Temat: Pokój/pokoje dzieci - razem czy osobno?

Macie dzieci we wspólnych pokojach, czy osobnych? Jeśli na początku mieli wspólne, to w jakim wieku ich rozdzielaliście? Jeśli mają osobne pokoje, to raz siedzą w pokoju jednego, raz drugiego? Jak wyglądał podział zabawek? U nas córka ma prawie 7, syn prawie 5 (2l2m różnicy) mają wspólny pokój, w perspektywie najbliższych lat będziemy szukać większego mieszkania. Dogadują się dobrze i nie wiem, czy za te 2-3 lata już bym ich chciała rozdzielać. Sama nie mam doświadczenia, bo jestem jedynaczką :P

Na przykładach wśród znajomych jest bardzo różnie:

- kolega z mieszkaniem 4-pokojowym dopiero teraz robi pokój dla syna (syn 14, córka 12)

- koleżanka z domem, chłopaki 8 i 5 lat mają wspólną sypialnię i bawialnię

- koleżanka z dwójką chłopaków, od zawsze mieli osobne pokoje 

- koleżanka jak się przeprowadzała dzieci miały chyba 8 dziewczynka, 5,5 chłopiec i dała ich do osobnych pokojów, bo się żarli strasznie.

Dzieliłam pokój ze starszym o 4 lata bratem do czasu aż się wyprowadził (miałam ok. 17-18 lat). Było to w pewien sposób męczące jak dorastałam, ale w dzieciństwie było to nawet fajne :) Także do pewnego wieku wg mnie OK, ale nastolatki raczej będę rozdzielać (zwłaszcza różnej płci), jeśli dane będzie mi kiedyś posiadać dzieci. 

Pasek wagi

Yenla napisał(a):

Miałam pokój z młodszym bratem do 18 roku życia.... różnica jaka nas dzieliła to 8 lat, koszmar... Ja mam jedynaka, ale jakbym miała mieć drugie dziecko to na rzęsach bym stawała żeby miało swój pokój. 

Dokładnie! Ja z kolei z bratem 8 lat starszym, na pewno do moich początków liceum, aż brat się powoli wyniósł... Nie polecam, nic fajnego, czasem były kombinacje z regałami przedzielającymi pokój, ale i tak lipa.

Pasek wagi

Całe dzieciństwo mieszkałam w jednym pokoju z siostrą i w życiu bym tego nie zmieniła. Fakt, że mała jest między nami różnica, bo tylko 2 lata, ale dogadywałyśmy się świetnie i cały czas mamy super kontakt, mimo że od dawna już razem nie mieszkamy. 

Pamiętam wszystkie nasze wspólne zabawy, rozmowy itp. Pasje też nas łączyły. Bardzo mi tego teraz brakuje. 

A wracając do tematu; myślę, że dzieciaki różnej płci albo z dużą różnicą wieku powinny jednak mieszkać osobno. Przynajmniej od pewnego czasu, a najlepiej od razu jeśli nie mogą się dogadać albo potrzebują przestrzeni czy prywatności. 

Pasek wagi

Ja - starsza od brata o 5 lat, tak sie nieszczesliwie zlozylo, ze moj dziadek z tata wybudowali dom, 3 pietrowy, wypasiony, na kazdym pietrze kuchnia i lazienka. Docelowo mialy byc chyba na 3 pokolenia haha(dziadkowe mieszkali oddzielnie w innym miejscu). I co? Pozarli sie rodzinnie i domu nie wykonczyli, moja mama stwierdzila, ze w domu, wybudowanym przez tescia mieszkac nie bedzie, ze woli wybudowac zupelnie swoj nowy dom, ktory bedzie dokladnie taki, jakiego pragnie.

