- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 stycznia 2023, 08:34
Hej. Aktualnie jestem w dołku intelektualnym. Na początku lutego bronię się. To moja pierwsza i chyba ostatnia obrona w moim życiu. Mój Pan promotor jest miłym oraz życzliwym człowiekiem i mega wymagającym. Z każdą wiadomością odnośnie pracy czuję się coraz bardziej głupia. Nie miałam problemu z pisaniem prac w średniej lecz nigdy nie miałam styczności z ,,naukowymi ''. Wiem, że promotor powinien być wymagający i wnikliwy. Ale mój stres doszedł do takiego stopnia, że boje się wchodzić na pocztę czy dostałam wiadomość. Może za bardzo to wyolbrzymiam, ale JUŻ MI WSTYD. Pytałam inne osoby, które się broniły i miały podobne błędy typu stylistyka, gramatyka itp.
Jaką wy mieliście sytuację? Czy tylko ja już tak fiksuje ...
5 stycznia 2023, 08:45
Jeśli praca magisterska jest Twoją pierwszą obroną, to oznacza, że jesteś na studiach jednolitych. Aż ciężko mi uwierzyć, że przez 5 lat nie pisaliście żadnej pracy naukowej... Co do samego stresu to nie ma co się fiksować - mała szansa, że się nie obronisz - a nawet jeśli, są kolejne terminy.
Co do błędów stylistycznych, itp. - zazwyczaj trochę ich jest w każdej pracy.
Edytowany przez kardiogodna 5 stycznia 2023, 08:46
5 stycznia 2023, 08:51
Jeśli praca magisterska jest Twoją pierwszą obroną, to oznacza, że jesteś na studiach jednolitych. Aż ciężko mi uwierzyć, że przez 5 lat nie pisaliście żadnej pracy naukowej... Co do samego stresu to nie ma co się fiksować - mała szansa, że się nie obronisz - a nawet jeśli, są kolejne terminy.
Co do błędów stylistycznych, itp. - zazwyczaj trochę ich jest w każdej pracy.
Tak pierwsza praca typowo naukowa. Nie wiem czy referaty się liczą, jeżeli nikt nigdy nie miał zastrzeżeń. ;)
5 stycznia 2023, 11:48
Masz stres, bo to takie większe wydarzenie w życiu i do tego zwieńczenie całego okresu studiów. Ale uwierz, że obrona to pikuś w porównaniu do późniejszej odpowiedzialności w pracy itp. To trochę jak z maturą. Człowiek przeżywał a potem na studiach taką maturę miał w każdej sesji praktycznie i z perspektywy czasu odczuwało się że matura to był pikuś. Z obroną jest dokładnie tak samo. Stres a po latach "Pffff, nie wiem czym się stresowałam w ogóle" ;) Ja akurat miałam takiego promotora, co miał wywalone. Był bardzo miły, ale ani nie pomagał ani nie szkodził. Części pisemnej nie sprawdzał a część praktyczną (kończyłam budownictwo, więc miałam przeprojektować istniejące skrzyżowanie, załatwić sobie mapy z katastru, postać na skrzyżowaniu i liczyć ile samochodów wjeżdża z którego kierunku i gdzie jadą, zrobić obliczenia czy rondo czy światła, zrobić rysunki, przekroje, w sumie wyszła z tego niezła książka). On głównie przyjmował i nie komentował, więc do samego końca nie wiedziałam nawet czy to jest dobrze (nawet jak miałam problem z obliczeniami i wychodziły mi jakieś banialuki, to jak zapytałam, to nie pomógł tylko powiedział, żebym przeliczyła jeszcze raz aż mi wyjdzie - nie pomógł mi znaleźć błędu w moim rozumowaniu). Inny promotor z kolei czepiał się masakrycznie każdego zdania, słowa, sprawdzał pod każdym kątem i stylistycznym i zawartości. Jego studenci strasznie narzekali że się czepia, że każde pół strony poprawiają po 3-4 razy, a my z kolei że nasz nic nie sprawdza i nawet nie wiadomo czy jest ok. Na samej obronie był luzik. Komisja doszła do wniosku chyba, że skoro promotorzy przyjęli prace to jest dobrze, więc przeglądali z grubsza, żeby zobaczyć o czym się pisało, trzeba było opowiedzieć z grubsza co się robiło (bez wnikania w szczegóły, tylko że np przeprojektowywałam skrzyżowanie drogi takiej i takiej, potrzeba wynika z tego i z tego, z obliczeń wyszło że najlepiej ruch rozładuje rondo i tyle - oni przytakiwali jakbym Amerykę odkryła ;) ). W sumie kilka minut gadania a potem był czas na ich pytania z przebiegu całych studiów. Dostawało się 3 pytania. Były całkiem łatwe o ile ktoś nie spędził 5 lat na bimbaniu. Ogólnie atmosfera była bardzo przyjazna, nie było nikogo "ąę" - raczej starali się humorem rozładować nasz stres. Na prawdę było spoko :) Ale rozumiem Twój stres, bo sama się bardzo denerwowałam przed obroną jak i w trakcie całego pisania pracy.
