- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 lipca 2022, 17:11
Ciężko mi nawet o tym pisać, ale kilka miesięcy temu zauwazylam, ze nie żywię do partnera żadnych romantycznych uczuć. Kocham go i chce dla niego jak najlepiej, nigdy nie chciałabym go zranić, ale nie ma między nami chemii. Już od dawna nie mam ochoty na pocałunki czy jakakolwiek inna bliskość oprócz przytulania. Poza tym, dobrze się dogadujemy, nigdy nie ma kłótni i lubimy ze soba spędzac czas, jeździć na wakacje itp. On chyba czuje do mnie chemię bo nie raz muszę szukać wymówki zeby nie doszło do seksu. Wiem, ze go to rani, ale nie chce się zmuszać. Kilka razu próbowałam poruszyć ten temat, ze się od siebie oddaliliśmy i nie jesteśmy już tak blisko (chodziło mi o więź emocjonalna) ale on to olał i mówi ze to normalne w związku i ze wg niego nic się nie zmieniło.
Jesteśmy razem od 5 lat, zaręczeni od roku. Odkąd zaczęłam myśleć o ślubie to pojawiło się dużo wątpliwości i strach z mojej strony. Posiadamy wspólny dom, kredyt hipoteczny.
Mówię sobie ze muszę dać temu czas, może to przejściowe, ale z drugiej strony wyobrażam dobie ze jestem teraz singlem, mieszkam sama i nie mam pierścionka zaręczynowego na palcu… I może to złudne, ale czułabym chyba ulgę. 5 lat temu zaczęliśmy ten związek bardzo krótko po tym jak zakończyłam inny wieloletni związek. Teraz żałuje, ze nie dałam sobie czasu dla samej siebie zeby zobaczyć jak to jest samemu. Wtedy bardzo bałam się samotności, ale teraz wiem, ze powinnam była nad soba pracować, pobyć singlem i zobaczyć co przyniesie przyszłość.
Teraz aż czuje sie głupio myśląc ze musiałabym wszystkim znajomym i rodzinie powiedzieć ze to koniec, ze to jednak nie to mimo ze jesteśmy razem od 5 lat, mamy dom i jesteśmy zaręczeni.
Ale przede wszystkim nie chce złamać jego serca. Od jest dla mnie taki dobry, zawsze się o mnie troszczy i nie ma pojęcia o tym co się dzieje w mojej głowie od kilku miesięcy. Nie jest typem gaduły i nie mówi o uczuciach, mam tez wrażenie ze nie jest za bardzo domyślny, bo mimo tego, ze unikam jakichkolwiek łóżkowych sytuacji i trochę trzymam go na dystans to nie wyglada na to zeby zaczął się zastanawiać czy moze coś jest nie tak.
Mam 30 lat i powinnam byc bardziej zdecydowana a jednak zmieniłam zdanie. Być moze to dlatego ze przez ostatnich 5 lat dużo sie zmieniłam. Zaczęłam byc bardziej otwarta do ludzi, pracuje nad pewnoscia siebie i zaradnością. On za to jest zdystansowany i chłodny do obcych ludzi i do moich niektórych znajomych. Jakby nie zależało mu na tym czy go lubią.
Nie wiem co zrobić. Dać sobie więcej czasu i mieć nadzieje, ze jednak chemia i pożądanie powrócą? Czy zacząć rozmawiać z partnerem i od razu powiadomić go o moich obawach?
10 lipca 2022, 22:38
Tez myślę że to nie są drobiazgi. Dbanie o dobre relacje z rodziną partnera to jest ważne i warte wysiłku. Nie mówię o jakiś przecięciach ale w normalnej sytuacji warto się postarać . Dla mnie jest normalne że staram się być otwarta i miła wobec osób ważnych dla mojego męża - nawet jeśli za nimi jakoś nie przepadam(moja teściowa ;) oczywiście trzeba stawiać jakieś granice -ale zakładam że nie wymagasz od narzeczonego wychodzenia codziennie, tylko okazjonalnie.
To samo z dbałością o siebie- może warto go zapytać czy chce żebyś też przestała o siebie dbać?
To są problemy do rozwiązania przed ślubem, i to jest dobry test... Bo po ślubie i z dziećmi mogą wyjść dużo trudniejsze sprawy -i warto wiedzieć że masz z kim pracować nad ich rozwiązaniem.
Pomysl jak będzie wyglądać wasze życie za np 5-10 lat jak nic się nie zmieni?
