- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 czerwca 2023, 16:42
Hej, hej dziewczyny. Przychodzę do Was z poważnym problemem. Temat znany nam wszystkim. Duża waga generująca masę innych problemów i właściwie wpływająca źle na całe życie.
Jesteśmy razem 4 lata. Oboje wynieśliśmy z domu złe nawyki żywieniowe. Ja wychowana na mrożonkach i fast foodach. Mój partner na bardzo tłustych obiadach domowych i gigantycznych porcjach.
Gdy zamieszkaliśmy razem oboje zaczęliśmy tyć i sukcesywnie nasz poziom życia się pogarszał. Oczywiście cały czas próbowaliśmy się zmieniać i walczyć. Ze słabymi skutkami niestety.
Mogę śmiało powiedzieć, że sięgnęliśmy dna. Samopoczucie okropne, w domu wieczny bałagan, ledwo dawaliśmy radę chodzić do pracy i robić podstawowe rzeczy. Sprawy łóżkowe zginęły śmiercią naturalną. Fatalne samopoczucie i zdrowie dawało o sobie znać każdego dnia.
Odbyliśmy poważną rozmowę, bo oboje chcemy być zdrowi i czuć się dobrze. Zdecydowaliśmy się na pomoc dietetyka itp.
No więc tak w dużym skrócie.. Ja schudłam 17 kg, mój partner przytył 3 kg. Sytuacja od kilku tygodni wygląda tak, że ja się trzymam i staram dalej.
Mój truchta w miejscu. Ma jeden lub dwa dni gdzie je zdrowo i się rusza, a resztę tygodnia odpuszcza. Do tego dochodzą inne rzeczy, które mnie martwią. Jeszcze bardziej przestał o siebie dbać. Ma najwyższą wagę i kondycję w jego historii.
Wszystko mu ciężko zrobić. Widzę, że się stara robić chociaż minimum w domu czy takim codziennym życiu. Proste czynności sprawiają, że pot go oblewa, a wyjścia w miejsca publiczne wprowadzają go w zakłopotanie i stres.
Nie ma na nic siły i żadnej motywacji. Gdyby nie moja walka o niego, to pewnie przestałby wychodzić z domu i jeść zdrowo. Takie głupie rzeczy sprawiają, że zaczyna cierpieć nasz związek.
Np: Próbuję go namówić, żeby kupił sobie ładne ubrania. Znalazłam mu nawet coś na Zelando. Stać nas na wymianę garderoby, ale on nie chce. Woli chodzić w niedopasowanych starych koszulkach. Chociaż jak już gdzieś wychodzimy, to widzę że mu ten nieschludny wygląd również przeszkadza.
Jeśli trzeba coś zrobić w domu, w ogrodzie, to pomaga mi. Jednak zawsze poprzedzone jest to długim zbieraniem się, a potem zmęczeniem.
Jak wspomniałam od kilku tygodni jest masakra. Zakupy, sprzątanie, ogarnianie obowiązków domowych, czy spędzanie razem czasu. Wszystko ciągnę ja.
To nie tak, że on siedzi cały dzień i się leni. On pracuje, tylko przez stan zdrowia praca przeciąga się od rana do wieczora, bo potrzebuje więcej przerw.
+ Bezdech senny sprawia, że często jest nie wyspany. (To też zaczynamy leczyć).
Namówiłam go na terapie (chodzi), zmotywowałam do zapisania się na badania oraz do lekarza. Rozmawiałam z tysiąc razy próbując różnych rzeczy. Pomimo prób wszystko bardzo rozciąga się w czasie i właściwie mijają tygodnie, a z nim nie jest lepiej. Jest tak samo.
Teraz zbliża się nasz urlop kupiony kilka tygodni temu. Do tego czasu mieliśmy popracować na formą żeby zwiedzić cały Rzym na nogach.
Ja codziennie chodzę na rower i spacery, a mój luby wyjdzie może z dwa razy w tygodniu. Ten wyjazd go nie motywuje.
Dziewczyny ja już nie wiem co mam robić aby mu pomóc czy go zmotywować. Wiem jak trudno jest się ogarnąć, bo sama miałam wcześniej wiele prób. Teraz jednak bardzo się martwię o jego zdrowie i naszą przyszłość. Bardzo go kocham i chcę mu pomóc, tylko już nie wiem co mam zrobić.. 😭
Macie jakiś pomysł?