Edytowany przez Karolka_83 5 stycznia 2023, 11:52
5 stycznia 2023, 15:14
Jak to było..hm. prace magisterską napisałam w 2 tygodnie, w 2 dni uczyłam się pytań na obronę (tych z zakresu koerunku) No i praca magisterska to była dla mnie po prostu formalnośc - obsługiwałam wtedy sprzedaż na 3 platformach on line w tym 2 zagraniczne i miałam większe problemy na głowie :) praca i obrona na 5 - praca później była wysłana na konkurs. Nie znam kogoś kto się nie obronił- wrzuc na luz, dla nich to też formalnosc, ogarniają rocznie dziesiatki prac. Nikt nie będzie patrzył czy miałas 3 czy 5 - w CV liczy się fakt ukończenia studiów i posiadania wyższego wykształcenia- szkoda życia i zdrowia na takie "stresy".
5 stycznia 2023, 15:40
Masz stres, bo to takie większe wydarzenie w życiu i do tego zwieńczenie całego okresu studiów. Ale uwierz, że obrona to pikuś w porównaniu do późniejszej odpowiedzialności w pracy itp. To trochę jak z maturą. Człowiek przeżywał a potem na studiach taką maturę miał w każdej sesji praktycznie i z perspektywy czasu odczuwało się że matura to był pikuś. Z obroną jest dokładnie tak samo. Stres a po latach "Pffff, nie wiem czym się stresowałam w ogóle" ;) Ja akurat miałam takiego promotora, co miał wywalone. Był bardzo miły, ale ani nie pomagał ani nie szkodził. Części pisemnej nie sprawdzał a część praktyczną (kończyłam budownictwo, więc miałam przeprojektować istniejące skrzyżowanie, załatwić sobie mapy z katastru, postać na skrzyżowaniu i liczyć ile samochodów wjeżdża z którego kierunku i gdzie jadą, zrobić obliczenia czy rondo czy światła, zrobić rysunki, przekroje, w sumie wyszła z tego niezła książka). On głównie przyjmował i nie komentował, więc do samego końca nie wiedziałam nawet czy to jest dobrze (nawet jak miałam problem z obliczeniami i wychodziły mi jakieś banialuki, to jak zapytałam, to nie pomógł tylko powiedział, żebym przeliczyła jeszcze raz aż mi wyjdzie - nie pomógł mi znaleźć błędu w moim rozumowaniu). Inny promotor z kolei czepiał się masakrycznie każdego zdania, słowa, sprawdzał pod każdym kątem i stylistycznym i zawartości. Jego studenci strasznie narzekali że się czepia, że każde pół strony poprawiają po 3-4 razy, a my z kolei że nasz nic nie sprawdza i nawet nie wiadomo czy jest ok. Na samej obronie był luzik. Komisja doszła do wniosku chyba, że skoro promotorzy przyjęli prace to jest dobrze, więc przeglądali z grubsza, żeby zobaczyć o czym się pisało, trzeba było opowiedzieć z grubsza co się robiło (bez wnikania w szczegóły, tylko że np przeprojektowywałam skrzyżowanie drogi takiej i takiej, potrzeba wynika z tego i z tego, z obliczeń wyszło że najlepiej ruch rozładuje rondo i tyle - oni przytakiwali jakbym Amerykę odkryła ;) ). W sumie kilka minut gadania a potem był czas na ich pytania z przebiegu całych studiów. Dostawało się 3 pytania. Były całkiem łatwe o ile ktoś nie spędził 5 lat na bimbaniu. Ogólnie atmosfera była bardzo przyjazna, nie było nikogo "ąę" - raczej starali się humorem rozładować nasz stres. Na prawdę było spoko :) Ale rozumiem Twój stres, bo sama się bardzo denerwowałam przed obroną jak i w trakcie całego pisania pracy.