Generalnie martwiloby mnie najbardziej że nie rozmawiacie o tym wprost. Albo że ty mówisz ale nie do końca dociera.
10 lipca 2022, 23:26
Zapytaj siebie, jakby to nowe, inne życie bez niego czy z innym facetem miało wyglądać. I czy nie jest aby tak, że w każdym związku rutyna po paru latach zacznie cię prowokować do zmiany partnera, nie ważne jak fajny będzie ten facet. Bo tak na prawdę z tego co piszesz, to nie ma z nim żadnego problemu, poza tym, że cię...no nudzi i ci się opatrzył.
Są pewne rzeczy które mi nie pasują. On jest bardzo bezpośredni i trochę nieuprzejmy do innych ludzi. To sprawia, ze nie mam ochoty zapoznawać go z nowopoznanym znajomymi bo wydaje mi się ze się nie polubią a trochę głupio wychodzic samej ciagle jak on zostaje w domu. Mam kilku fajnych znajomych z którymi spotykam się sama bo on się nudzi z nami i nawet nie próbuje nawiązać jakiejś znajomości. Jakby mu nie zależało na tym żeby moi znajomi lub rodzina go lubili. On jest po prostu soba i się nie wysila z uprzejmością. Z jednej strony okej a z drugiej trochę mi wstyd za niego czasami bo sa jednak sytuacje gdzie wypada się trochę pouśmiechać czy np zagadać gości żeby dobrze się czuli. To samo jest w towarzystwie mojej rodziny. Nie uśmiechnie się ani nie postara żeby mieli o nim dobre zdanie.
Od dawna już zauwazylam ze nigdy np mu nie zależało żeby dobrze dla mnie wyglądać/żeby mi sie podobac. Nie wydaje mi się ze to tylko ?robota? kobiet żeby o siebie dbać. I to chyba tez dlatego trochę przestał być dla mnie atrakcyjny.Te ?problemy? mogą sie dla kogos wydawać błahostkami, ale męczą mnie i przeszkadzają w życiu codziennym gdzie np nie musiałabym wybierać pomiędzy spotkaniem ze znajomymi a wieczorem spędzonym z narzeczonym, bo wiem, ze inaczej będzie niezręcznie.
to nie sa drobiazgi, powinnas o t m juz dawno z nim rozmawiac, teraz moze juz sie nie da nic zrobic.
Tylko ja nawet nie wiem jak. Ostatnio zaczęliśmy więcej myśleć o weselu, on nawet mówił swoim rodzicom, ze będzie w przyszłym roku. Oni się ucieszyli i zaproponowali pomoc w przygotowaniach. Kilku znajomych tez sie już dowiedziało i co teraz… Nagle jednak z przygotowań wyszło rozstanie? Będzie, ze ja jestem jakas niepoważna, bo zmieniłam zdanie i wszyscy będą na mnie krzywo patrzeć.
Poza tym przeraża mnie myśl o sprzedaży domu. Gdzie będę mieszkac, czy będzie mnie sama stać na kupno czegokolwiek na własnosc. Na wynajmowanie mieszkania samodzielnie na pewno nie będę sobie mogła pozwolić bo sam czynsz i rachunki to będzie większość mojej wypłaty wiec pozostaloby mi wynajęcie pokoju co mnie przeraża i oznaczałoby pozbycie się większość naszych mebli i innych rzeczy, na ktore tak długo pracowaliśmy.
Boje się zaczynać od zera, mam już 30 lat i dopiero co dwa lata temu ‚dorobilam’ sie domu. Chciałabym mieć swoją rodzine a czas ucieka
10 lipca 2022, 23:38
Tez myślę że to nie są drobiazgi. Dbanie o dobre relacje z rodziną partnera to jest ważne i warte wysiłku. Nie mówię o jakiś przecięciach ale w normalnej sytuacji warto się postarać . Dla mnie jest normalne że staram się być otwarta i miła wobec osób ważnych dla mojego męża - nawet jeśli za nimi jakoś nie przepadam(moja teściowa ;) oczywiście trzeba stawiać jakieś granice -ale zakładam że nie wymagasz od narzeczonego wychodzenia codziennie, tylko okazjonalnie.
To samo z dbałością o siebie- może warto go zapytać czy chce żebyś też przestała o siebie dbać?
To są problemy do rozwiązania przed ślubem, i to jest dobry test... Bo po ślubie i z dziećmi mogą wyjść dużo trudniejsze sprawy -i warto wiedzieć że masz z kim pracować nad ich rozwiązaniem.
