- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 czerwca 2023, 21:03
Czy zaakceptowałybyście takie zachowanie, gdy Wasz partner w przerwie między zajęciami na szkoleniu zaprasza na kawę obcą dziewczynę z grupy, bo "chce się z kimś zaprzyjaźniać"? Spędzi z tą grupą mniej więcej kilka dni w miesiącu przez trzy lata szkolenia. Czy fakt, że mnie się to nie podoba oznacza już, że jestem chorobliwie zazdrosna?
W ogóle według mnie znajomości i przyjaźnie damsko-męskie u dorosłych ludzi w stałych związkach nie są dwuznaczne, gdy wszyscy z tego układu się znają. Np. ja mam przyjaciela od 15 lat, znam dobrze jego żonę, synka, bywamy u siebie, mój partner także szybko ich poznał, najczęściej spotykamy się we czworo, a ja z przyjacielem rozmawiam oprócz tego telefonicznie, raz na miesiąc wpadnie do mnie do pracy na kawę. I według mnie to jest normalna relacja. Natomiast sytuacja, gdy mój partner ma "koleżanki", których ja w życiu na oczy nie widziałam i on chce się z nimi spotykać na kawę czy piwo sam na sam, a on też nigdy nie poznał nawet partnerów tych kobiet, jest przekroczeniem granic. A mój partner uważa, że jestem chorobliwie zazdrosna i przesadzam oczywiście. Jak zaproponowałam, żeby zorganizował spotkanie tak, bym mogła poznać te jego koleżanki, to oczywiście cichosza...
Jakie jest Wasze zdanie? Mnie takie sytuacje kompletnie rozbijają, nawet nie chodzi o to, że się na niego wkurzam, bo raczej nie, po prostu czuję się fatalnie, zdradzona, oszukana - choć na poziomie racjonalnym nic takiego złego przecież się nie dzieje.
23 czerwca 2023, 17:42
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Ale ja mu niczego nie zabraniam! Powiedziałam, że mnie się to nie podoba, bo ja mam inne zasady odnośnie do relacji damsko-męskich u dorosłych ludzi w związkach. Jeśli różnimy się w podejściu do życia, to będzie generować konflikty i trzeba będzie zastanowić się co dalej, ale to nie jest małe dziecko, żebym mu czegokolwiek zabroniła.
23 czerwca 2023, 17:58
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Porównywanie jabłek do pomarańczy. Przyjaciel a randomowa laska, której nie zna... Na jakiej podstawie wybrał z grupy ludzi, których nie zna akurat tylko jedną kobiete? Byłoby o niebo lepiej gdyby poszedł na kawę z trzema laskami z grupy niż z jedną. Chce dać całą uwagę tej jednej kobiecie i jakimś trafem nikt inny z całej grupy nie przypadł mu do gustu. Ciekawe jakimi kategoriami oceniał kto mógłby zostać jego "ziomkiem" a kto nie? Wychodzi an to, że chodziło o aspekt wizualny. W 9 przypadkach na 10 chłopak tak robi kiedy chce kogoś bliżej poznać, bo się mu podoba i może będzie z tego jakiś romansik. Może ten koleś to jeden z 10ciu, ale dziewczyna wcale nie jest w błędzie, że ją to trapi...
23 czerwca 2023, 18:11
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Porównywanie jabłek do pomarańczy. Przyjaciel a randomowa laska, której nie zna... Na jakiej podstawie wybrał z grupy ludzi, których nie zna akurat tylko jedną kobiete? Byłoby o niebo lepiej gdyby poszedł na kawę z trzema laskami z grupy niż z jedną. Chce dać całą uwagę tej jednej kobiecie i jakimś trafem nikt inny z całej grupy nie przypadł mu do gustu. Ciekawe jakimi kategoriami oceniał kto mógłby zostać jego "ziomkiem" a kto nie? Wychodzi an to, że chodziło o aspekt wizualny. W 9 przypadkach na 10 chłopak tak robi kiedy chce kogoś bliżej poznać, bo się mu podoba i może będzie z tego jakiś romansik. Może ten koleś to jeden z 10ciu, ale dziewczyna wcale nie jest w błędzie, że ją to trapi...
A mnie fascynuje, skąd autorka o tym wie. O tej kawie, koleżance, etc.
