- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 czerwca 2021, 06:55
Cześć. Chciałam wejść w relacje która nie byłaby poważna, bardziej opierała się na romansie. Tylko że ja za nic nie umiem się dogadać z facetem. Niby oboje chcemy, ale jesteśmy tak różni i nie wiem czy on robi pod górkę czy ja. Uważa on, że ja. A ja że on bo kiedy przestawiam swoje zdanie to od razu gadka że go atakuje. Kiedy ja tylko przedstawiam swoje zdanie i chce dojść do jakiegoś porozumienia to on jakby to ucina i zaczyna pisać że go atakuje, męczę.
Sytuacja zaczęła się komplikować kiedy on zaczął mnie robić delikatnie w bambuko. Po spotkaniu w tamta sobote ( nie ta co teraz była) odezwał się do mnie i zaczął mi pisać jak bardzo chciałby mnie zobaczyć i już się stęsknił oraz że jeszcze bardziej się na mnie nakręcił. Ja ze okej i ustalamy ze się spotkamy albo w sobotę albo w niedziele. Obgadujemy co będziemy robić. Na następny dzień mi pisze ze jednak w sobote nie może bo jedzie do kolegi na urodziny. Ja zdenerwowałam się bo po co się umawiał ze mną i poczułam się wystawiona. A on ze zapomniał o tych urodzinach jego i mu napisał ze jednak odbywają się w sobote i nie chce wystawiać kolegi. Ja dalej czułam się wystawiona bo mógł się już ze mną spotkać skoro byłam pierwsza z jaka się umówił a z kolega kiedyindziej. Potem były problemy aby się ze mną umówił na kolejny termin chciałam abyśmy zaplanowali a on ze on taki nie jest i nie będzie się zmienił pode mnie. Ze on lubi na spontanie i nie chce planować. A mi chodziło o wiecie o umówienie się i takie okej to za choćby nawet 2 tygodnie się widzimy i rezerwuje dzień na bank dla mnie. A reszte weekendów ma dla siebie czy znajomych. Myślałam że to normalne że tak się każdy umawia. A on że nie będzie planować bo nie da się tak i on na spontana chce i jak cos to mi napisze dzień wcześniej ze może się spotkać. A ja mu napisałam ze zależy mi na umówieniu się bo nie wiem co będę robić to znowu gadka ze on tak nie umie. No robił facet niezły cyrk. Dobra ustaliliśmy ze najlepsze będzie podejście aby nie obcieywac tylko jak serio będzie mógł to mi napisze. No i normalna rozmowa przez kilka dni, jest niedziela i ona znowu gadała jak by to nie chciał mnie zobaczyć ze tęsknie to ja znowu te zależy od niego jak chce przyjechac to przyjeżdża to się spotkam. No i zaczął ze on nie wie ale jutro da mi znać i jakie fanatazje co nie będziemy robić ja się nastawiłam ze na 90% się spotkamy skoro nawet pisze co będziemy jutro robic. A on na następny dzień ze jedzie na wieś i nie możemy się spotkać jednak to ja się wkurzyłam i napisałam ze to porobane co robi bo mnie nakręca niepotrzebnie skoro wie ze nie mógł to wolałam aby nie pisał co będziemy robić. No ale on zaczął ze mam nie drążyć ze mam pretensje a on się tak stara. Ogólnie pisze swoje zdanie ze mni się przykro robi jak tak nakręca a potem ze jednak nie a ona w ogóle nie bierze tego pod uwagę i uważa ze robię pretensje i wymyślam. A ja się tylko godzę na spotkanie a on ze nie ma czasu jednak to kto wymyśla?