Pomysl jak będzie wyglądać wasze życie za np 5-10 lat jak nic się nie zmieni?
Generalnie martwiloby mnie najbardziej że nie rozmawiacie o tym wprost. Albo że ty mówisz ale nie do końca dociera.
Nie mieszkamy w Polsce wiec moja rodzine widujemy raz na jakiś czas. Muszę przyznać, ze większa hej cześć jest problematyczna - rodzice rozwiedzeni, oboje nadużywają alkoholu i ogolnie maja ciężkie charaktery. Dużo wyrządzili mi krzywdy, ale to nadal moi rodzice. Widzac, ze moj partner jest w stosunku do nich chłodny i nawet się nie uśmiechnie (chociażby na sile) gdy np moja mama próbuje żartować to robi mi się przykro i nawet teraz, miesiące później chce mi się płakać.
W ten weekend była u mnie koleżanka i on średnio z nią rozmawiał, nie żartował czy uśmiechał sie itp (nie mówię tutaj o jakims nadzwyczajnym smianiu sie cały czas, ale żeby było miło i każdy czuł sie komfortowo).
Właśnie przed chwila usiadłam z partnerem i wylałam wszystko co mnie boli - uważałam na słowa zeby nie pomyślał ze zrzucam na niego wine lub mówię mu jak ma sie zachowywać itp.
Mnie najbardziej martwi brak seksu bo przez to straciliśmy prawie cała bliskość jaka mieliśmy. Jemu trochę to ciężko zrozumieć, bo on prawie zawsze ma ochotę na seks i to ja sie muszę wykręcać. Nie znaczy to jednak ze nie chciałabym zeby dochodziło do zbliżeń, ale lo prostu nie mam ochoty na to zeby mnie dotykał itp. Nie wiem nawet czy to przez to jaki jest na co dzień, dla innych ludzi itp ale po prostu nie mam najmniejszej ochoty i jestem w stanie za każdym razem mu odmawiać. Zdziwilo mnie to, ze nie odniósł sie praktycznie w ogóle do tej kwestii kiedy ją poruszyłam.
10 lipca 2022, 23:48
Wiesz co, a poczytaj ty sobie np o typach osobowości z Myers-Briggs. Jeśli nie znasz. Nie mówię, że się sprawdzają zawsze i u każdego, ale może ci trochę otworzą oczy na to, jak inni ludzie widzą te same sytuacje.
Bo mi to wygląda na to, że ty jesteś osobą, która masakrycznie się przejmuje tym, "co ludzie powiedzą" i co sobie pomyślą i żeby było miło...a on ma to gdzieś. I to nie jest kwestia nie starania się itd, po prostu niektórzy ludzie mają wywalone - ja tak mam i serio najgorszym koszmarem jest dla mnie siedzenie na jakiejś nudnej imprezie rodzinnej i udawanie, że super się bawię. Od spotkań z kumplami męża też się wykręcam jak mogę, bo mnie nudzą jego rozmowy o pracy. Więc ja tego twojego chłopa rozumiem - jeśli twoja rodzina nie była dla ciebie dobra, to dla mnie jest logiczne, że on traktuje ich zimno.
Tak na to popatrz. Ludzie są różni. Zastanów się, czy serio lepiej byś się czuła z klonem samej siebie w relacjach międzyludzkich.
Edytowany przez menot 10 lipca 2022, 23:49
11 lipca 2022, 06:15
Zapytaj siebie, jakby to nowe, inne życie bez niego czy z innym facetem miało wyglądać. I czy nie jest aby tak, że w każdym związku rutyna po paru latach zacznie cię prowokować do zmiany partnera, nie ważne jak fajny będzie ten facet. Bo tak na prawdę z tego co piszesz, to nie ma z nim żadnego problemu, poza tym, że cię...no nudzi i ci się opatrzył.
Są pewne rzeczy które mi nie pasują. On jest bardzo bezpośredni i trochę nieuprzejmy do innych ludzi. To sprawia, ze nie mam ochoty zapoznawać go z nowopoznanym znajomymi bo wydaje mi się ze się nie polubią a trochę głupio wychodzic samej ciagle jak on zostaje w domu. Mam kilku fajnych znajomych z którymi spotykam się sama bo on się nudzi z nami i nawet nie próbuje nawiązać jakiejś znajomości. Jakby mu nie zależało na tym żeby moi znajomi lub rodzina go lubili. On jest po prostu soba i się nie wysila z uprzejmością. Z jednej strony okej a z drugiej trochę mi wstyd za niego czasami bo sa jednak sytuacje gdzie wypada się trochę pouśmiechać czy np zagadać gości żeby dobrze się czuli. To samo jest w towarzystwie mojej rodziny. Nie uśmiechnie się ani nie postara żeby mieli o nim dobre zdanie.