Naiwnie zakładam, ze nie z CCTV zainstalowanego w miejscu kursu, które to na wszelki wypadek jest przeglądane, tylko od swojego chłopa. Który jej to zwyczajnie, jak człowiek opowiedział. Że kurs, że wykładowcy i że spotkał taką jedną Zośkę, z którą sobie idą na kawkę pomiędzy wykładami, bo jest ogarnięta, gada się dobrze, ma wiedzę i jak będzie trzeba projekt w grupach robić, to w sumie dobrze by było z nią, bo ona umie rzeczy.
Znaczy, zaufał, opowiedział, zdradził kryteria doboru kumpeli od kawki.
Pewnie nie bardzo się spodziewał, że ten fakt będzie dla jego partnerki, czyli osoby, z którą żyje na codzień, z którą się wybrali etc powodem do conajmniej dyskomfortu, podejrzeń o poszukiwanie następczyni, rwania szat i podejrzeń o dziwkarstwo. Pytanie, czy słusznie, czy nie - nie podejrzewał. Ale ja oczywiscie tego nie wiem, nie znam ich relacji codziennej, może faktycznie chłop jest niczym Tulipan, ale jeśli tak, to co Autorka z nim robi (choć są zapewne kobiety, które lubią być kolejną żoną/narzeczoną) i dlaczego akurat teraz ta koleżanka od kawy stanowi problem. Bo jeśli chłop zdradza, to nie opowiada o tym (choć pewnie są i tacy) akurat partnerce w formie anegdoty ze szkolenia, tylko wyprze się złapany za rękę, czy inną część ciała.
23 czerwca 2023, 18:27
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Porównywanie jabłek do pomarańczy. Przyjaciel a randomowa laska, której nie zna... Na jakiej podstawie wybrał z grupy ludzi, których nie zna akurat tylko jedną kobiete? Byłoby o niebo lepiej gdyby poszedł na kawę z trzema laskami z grupy niż z jedną. Chce dać całą uwagę tej jednej kobiecie i jakimś trafem nikt inny z całej grupy nie przypadł mu do gustu. Ciekawe jakimi kategoriami oceniał kto mógłby zostać jego "ziomkiem" a kto nie? Wychodzi an to, że chodziło o aspekt wizualny. W 9 przypadkach na 10 chłopak tak robi kiedy chce kogoś bliżej poznać, bo się mu podoba i może będzie z tego jakiś romansik. Może ten koleś to jeden z 10ciu, ale dziewczyna wcale nie jest w błędzie, że ją to trapi...
A mnie fascynuje, skąd autorka o tym wie. O tej kawie, koleżance, etc.
Naiwnie zakładam, ze nie z CCTV zainstalowanego w miejscu kursu, które to na wszelki wypadek jest przeglądane, tylko od swojego chłopa. Który jej to zwyczajnie, jak człowiek opowiedział. Że kurs, że wykładowcy i że spotkał taką jedną Zośkę, z którą sobie idą na kawkę pomiędzy wykładami, bo jest ogarnięta, gada się dobrze, ma wiedzę i jak będzie trzeba projekt w grupach robić, to w sumie dobrze by było z nią, bo ona umie rzeczy.
Znaczy, zaufał, opowiedział, zdradził kryteria doboru kumpeli od kawki.
Pewnie nie bardzo się spodziewał, że ten fakt będzie dla jego partnerki, czyli osoby, z którą żyje na codzień, z którą się wybrali etc powodem do conajmniej dyskomfortu, podejrzeń o poszukiwanie następczyni, rwania szat i podejrzeń o dziwkarstwo. Pytanie, czy słusznie, czy nie - nie podejrzewał. Ale ja oczywiscie tego nie wiem, nie znam ich relacji codziennej, może faktycznie chłop jest niczym Tulipan, ale jeśli tak, to co Autorka z nim robi (choć są zapewne kobiety, które lubią być kolejną żoną/narzeczoną) i dlaczego akurat teraz ta koleżanka od kawy stanowi problem. Bo jeśli chłop zdradza, to nie opowiada o tym (choć pewnie są i tacy) akurat partnerce w formie anegdoty ze szkolenia, tylko wyprze się złapany za rękę, czy inną część ciała.