jeszcze zwala na mnie ze gdyby nie moje pretensje to byśmy się spotkaniu dwa trzy razy ale ja wole narzekać. Ciagle zwala na mnie i nie widzi tego ze to ona komplikuje zamiast się umówić i na 100% przyjechac. Niepotrzebne te nakręcanie i tak mu pisałam ze pisze a potem nie robi to na mnie wjazd ze pretensje mam
on by chciał abym ja chyba akceptowała wszystko i nie miała swoje zdania. Ze jak nie może jednak a pisał jakby mógł to zrozumieć a nie pisać swoje zdanie ze najlepiej aby nie nakręcał skoro nie wie czy będzie mógł
18 czerwca 2021, 08:08
Cyrica ja to rozumiem, ale jak ktoś jest samotny i druga osoba mówi, że musimy się spotkać to tak jakby czekasz na to, bo ci się np na spotkaniu podobało i masz potrzebę się spotykać z ta osoba i ona robi taka niepotrzebna nadzieje. Jakbym nie była samotna to może aż tak bym nie brała tego do siebie, ale jak człowiek nie ma z kim wyjść i koleżanka wydaje się być otwarta na drugie spotkanie to jakby ciagle masz to w głowie i mimo wszystko czekasz.
Może jak człowiek ma stałe towarzystwo lub duże towarzystwo to nie bierze tych słów aż tak na poważnie. Gadają sobie tak ludzie nawzajem a i tak spotykają się ciagle z tymi samymi osobami albo mogą się spotkać co tydzień z kimś innym i nie rejestrują tego.
A ten stary bubek serio robił mi nadzieje na kolejne spotkanie, ustalał jaki dzień, co będziemy robić. Ja będąc samotna to może brałam za bardzo do siebie ale jakby to był facet uczciwy to by w ogóle nie było takich sytuacji tylko jakby pisał tak robi i dlatego ciężko że będąc samotna musiałam trafić na taki typ faceta. Jakbym nie była samotna i miała stałe grono przyjaciół to bym sobie możliwe z nim poradziła lepiej. A jak człowiek potrzebuje towarzystwa i jeszcze osoba z nim pogrywa to jest coś okropnego. Takie dawanie nadziei, bawienie się. Nie mogę to w żaden sposób odreagować np imprezka z przyjaciółkami. Myśle że wtedy by było lepiej bo bym tez dostała wsparcie, mogła się wygadać koleżanka i one by mi przemówiły do rozsądku że mam je i mam olać typa. Gadalibyśmy sobie przy winku i napewno to by mi wyszło na dobre, ale tak nie ma.
ktoś pisał że jestem męcząca otóż ludźmi z realu w ogóle nie opowiadam o tym co mnie spotkało, z czym się mierze, w ogóle nie opowiadam o swoich problemach i to że jestem męcząca według niektórych w necie nie znaczy że w realu jestem taka sama otóż nikomu nic nie opowiadam. Problem leży gdzie inaczej czemu nie mam znajomych, nie w wygadywaniu się za dużym innym ludziom. NIE NIE NIE. Ludzie nie zdają sobie sprawę co we mnie siedzi i jak bardzo czasami jestem smutna bo nie daje tego po sobie poznać, nie opowiadam o tym innym ludziom, nie wiszę na rówieśnikach emocjonalnie.
problem leży gdzieindziej. Mam pewna latke której trudno się pozbyć. Jedyne gdzie leży problem to nie dbanie o relacje z innymi, nie poznawanie nowych osób, brak otwarcia się na ludzi w klasie, brak inicjatywy z mojej strony i duża wada a mianowicie NIE ODZYWANIE SIĘ W OGÓLE i ludzie nie wiedza co się po mnie spodziewać skoro siedzę ciagle cicho, nikogo nie zagaduje, nie rozmawiam. Tu jest problem.
Wiem że tak niektóre dziewczyny mogły pomyśleć że jestem męcząca ale ja ten wątek tez potraktowałam w formie pamiętnika. Ja serio w realu nie rozpowiadam jak mi źle.
