Temat: Nie lubiane

Jakich sytuacji, zachowan nie lubicie na spotkaniach, imprezach rodzinnych? Zrobmy taka ankiete, byc moze ktos cos robi nie swiadomie ;) typu sciaganie/nie sciaganie obuwia, namawianie do picia alkoholu, co jeszcze? 

ja jestem dzieciata wiec moji znajomi sa dzieciaci tez jak sa u nas nie znosze ze dzieci sa wszedzie i doslownie kazda co do sztuki zabawke wyjmuja z szafy wszystko sie wala wszedzie rodzice tego nie widza, nie lubie zbytniego nazekania o prace i o brak kasy, nie lubie wypominania sobie czegokolwiek, nie lubie zalatwiania jakis spraw przy stole, jak impreza taneczna nie lubie na sile zapraszania do tanczenia, tekstow typu zmien ta muzyke.Generalnie wielu zeczy nie lubie ale tez zdaje sobie sprawe ze i ja pewnie bywam upierdliwa

U nas nie ma niemiłych sytuacji, poza dwoma przemiłymi gośćmi, którzy nie wiedza, kiedy czas wyjść :D jeden to mój ex, a drugi kumpel od drugiej połówki. mega gadatliwi i chętnie ich goscimy, bo przyjemnie z nimi jest, ale nie maja poczucia czasu i jak już wejdą, to wyjść nie mogą 😀 i nic poza konkretnym:” ty musisz już iść „ nie pomaga, ale na szczęście nie obrażają się 😀

awokdas napisał(a):

Wilena napisał(a):

Wścibstwa, poruszania tematów które w ogóle tej osoby nie powinny obchodzić i jej nie dotyczą, natrętnego wypytywania sto razy o to samo, dawania złotych rad, o które nikt nie prosił. Jeszcze rozmów o pieniadzach bardzo nie lubię, nawet jeżeli ktoś nie pyta w jakiś nachalny sposób - ale to już raczej moje spaczenie, bo u mnie w domu się zawsze unikało tego tematu jak ognia. Więc dla mnie nawet takie zwykłe pytanie o to ile dałam za buty jest średnio komfortowe, nie mówiąc już o poruszaniu przy jakimś imieninowym stole tematu zarobków. 

tez nie lubie wypytywania o pieniadze, nie wiem nigdy co odpowiedziec, na pytanie "Ile dalas?" zeby nie podac kwoty a zeby nie byc nie milym.

Mam tak samo. Mogę czasem posłuchać, jak ktoś gada np. o inwestycjach czy jakichś sprawach okołofinansowych (chociaż nie są to moje ulubione tematy, zdecydowanie), ale jak ktoś zadaje mi bezpośrednie pytania związane z pieniędzmi, to czuję się niezręcznie.

Nie lubię też, kiedy mówię dzieciom, że koniec chipsów/słodyczy, a ktoś wyskakuje z "ale niech jedzą, co im szkodzi?"

skladania życzeń nienawidzę 

Nie mam chyba takich rzeczy. No może oprócz namawiania do jedzenia, ale to dotyczy w sumie tylko mojej babci. U mnie nikt się nie obsciskuje, babcie sama idę cmoknąć w policzek, a z innymi cześć i uśmiech wystarcza. Jeśli chodzi o rozmowy o pieniądzach, to nie są dla mnie niczym złym. Zarówno moja rodzina, jak i przyjaciele nie mają problemu rozmawiać o niczym. Jesteśmy otwarci, rozmawiamy o wszystkim bez skrępowania, wiem ile każdy zarabia i na odwrót. Szczerze mówiąc jak czytam, że przeszkadzają Wam rozmowy o pieniądzach, związkach itp, to tak sobie myślę, że nie chciałabym się przyjaźnić z takimi osobami. Ja cenie znajomości z ludźmi, z którymi mogę porozmawiać dosłownie o wszystkim, podzielić się problemami, radościami. Nie lubię sztucznych spotkań z ludźmi, którzy srają tęczą albo wszystkim można ich zdenerwować czy urazić. Na szczęście spotykam takich tylko przy okazji wizyty u kogoś innego. 

.polinka napisał(a):

mmMalgorzatka napisał(a):

Rozmów o kupkach dzieci podczas jedzenia.  Dawania na siłę dziecka do potrzymania,  przypilnowania.

O, a ja bym chętnie potrzymala i przypilnowała moja mała bratanice, ale bratowej ewidentnie coś się dzieje po tym porodzie i nikomu nie daje dziecka

Natomiast wracając do tematu, nie cierpię, kiedy mnie wypytują o drugie dziecko, namawiają na jedzenie, całowania i przytulania też nie znoszę

chcialabym żeby ktoś mi dawał dziecko do trzymania serio takie do 2 lat mogę tulić, trzymać i zabawiać ale u mnie w rodzinie mało dzieci ;(

namawiania do czegokolwiek, czego nie chcę robić- zazwyczaj jest to jedzenie;)

Nie cierpię podtykania kapci do ubrania i tej głupiej miny za każdym razem, gdy mówię, ze lubię chodzić boso. Jakbym uraziła tym gospodarza. 

Nie lubię natrętnego namawiania do jedzenia i picia, dawania złotych rad, obgadywania, wypytywania, gadania o kasie.

Nie cierpię całowania i ściskania na powitanie. I niekończących się pożegnań. 

A w drugim temacie, jeżeli to ja robię imprezę, to jak podaje na stół, mówię, żeby się wszyscy częstowali. Dorosłym nie nakładam na talerz, oprócz tortu. Nie namawiam nikogo, żeby zjadł, skosztowal itd. bo sama tego nie lubię. Najwyżej raz powiem ogólnie, żeby się częstować.  Gdy po kolacji goście długo siedzą, pytam się raz czy komuś coś może podgrzać. Wtedy dociera do nich, że czas do domu 🤭

wypytywania o pieniadze

Jak robię imprezę w domu nie cierpię pomagania przez gości, typu znoszenie ze stołu zastawy. Mam małą kuchnię i dobrze opanowaną logistykę w niej, a jak ktoś mi poprzynosi naczynia to zazwyczaj zastawi pół kuchni i nie potrafię się ruszyć. 

Podczas imprez ogólnie nic mi nie przeszkadza, poza jakimiś kwasami małżeńskimi i wywlekaniem swoich spraw, kiedy inni czują się niekomfortowo. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.