21 czerwca 2023, 06:30
Hej, hej dziewczyny. Przychodzę do Was z poważnym problemem. Temat znany nam wszystkim. Duża waga generująca masę innych problemów i właściwie wpływająca źle na całe życie. Jesteśmy razem 4 lata. Oboje wynieśliśmy z domu złe nawyki żywieniowe. Ja wychowana na mrożonkach i fast foodach. Mój partner na bardzo tłustych obiadach domowych i gigantycznych porcjach. Gdy zamieszkaliśmy razem oboje zaczęliśmy tyć i sukcesywnie nasz poziom życia się pogarszał. Oczywiście cały czas próbowaliśmy się zmieniać i walczyć. Ze słabymi skutkami niestety.Mogę śmiało powiedzieć, że sięgnęliśmy dna. Samopoczucie okropne, w domu wieczny bałagan, ledwo dawaliśmy radę chodzić do pracy i robić podstawowe rzeczy. Sprawy łóżkowe zginęły śmiercią naturalną. Fatalne samopoczucie i zdrowie dawało o sobie znać każdego dnia.Odbyliśmy poważną rozmowę, bo oboje chcemy być zdrowi i czuć się dobrze. Zdecydowaliśmy się na pomoc dietetyka itp. No więc tak w dużym skrócie.. Ja schudłam 17 kg, mój partner przytył 3 kg. Sytuacja od kilku tygodni wygląda tak, że ja się trzymam i staram dalej. Mój truchta w miejscu. Ma jeden lub dwa dni gdzie je zdrowo i się rusza, a resztę tygodnia odpuszcza. Do tego dochodzą inne rzeczy, które mnie martwią. Jeszcze bardziej przestał o siebie dbać. Ma najwyższą wagę i kondycję w jego historii. Wszystko mu ciężko zrobić. Widzę, że się stara robić chociaż minimum w domu czy takim codziennym życiu. Proste czynności sprawiają, że pot go oblewa, a wyjścia w miejsca publiczne wprowadzają go w zakłopotanie i stres.Nie ma na nic siły i żadnej motywacji. Gdyby nie moja walka o niego, to pewnie przestałby wychodzić z domu i jeść zdrowo. Takie głupie rzeczy sprawiają, że zaczyna cierpieć nasz związek. Np: Próbuję go namówić, żeby kupił sobie ładne ubrania. Znalazłam mu nawet coś na Zelando. Stać nas na wymianę garderoby, ale on nie chce. Woli chodzić w niedopasowanych starych koszulkach. Chociaż jak już gdzieś wychodzimy, to widzę że mu ten nieschludny wygląd również przeszkadza.Jeśli trzeba coś zrobić w domu, w ogrodzie, to pomaga mi. Jednak zawsze poprzedzone jest to długim zbieraniem się, a potem zmęczeniem. Jak wspomniałam od kilku tygodni jest masakra. Zakupy, sprzątanie, ogarnianie obowiązków domowych, czy spędzanie razem czasu. Wszystko ciągnę ja.To nie tak, że on siedzi cały dzień i się leni. On pracuje, tylko przez stan zdrowia praca przeciąga się od rana do wieczora, bo potrzebuje więcej przerw.+ Bezdech senny sprawia, że często jest nie wyspany. (To też zaczynamy leczyć). Namówiłam go na terapie (chodzi), zmotywowałam do zapisania się na badania oraz do lekarza. Rozmawiałam z tysiąc razy próbując różnych rzeczy. Pomimo prób wszystko bardzo rozciąga się w czasie i właściwie mijają tygodnie, a z nim nie jest lepiej. Jest tak samo. Teraz zbliża się nasz urlop kupiony kilka tygodni temu. Do tego czasu mieliśmy popracować na formą żeby zwiedzić cały Rzym na nogach. Ja codziennie chodzę na rower i spacery, a mój luby wyjdzie może z dwa razy w tygodniu. Ten wyjazd go nie motywuje.Dziewczyny ja już nie wiem co mam robić aby mu pomóc czy go zmotywować. Wiem jak trudno jest się ogarnąć, bo sama miałam wcześniej wiele prób. Teraz jednak bardzo się martwię o jego zdrowie i naszą przyszłość. Bardzo go kocham i chcę mu pomóc, tylko już nie wiem co mam zrobić.. ?Macie jakiś pomysł?
Musisz uważać na swoje zachowanie. Już samo to, że schudłas sporo, zmieniłaś nawyki, może być dla partnera ciężkie. Nie że wzgl na chore emocje, ale to, że Ty dałaś radę,a on nie. Może czuć presję, depresję i nie wychodzi, szybko siepodda, bo czuję się źle psychicznie.
Oskby, które schudły sporo i zmieniły nawyki lubią mieć manierę nawijania non stop o tym, zmieniają podejście do życia, lubią się stroić, dbać o siebie, mają więcej energii, a niestety partner nie ma tego, ponadto może czuć frustrację, przygnębienie.
Nie dzwie się, że nie chce nowej garderoby, może czuć wstyd, zakłopotanie swoją wagą, szczególnie, że tu schudłas. Skoro jest gruby to nie chce mierzyć się z szukaniem rozmiarów, że wygląda grubo, spojrzeń, ocen.
Ja bym zaryzykowała i pomierzylawymiary ubrań, porównała z obecnymi ubraniami, by mieć pewność, że nie są za ciasne i zgodnie ze stylem partnera, bez dużych zmian, ekstrawagancji, bo partner nie ma tej siły i radości, kupiła coś ładnego, nowego, ale upewniła się, że nie będzie za ciasne, bo zniechęci się. Oczywiście zachowaj paragon gdyby nie chciał. Pewnie będzie się wzbraniał, ale jeśli będzie pasować, ubierze. Za jakiś czas znowu coś i będzie miał coś nowego, ładnego i może to jakoś zmotywuje. Wkoncu nic nie cieszy jak nowy ciuszek xd. Możesz też, ale nie do przesady, robić zdrowe zakupy, wspólne posiłki. Nie zapomnij jednak, że mężczyzni ciężko pracują, mają inne zapotrzebowanie, budowę i po prostu potrzebują więcej tłuszczy niż kobiety. Zdrowych tłuszczy. Ogranicz partnerowi węglowodany, czyli zamiast tony ziemniaków, daj dwa, trzy malutkie, pokrojone, żeby myślał, że są ziemniaki, a jednak mało, mięso na pół talerza i trochę dobrej sałatki. Niby dieta, a się naje do syta i nie pomyśli może, że to dieta, bo przecież zje mięso na pół talerza. Kolacja to samo, śniadanie, więcej tłuszczy zdrowych, więcej jajek, wędliny na chleb i naje się tym i mniej chleba zje. Pomysl o zdrowych przekąskach jak orzechy bez soli, słonecznik, owoce, warzywa i zdrowsze desery, by zamiast czterech batonów i chipsów zjadł zdrowsza słodycz, pokombinuj. Może deser w pucharach z galaretką, owocami, biszkoptami, jogurtem i posypane czekolada czy malym startym kawałkiem batonikika. Lepiej by na początku zjadł zdrowiej i stopniowo przyzwyczajać.