Ja mam taki problem że mnie nikt nie zna, nie należę do żadnego towarzystwa a inni już dawno maja stałych znajomych, przyjaciół. A inni maja swoje towarzystwo, ekipy. Serio w klasie nie mam ani jeden osoby która by była aż tak samotna jak ja. Jestem może nawet dla nich dziwnym przypadkiem, bo nigdzie mnie nie widać. A ludzie się nie litując nad takimi osobami. Bym nawet stwierdziła ze się wyśmiewają bo oni maja ludzi wokół siebie i coś znaczą a z osob cichych samotnych się śmieją albo maja za totalnych dziwaków. Dlatego jak tak trudno z taka latka. Może da się to zmienić ale nie wiem jak bo to ciężkie.
18 czerwca 2021, 08:24
Rozumiem Cię, wielu młodym ludziom świat sie przez ostatni rok posypał totalnie. Ci, którzy maja przyjaciół jeszcze jako tako się aktywizują, zwykłe kolezeństwo odbywa sie na szkolnych/pracowych korytarzach i zazwyczaj wystarczy. Nawet samo przebywanie w otoczeniu ludzi bez bezposrednich wiezi potrafi sprawić, że sie samotności nie odczuwa. I teraz jest dupa. Cięzko się z tym pogodzić, życie ucieka, młodośc sie marnuje, takie odczucia beda towarzyszyć, bo bedą. Dopiero gdzies za X lat doceni sie spokój sam na sam ze soba. Ale buntowanie sie nie zmieni faktów. Natomiast widzisz, jak Twoją rozpaczliwa potrzeba towarzystwa oddala Cię od niego jeszcze bardziej. I nie musisz rozpowiadać każdemu o wszystkim, czesto jest to po prostu wyczuwalna od osoby energia, cos, co działa podprogowo. Nie wszystko jest takie prosto w pysk.
Poza tym, ludzi którzy chcą ze soba przebywac musi coś łaczyć. U przyjaciół są to wspólne wspomnienia, u kochanków namietność, u znajomych wspólne zainteresowania. Tylko takie wiezi przetrwają po ciezkim okresie izolacyjnym. Ludzi dopadł marazm.
18 czerwca 2021, 09:04
Cyrica fakt energię widać, ale myśle, że tu chodzi najbardziej o taka latke osoby która się nigdy nie odzywa, nie ma z nią kontaktu i dlatego tak wyglada sytuacja. Nie zadbałam o relacje z klasa przed pandemia to co dopiero po pandemii. Jesteśmy dla siebie obcy i na dodatek moja latka takiej dużej niedostępności nie pomaga.
To jest błędne koło bo człowiek chce żyć w społeczeństwie i przyznalazec do grupy do chociaż 2 osób a jak tego nie ma to za dużo o tym myśli i rozpaczliwie chce. Jak kobieta która pragnie mieć dziecko ale jest bezpłodna. Też jak widzi inne kobiety które maja dzieci wpada w rozpacz, bo ma duża potrzebę posiadania dzieci. To ja mam podobne odczucia widzę ludzi którzy świetnie się ze sobą bawią i spędzają czas to jakby mnie ktoś walna cegła w twarz. Ból duży.
czy rozpaczliwie poszukuje bardziej rozpaczliwie chce a nie umiem okazywać inicjatywy, zainteresowania innym i jestem zamknięta w sobie plus moja łatka. Nie pomaga to się otworzyć i wkręcić do kogoś.
Po prostu nie odnajduje się w społeczeństwie, boje się odrzucenia i jestem ta unikająca, sama sobie zrobiłam krzywdę. Zawsze przywiązuje się do jednej osoby. Miałam koleżankę od 1 klasy i co ona poznała nowe towarzystwo i kopnęła w dupe a ja nie zadbalam o relacje z innymi ciagle z nią gadałam bo to było bezpieczne. Nie musieć się zmierzyć z odrzuceniem i komfortowe bo nie musiałam wychodzić ze strefy komfortu.
Nie dbam o relacje tyle lat a potem chce bardzo i próbuje, nie wychodzi to się poddaje i zamykam jeszcze bardziej. Błędne koło.