Od dawna już zauwazylam ze nigdy np mu nie zależało żeby dobrze dla mnie wyglądać/żeby mi sie podobac. Nie wydaje mi się ze to tylko ?robota? kobiet żeby o siebie dbać. I to chyba tez dlatego trochę przestał być dla mnie atrakcyjny.Te ?problemy? mogą sie dla kogos wydawać błahostkami, ale męczą mnie i przeszkadzają w życiu codziennym gdzie np nie musiałabym wybierać pomiędzy spotkaniem ze znajomymi a wieczorem spędzonym z narzeczonym, bo wiem, ze inaczej będzie niezręcznie.
to nie sa drobiazgi, powinnas o t m juz dawno z nim rozmawiac, teraz moze juz sie nie da nic zrobic.
Tylko ja nawet nie wiem jak. Ostatnio zaczęliśmy więcej myśleć o weselu, on nawet mówił swoim rodzicom, ze będzie w przyszłym roku. Oni się ucieszyli i zaproponowali pomoc w przygotowaniach. Kilku znajomych tez sie już dowiedziało i co teraz? Nagle jednak z przygotowań wyszło rozstanie? Będzie, ze ja jestem jakas niepoważna, bo zmieniłam zdanie i wszyscy będą na mnie krzywo patrzeć. Poza tym przeraża mnie myśl o sprzedaży domu. Gdzie będę mieszkac, czy będzie mnie sama stać na kupno czegokolwiek na własnosc. Na wynajmowanie mieszkania samodzielnie na pewno nie będę sobie mogła pozwolić bo sam czynsz i rachunki to będzie większość mojej wypłaty wiec pozostaloby mi wynajęcie pokoju co mnie przeraża i oznaczałoby pozbycie się większość naszych mebli i innych rzeczy, na ktore tak długo pracowaliśmy. Boje się zaczynać od zera, mam już 30 lat i dopiero co dwa lata temu ?dorobilam? sie domu. Chciałabym mieć swoją rodzine a czas ucieka
czyli gdyby nie strach przed opinia publiczna i strach przed biedniejszym zyciem to umialabys sie rozstac. Zalozmy- ktos zapewnilby ci mieszkanie w dobrych warunkach a gadanie ludzi wylaczyl - odeszlabys. Moim zdaniem warto podjac decyzje teraz bo srednio widze wasze dalsze lata. Zycie na sile jest nei do zniesienia, zyjemy raz, po kilku latach samotnosci w zwiazku , byc moze z dziecmi bedziesz w tym samym punkcie.
Gadaniem ludzi nie warto sie przejmowac, bo to tylko jakies zapytania ze zdziwienia, wyjasnienie sytuacji i temat zamkniety. Kazdy normalny czlowiek skomentuje tylko ze lepiej przed slubem sie rozmyslic niz gdy beda dzieci.
Mieszkanie- to bylby jakis okres przejsciowy.
11 lipca 2022, 07:47
Jak już teraz jest tak to po ślubie będzie gorzej i stracisz tylko czas.
oni już żyją od dawna jak po ślubie więc ślub niewiele zmieni.
autorko - a czy te "watpliwosci" nie dotyczą samego faktu malzenstwa? Bo napisałaś że od wtedy zaczelas je mieć.
o związek trzeba dbać, jeśli sie odpuści to kazdy się wypali. Często nawet te z wielka namiętnością jeszcze szybciej, bo te gdzie podstawa jest przyjaźń mają solidniejsze podstawy. Życie składa sie tez z problemów.
11 lipca 2022, 07:47
Jak już teraz jest tak to po ślubie będzie gorzej i stracisz tylko czas.
oni już żyją od dawna jak po ślubie więc ślub niewiele zmieni.
autorko - a czy te "watpliwosci" nie dotyczą samego faktu malzenstwa? Bo napisałaś że od wtedy zaczelas je mieć.
o związek trzeba dbać, jeśli sie odpuści to kazdy się wypali. Często nawet te z wielka namiętnością jeszcze szybciej, bo te gdzie podstawa jest przyjaźń mają solidniejsze podstawy. Życie składa sie tez z problemów.