Powodzebia.
Nawet jak się martwisz, nie naciskaj na siłę, nie komentuj, czekaj. To wystarczająco trudne a może partner potrzebuje spokoju w tej stresowej sytuacji. Sam sobie poradzi, ale na to potrzeba Twojego dobrego podejścia i niestety czasu. Musi nauczyć się na błędach.
Jeśli poczuje presję z Twojej strony, może tych jeszcze bardziej że stresu.
Edytowany przez ilonawor 21 czerwca 2023, 06:31
21 czerwca 2023, 06:58
Hej, hej dziewczyny. Przychodzę do Was z poważnym problemem. Temat znany nam wszystkim. Duża waga generująca masę innych problemów i właściwie wpływająca źle na całe życie. Jesteśmy razem 4 lata. Oboje wynieśliśmy z domu złe nawyki żywieniowe. Ja wychowana na mrożonkach i fast foodach. Mój partner na bardzo tłustych obiadach domowych i gigantycznych porcjach. Gdy zamieszkaliśmy razem oboje zaczęliśmy tyć i sukcesywnie nasz poziom życia się pogarszał. Oczywiście cały czas próbowaliśmy się zmieniać i walczyć. Ze słabymi skutkami niestety.Mogę śmiało powiedzieć, że sięgnęliśmy dna. Samopoczucie okropne, w domu wieczny bałagan, ledwo dawaliśmy radę chodzić do pracy i robić podstawowe rzeczy. Sprawy łóżkowe zginęły śmiercią naturalną. Fatalne samopoczucie i zdrowie dawało o sobie znać każdego dnia.Odbyliśmy poważną rozmowę, bo oboje chcemy być zdrowi i czuć się dobrze. Zdecydowaliśmy się na pomoc dietetyka itp. No więc tak w dużym skrócie.. Ja schudłam 17 kg, mój partner przytył 3 kg. Sytuacja od kilku tygodni wygląda tak, że ja się trzymam i staram dalej. Mój truchta w miejscu. Ma jeden lub dwa dni gdzie je zdrowo i się rusza, a resztę tygodnia odpuszcza. Do tego dochodzą inne rzeczy, które mnie martwią. Jeszcze bardziej przestał o siebie dbać. Ma najwyższą wagę i kondycję w jego historii. Wszystko mu ciężko zrobić. Widzę, że się stara robić chociaż minimum w domu czy takim codziennym życiu. Proste czynności sprawiają, że pot go oblewa, a wyjścia w miejsca publiczne wprowadzają go w zakłopotanie i stres.Nie ma na nic siły i żadnej motywacji. Gdyby nie moja walka o niego, to pewnie przestałby wychodzić z domu i jeść zdrowo. Takie głupie rzeczy sprawiają, że zaczyna cierpieć nasz związek. Np: Próbuję go namówić, żeby kupił sobie ładne ubrania. Znalazłam mu nawet coś na Zelando. Stać nas na wymianę garderoby, ale on nie chce. Woli chodzić w niedopasowanych starych koszulkach. Chociaż jak już gdzieś wychodzimy, to widzę że mu ten nieschludny wygląd również przeszkadza.Jeśli trzeba coś zrobić w domu, w ogrodzie, to pomaga mi. Jednak zawsze poprzedzone jest to długim zbieraniem się, a potem zmęczeniem. Jak wspomniałam od kilku tygodni jest masakra. Zakupy, sprzątanie, ogarnianie obowiązków domowych, czy spędzanie razem czasu. Wszystko ciągnę ja.To nie tak, że on siedzi cały dzień i się leni. On pracuje, tylko przez stan zdrowia praca przeciąga się od rana do wieczora, bo potrzebuje więcej przerw.+ Bezdech senny sprawia, że często jest nie wyspany. (To też zaczynamy leczyć). Namówiłam go na terapie (chodzi), zmotywowałam do zapisania się na badania oraz do lekarza. Rozmawiałam z tysiąc razy próbując różnych rzeczy. Pomimo prób wszystko bardzo rozciąga się w czasie i właściwie mijają tygodnie, a z nim nie jest lepiej. Jest tak samo. Teraz zbliża się nasz urlop kupiony kilka tygodni temu. Do tego czasu mieliśmy popracować na formą żeby zwiedzić cały Rzym na nogach. Ja codziennie chodzę na rower i spacery, a mój luby wyjdzie może z dwa razy w tygodniu. Ten wyjazd go nie motywuje.Dziewczyny ja już nie wiem co mam robić aby mu pomóc czy go zmotywować. Wiem jak trudno jest się ogarnąć, bo sama miałam wcześniej wiele prób. Teraz jednak bardzo się martwię o jego zdrowie i naszą przyszłość. Bardzo go kocham i chcę mu pomóc, tylko już nie wiem co mam zrobić.. ?Macie jakiś pomysł?
Musisz uważać na swoje zachowanie. Już samo to, że schudłas sporo, zmieniłaś nawyki, może być dla partnera ciężkie. Nie że wzgl na chore emocje, ale to, że Ty dałaś radę,a on nie. Może czuć presję, depresję i nie wychodzi, szybko siepodda, bo czuję się źle psychicznie.