Powiedział tylko tyle, że zaprosił w przerwie dziewczynę z grupy na kawę. Po moich pytaniach dodał, że chciał się z kimś zaprzyjaźnić. Nie chciał powiedzieć nic więcej, a ja nie dopytywałam. Tylko tyle się dowiedziałam jeszcze, że jest ode mnie młodsza i szczuplejsza :|
23 czerwca 2023, 18:31
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Porównywanie jabłek do pomarańczy. Przyjaciel a randomowa laska, której nie zna... Na jakiej podstawie wybrał z grupy ludzi, których nie zna akurat tylko jedną kobiete? Byłoby o niebo lepiej gdyby poszedł na kawę z trzema laskami z grupy niż z jedną. Chce dać całą uwagę tej jednej kobiecie i jakimś trafem nikt inny z całej grupy nie przypadł mu do gustu. Ciekawe jakimi kategoriami oceniał kto mógłby zostać jego "ziomkiem" a kto nie? Wychodzi an to, że chodziło o aspekt wizualny. W 9 przypadkach na 10 chłopak tak robi kiedy chce kogoś bliżej poznać, bo się mu podoba i może będzie z tego jakiś romansik. Może ten koleś to jeden z 10ciu, ale dziewczyna wcale nie jest w błędzie, że ją to trapi...
A mnie fascynuje, skąd autorka o tym wie. O tej kawie, koleżance, etc.
Naiwnie zakładam, ze nie z CCTV zainstalowanego w miejscu kursu, które to na wszelki wypadek jest przeglądane, tylko od swojego chłopa. Który jej to zwyczajnie, jak człowiek opowiedział. Że kurs, że wykładowcy i że spotkał taką jedną Zośkę, z którą sobie idą na kawkę pomiędzy wykładami, bo jest ogarnięta, gada się dobrze, ma wiedzę i jak będzie trzeba projekt w grupach robić, to w sumie dobrze by było z nią, bo ona umie rzeczy.
Znaczy, zaufał, opowiedział, zdradził kryteria doboru kumpeli od kawki.
Pewnie nie bardzo się spodziewał, że ten fakt będzie dla jego partnerki, czyli osoby, z którą żyje na codzień, z którą się wybrali etc powodem do conajmniej dyskomfortu, podejrzeń o poszukiwanie następczyni, rwania szat i podejrzeń o dziwkarstwo. Pytanie, czy słusznie, czy nie - nie podejrzewał. Ale ja oczywiscie tego nie wiem, nie znam ich relacji codziennej, może faktycznie chłop jest niczym Tulipan, ale jeśli tak, to co Autorka z nim robi (choć są zapewne kobiety, które lubią być kolejną żoną/narzeczoną) i dlaczego akurat teraz ta koleżanka od kawy stanowi problem. Bo jeśli chłop zdradza, to nie opowiada o tym (choć pewnie są i tacy) akurat partnerce w formie anegdoty ze szkolenia, tylko wyprze się złapany za rękę, czy inną część ciała.
Powiedział tylko tyle, że zaprosił w przerwie dziewczynę z grupy na kawę. Po moich pytaniach dodał, że chciał się z kimś zaprzyjaźnić. Nie chciał powiedzieć nic więcej, a ja nie dopytywałam. Tylko tyle się dowiedziałam jeszcze, że jest ode mnie młodsza i szczuplejsza :|
tak Ci powiedział ?
Mój były tez wychodził na kawę z koleżanka z grupy a potem mnie z nią zdradził
23 czerwca 2023, 18:32
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Porównywanie jabłek do pomarańczy. Przyjaciel a randomowa laska, której nie zna... Na jakiej podstawie wybrał z grupy ludzi, których nie zna akurat tylko jedną kobiete? Byłoby o niebo lepiej gdyby poszedł na kawę z trzema laskami z grupy niż z jedną. Chce dać całą uwagę tej jednej kobiecie i jakimś trafem nikt inny z całej grupy nie przypadł mu do gustu. Ciekawe jakimi kategoriami oceniał kto mógłby zostać jego "ziomkiem" a kto nie? Wychodzi an to, że chodziło o aspekt wizualny. W 9 przypadkach na 10 chłopak tak robi kiedy chce kogoś bliżej poznać, bo się mu podoba i może będzie z tego jakiś romansik. Może ten koleś to jeden z 10ciu, ale dziewczyna wcale nie jest w błędzie, że ją to trapi...
