- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 lipca 2023, 21:39
Może ktoś ma pomysł jak rozwiązać ten problem.
Od ukończenia studiów z przerwą na macierzyński jestem aktywna zawodowo.
W aktualnej firmie powiedzmy X jestem zatrudniona już drugi raz. Za pierwszym razem odeszłam po 2 latach , bo chociaż w pełni się realizowałam to byłam przemęczona fizycznie i psychicznie , przygnieciona natłokiem obowiązków i informacji, , podupadłam na zdrowiu, zrobiłam się też nerwowa , brakowało mi energii na spędzanie czasu z rodziną.
Znalazlam nową pracę poza zawodem i trochę odpoczęłam. Relacje w rodzinie bardzo się poprawiły, natomiast ja czułam że się marnuje zawodowo, że nie wykorzystuje swojego potencjału, więc po 2 latach znowu zmieniłam pracę bliżej czegoś związanego z zawodem, ale niezbyt obciążającego. Niestety i to się nie sprawdziło , bo czegoś mi brakowało, bo tęskniłam za pracą X, która zawsze była moim marzeniem.
Syn podrósł, więc pomyślałam, że spróbuję wrócić do pracy X, ale założyłam, że nie będę zostawać po godzinach i nic brać do domu, bo tak wcześniej robiłam. Myślałam, że to wystarczy, żeby wszystko pogodzić i nie być codziennie wykończona. Niestety nic bardziej mylnego. Mimo zastosowania się do tego co napisałam powyżej, zaraz po przyjściu do domu i zjedzeniu obiadu jestem w stanie nieuzywalnosci i tylko leżałbym pod kocem. Brak mi siły, chęci i energii. Wszystko i wszyscy mnie denerwuja i złoszcza . Znowu pojawił się pomysł porzucenia pracy X, ale już na dobre, aż tu nastały wakacje. Syn pojechał do jednych dziadków na 2 tyg, teraz jest u kolejnych dziadków następny tydzień, do tego mąż wraca później bo się z kimś zamienił w pracy a ja czuję że żyję i praca nie jest żadnym problemem. Wreszcie mam święty spokój , nie czuję po pracy żadnego znaczenia , jestem całkowicie wolna i zrelaksowana. Robię co chce i kiedy chce, okazuje się, że nagle na wszystko nam siłę. Znowu się uśmiecham. Potrafię cały dzień latać po mieście jak motorek, w domu już zrobiłam prawie wszystko na co przez ostatnie kilka lat nie miałam siły. Co nie zmienia faktu, że tęsknię za synem, kocham go i dzwonię do niego codziennie.
Z całej historii wyszło, że ani dziecko, ani praca to nie problem, natomiast problemem jest łączenie mojej pracy która uwielbiam z macierzyństwem. Obie rzeczy tak mnie obciążają, że nie jestem w stanie ich godzić. Mogę w pelni poświęcić się tylko tej jednej sprawie, a wiadomo że dziecka nie oddam, z kolei w innej mniej obciążającej pracy po czasie czułam się nieszczęśliwa, nie widziałam celu w tym ci robię, ani perspektyw. I co teraz ma ktoś jakiś pomysł? Skrócenie etatu nie wchodzi w grę. Na pewno jestem osobą która potrzebuje spedzac dużo czasu sama ze sobą, ale dziadkowie pomagają nam tylko okazyjnie, więc nie mam z kim na co dzień zostawić dziecka. Syn teraz idzie do 1 klasy i ogólnie nie jest zbyt chętny do czytania i pisania. Będzie z nim sporo pracy, więc tym bardziej będzie trzeba poświęcić mu więcej uwagi. Czuje, że jestem w potrzasku. Chciałabym realizować się zawodowo, potrzebuje też dużo czasu dla siebie i jednocześnie chciałabym być też zaangażowana matka. Jak to pogodzić?