Nie zgodzę się, są teoretycy i praktycy. Dla wielu praktyków praca nawet odpowiedzialna, to nie aż taki duży stres jak egzaminy na studiach, czy pisanie magisterki i obrona. Więc nie strasz dziewczyny, że jak skończy studia to dopiero będzie miała ciężko.
5 stycznia 2023, 15:43
Jak to było..hm. prace magisterską napisałam w 2 tygodnie, w 2 dni uczyłam się pytań na obronę (tych z zakresu koerunku) No i praca magisterska to była dla mnie po prostu formalnośc - obsługiwałam wtedy sprzedaż na 3 platformach on line w tym 2 zagraniczne i miałam większe problemy na głowie :) praca i obrona na 5 - praca później była wysłana na konkurs. Nie znam kogoś kto się nie obronił- wrzuc na luz, dla nich to też formalnosc, ogarniają rocznie dziesiatki prac. Nikt nie będzie patrzył czy miałas 3 czy 5 - w CV liczy się fakt ukończenia studiów i posiadania wyższego wykształcenia- szkoda życia i zdrowia na takie "stresy".
A ja byłam świadkiem sytuacji jak na państwowej uczelni 5 osób się nie obronilo także coz ...
I owszem w przeważającej części nikogo nie obchodzi ocena z obrony, ale ja znam nawet takie sytuacje, że przed zatrudnieniem nie tylko sprawdza się ocenę na dyplomie, ale cały suplement, inna kwestią, że dobre oceny nie są równoznaczne z faktycznymi predyspozycjami zawodowymi.
5 stycznia 2023, 23:10
Jak to było..hm. prace magisterską napisałam w 2 tygodnie, w 2 dni uczyłam się pytań na obronę (tych z zakresu koerunku) No i praca magisterska to była dla mnie po prostu formalnośc - obsługiwałam wtedy sprzedaż na 3 platformach on line w tym 2 zagraniczne i miałam większe problemy na głowie :) praca i obrona na 5 - praca później była wysłana na konkurs. Nie znam kogoś kto się nie obronił- wrzuc na luz, dla nich to też formalnosc, ogarniają rocznie dziesiatki prac. Nikt nie będzie patrzył czy miałas 3 czy 5 - w CV liczy się fakt ukończenia studiów i posiadania wyższego wykształcenia- szkoda życia i zdrowia na takie "stresy".
Różnie bywa. Mnie na pierwszej i jedynej rozmowie o pracę zapytali na jaką ocenę się obroniłam. Fakt skończenia Polibudy dziennie też nie uszedł ich uwadze i był to duży atut, o czym nie omieszkał mi przyszły szef powiedzieć. Także różnie bywa. Oczywiście nie w każdej branży tak jest i nie każda firma podchodzi do tego tematu jakoś specjalnie priorytetowo. Myślę, że głównie po studiach mogą patrzeć, gdy się jeszcze nie ma żadnego doświadczenia. Potem już się patrzy głównie na dorobek zawodowy, co się robiło i na jakim stanowisku. Ale fakt jest taki, że dzięki temu co napisałam na wstępie, pracę dostałam na pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej jakieś 1,5 tygodnia po obronieniu się.
Co do osób, które się nie obroniły - znam kilka, ale jeśli dobrze kojarzę, to głównie ze względu na przekroczenie terminu oddania pracy. Bronili się w późniejszym terminie. Tak żeby ktoś napisał pracę i oblał, to chyba nie znam.