18 czerwca 2021, 09:50
"Chodzi o to ze on grał nie czysto niby chciał a potem buja i ten wątek miał na tym polegać. Dostałam ok rady na początku a potem przekształcił się w jakieś dowalanie i zapominanie ze on postępował źle w stosunku do mnie "
Wiesz, co, ja na początku też byłam po
twojej stronie, bo z tego jak to opisałaś to faktycznie wyglądało, że
masz rację. Ale po tym poście z rozmową, już trochę zmieniłam zdanie.
Gościu Ci delikatnie mówi, że chce się spotkać, tylko nie wie na 100%
kiedy, więc nie chce podawać terminu bo się nakręcisz potem i jeśli nie
wypali, to będziesz miała pretensje (i tu ma racje, bo dokładnie tak
było i tak by było znowu). A ty z uporem maniaka "No ale kiedy", "Określ
się" itp. To on znowu pisze, że nie wie, to nie będzie pisał terminu z
dpy na odczepnego a Ty dalej że MUSI się określić. Potem już ostro się
nakręciłaś i zaczęłaś do niego z tekstami że albo się spotkacie wtedy i
wtedy albo koniec i niech spier...ala (serio szantażem chciałaś wymusić spotkanie?).
Ja się nie dziwię, że mu nerwy puściły i tez Ci parę bluzgów posłał, bo
Ty nie słuchasz co on mówi. On mówi jedno a Ty że "MUSI PODAĆ TERMIN I
CH...J". Też by mi się odechciało takich spotkań i znajomości. Nawet
zresztą z tego dialogu wyłonił się obraz taki, że ON SIĘ BAŁ Ci coś
napisać, bo się bał, że się wściekniesz. BAŁ SIĘ kumasz? Troszkę za
bardzo się przejmujesz i za bardzo naciskasz na to określenie się z
terminem skoro on nie wie. A jak nie wie, to może jedynie skłamać a
potem będą pretensje że nie dotrzymał słowa. I faktycznie jak się Was
czyta, to (przynajmniej po sposobie pisania - takim odczuciu po
przeczytaniu) wygląda jakby on próbował spokojnie a Ty faktycznie tak
bardziej agresywnie, karty na stół, wóz albo przewóz. Cały Twój ton (o
ile można tak nazwać słowo pisane) wygląda jakbyś miała wqurwa i
pretensje, nawet jak jeszcze normalnie gadaliście. Może to tylko
złudzenie - nie wiem - słowo pisane to słowo pisane, każdy może
zinterpretować na swój sposób. Może dlatego nadużywam emotek w
wiadomościach prywatnych, to wtedy jak walnę uśmiech, czy płacz ze
śmiechu to widać, że żartuję i nie ma wątpliwości.
Druga sprawa jest taka, że Wy jesteście na innym poziomie życia (dopiero doczytałam). Ty się uczysz, więc tak na prawdę oprócz szkoły nie masz żadnej większej odpowiedzialności. To nic złego - też tak miałam. Dopóki studiowałam moi rodzice bardzo dbali żebym nic nie musiała, tylko się uczyć. W twojej głowie jest obraz taki, że każdy tak ma i jakby chciał to by przyjechał. No otóż nie. Chłop pracuje, musi się utrzymać, pewnie se sam zakupy zrobić, może gotuje (jeśli mieszka sam, nie wiem nie pisałaś). Generalnie ma trochę bardziej odpowiedzialne rzeczy, których często nie może zawalić bo może to mieć swoje konsekwencje. To że akurat pomaga tacie, to bardzo dobrze o nim świadczy - znaczy że jest odpowiedzialny i jak tato go prosi o pomoc, to jedzie mu pomóc kosztem spotkania z randomową dziewczyną z internetu, którą widział raz, nawet jeśli w głowie miał wizję że sobie pobzyka. Przedkłada obowiązek nad przyjemność. W sumie nawet mi to chyba zaimponowało zważywszy na pojeb....ne czasy i wszechobecny tumiwisizm.