Oskby, które schudły sporo i zmieniły nawyki lubią mieć manierę nawijania non stop o tym, zmieniają podejście do życia, lubią się stroić, dbać o siebie, mają więcej energii, a niestety partner nie ma tego, ponadto może czuć frustrację, przygnębienie.
Nie dzwie się, że nie chce nowej garderoby, może czuć wstyd, zakłopotanie swoją wagą, szczególnie, że tu schudłas. Skoro jest gruby to nie chce mierzyć się z szukaniem rozmiarów, że wygląda grubo, spojrzeń, ocen.
Ja bym zaryzykowała i pomierzylawymiary ubrań, porównała z obecnymi ubraniami, by mieć pewność, że nie są za ciasne i zgodnie ze stylem partnera, bez dużych zmian, ekstrawagancji, bo partner nie ma tej siły i radości, kupiła coś ładnego, nowego, ale upewniła się, że nie będzie za ciasne, bo zniechęci się. Oczywiście zachowaj paragon gdyby nie chciał. Pewnie będzie się wzbraniał, ale jeśli będzie pasować, ubierze. Za jakiś czas znowu coś i będzie miał coś nowego, ładnego i może to jakoś zmotywuje. Wkoncu nic nie cieszy jak nowy ciuszek xd. Możesz też, ale nie do przesady, robić zdrowe zakupy, wspólne posiłki. Nie zapomnij jednak, że mężczyzni ciężko pracują, mają inne zapotrzebowanie, budowę i po prostu potrzebują więcej tłuszczy niż kobiety. Zdrowych tłuszczy. Ogranicz partnerowi węglowodany, czyli zamiast tony ziemniaków, daj dwa, trzy malutkie, pokrojone, żeby myślał, że są ziemniaki, a jednak mało, mięso na pół talerza i trochę dobrej sałatki. Niby dieta, a się naje do syta i nie pomyśli może, że to dieta, bo przecież zje mięso na pół talerza. Kolacja to samo, śniadanie, więcej tłuszczy zdrowych, więcej jajek, wędliny na chleb i naje się tym i mniej chleba zje. Pomysl o zdrowych przekąskach jak orzechy bez soli, słonecznik, owoce, warzywa i zdrowsze desery, by zamiast czterech batonów i chipsów zjadł zdrowsza słodycz, pokombinuj. Może deser w pucharach z galaretką, owocami, biszkoptami, jogurtem i posypane czekolada czy malym startym kawałkiem batonikika. Lepiej by na początku zjadł zdrowiej i stopniowo przyzwyczajać.
Powodzebia.
Nawet jak się martwisz, nie naciskaj na siłę, nie komentuj, czekaj. To wystarczająco trudne a może partner potrzebuje spokoju w tej stresowej sytuacji. Sam sobie poradzi, ale na to potrzeba Twojego dobrego podejścia i niestety czasu. Musi nauczyć się na błędach.
Jeśli poczuje presję z Twojej strony, może tych jeszcze bardziej że stresu.
omg, a nie powinna za niego przezuwac i lykac? Pokroic kartofla i moze nie bedzie wiedzial bo zje duzo miesa - dlaczego z tego mlodego czlowieka chcesz robic kaleke czy polglowka nie umiejacego ocenic co dla niego jest dobre? On musi sam zrozumiec ze to nie dobra droga i sam znalezc swoja lepsza.
21 czerwca 2023, 10:11
Tak jak wyzej mowia dziewczyny. Zajmij sie soba i siebie zadbaj, zebys byla z siebie zadowolona. Nie naciskaj na niego. Po prostu go zapros na marsz/basen itd, ale nie naciskaj. Sam musi sie zebrac w sobie.
Edytowany przez K1985 21 czerwca 2023, 10:11
21 czerwca 2023, 10:51
Hej, hej dziewczyny. Przychodzę do Was z poważnym problemem. Temat znany nam wszystkim. Duża waga generująca masę innych problemów i właściwie wpływająca źle na całe życie. Jesteśmy razem 4 lata. Oboje wynieśliśmy z domu złe nawyki żywieniowe. Ja wychowana na mrożonkach i fast foodach. Mój partner na bardzo tłustych obiadach domowych i gigantycznych porcjach. Gdy zamieszkaliśmy razem oboje zaczęliśmy tyć i sukcesywnie nasz poziom życia się pogarszał. Oczywiście cały czas próbowaliśmy się zmieniać i walczyć. Ze słabymi skutkami niestety.Mogę śmiało powiedzieć, że sięgnęliśmy dna. Samopoczucie okropne, w domu wieczny bałagan, ledwo dawaliśmy radę chodzić do pracy i robić podstawowe rzeczy. Sprawy łóżkowe zginęły śmiercią naturalną. Fatalne samopoczucie i zdrowie dawało o sobie znać każdego dnia.Odbyliśmy poważną rozmowę, bo oboje chcemy być zdrowi i czuć się dobrze. Zdecydowaliśmy się na pomoc dietetyka itp. No więc tak w dużym skrócie.. Ja schudłam 17 kg, mój partner przytył 3 kg. Sytuacja od kilku tygodni wygląda tak, że ja się trzymam i staram dalej. Mój truchta w miejscu. Ma jeden lub dwa dni gdzie je zdrowo i się rusza, a resztę tygodnia odpuszcza. Do tego dochodzą inne rzeczy, które mnie martwią. Jeszcze bardziej przestał o siebie dbać. Ma najwyższą wagę i kondycję w jego historii. Wszystko mu ciężko zrobić. Widzę, że się stara robić chociaż minimum w domu czy takim codziennym życiu. Proste czynności sprawiają, że pot go oblewa, a wyjścia w miejsca publiczne wprowadzają