A mnie fascynuje, skąd autorka o tym wie. O tej kawie, koleżance, etc.
Naiwnie zakładam, ze nie z CCTV zainstalowanego w miejscu kursu, które to na wszelki wypadek jest przeglądane, tylko od swojego chłopa. Który jej to zwyczajnie, jak człowiek opowiedział. Że kurs, że wykładowcy i że spotkał taką jedną Zośkę, z którą sobie idą na kawkę pomiędzy wykładami, bo jest ogarnięta, gada się dobrze, ma wiedzę i jak będzie trzeba projekt w grupach robić, to w sumie dobrze by było z nią, bo ona umie rzeczy.
Znaczy, zaufał, opowiedział, zdradził kryteria doboru kumpeli od kawki.
Pewnie nie bardzo się spodziewał, że ten fakt będzie dla jego partnerki, czyli osoby, z którą żyje na codzień, z którą się wybrali etc powodem do conajmniej dyskomfortu, podejrzeń o poszukiwanie następczyni, rwania szat i podejrzeń o dziwkarstwo. Pytanie, czy słusznie, czy nie - nie podejrzewał. Ale ja oczywiscie tego nie wiem, nie znam ich relacji codziennej, może faktycznie chłop jest niczym Tulipan, ale jeśli tak, to co Autorka z nim robi (choć są zapewne kobiety, które lubią być kolejną żoną/narzeczoną) i dlaczego akurat teraz ta koleżanka od kawy stanowi problem. Bo jeśli chłop zdradza, to nie opowiada o tym (choć pewnie są i tacy) akurat partnerce w formie anegdoty ze szkolenia, tylko wyprze się złapany za rękę, czy inną część ciała.
Powiedział tylko tyle, że zaprosił w przerwie dziewczynę z grupy na kawę. Po moich pytaniach dodał, że chciał się z kimś zaprzyjaźnić. Nie chciał powiedzieć nic więcej, a ja nie dopytywałam. Tylko tyle się dowiedziałam jeszcze, że jest ode mnie młodsza i szczuplejsza :|
tak Ci powiedział ?
Mój były tez wychodził na kawę z koleżanka z grupy a potem mnie z nią zdradził
Jak zapytałam, to powiedział.
23 czerwca 2023, 18:36
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Porównywanie jabłek do pomarańczy. Przyjaciel a randomowa laska, której nie zna... Na jakiej podstawie wybrał z grupy ludzi, których nie zna akurat tylko jedną kobiete? Byłoby o niebo lepiej gdyby poszedł na kawę z trzema laskami z grupy niż z jedną. Chce dać całą uwagę tej jednej kobiecie i jakimś trafem nikt inny z całej grupy nie przypadł mu do gustu. Ciekawe jakimi kategoriami oceniał kto mógłby zostać jego "ziomkiem" a kto nie? Wychodzi an to, że chodziło o aspekt wizualny. W 9 przypadkach na 10 chłopak tak robi kiedy chce kogoś bliżej poznać, bo się mu podoba i może będzie z tego jakiś romansik. Może ten koleś to jeden z 10ciu, ale dziewczyna wcale nie jest w błędzie, że ją to trapi...
A mnie fascynuje, skąd autorka o tym wie. O tej kawie, koleżance, etc.
Naiwnie zakładam, ze nie z CCTV zainstalowanego w miejscu kursu, które to na wszelki wypadek jest przeglądane, tylko od swojego chłopa. Który jej to zwyczajnie, jak człowiek opowiedział. Że kurs, że wykładowcy i że spotkał taką jedną Zośkę, z którą sobie idą na kawkę pomiędzy wykładami, bo jest ogarnięta, gada się dobrze, ma wiedzę i jak będzie trzeba projekt w grupach robić, to w sumie dobrze by było z nią, bo ona umie rzeczy.
Znaczy, zaufał, opowiedział, zdradził kryteria doboru kumpeli od kawki.