Edytowany przez LetniaMzawka 18 lipca 2023, 21:55
19 lipca 2023, 17:26
Moj mąż nie przejmuje się zbytnio obowiązkami domowymi, niby się nimi dzielimy, ale uważam, że większość spada na mnie, bo mój mąż albo wiecznie wszystko przeciąga na bliżej nieokreślona przyszłość, albo robi wszystko byle jak, byle tylko odhaczyc.
Natomiast mnie nawet nie chodzi o obowiązki tylko bardziej o spokój psychiczny, cisze, poczucie samotności i wolności, przebywanie w uporządkowanym miejscu. Mam pracę, która bardzo obciąża mnie psychicznie, a jak wracam do domu to od progu widzę bałagan, który mąż zrobił z dzieckiem, mimo że poprzedniego dnia wieczorem starałam się ogarnąć co nieco żeby po powrocie z pracy moc odpoczac, ja nie umiem relaksowac się w chaosie. A to znowu dziecko wiecznie cos chce, albo trzeba je non stop upominać. A to z tym dzieckiem trzeba coś tam poćwiczyć, mój mąż w ogóle się do tego nie nadaje, a i dziecko nie chce z nim ćwiczyć. Jak wracam z tej pracy mam już w głowie obraz tego co mnie czeka i wleke się do domu jakbym chciała, ale nie mogła. Jak tylko otwieram drzwi trace energię. Za dużo wszystkiego w domu i w pracy. Owszem mogę wrócić później do domu , albo gdzieś potem wyjść, ale tu nie chodzi o zwykła godzinę. Chodzi o takie spokojne nieprzerwane przebywanie w swoim własnym miejscu (domu) w taki sposób w jaki ja chcę i poczucie, że nie muszę się z niczym i nigdzie spieszyc , że teraz jestem sama tylko dla siebie i tak w ogóle to nic nie muszę. Miałam lżejsza pracę, której nie wykonywałam pod presją czasu i nie byłam taka zestresowana. Natomiast tu jest jeszcze inny problem, teraz kiedy mam ten czas wreszcie dla siebie widzę jak mi tego brakowało i dlaczego wiecznie byłam taka na wszystko wkurzona.
Ogolnie lubię być dużo sama, a odkąd jestem matką mam do tego bardzo mało okazji i raczej są to bardzo ograniczone czasowo możliwości.
Moim zdaniem to o czym piszesz jest możliwe tylko u bezdzietnych. Ten spokój i spędzanie czasu jak tylko się chce. Ewentualnie u osób niepracujących, które mają dzieci w przedszkolu/szkole i wtedy połowę dnia mają dla siebie.
pracuje na pelen etat i ostatnio mam naprawde prace stresujaca, w ruchu, przychodze totalnie zmeczona i mimo ze nie mam dzieci to praktycznie nie mam sily na swoje hobby. Godziny pracy do 17stej, powrot, jakas obiadokolacja i chwile odpoczynku i dzien ucieka. W weekend sobota jest dniem regeneracji i tez mam wrazenie ze nic z tego nie mam. Tak jest od czasu gdy mam takie godziny pracy i kilka razy przechorowana mnie oslabila. Opisuje to bo nawet fakt ze nie mam dzieci czasami nic nie zmieni.
19 lipca 2023, 17:30
Moj mąż nie przejmuje się zbytnio obowiązkami domowymi, niby się nimi dzielimy, ale uważam, że większość spada na mnie, bo mój mąż albo wiecznie wszystko przeciąga na bliżej nieokreślona przyszłość, albo robi wszystko byle jak, byle tylko odhaczyc.