11 lipca 2022, 07:50
Tez myślę że to nie są drobiazgi. Dbanie o dobre relacje z rodziną partnera to jest ważne i warte wysiłku. Nie mówię o jakiś przecięciach ale w normalnej sytuacji warto się postarać . Dla mnie jest normalne że staram się być otwarta i miła wobec osób ważnych dla mojego męża - nawet jeśli za nimi jakoś nie przepadam(moja teściowa ;) oczywiście trzeba stawiać jakieś granice -ale zakładam że nie wymagasz od narzeczonego wychodzenia codziennie, tylko okazjonalnie.
To samo z dbałością o siebie- może warto go zapytać czy chce żebyś też przestała o siebie dbać?
To są problemy do rozwiązania przed ślubem, i to jest dobry test... Bo po ślubie i z dziećmi mogą wyjść dużo trudniejsze sprawy -i warto wiedzieć że masz z kim pracować nad ich rozwiązaniem.
Pomysl jak będzie wyglądać wasze życie za np 5-10 lat jak nic się nie zmieni?
Generalnie martwiloby mnie najbardziej że nie rozmawiacie o tym wprost. Albo że ty mówisz ale nie do końca dociera.
Nie mieszkamy w Polsce wiec moja rodzine widujemy raz na jakiś czas. Muszę przyznać, ze większa hej cześć jest problematyczna - rodzice rozwiedzeni, oboje nadużywają alkoholu i ogolnie maja ciężkie charaktery. Dużo wyrządzili mi krzywdy, ale to nadal moi rodzice. Widzac, ze moj partner jest w stosunku do nich chłodny i nawet się nie uśmiechnie (chociażby na sile) gdy np moja mama próbuje żartować to robi mi się przykro i nawet teraz, miesiące później chce mi się płakać. W ten weekend była u mnie koleżanka i on średnio z nią rozmawiał, nie żartował czy uśmiechał sie itp (nie mówię tutaj o jakims nadzwyczajnym smianiu sie cały czas, ale żeby było miło i każdy czuł sie komfortowo).
Właśnie przed chwila usiadłam z partnerem i wylałam wszystko co mnie boli - uważałam na słowa zeby nie pomyślał ze zrzucam na niego wine lub mówię mu jak ma sie zachowywać itp. Mnie najbardziej martwi brak seksu bo przez to straciliśmy prawie cała bliskość jaka mieliśmy. Jemu trochę to ciężko zrozumieć, bo on prawie zawsze ma ochotę na seks i to ja sie muszę wykręcać. Nie znaczy to jednak ze nie chciałabym zeby dochodziło do zbliżeń, ale lo prostu nie mam ochoty na to zeby mnie dotykał itp. Nie wiem nawet czy to przez to jaki jest na co dzień, dla innych ludzi itp ale po prostu nie mam najmniejszej ochoty i jestem w stanie za każdym razem mu odmawiać. Zdziwilo mnie to, ze nie odniósł sie praktycznie w ogóle do tej kwestii kiedy ją poruszyłam.
A czy o seksie z kimś innym myślisz? Masz chęć uprawiać go teraz z kimś innym?
11 lipca 2022, 08:36
ja uważam, że to bardzo dobrze kiedy partner jest sobą i niczego nie udaje, dla mnie tylko na plus że nie sili się na uprzejmości kiedy nie ma ochoty przebywać z danymi osobami lub ma o nich negatywne zdanie, relacje między mija rodzina a moim mężem też są chłodne i mam to w d.... to są ich sprawy, nie lubią się nie będę w to ingerować, ja z mężem tworzę odrębną rodzinę , jestem szczęśliwa w zwiazku i zadowolona z męża, sprobuj też na chłodno i z dystansem przyjrzeć się swojej rodzinie, raczej jak napisałaś nie są to osoby łatwe do polubienia, zastanów się czy twoje rodzina zawsze była też miła dla twojego narzeczonego, może twój facet był też świadkiem sytuacji dla niego nieakceptowanych , napisałaś, że rodzice cię krzywdzili , więc jak dla mnie to bardzo dobrze że twój facet ma do nich taki a nie inny stosunek , widać że Twój los nie jest mu obojętny i ma prawidłowe reakcje na twoją krzywdę
nie wymagam też żeby mój mąż lubił moich znajomych i również nie chciałabym, żeby on chciał, abym ja lubiła jego znajomych gdyby mi nie odpowiadali, czy zebym musiała się z nimi spotykać i ich tolerować ,poza tym czym starsza jestem tym mam mniejsza tolerancję na akceptowanie rzeczy, czy sytuacji które mi nie pasuja, a już udawanie w ogóle uwazam za gwałt na swojej osobie
jak dla mnie albo nigdy nie uwazalas, że to ten jedyny albo dopadł cię przedślubny stres i zaczynasz analizować, czy na pewno podjęłaś słuszna decyzję, bo zaraz klamka zapadnie i nie będzie odwrotu, więc teraz szukasz bzdurnych problemów i rozkładasz na czynniki pierwsze
Sex masz w głowie, tak cię przestraszył ten ślub że się zblokowalas , być może ty w ogóle nie jesteś gotowa na ślub i nie chodzi o narzeczinego, a sama instytucje małżeństwa i to co się z tym wiąże
P.s.
