stało niż sam fakt, że córka nosi imię, które bardzo podoba się jej tacie. Teraz ta znajoma, która niepytana o zdanie dobitnie wyraziła swoją opinię kompletnie mnie dobiła bo w zasadzie powiedziała wszystko to co ja sama myślę w kwestii wyboru imion dla dzieci oraz samego imienia córki.
Ona sama nic do niego nie ma, a ja nie chcę niczego zmieniać ani wypytywać bo to dziecko jest wystarczające takie jakie jest.
Dziękuję Wam za głos rozsądku i że nie chcecie mnie spalić na stosie.
Heh, w pewnym sensie cię rozumiem, bo sama 30 lat temu miałam podobnie. Uległam matce, której nie podobało się wybrane przeze mnie imię. Męczyło mnie to przez lata. I moje dziecko przez pierwsze dwa tygodnie życia nosiło trzy różne imiona. Ostatecznie zostało takie, które jest dresiarskie ;) A już szczególnie zdrobnienie, więc nigdy, ale to nigdy, nie użyłam w stosunku do niego tego zdrobnienia. I wiesz co - mój syn, bynajmniej nie dresiarz, sam tego zdrobnienia nieco ironicznie używa. Za to za granicą nikt nie ma problemu z wymową czy zapisem jego imienia, a pracuje w międzynarodowym środowisku. Problem okazał się na wyrost.
Spotykałam sie kiedyś z chłopakiem, który co innego miał w akcie urodzenia, a inaczej go nazywali na co dzień. W akcie miał męską wersję imienia swojej matki i chyba w tym był problem. Ale zawsze sie zastanawiałam jak takie rozdwojenie wpływa na dziecko.