Pewnie nie bardzo się spodziewał, że ten fakt będzie dla jego partnerki, czyli osoby, z którą żyje na codzień, z którą się wybrali etc powodem do conajmniej dyskomfortu, podejrzeń o poszukiwanie następczyni, rwania szat i podejrzeń o dziwkarstwo. Pytanie, czy słusznie, czy nie - nie podejrzewał. Ale ja oczywiscie tego nie wiem, nie znam ich relacji codziennej, może faktycznie chłop jest niczym Tulipan, ale jeśli tak, to co Autorka z nim robi (choć są zapewne kobiety, które lubią być kolejną żoną/narzeczoną) i dlaczego akurat teraz ta koleżanka od kawy stanowi problem. Bo jeśli chłop zdradza, to nie opowiada o tym (choć pewnie są i tacy) akurat partnerce w formie anegdoty ze szkolenia, tylko wyprze się złapany za rękę, czy inną część ciała.
Powiedział tylko tyle, że zaprosił w przerwie dziewczynę z grupy na kawę. Po moich pytaniach dodał, że chciał się z kimś zaprzyjaźnić. Nie chciał powiedzieć nic więcej, a ja nie dopytywałam. Tylko tyle się dowiedziałam jeszcze, że jest ode mnie młodsza i szczuplejsza :|
Ej, ale znowu, tu nie jest problem zaproszenie jakiejś Zośki na kawę, to nie z tym Ci źle. Źle Ci z tym, że Twój facet jest burakiem, że porównał Cię do tej koleżanki, że skomentował na Twoją niekorzyść, że tak naprawdę dał Ci do zrozumienia, że chodzi na kawkę z kimś, kto wizualnie jest w jego mniemaniu od Ciebie lepszy. To nie sytuacja jest problemem, to twój partner i to z tym porównaniem się źle czujesz, nie z faktem chodzenia na kawę.
Ten związek to co, umarł już i nie chcesz tego przyznać?
23 czerwca 2023, 18:48
A to już nie można być zazdrosnym?
Ja szczerze mówiąc jestem bardzo zazdrosna. Mój narzeczony ma w pracy koleżanki i kolegów, wychodzą razem na obiad, spotkania integracyjne pracowe, czasami na spotkania po pracy. Ale zawsze w większym, mieszanym gronie. Gdyby wychodził 1-1 to byłabym niezadowolona. Ale wiem, że tego nie zrobi, bo zna moje zdanie na ten temat, zresztą on sam nie jest jakoś specjalnie towarzyski i woli spotykać się w grupie, bo wtedy nie musi za dużo mówić, tylko sobie słucha i czasami coś wtrąci. Nie sądzę też, żeby poznanie takiej koleżanki coś zmieniło w Twoim przypadku.
Sama mam taką pracę, że pracuje głównie z facetami. Czasami wychodziliśmy na wyjścia integracyjne. Ale nigdy 1-1, nie chciałabym czegoś takiego, bo nie widzę potrzeby. Koledzy z pracy to tylko luźni znajomi i nie chciałabym aż tak zacieśniać kontaktów.
Uważam zresztą sytuację Twojego faceta za dziwną. On tak szuka przyjaciół czy po prostu ludzi, żeby spędzić czas i nie sterczeć samemu? Jak, żeby nie sterczeć samemu, to może zagadać do kogokolwiek. Nie koniecznie do tej jednej jedynej koleżanki, z którą ma TAKI super wspólny język. Uważam, że to podejrzane. I nazwijcie mnie chorobliwie zazdrosną, ale ja bym na to nie pozwoliła.
I co byś zrobiła? Bo to mnie interesuje - zabroniła dorosłemu samodzielnemu mężczyźnie picia kawy z kobietą? Pod groźbą czego? Jak byś to sprawdzała?
Zabroniłabyś facetowi chodzić w miejsca, gdzie potencjalnie może kogoś spotkać? Typu praca? Autobus/metro/przychodnia lekarska/ulica?
Fascynuje mnie takie "ja bym się nie zgodziła", bo chciałabym wiedzieć, jak taką niezgodę autorka zamierza wyegzekwować?