Moja rada: Znajdź se kogoś kto mieszka blisko i najlepiej w swoim wieku, nieobciążonego jeszcze prawdziwym życiem i prawdziwymi obowiązkami. Założę się, że do przypadkowego seksu chętnych facetów nie zabraknie. Wyjdzie to Wam na zdrowie :) A z tym gościem urwij kontakt, bo nic z tego nie będzie albo sobie piszcie niezobowiązująco, jeśli Ci się z nim dobrze gada. Odpuśćcie sobie status friends with benefits, bo to się u was po prostu nie sprawdza i szkoda nerwów. FWB polega na tym że masz niezobowiązującą znajomość do seksu, bez całej otoczki związku i związanych z nim dram wszelakich. A u Was póki co same dramy bez seksu🤪
PS. I nie nakręcaj się, że każdy gada, że wszystko Twoja wina i Ty ta zła. Weź to na klatę, przemyśl trochę swoje zachowanie, bo może trochę w tym prawdy jest. Trochę wina Twoja, trochę jego a prawda leży po środku. Ewidentnie nie iskrzy ta znajomość i tyle. To się zdarza. Szkoda nerwów.
Edytowany przez Karolka_83 18 czerwca 2021, 09:52
18 czerwca 2021, 09:57
No to masz juz teraz kapitał w postaci całkiem słusznych wniosków. I kiedy trafisz w kolejne środowisko - studia, praca, grupa hobbystyczna - zadbasz o relacje. Masz bardzo duzo życia przed sobą, zresztą w kazdej chwili można spotkać kompatybilne osoby, a nie koniecznie przywierać do tych, które sie akurat trafia.
18 czerwca 2021, 11:07
Wiesz, co, ja na początku też byłam po twojej stronie, bo z tego jak to opisałaś to faktycznie wyglądało, że masz rację. Ale po tym poście z rozmową, już trochę zmieniłam zdanie. Gościu Ci delikatnie mówi, że chce się spotkać, tylko nie wie na 100% kiedy, więc nie chce podawać terminu bo się nakręcisz potem i jeśli nie wypali, to będziesz miała pretensje (i tu ma racje, bo dokładnie tak było i tak by było znowu). A ty z uporem maniaka "No ale kiedy", "Określ się" itp. To on znowu pisze, że nie wie, to nie będzie pisał terminu z dpy na odczepnego a Ty dalej że MUSI się określić. Potem już ostro się nakręciłaś i zaczęłaś do niego z tekstami że albo się spotkacie wtedy i wtedy albo koniec i niech spier...ala (serio szantażem chciałaś wymusić spotkanie?). Ja się nie dziwię, że mu nerwy puściły i tez Ci parę bluzgów posłał, bo Ty nie słuchasz co on mówi. On mówi jedno a Ty że "MUSI PODAĆ TERMIN I CH...J". Też by mi się odechciało takich spotkań i znajomości. Nawet zresztą z tego dialogu wyłonił się obraz taki, że ON SIĘ BAŁ Ci coś napisać, bo się bał, że się wściekniesz. BAŁ SIĘ kumasz? Troszkę za bardzo się przejmujesz i za bardzo naciskasz na to określenie się z terminem skoro on nie wie. A jak nie wie, to może jedynie skłamać a potem będą pretensje że nie dotrzymał słowa. I faktycznie jak się Was czyta, to (przynajmniej po sposobie pisania - takim odczuciu po przeczytaniu) wygląda jakby on próbował spokojnie a Ty faktycznie tak bardziej agresywnie, karty na stół, wóz albo przewóz. Cały Twój ton (o ile można tak nazwać słowo pisane) wygląda jakbyś miała wqurwa i pretensje, nawet jak jeszcze normalnie gadaliście. Może to tylko złudzenie - nie wiem - słowo pisane to słowo pisane, każdy może zinterpretować na swój sposób. Może dlatego nadużywam emotek w wiadomościach prywatnych, to wtedy jak walnę uśmiech, czy płacz ze śmiechu to widać, że żartuję i nie ma wątpliwości.