go w zakłopotanie i stres.Nie ma na nic siły i żadnej motywacji. Gdyby nie moja walka o niego, to pewnie przestałby wychodzić z domu i jeść zdrowo. Takie głupie rzeczy sprawiają, że zaczyna cierpieć nasz związek. Np: Próbuję go namówić, żeby kupił sobie ładne ubrania. Znalazłam mu nawet coś na Zelando. Stać nas na wymianę garderoby, ale on nie chce. Woli chodzić w niedopasowanych starych koszulkach. Chociaż jak już gdzieś wychodzimy, to widzę że mu ten nieschludny wygląd również przeszkadza.Jeśli trzeba coś zrobić w domu, w ogrodzie, to pomaga mi. Jednak zawsze poprzedzone jest to długim zbieraniem się, a potem zmęczeniem. Jak wspomniałam od kilku tygodni jest masakra. Zakupy, sprzątanie, ogarnianie obowiązków domowych, czy spędzanie razem czasu. Wszystko ciągnę ja.To nie tak, że on siedzi cały dzień i się leni. On pracuje, tylko przez stan zdrowia praca przeciąga się od rana do wieczora, bo potrzebuje więcej przerw.+ Bezdech senny sprawia, że często jest nie wyspany. (To też zaczynamy leczyć). Namówiłam go na terapie (chodzi), zmotywowałam do zapisania się na badania oraz do lekarza. Rozmawiałam z tysiąc razy próbując różnych rzeczy. Pomimo prób wszystko bardzo rozciąga się w czasie i właściwie mijają tygodnie, a z nim nie jest lepiej. Jest tak samo. Teraz zbliża się nasz urlop kupiony kilka tygodni temu. Do tego czasu mieliśmy popracować na formą żeby zwiedzić cały Rzym na nogach. Ja codziennie chodzę na rower i spacery, a mój luby wyjdzie może z dwa razy w tygodniu. Ten wyjazd go nie motywuje.Dziewczyny ja już nie wiem co mam robić aby mu pomóc czy go zmotywować. Wiem jak trudno jest się ogarnąć, bo sama miałam wcześniej wiele prób. Teraz jednak bardzo się martwię o jego zdrowie i naszą przyszłość. Bardzo go kocham i chcę mu pomóc, tylko już nie wiem co mam zrobić.. ?Macie jakiś pomysł?
Musisz uważać na swoje zachowanie. Już samo to, że schudłas sporo, zmieniłaś nawyki, może być dla partnera ciężkie. Nie że wzgl na chore emocje, ale to, że Ty dałaś radę,a on nie. Może czuć presję, depresję i nie wychodzi, szybko siepodda, bo czuję się źle psychicznie.
Oskby, które schudły sporo i zmieniły nawyki lubią mieć manierę nawijania non stop o tym, zmieniają podejście do życia, lubią się stroić, dbać o siebie, mają więcej energii, a niestety partner nie ma tego, ponadto może czuć frustrację, przygnębienie.
Nie dzwie się, że nie chce nowej garderoby, może czuć wstyd, zakłopotanie swoją wagą, szczególnie, że tu schudłas. Skoro jest gruby to nie chce mierzyć się z szukaniem rozmiarów, że wygląda grubo, spojrzeń, ocen.
Ja bym zaryzykowała i pomierzylawymiary ubrań, porównała z obecnymi ubraniami, by mieć pewność, że nie są za ciasne i zgodnie ze stylem partnera, bez dużych zmian, ekstrawagancji, bo partner nie ma tej siły i radości, kupiła coś ładnego, nowego, ale upewniła się, że nie będzie za ciasne, bo zniechęci się. Oczywiście zachowaj paragon gdyby nie chciał. Pewnie będzie się wzbraniał, ale jeśli będzie pasować, ubierze. Za jakiś czas znowu coś i będzie miał coś nowego, ładnego i może to jakoś zmotywuje. Wkoncu nic nie cieszy jak nowy ciuszek xd. Możesz też, ale nie do przesady, robić zdrowe zakupy, wspólne posiłki. Nie zapomnij jednak, że mężczyzni ciężko pracują, mają inne zapotrzebowanie, budowę i po prostu potrzebują więcej tłuszczy niż kobiety. Zdrowych tłuszczy. Ogranicz partnerowi węglowodany, czyli zamiast tony ziemniaków, daj dwa, trzy malutkie, pokrojone, żeby myślał, że są ziemniaki, a jednak mało, mięso na pół talerza i trochę dobrej sałatki. Niby dieta, a się naje do syta i nie pomyśli może, że to dieta, bo przecież zje mięso na pół talerza. Kolacja to samo, śniadanie, więcej tłuszczy zdrowych, więcej jajek, wędliny na chleb i naje się tym i mniej chleba zje. Pomysl o zdrowych przekąskach jak orzechy bez soli, słonecznik, owoce, warzywa i zdrowsze desery, by zamiast czterech batonów i chipsów zjadł zdrowsza słodycz, pokombinuj. Może deser w pucharach z galaretką, owocami, biszkoptami, jogurtem i posypane czekolada czy malym startym kawałkiem batonikika. Lepiej by na początku zjadł zdrowiej i stopniowo przyzwyczajać.
Powodzebia.
Nawet jak się martwisz, nie naciskaj na siłę, nie komentuj, czekaj. To wystarczająco trudne a może partner potrzebuje spokoju w tej stresowej sytuacji. Sam sobie poradzi, ale na to potrzeba Twojego dobrego podejścia i niestety czasu. Musi nauczyć się na błędach.
Jeśli poczuje presję z Twojej strony, może tych jeszcze bardziej że stresu.