Tak, ze sie nagada, a on jak bedzie chcial pojsc zjesc lunch z kims z pracy, zeby zejsc w towarzystwie, to i tak pojdzie. Nie ogarniam czegos takiego, w zyciu by mi do glowy nie przyszlo pytac mojego faceta o zdanie, czy moge isc zjesc obiad w towarzystwie kogos z pracy. Mam kazdorazowo dzwonic i pytac o pozwolenie, kiedy ludzie z grupy sie wysypia (bo wyjazd firmowy, bo call, bo chorzy) i zostanie nam zjedzenie obiadu w sytucji 1:1? Matko bosko ?
Cancri, nie psuj mi funu, chcę się dowiedzieć od osoby zabraniającej, co też przewidziała. Bo oczywiście, obie wiemy, że takie zabranianie nic nie da, ale zakładam, że może autorka ma jakieś niestandardowe pomysły, typu śledzenie, lokalizator w telefonie, aplikacja śledząca, nie wiem, domowa wersja Pegazusa... Oraz jakież to konsekwencje przewidziała za zachowania zakazane...
Zakazanie to złe słowo. Jeśli druga połówka nie współpracuje i nie chce pracować nad wspólnymi kompromisami, to wiadomo, że nic się nie ugra. Ale jak ja wybrałam sobie kogoś z kim chce spędzić resztę życia, to ta osoba jest dla mnie najważniejsza. I nigdy jakąś głupią kawa z dowolnym kolegą nie byłaby dla mnie ważniejsza niż dyskomfort partnera (nawet nieuzasadniony). I taki związek tworzymy. Oboje idziemy na kompromisy, żeby każdy był zadowolony.
A co do tego co bym zrobiła: powiedziałabym, że źle się z tym czuję, że chodzi na kawy z sam na sam z koleżanką. Że lepiej bym się czuła gdyby spędzał przerwy w większym gronie. Że wiem, że mogę mu zaufać, ale wewnętrznie z jakiś powodów czuję się nie pewnie. I że to dla mnie bardzo ważne i proszę o zrozumienie. Skupiłabym się na rozmowie o moich odczuciach, nie oskarżając go o nic ani nie naciskając (bo to ma chyba u każdego odwrotny skutek - zaczynamy się bronić). Tak samo jak np. ja uwielbiam latem jeść kolację w restauracji na świeżym powietrzu. Ale często musimy iść na kompromis - że siadamy na zewnątrz, ale jak tylko narzeczony poczuje zapach papierosów, to mamy umówione, że się przesiądziemy do środka albo w ogóle wyjdziemy z restauracji jeżeli jeszcze nic nie zamówiliśmy. Partner nienawidzi papierosów i bardzo go denerwują, ja wolałabym zostać i normalnie zjeść. Czy to znaczy, że mam go namawiać, żebyśmy zostali wiedząc, że się źle czuje czując zapach papierosów? I powiedzieć, żeby przeczekał, bo w danym kraju można publicznie palić wszędzie nawet w pokoju hotelowym i to jest normalne, a jego kosmiczna niechęć jest przesadzona i nieuzasadniona? No nie. To on jest dla mnie najważniejszy, nawet jeśli czasami głupio mi przesiadać się np. 2 razy podczas kolacji. Ale mam świadomość jak bardzo mu to przeszkadza i reszta mnie nie obchodzi - ani zdanie innych ani mój lekki dyskomfort.
Słuchaj, a jakim kompromisem jest próba izolacji partnera od świata zewnętrznego za pomocą szantażu emocjonalnego?
Naprawdę nazywasz to kompromisem?
Bo to zwykła, podła manipulacja którą kobiety uwielbiają nazywać kompromisem 😆
23 czerwca 2023, 18:52
jeszcze tak sobie pomyślałam - nie wiem jak wygląda sytuacja zawodowa u was, ale jakbyś się zachowała, gdyby twój partner musiał 8h pracować w biurze, dzielonym z jedną koleżanką? Chodziłabys smutna czy niespokojna codziennie, czy nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia? Prosiłabyś partnera o zmianę pracy?
jeszcze co do spokojnej głowy, gdy tż wychodzi na kawę/piwo z kimś tej samej płci. Znam przypadki, gdzie mężowie byli zostawiani przez żony dla innej kobiety, albo i lepiej: teść znajomego zostawił swoją wieloletnią żonę dla faceta.
Jeździ na te zajęcia ze znajomą, czasem zjedzą razem obiad w trasie, czasem są we troje jeszcze z jednym kolegą i nie mam z tym żadnego problemu, bo to jest normalna sytuacja.