Prawda pisanie to pisanie. Myślałam, że pisze też spokojnie, ale ktoś może odebrać to jako atak a ja np nie mam w ogóle tego na myśli. Pisanie można różne odebrać dlatego lepiej gadać przez telefon jak chce się coś ważnego załatwić.
Moje zdanie jest takie. Ja nie czuje się dobrze, JA (ktoś inny może czuć się dobrze), ale znam siebie i wiem jak bardzo dobrze wpływa u mnie jakiekolwiek planowanie. W relacji jakiejkolwiek lubię zaplanować spotkanie, bo wtedy mniej się stresuje. Mogę sobie po ogarniać swoje sprawy i czuje taki wewnętrzny spokój, stabilizację, bezpieczeństwo. Jestem z natury emocjonalna, na dodatek pewnie przez wiek jeszcze rozchwiana więc dla mojej psychiki dobrze jak ktoś, ktokolwiek czy to koleżanka czy kolega czy kochanek zaplanuje ze mną spotkanie i uczciwie się na nie zjawi. Kiedy umawiam się na spotkanie z jakakolwiek osoba nie zawsze musi mieć czas kiedy ja akurat mam, ale jest to do uzgodnienia. Nawet jakbym miała czekać 3 tygodnie na spotkanie z nim to bym poczekała mi się nie śpieszy. Nie chodziło mi nigdy aby na gwałt się ze mną spotykał, że MUSI mieć zawsze czas, co tydzień, ale do cholery jasnej czy tak trudno zaplanować spotkanie ze mną choćby w lipcu i napewno się na nie zjawić, bo w ten jedyny dzień nie będzie miał obowiązków i przeznaczy jeden dzień dla mnie. Dobra nie ma czasu w tym miesiącu, rozumiem, ale jakby mnie wysłuchał, bo tyle razy pisałam, że ja tak mam z każdym i czy na 100% możemy się umówić kiedy on będzie miał czas to zawsze kończyło się awantura. Nie chciałam się kłócić, chciałam tylko zaplanować głupie spotkanie, nie na gwałt, nie na siłę, ale szczerze jak chce sie ze mną spotkać a serio nie ma czasu to ustalić termin nawet na lipiec i wtedy sie zjawić na 100%. Nie robiłam mu awantur, bo nie ma czasu tylko nie umiałam zrozumieć jak można tak najpierw nakręcać i sie ze mną umówić. Na następny dzień odwołać ( dobra to weekendu było sporo czasu wiec nie na ostatni dzień). Potem pisanie że on mi nic nie będzie obiecywać bo tak bedzie lepiej. Po 3 dniach znowu nakręcanie i znowu jednak nie mogę to po co nakręcał no po co mącił. Mógł siedzieć cicho i tyle. Nie mam czasu sie spotkać nie pisze nic o spotkaniu. Plus czemu nie umiał ze mną zaplanować tego spotkania choćby za miesiąc. Tak trudno ustalić i sie zjawić. Rozumiesz jakie były 3 światy aby sie z nim umówić?. To mnie wkurzało, nie ze nie ma czasu ale takie bujanie, pisanie nie wiem, może. No można dostać szału. Taka huśtawka emocjonalna nie dość ze sama sobie robię to jeszcze ktoś mi dokłada. A keszcze były akcje ze jednego dnia był słodki i mnie podrywał a innego mam zły dzień nie pisz zostaw w spokoju i wredny, oschły. Ja potrzebuje stabilnego kolegę czy kochanka czy koleżanki bo ja wtedy wariuje. Potrzebuje osoby która pisze tak potem robi i mogę jej ufać, która zaplanuje ze mną spotkanie i sie zjawi. Bez cyrków. Wiem ze są takie osoby niemożliwe ze nie ma.