Jestem przerazaona, jak z partnerki mozna zrobic z siebie matke dla doroslego chlopa.
Czy on jest niepelnosprawny? TO kobieta ma za niego kombinowac, myslec i wymyslec jak jakies warzywo przemycic w obiedzie? A moze galaretke podsunac, zeby misio nie kupil sobie batonikow na miescie?
Jak on ma dwie lewe rece i wszystko trzeba palcem pokazac, wyprosic, zmotywowac, i tak codziennie, to ja bym sie zastnaowila jaka z nim bedzie przyszlosc.
Ktos mi polecil filmiki z Alexem Barszczewskm na youtube. Na poczatku nie trafilam typa, ale z czasem - racja. Zycie masz jedno, jak z kims nie po drodze, to nara. Naprawianie, zbawianie i uzeranie sie z otoczeniem to nie zycie.
21 czerwca 2023, 11:50
Hej, hej dziewczyny. Przychodzę do Was z poważnym problemem. Temat znany nam wszystkim. Duża waga generująca masę innych problemów i właściwie wpływająca źle na całe życie. Jesteśmy razem 4 lata. Oboje wynieśliśmy z domu złe nawyki żywieniowe. Ja wychowana na mrożonkach i fast foodach. Mój partner na bardzo tłustych obiadach domowych i gigantycznych porcjach. Gdy zamieszkaliśmy razem oboje zaczęliśmy tyć i sukcesywnie nasz poziom życia się pogarszał. Oczywiście cały czas próbowaliśmy się zmieniać i walczyć. Ze słabymi skutkami niestety.Mogę śmiało powiedzieć, że sięgnęliśmy dna. Samopoczucie okropne, w domu wieczny bałagan, ledwo dawaliśmy radę chodzić do pracy i robić podstawowe rzeczy. Sprawy łóżkowe zginęły śmiercią naturalną. Fatalne samopoczucie i zdrowie dawało o sobie znać każdego dnia.Odbyliśmy poważną rozmowę, bo oboje chcemy być zdrowi i czuć się dobrze. Zdecydowaliśmy się na pomoc dietetyka itp. No więc tak w dużym skrócie.. Ja schudłam 17 kg, mój partner przytył 3 kg. Sytuacja od kilku tygodni wygląda tak, że ja się trzymam i staram dalej. Mój truchta w miejscu. Ma jeden lub dwa dni gdzie je zdrowo i się rusza, a resztę tygodnia odpuszcza. Do tego dochodzą inne rzeczy, które mnie martwią. Jeszcze bardziej przestał o siebie dbać. Ma najwyższą wagę i kondycję w jego historii. Wszystko mu ciężko zrobić. Widzę, że się stara robić chociaż minimum w domu czy takim codziennym życiu. Proste czynności sprawiają, że pot go oblewa, a wyjścia w miejsca publiczne wprowadzają go w zakłopotanie i stres.Nie ma na nic siły i żadnej motywacji. Gdyby nie moja walka o niego, to pewnie przestałby wychodzić z domu i jeść zdrowo. Takie głupie rzeczy sprawiają, że zaczyna cierpieć nasz związek. Np: Próbuję go namówić, żeby kupił sobie ładne ubrania. Znalazłam mu nawet coś na Zelando. Stać nas na wymianę garderoby, ale on nie chce. Woli chodzić w niedopasowanych starych koszulkach. Chociaż jak już gdzieś wychodzimy, to widzę że mu ten nieschludny wygląd również przeszkadza.Jeśli trzeba coś zrobić w domu, w ogrodzie, to pomaga mi. Jednak zawsze poprzedzone jest to długim zbieraniem się, a potem zmęczeniem. Jak wspomniałam od kilku tygodni jest masakra. Zakupy, sprzątanie, ogarnianie obowiązków domowych, czy spędzanie razem czasu. Wszystko ciągnę ja.To nie tak, że on siedzi cały dzień i się leni. On pracuje, tylko przez stan zdrowia praca przeciąga się od rana do wieczora, bo potrzebuje więcej przerw.+ Bezdech senny sprawia, że często jest nie wyspany. (To też zaczynamy leczyć). Namówiłam go na terapie (chodzi), zmotywowałam do zapisania się na badania oraz do lekarza. Rozmawiałam z tysiąc razy próbując różnych rzeczy. Pomimo prób wszystko bardzo rozciąga się w czasie i właściwie mijają tygodnie, a z nim nie jest lepiej. Jest tak samo. Teraz zbliża się nasz urlop kupiony kilka tygodni temu. Do tego czasu mieliśmy popracować na formą żeby zwiedzić cały Rzym na nogach. Ja codziennie chodzę na rower i spacery, a mój luby wyjdzie może z dwa razy w tygodniu. Ten wyjazd go nie motywuje.Dziewczyny ja już nie wiem co mam robić aby mu pomóc czy go zmotywować. Wiem jak trudno jest się ogarnąć, bo sama miałam wcześniej wiele prób. Teraz jednak bardzo się martwię o jego zdrowie i naszą przyszłość. Bardzo go kocham i chcę mu pomóc, tylko już nie wiem co mam zrobić.. ?Macie jakiś pomysł?
Musisz uważać na swoje zachowanie. Już samo to, że schudłas sporo, zmieniłaś nawyki, może być dla partnera ciężkie. Nie że wzgl na chore emocje, ale to, że Ty dałaś radę,a on nie. Może czuć presję, depresję i nie wychodzi, szybko siepodda, bo czuję się źle psychicznie.