Ale, gdy spośród całej grupy wybiera jedną kobietę i akurat ją w przerwie zaprasza na kawę, żeby "z kimś się zaprzyjaźnić"...? Niby subtelna różnica, ale dla mnie nie do zaakceptowania niestety.
Nie ma obowiazku przyjaznienia sie z kazdym, a przyjaznie w stadzie to chyba czasy szkolne.
Pomysl, jak Ty bys sie czula, gdyby on zabronil Ci kumplowac sie z Twoim przyjacielem, bo tak, bo akurat ten przyjaciel mu nie pasuje. Jak Tobie ta dziewczyna nie pasuje chyba tylko dlatego, ze jest plci zenskiej.
Porównywanie jabłek do pomarańczy. Przyjaciel a randomowa laska, której nie zna... Na jakiej podstawie wybrał z grupy ludzi, których nie zna akurat tylko jedną kobiete? Byłoby o niebo lepiej gdyby poszedł na kawę z trzema laskami z grupy niż z jedną. Chce dać całą uwagę tej jednej kobiecie i jakimś trafem nikt inny z całej grupy nie przypadł mu do gustu. Ciekawe jakimi kategoriami oceniał kto mógłby zostać jego "ziomkiem" a kto nie? Wychodzi an to, że chodziło o aspekt wizualny. W 9 przypadkach na 10 chłopak tak robi kiedy chce kogoś bliżej poznać, bo się mu podoba i może będzie z tego jakiś romansik. Może ten koleś to jeden z 10ciu, ale dziewczyna wcale nie jest w błędzie, że ją to trapi...
A mnie fascynuje, skąd autorka o tym wie. O tej kawie, koleżance, etc.
Naiwnie zakładam, ze nie z CCTV zainstalowanego w miejscu kursu, które to na wszelki wypadek jest przeglądane, tylko od swojego chłopa. Który jej to zwyczajnie, jak człowiek opowiedział. Że kurs, że wykładowcy i że spotkał taką jedną Zośkę, z którą sobie idą na kawkę pomiędzy wykładami, bo jest ogarnięta, gada się dobrze, ma wiedzę i jak będzie trzeba projekt w grupach robić, to w sumie dobrze by było z nią, bo ona umie rzeczy.
Znaczy, zaufał, opowiedział, zdradził kryteria doboru kumpeli od kawki.
Pewnie nie bardzo się spodziewał, że ten fakt będzie dla jego partnerki, czyli osoby, z którą żyje na codzień, z którą się wybrali etc powodem do conajmniej dyskomfortu, podejrzeń o poszukiwanie następczyni, rwania szat i podejrzeń o dziwkarstwo. Pytanie, czy słusznie, czy nie - nie podejrzewał. Ale ja oczywiscie tego nie wiem, nie znam ich relacji codziennej, może faktycznie chłop jest niczym Tulipan, ale jeśli tak, to co Autorka z nim robi (choć są zapewne kobiety, które lubią być kolejną żoną/narzeczoną) i dlaczego akurat teraz ta koleżanka od kawy stanowi problem. Bo jeśli chłop zdradza, to nie opowiada o tym (choć pewnie są i tacy) akurat partnerce w formie anegdoty ze szkolenia, tylko wyprze się złapany za rękę, czy inną część ciała.
Powiedział tylko tyle, że zaprosił w przerwie dziewczynę z grupy na kawę. Po moich pytaniach dodał, że chciał się z kimś zaprzyjaźnić. Nie chciał powiedzieć nic więcej, a ja nie dopytywałam. Tylko tyle się dowiedziałam jeszcze, że jest ode mnie młodsza i szczuplejsza :|
tak Ci powiedział ?
Mój były tez wychodził na kawę z koleżanka z grupy a potem mnie z nią zdradził
Jak zapytałam, to powiedział.
Zapytałaś o to czy zapytałaś ogólnie? Wiek i ciężar ma dla Ciebie czy Twojego partnera znaczenie rozróżniające? Innymi słowy spadłabym z krzesła gdyby ktoś opisał dowolna inna osobę w kontekście mojego wieku czy wagi😂
Edytowany przez Serenely 23 czerwca 2023, 18:53