totalne niedobranie i on nie rozumiał jak ja tak mogę planować i ze nie zawsze sie da a ja nie rozumiałam jak można nie zaplanować głupiego spotkania xD i na dodatek nakręcać a potem nie nie wiem No MOŻE CI PISAŁEM.
szał i niedowierzanie.
fakt za dużo pytań ale byłam już zmęczona tym może, nie wiem tym nie określaniem sie tym codziennym pisaniem do mnie a nie wiem na czym stoję bo nie planuje a jak nakręca to potem nie. Dla osoby niestabilnej to jest jakiś rolenkoster emocjonalny.
to do muru nieco przycisnęłam aby nie marnować na niego czasu krótka piłka albo tak albo nie. Serio jakbym przeczytała ze nie bo nie ma czasu i chęci to okej dowiedzenia by było, ale odpowiedzi do końca ze nie wie, może ale sie z tobą nie umówię nosz kur**wa albo tak albo nie. To ma byc facet czy baba mówi mi brutalna prawdę a nie nie wiem oj nie wiem, może. Zobacz sobie to z tej strony ze jak osoba pisze ciagle nie wiem może to tez może wkurzyć.
Ja nie mówię nigdy nikomu nie wiem czy sie spotkam bo wiem czy chce sie spotkać i zaplanuje dzień dla tej osoby czy nie chce i pisze ze nie chce i tyle. Jak można nie wiedzieć to co zależy jaka noga wstanie. Pisałam ze zależy mi na szczerości. Brutalna ale może być, lepsza taka niż ciagle życie w może nie wiem no zobaczę ha ha ha
Tak to się ceni że chce pomaga tacie i stawia obowiązki na pierwszy plan. Nie mam z tym problemu. Nie mam problemów z brakiem czasu. Tylko tym jego pierd**leniem a potem nooo jednak nie sorry. To nie pisz nie wspominaj o spotkaniu albo się umów za 3 tygodnie i będę czekać. Ale on się nie umówi i dla niego to nic takiego że tak robił ze nakręcał a potem nie, nie widział w tym problemu. W sobotę sam sobie zrobił pod górkę bo już się pisało kilka dni dobrze, naprawdę. A on znowu jak Filip z konopii ze chce zobaczyć ze kurczę ze tak bardzo chce i da mi jutro znać czy może ale Noo będziemy robić to i tamto ze chce zobaczyć w czym chce jutro przyjść. XD. Jakby siedział cicho to by nic nie było ale on musiał włączyć tryb jakiegoś nie wiem niepoważnego typa. A potem się jeszcze nie umówi na konkretny termin. Widzisz jaki problematyczny?.
ja w druga stronę przesadziłam z pretensjami fakt ja się przyznaje, ale strasznie takiego czegoś nie lubię.
wolalam już kawa na ławę niż się męczyć. Albo podaje termin i się spotkamy a jak nie umie to nie chce i kończymy . A on nawet nie umiał napisać nie chce się z tobą spotykać pa. Co za typ….
Jakieś totalnie niedogranie charakterne. Boże broń mnie od takich ludzi co chcą wszystko na wariackich papierach i tacy co się bujają. Chce konkretnych facetów tak lub nie i tyle. Wtedy życie będzie prostsze.
18 czerwca 2021, 14:22
zastanów się czy nie jesteś w spektrum autyzmu, bo jest to schemtyczne aż do bólu.
diagnostyka, serio
18 czerwca 2021, 14:34
Ale jak schematyczne?
bo lubię planować?
18 czerwca 2021, 14:36
Nie ma to jak diagnozować przez neta 😂. Jeszcze, że mam autyzm. Takie osoby są mega dobre z matematyki, fizyki. A ja ja się nie uczę jakoś super tak przeciętnie
18 czerwca 2021, 14:46
spektrum to nie autyzm