Oskby, które schudły sporo i zmieniły nawyki lubią mieć manierę nawijania non stop o tym, zmieniają podejście do życia, lubią się stroić, dbać o siebie, mają więcej energii, a niestety partner nie ma tego, ponadto może czuć frustrację, przygnębienie.
Nie dzwie się, że nie chce nowej garderoby, może czuć wstyd, zakłopotanie swoją wagą, szczególnie, że tu schudłas. Skoro jest gruby to nie chce mierzyć się z szukaniem rozmiarów, że wygląda grubo, spojrzeń, ocen.
Ja bym zaryzykowała i pomierzylawymiary ubrań, porównała z obecnymi ubraniami, by mieć pewność, że nie są za ciasne i zgodnie ze stylem partnera, bez dużych zmian, ekstrawagancji, bo partner nie ma tej siły i radości, kupiła coś ładnego, nowego, ale upewniła się, że nie będzie za ciasne, bo zniechęci się. Oczywiście zachowaj paragon gdyby nie chciał. Pewnie będzie się wzbraniał, ale jeśli będzie pasować, ubierze. Za jakiś czas znowu coś i będzie miał coś nowego, ładnego i może to jakoś zmotywuje. Wkoncu nic nie cieszy jak nowy ciuszek xd. Możesz też, ale nie do przesady, robić zdrowe zakupy, wspólne posiłki. Nie zapomnij jednak, że mężczyzni ciężko pracują, mają inne zapotrzebowanie, budowę i po prostu potrzebują więcej tłuszczy niż kobiety. Zdrowych tłuszczy. Ogranicz partnerowi węglowodany, czyli zamiast tony ziemniaków, daj dwa, trzy malutkie, pokrojone, żeby myślał, że są ziemniaki, a jednak mało, mięso na pół talerza i trochę dobrej sałatki. Niby dieta, a się naje do syta i nie pomyśli może, że to dieta, bo przecież zje mięso na pół talerza. Kolacja to samo, śniadanie, więcej tłuszczy zdrowych, więcej jajek, wędliny na chleb i naje się tym i mniej chleba zje. Pomysl o zdrowych przekąskach jak orzechy bez soli, słonecznik, owoce, warzywa i zdrowsze desery, by zamiast czterech batonów i chipsów zjadł zdrowsza słodycz, pokombinuj. Może deser w pucharach z galaretką, owocami, biszkoptami, jogurtem i posypane czekolada czy malym startym kawałkiem batonikika. Lepiej by na początku zjadł zdrowiej i stopniowo przyzwyczajać.
Powodzebia.
Nawet jak się martwisz, nie naciskaj na siłę, nie komentuj, czekaj. To wystarczająco trudne a może partner potrzebuje spokoju w tej stresowej sytuacji. Sam sobie poradzi, ale na to potrzeba Twojego dobrego podejścia i niestety czasu. Musi nauczyć się na błędach.
Jeśli poczuje presję z Twojej strony, może tych jeszcze bardziej że stresu.
Jestem przerazaona, jak z partnerki mozna zrobic z siebie matke dla doroslego chlopa.
Czy on jest niepelnosprawny? TO kobieta ma za niego kombinowac, myslec i wymyslec jak jakies warzywo przemycic w obiedzie? A moze galaretke podsunac, zeby misio nie kupil sobie batonikow na miescie?
Jak on ma dwie lewe rece i wszystko trzeba palcem pokazac, wyprosic, zmotywowac, i tak codziennie, to ja bym sie zastnaowila jaka z nim bedzie przyszlosc.
Ktos mi polecil filmiki z Alexem Barszczewskm na youtube. Na poczatku nie trafilam typa, ale z czasem - racja. Zycie masz jedno, jak z kims nie po drodze, to nara. Naprawianie, zbawianie i uzeranie sie z otoczeniem to nie zycie.
Ja myślę, że ona i tak już dużo robi, bo gotuje również dla niego dietetyczne posiłki, więc facet nawet nie musi wymyślać co by tu zjeść i wyciąga go na wspólne spacery, których nie musi traktować jako katorżnicze ćwiczenia, tylko wspólnie spędzony w ukochaną czas. Natomiast co on z tym zrobi, to już jego broszka. Bo jak będzie się chciał nawpierniczać dodatkowo poza podanym przez kogoś zdrowym jedzeniem, to nic go nie powstrzyma. Ode mnie dietowanie wymaga większego wysiłku, bo muszę sobie sama zaplanować, kupić i ugotować. Gościu ma to podane na tacy. Ja jestem team "Dać mu spokój, nie mędzić, nie ględzić - sam musi do tego dojść wewnętrznie i to musi być jego chęć do zmian a nie narzucona przez osoby trzecie" Natomiast posiłki wiadomo - jak gotujesz sama dla wszystkich to będą zdrowe i to już dla niego ułatwienie z Twojej strony. Reszta w jego rękach.
Nie matkować. Ja jak byłam w wieku dorastania i mi matka gadała i mędziła o odchudzaniu to włączał mi się od razu taki bunt. Najpierw były zrywy z cyklu: "Ja ci jeszcze pokażę, nic od dzisiaj nie żrę" i nie jedzenie niczego na złość nie wiadomo komu do wieczora, tylko po to żeby na drugi dzień nadrobić potrójnie a w głowie kołatała się myśl: "A wyebane mam, nikt mi nie będzie mówił co mam robić" :P Tak było :P Sama prawda. On podświadomie też tak może robić.