Natomiast mnie nawet nie chodzi o obowiązki tylko bardziej o spokój psychiczny, cisze, poczucie samotności i wolności, przebywanie w uporządkowanym miejscu. Mam pracę, która bardzo obciąża mnie psychicznie, a jak wracam do domu to od progu widzę bałagan, który mąż zrobił z dzieckiem, mimo że poprzedniego dnia wieczorem starałam się ogarnąć co nieco żeby po powrocie z pracy moc odpoczac, ja nie umiem relaksowac się w chaosie. A to znowu dziecko wiecznie cos chce, albo trzeba je non stop upominać. A to z tym dzieckiem trzeba coś tam poćwiczyć, mój mąż w ogóle się do tego nie nadaje, a i dziecko nie chce z nim ćwiczyć. Jak wracam z tej pracy mam już w głowie obraz tego co mnie czeka i wleke się do domu jakbym chciała, ale nie mogła. Jak tylko otwieram drzwi trace energię. Za dużo wszystkiego w domu i w pracy. Owszem mogę wrócić później do domu , albo gdzieś potem wyjść, ale tu nie chodzi o zwykła godzinę. Chodzi o takie spokojne nieprzerwane przebywanie w swoim własnym miejscu (domu) w taki sposób w jaki ja chcę i poczucie, że nie muszę się z niczym i nigdzie spieszyc , że teraz jestem sama tylko dla siebie i tak w ogóle to nic nie muszę. Miałam lżejsza pracę, której nie wykonywałam pod presją czasu i nie byłam taka zestresowana. Natomiast tu jest jeszcze inny problem, teraz kiedy mam ten czas wreszcie dla siebie widzę jak mi tego brakowało i dlaczego wiecznie byłam taka na wszystko wkurzona.
Ogolnie lubię być dużo sama, a odkąd jestem matką mam do tego bardzo mało okazji i raczej są to bardzo ograniczone czasowo możliwości.
No to zdiagnozowałaś sytuację, teraz tylko musisz wybrać rozwiązanie. Możesz albo
Nic innego mi do głowy nie przychodzi
19 lipca 2023, 22:13
1. Szukaj do skutku pracy takiej, która będzie się satysfakcjonowała ale tak nie wypompowywała.
2. W domu jak najwięcej dziel się obowiązkami, nie wiem jaki jest Wasz status majątkowy ale może możecie sobie pozwolić na kogoś do sprzątania itd.? Nie wiem ile lat ma dziecko ale może czasem opiekunka a Ty będziesz miała popołudnie dla siebie jeśli Ci to tak mega potrzebne (albo siebie i męża)? Lepiej żeby syn miał 5 dni w tygodniu zadowoloną mamę niż 7 dni mamę tylko pod kocem :P
Ps. trochę dziwne, że jak było dziecko w domu to po pracy na NIC nie masz siły a jak go nie ma to latasz po mieście. Czy to na pewno problem tylko z ciężką pracą?
Ps2. może mąż się zbyt mało angażuje w domowe sprawy?
20 lipca 2023, 10:28
1. Szukaj do skutku pracy takiej, która będzie się satysfakcjonowała ale tak nie wypompowywała.
2. W domu jak najwięcej dziel się obowiązkami, nie wiem jaki jest Wasz status majątkowy ale może możecie sobie pozwolić na kogoś do sprzątania itd.? Nie wiem ile lat ma dziecko ale może czasem opiekunka a Ty będziesz miała popołudnie dla siebie jeśli Ci to tak mega potrzebne (albo siebie i męża)? Lepiej żeby syn miał 5 dni w tygodniu zadowoloną mamę niż 7 dni mamę tylko pod kocem :P
Ps. trochę dziwne, że jak było dziecko w domu to po pracy na NIC nie masz siły a jak go nie ma to latasz po mieście. Czy to na pewno problem tylko z ciężką pracą?
Ps2. może mąż się zbyt mało angażuje w domowe sprawy?
Bosz, zabrzmiało to jak zarzut, że ktoś chce spędzać czas wyłącznie ze sobą. No, są tacy ludzie. I nie ma w tym nic złego.
20 lipca 2023, 10:47
Może ktoś ma pomysł jak rozwiązać ten problem.
Od ukończenia studiów z przerwą na macierzyński jestem aktywna zawodowo.
W aktualnej firmie powiedzmy X jestem zatrudniona już drugi raz. Za pierwszym razem odeszłam po 2 latach , bo chociaż w pełni się realizowałam to byłam przemęczona fizycznie i psychicznie , przygnieciona natłokiem obowiązków i informacji, , podupadłam na zdrowiu, zrobiłam się też nerwowa , brakowało mi energii na spędzanie czasu z rodziną.