Bylas na terapii dda ? Myślę, że to bardzo ważne.
Edytowany przez .nonszalancja. 11 lipca 2022, 08:52
11 lipca 2022, 09:35
Tez myślę że to nie są drobiazgi. Dbanie o dobre relacje z rodziną partnera to jest ważne i warte wysiłku. Nie mówię o jakiś przecięciach ale w normalnej sytuacji warto się postarać . Dla mnie jest normalne że staram się być otwarta i miła wobec osób ważnych dla mojego męża - nawet jeśli za nimi jakoś nie przepadam(moja teściowa ;) oczywiście trzeba stawiać jakieś granice -ale zakładam że nie wymagasz od narzeczonego wychodzenia codziennie, tylko okazjonalnie.
To samo z dbałością o siebie- może warto go zapytać czy chce żebyś też przestała o siebie dbać?
To są problemy do rozwiązania przed ślubem, i to jest dobry test... Bo po ślubie i z dziećmi mogą wyjść dużo trudniejsze sprawy -i warto wiedzieć że masz z kim pracować nad ich rozwiązaniem.
Pomysl jak będzie wyglądać wasze życie za np 5-10 lat jak nic się nie zmieni?
Generalnie martwiloby mnie najbardziej że nie rozmawiacie o tym wprost. Albo że ty mówisz ale nie do końca dociera.
Nie mieszkamy w Polsce wiec moja rodzine widujemy raz na jakiś czas. Muszę przyznać, ze większa hej cześć jest problematyczna - rodzice rozwiedzeni, oboje nadużywają alkoholu i ogolnie maja ciężkie charaktery. Dużo wyrządzili mi krzywdy, ale to nadal moi rodzice. Widzac, ze moj partner jest w stosunku do nich chłodny i nawet się nie uśmiechnie (chociażby na sile) gdy np moja mama próbuje żartować to robi mi się przykro i nawet teraz, miesiące później chce mi się płakać. W ten weekend była u mnie koleżanka i on średnio z nią rozmawiał, nie żartował czy uśmiechał sie itp (nie mówię tutaj o jakims nadzwyczajnym smianiu sie cały czas, ale żeby było miło i każdy czuł sie komfortowo).
Właśnie przed chwila usiadłam z partnerem i wylałam wszystko co mnie boli - uważałam na słowa zeby nie pomyślał ze zrzucam na niego wine lub mówię mu jak ma sie zachowywać itp. Mnie najbardziej martwi brak seksu bo przez to straciliśmy prawie cała bliskość jaka mieliśmy. Jemu trochę to ciężko zrozumieć, bo on prawie zawsze ma ochotę na seks i to ja sie muszę wykręcać. Nie znaczy to jednak ze nie chciałabym zeby dochodziło do zbliżeń, ale lo prostu nie mam ochoty na to zeby mnie dotykał itp. Nie wiem nawet czy to przez to jaki jest na co dzień, dla innych ludzi itp ale po prostu nie mam najmniejszej ochoty i jestem w stanie za każdym razem mu odmawiać. Zdziwilo mnie to, ze nie odniósł sie praktycznie w ogóle do tej kwestii kiedy ją poruszyłam.
A czy o seksie z kimś innym myślisz? Masz chęć uprawiać go teraz z kimś innym?
Myśle o seksie, nie miałabym ochoty uprawiać go z kimś innym, ale kiedyś było go w naszym związku znacznie więcej i myśle ze tez wtedy czuliśmy większa bliskość na co dzień. Mam teraz mniejsza ochotę na seks, ale to chyba dlatego, ze w ogóle od jakiegoś czasu nie patrze na niego jako obiekt pożądania (W sumie głupio to brzmi ale mam nadzieje ze wiadomo o co mi chodzi ;) )
Edytowany przez ewka-konewka30 11 lipca 2022, 09:45