Edytowany przez Karolka_83 21 czerwca 2023, 11:53
21 czerwca 2023, 18:43
nic nie zrobisz
zajmij się sobą, ładnie schudłas więc brawo, kontynuuj, a mężem za bardzo nie przejmuj się, dojrzeje do tego, jak przestaniesz skakać naokoło niego
motywacja powstaje w nas samych, nic zewnętrznie nie będzie w stanie dotrzeć do nikogo
jedyne co mogę poradzić, to nie poddawaj się w swojej własnej drodze do szczupłości i zdrowia, wkrótce gdy będziesz wychodziła na spacer czy rower, on będzie chciał akurat pogadać, powiedz wtedy, że idziesz się przejść więc możecie pogadać na przechadzce razem, broń Boże nie zostawaj w domu wtedy 👍🏻
26 czerwca 2024, 20:34
Hej, hej dziewczyny. Przychodzę do Was z poważnym problemem. Temat znany nam wszystkim. Duża waga generująca masę innych problemów i właściwie wpływająca źle na całe życie. Jesteśmy razem 4 lata. Oboje wynieśliśmy z domu złe nawyki żywieniowe. Ja wychowana na mrożonkach i fast foodach. Mój partner na bardzo tłustych obiadach domowych i gigantycznych porcjach. Gdy zamieszkaliśmy razem oboje zaczęliśmy tyć i sukcesywnie nasz poziom życia się pogarszał. Oczywiście cały czas próbowaliśmy się zmieniać i walczyć. Ze słabymi skutkami niestety.Mogę śmiało powiedzieć, że sięgnęliśmy dna. Samopoczucie okropne, w domu wieczny bałagan, ledwo dawaliśmy radę chodzić do pracy i robić podstawowe rzeczy. Sprawy łóżkowe zginęły śmiercią naturalną. Fatalne samopoczucie i zdrowie dawało o sobie znać każdego dnia.Odbyliśmy poważną rozmowę, bo oboje chcemy być zdrowi i czuć się dobrze. Zdecydowaliśmy się na pomoc dietetyka itp. No więc tak w dużym skrócie.. Ja schudłam 17 kg, mój partner przytył 3 kg. Sytuacja od kilku tygodni wygląda tak, że ja się trzymam i staram dalej. Mój truchta w miejscu. Ma jeden lub dwa dni gdzie je zdrowo i się rusza, a resztę tygodnia odpuszcza. Do tego dochodzą inne rzeczy, które mnie martwią. Jeszcze bardziej przestał o siebie dbać. Ma najwyższą wagę i kondycję w jego historii. Wszystko mu ciężko zrobić. Widzę, że się stara robić chociaż minimum w domu czy takim codziennym życiu. Proste czynności sprawiają, że pot go oblewa, a wyjścia w miejsca publiczne wprowadzają go w zakłopotanie i stres.Nie ma na nic siły i żadnej motywacji. Gdyby nie moja walka o niego, to pewnie przestałby wychodzić z domu i jeść zdrowo. Takie głupie rzeczy sprawiają, że zaczyna cierpieć nasz związek. Np: Próbuję go namówić, żeby kupił sobie ładne ubrania. Znalazłam mu nawet coś na Zelando. Stać nas na wymianę garderoby, ale on nie chce. Woli chodzić w niedopasowanych starych koszulkach. Chociaż jak już gdzieś wychodzimy, to widzę że mu ten nieschludny wygląd również przeszkadza.Jeśli trzeba coś zrobić w domu, w ogrodzie, to pomaga mi. Jednak zawsze poprzedzone jest to długim zbieraniem się, a potem zmęczeniem. Jak wspomniałam od kilku tygodni jest masakra. Zakupy, sprzątanie, ogarnianie obowiązków domowych, czy spędzanie razem czasu. Wszystko ciągnę ja.To nie tak, że on siedzi cały dzień i się leni. On pracuje, tylko przez stan zdrowia praca przeciąga się od rana do wieczora, bo potrzebuje więcej przerw.+ Bezdech senny sprawia, że często jest nie wyspany. (To też zaczynamy leczyć). Namówiłam go na terapie (chodzi), zmotywowałam do zapisania się na badania oraz do lekarza. Rozmawiałam z tysiąc razy próbując różnych rzeczy. Pomimo prób wszystko bardzo rozciąga się w czasie i właściwie mijają tygodnie, a z nim nie jest lepiej. Jest tak samo. Teraz zbliża się nasz urlop kupiony kilka tygodni temu. Do tego czasu mieliśmy popracować na formą żeby zwiedzić cały Rzym na nogach. Ja codziennie chodzę na rower i spacery, a mój luby wyjdzie może z dwa razy w tygodniu. Ten wyjazd go nie motywuje.Dziewczyny ja już nie wiem co mam robić aby mu pomóc czy go zmotywować. Wiem jak trudno jest się ogarnąć, bo sama miałam wcześniej wiele prób. Teraz jednak bardzo się martwię o jego zdrowie i naszą przyszłość. Bardzo go kocham i chcę mu pomóc, tylko już nie wiem co mam zrobić.. ?Macie jakiś pomysł?
Napisze tak- dopoki on nie zechce zmienic trybu zycia i schudnac ty nie jestes w stanie go zmusic ani zmotywowac. Pisze z wlasnego doswiadczenia. Wszystko co zrobisz wzbudzi w nim motywacje na pare dni moze pare tygodni.Ty za niego nie schudniesz,to on musi tego bardzo mocno chciec.Taka mocna chec i motwacja do zmiany przychodza kiedy czlowiek siega tzw dna albo kiedy dopada go choroba i zagrozenie smiercia. Choc sa przypadki kiedy i to nie dziala.W takich przypadkach otoczenie, rodzina,znajomi sa bezsilni.
Edytowany przez wrednababaa 26 czerwca 2024, 20:35