Znalazlam nową pracę poza zawodem i trochę odpoczęłam. Relacje w rodzinie bardzo się poprawiły, natomiast ja czułam że się marnuje zawodowo, że nie wykorzystuje swojego potencjału, więc po 2 latach znowu zmieniłam pracę bliżej czegoś związanego z zawodem, ale niezbyt obciążającego. Niestety i to się nie sprawdziło , bo czegoś mi brakowało, bo tęskniłam za pracą X, która zawsze była moim marzeniem.
Syn podrósł, więc pomyślałam, że spróbuję wrócić do pracy X, ale założyłam, że nie będę zostawać po godzinach i nic brać do domu, bo tak wcześniej robiłam. Myślałam, że to wystarczy, żeby wszystko pogodzić i nie być codziennie wykończona. Niestety nic bardziej mylnego. Mimo zastosowania się do tego co napisałam powyżej, zaraz po przyjściu do domu i zjedzeniu obiadu jestem w stanie nieuzywalnosci i tylko leżałbym pod kocem. Brak mi siły, chęci i energii. Wszystko i wszyscy mnie denerwuja i złoszcza . Znowu pojawił się pomysł porzucenia pracy X, ale już na dobre, aż tu nastały wakacje. Syn pojechał do jednych dziadków na 2 tyg, teraz jest u kolejnych dziadków następny tydzień, do tego mąż wraca później bo się z kimś zamienił w pracy a ja czuję że żyję i praca nie jest żadnym problemem. Wreszcie mam święty spokój , nie czuję po pracy żadnego znaczenia , jestem całkowicie wolna i zrelaksowana. Robię co chce i kiedy chce, okazuje się, że nagle na wszystko nam siłę. Znowu się uśmiecham. Potrafię cały dzień latać po mieście jak motorek, w domu już zrobiłam prawie wszystko na co przez ostatnie kilka lat nie miałam siły. Co nie zmienia faktu, że tęsknię za synem, kocham go i dzwonię do niego codziennie.
Z całej historii wyszło, że ani dziecko, ani praca to nie problem, natomiast problemem jest łączenie mojej pracy która uwielbiam z macierzyństwem. Obie rzeczy tak mnie obciążają, że nie jestem w stanie ich godzić. Mogę w pelni poświęcić się tylko tej jednej sprawie, a wiadomo że dziecka nie oddam, z kolei w innej mniej obciążającej pracy po czasie czułam się nieszczęśliwa, nie widziałam celu w tym ci robię, ani perspektyw. I co teraz ma ktoś jakiś pomysł? Skrócenie etatu nie wchodzi w grę. Na pewno jestem osobą która potrzebuje spedzac dużo czasu sama ze sobą, ale dziadkowie pomagają nam tylko okazyjnie, więc nie mam z kim na co dzień zostawić dziecka. Syn teraz idzie do 1 klasy i ogólnie nie jest zbyt chętny do czytania i pisania. Będzie z nim sporo pracy, więc tym bardziej będzie trzeba poświęcić mu więcej uwagi. Czuje, że jestem w potrzasku. Chciałabym realizować się zawodowo, potrzebuje też dużo czasu dla siebie i jednocześnie chciałabym być też zaangażowana matka. Jak to pogodzić?
Wydaje mi się że doskonale Cię rozumiem, chyba nawet dlatego, że mam podobnie. Bardzo lubię swoją pracę, dziecko też jest dla mnie najważniejsze. Nie wiem jak inni sobie radzą, bo to prawdopodobnie kwestia charakteru, temperamentu a może nawet wwo, o tym ostatnim czytałam niedawno i pomimo, iż nie sądziłam iż mogłoby do mnie pasować to okazuje się, że pasuje i to bardzo. Zaangażowanie w pracę i macierzyństwo jest bardzo obciążające i ogrom bodźców potrafi zupełnie wyssać z energii. Przycupnę bo jestem ciekawa możliwych rad, a nóż widelec może padnie coś co można wdrożyc na co dzień i będzi epomocne :)
20 lipca 2023, 12:55
Moim skromnym zdaniem nie da się tego dobrze połączyć. Wszyscy łączą, bo muszą. Wszyscy jakoś funkcjonują. Ale ja zawsze mam wyrzuty sumienia, że nigdzie nie jestem na 100%. Zawsze mi się wydaje, że powinnam więcej czasu spędzać z dziećmi, więcej z nimi pracować. Ale kiedy? Z kolei jak staram się poświęcić im więcej czasu, robotę muszę wykonywać po nocach.