5 stycznia 2023, 23:14
Masz stres, bo to takie większe wydarzenie w życiu i do tego zwieńczenie całego okresu studiów. Ale uwierz, że obrona to pikuś w porównaniu do późniejszej odpowiedzialności w pracy itp. To trochę jak z maturą. Człowiek przeżywał a potem na studiach taką maturę miał w każdej sesji praktycznie i z perspektywy czasu odczuwało się że matura to był pikuś. Z obroną jest dokładnie tak samo. Stres a po latach "Pffff, nie wiem czym się stresowałam w ogóle" ;) Ja akurat miałam takiego promotora, co miał wywalone. Był bardzo miły, ale ani nie pomagał ani nie szkodził. Części pisemnej nie sprawdzał a część praktyczną (kończyłam budownictwo, więc miałam przeprojektować istniejące skrzyżowanie, załatwić sobie mapy z katastru, postać na skrzyżowaniu i liczyć ile samochodów wjeżdża z którego kierunku i gdzie jadą, zrobić obliczenia czy rondo czy światła, zrobić rysunki, przekroje, w sumie wyszła z tego niezła książka). On głównie przyjmował i nie komentował, więc do samego końca nie wiedziałam nawet czy to jest dobrze (nawet jak miałam problem z obliczeniami i wychodziły mi jakieś banialuki, to jak zapytałam, to nie pomógł tylko powiedział, żebym przeliczyła jeszcze raz aż mi wyjdzie - nie pomógł mi znaleźć błędu w moim rozumowaniu). Inny promotor z kolei czepiał się masakrycznie każdego zdania, słowa, sprawdzał pod każdym kątem i stylistycznym i zawartości. Jego studenci strasznie narzekali że się czepia, że każde pół strony poprawiają po 3-4 razy, a my z kolei że nasz nic nie sprawdza i nawet nie wiadomo czy jest ok. Na samej obronie był luzik. Komisja doszła do wniosku chyba, że skoro promotorzy przyjęli prace to jest dobrze, więc przeglądali z grubsza, żeby zobaczyć o czym się pisało, trzeba było opowiedzieć z grubsza co się robiło (bez wnikania w szczegóły, tylko że np przeprojektowywałam skrzyżowanie drogi takiej i takiej, potrzeba wynika z tego i z tego, z obliczeń wyszło że najlepiej ruch rozładuje rondo i tyle - oni przytakiwali jakbym Amerykę odkryła ;) ). W sumie kilka minut gadania a potem był czas na ich pytania z przebiegu całych studiów. Dostawało się 3 pytania. Były całkiem łatwe o ile ktoś nie spędził 5 lat na bimbaniu. Ogólnie atmosfera była bardzo przyjazna, nie było nikogo "ąę" - raczej starali się humorem rozładować nasz stres. Na prawdę było spoko :) Ale rozumiem Twój stres, bo sama się bardzo denerwowałam przed obroną jak i w trakcie całego pisania pracy.
Nie zgodzę się, są teoretycy i praktycy. Dla wielu praktyków praca nawet odpowiedzialna, to nie aż taki duży stres jak egzaminy na studiach, czy pisanie magisterki i obrona. Więc nie strasz dziewczyny, że jak skończy studia to dopiero będzie miała ciężko.
Nie tyle chodzi mi o ciężko, co bardziej odpowiedzialnie. Jednak jak zawalisz pracę, to niesie to za sobą pewne konsekwencje - jak duże, to zależy od tego czym się zajmujesz. Mogą to być konsekwencje finansowe dla firmy, dla Ciebie personalnie, dla innych ludzi jeśli od Twojej decyzji coś tam zależy większego. W szkole jedyną konsekwencją oblania czegoś, było to że sobie to mogłaś zaliczyć w późniejszym terminie ( o ile nie postanowiłaś zrezygnowac). Ale nie miało to jakichś większych wpływów na innych ludzi, na finanse. Bardziej to miałam na myśli niż jakieś stresy nie dające spać po nocach. Bo owszem, można się nie stresować swoją pracą, ale gdzieś tam ewentualny błąd może na coś wpłynąć. Na studiach robisz sama na siebie i jak zawalisz to możesz poprawić bez większych konsekwencji.
Edytowany przez Karolka_83 5 stycznia 2023, 23:16