20 lipca 2023, 14:37
Moim skromnym zdaniem nie da się tego dobrze połączyć. Wszyscy łączą, bo muszą. Wszyscy jakoś funkcjonują. Ale ja zawsze mam wyrzuty sumienia, że nigdzie nie jestem na 100%. Zawsze mi się wydaje, że powinnam więcej czasu spędzać z dziećmi, więcej z nimi pracować. Ale kiedy? Z kolei jak staram się poświęcić im więcej czasu, robotę muszę wykonywać po nocach.
ale to logiczne jest, jesteś człowiekiem, masz ograniczone zasoby. Dom, dzieci, praca, a jeszcze kiedyś trzeba się regenerować. Więc trzeba jak najwięcej delegować, żeby zostawiać sobie tylko to, co faktycznie tylko Ty możesz zrobić, albo to, co lubisz robić. I ogólnie, dom i dzieci ma się na ogół z inną dorosłą osobą, ona też powinna się mocno angażować, żeby działało.
20 lipca 2023, 17:17
1. Szukaj do skutku pracy takiej, która będzie się satysfakcjonowała ale tak nie wypompowywała.
2. W domu jak najwięcej dziel się obowiązkami, nie wiem jaki jest Wasz status majątkowy ale może możecie sobie pozwolić na kogoś do sprzątania itd.? Nie wiem ile lat ma dziecko ale może czasem opiekunka a Ty będziesz miała popołudnie dla siebie jeśli Ci to tak mega potrzebne (albo siebie i męża)? Lepiej żeby syn miał 5 dni w tygodniu zadowoloną mamę niż 7 dni mamę tylko pod kocem :P
Ps. trochę dziwne, że jak było dziecko w domu to po pracy na NIC nie masz siły a jak go nie ma to latasz po mieście. Czy to na pewno problem tylko z ciężką pracą?
Ps2. może mąż się zbyt mało angażuje w domowe sprawy?
Bosz, zabrzmiało to jak zarzut, że ktoś chce spędzać czas wyłącznie ze sobą. No, są tacy ludzie. I nie ma w tym nic złego.
Ja zawsze staralam sie wczesniej wstac zeby rano w ciszy i swoim swietym spokoju delektowac sie kawa, zaczac spokojnie dzien. I chyba to byly jedyne momenty jakie mialam dla siebie.
20 lipca 2023, 20:44
1. Szukaj do skutku pracy takiej, która będzie się satysfakcjonowała ale tak nie wypompowywała.
2. W domu jak najwięcej dziel się obowiązkami, nie wiem jaki jest Wasz status majątkowy ale może możecie sobie pozwolić na kogoś do sprzątania itd.? Nie wiem ile lat ma dziecko ale może czasem opiekunka a Ty będziesz miała popołudnie dla siebie jeśli Ci to tak mega potrzebne (albo siebie i męża)? Lepiej żeby syn miał 5 dni w tygodniu zadowoloną mamę niż 7 dni mamę tylko pod kocem :P
Ps. trochę dziwne, że jak było dziecko w domu to po pracy na NIC nie masz siły a jak go nie ma to latasz po mieście. Czy to na pewno problem tylko z ciężką pracą?
Ps2. może mąż się zbyt mało angażuje w domowe sprawy?
Bosz, zabrzmiało to jak zarzut, że ktoś chce spędzać czas wyłącznie ze sobą. No, są tacy ludzie. I nie ma w tym nic złego.
nadinterpretacja.
napisałam przecież ze przede wszystkim mama powinna być zadowolona.