Wiem, przydlugi wstep, aczkolwiek wazny, bo w skutek takiego obrotu sprawy mieszkalismy w czworke tylko na parterze tego domu i do dyspozycji byl tylko salon, maly pokoj, kuchnia, lazienka, korytarz. Oczywiscie ja z bratem w jednym pokoju, dla mnie to byl dramat juz od malego, bo byla miedzy nami duza roznica wieku, w dodatku moja mama uwielbiala przesiadywac w kuchni, a ten pokoj byl tuz przy niej i harmonijkowe drzwi nie dawaly rady. Wkurzalam sie, az w koncu pomiedzy 5 a 6 klasa podstawowki (czyli hmm jak mialalam 11-12 lat) stwierdzialam, ze nie wytrzymam tak dluzej i... wybralam sobie najdalszy pokoj na 3 pietrze tego domu (akuart byly tam jakies stare meble, wiec spoko) i ... sie tam przeprowadzilam. To byl bardzo, bardzo dobry pomysl, blogi spokoj i cisza :)

Rok pozniej przeprowadzilismy sie juz do nowo-wybudowanego, wymarzonego domu mojej mamy i tam kazdy juz mial swoj pokoj.

Ja byłam z bratem w pokoju przez całe życie i to był koszmar. Dlatego nie widzę żadnego powodu dla którego dzieci miałyby mieć wspólny pokój. Nieważne czy małe, czy duże. Jak będą chciały zawsze mogą przesiadywać wspólnie. Poza tym te Twoje są na tyle duże, że to kwestia 2, 3 lat jak im się odwidzi rodzeństwo, lepiej od razu urządzić pokoje osobno.

Pasek wagi

ConejoBlanco napisał(a):

Serenely napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

to chyba zalezy od dzieci - jesli sie dogaduja, roznica wieku nie jest duza, do tego sa tej samej plci to jest to fajny pomysl - sypialnia i osobno pokoj do zabawy. Jesli to ma byc kością niezgody - to osobno. Wiadomo ze jak warunki lokalowe nie pozwalają to nie ma wyboru muszą sie jakos dogadywać.

Ja mam dziewczynke 4 lata starsza od chlopca - pozabijaliby sie mając wspólny pokój.

A to nie powinno jednak działać w druga stronę? Najpierw warunki, a potem dzieci? Nie mówię o sytuacjach kryzysowych i nieprzewidywalnych (np w związku z podziałem majątku)

Wiem, że na Vitalii sami bogacze i obszarnicy, ale mieszkanie 4-pokojowe w mojej okolicy to tak milion lekką ręką. Rozumiem, że to kwota, jaką bez problemu mają do dyspozycji ludzie w wieku 30 i mniej lat? 

kurcze ja wiem ze czasy sie zmienily, ale w latach 80 jak chodzilam do podstawowoki to nasze 46,5 metra to bylo hohoho i mialam swoj pokoj jako jedna z nielicznych w klasie. Norma byly 2 pokoje, jak kuchnia widna to juz bylo lux. Dzieci mialy lozka pietrowe i z tego co wiem to wiekszosc jednak wyszla na normalnych ludzi. Wiec to chyba nie powinno chyba byc tak, ze napierw mieszkanie/dom a potem dzieci. Na mniejszej przestrzeni tez da sie. Nie mowie tu o sytuacjach ekstremalnych gdzie ludzie sie mnoza jak Minionki a wody biezacej nie mają, tylko o przecietnych mieszkaniach w bloku z wielkiej plyty gdzie nadal wiele ludzi w miastach mieszka. 

Ekstremalny przypadek z mojego dziecinstwa to moja kolezanka, ktora mieszkala w kawalerce max 32 metry z rodzicami, bratem i psem. Jak szli spac to rodzice na wersalce a dzieci mialy takie dwa fotele typu amerykanka rozkladane. Jak sie wszystko rozstawilo to pies spal na wycieraczce bo juz nie bylo miejsca. 

Pasek wagi

karlsdatter napisał(a):

Ja byłam z bratem w pokoju przez całe życie i to był koszmar. Dlatego nie widzę żadnego powodu dla którego dzieci miałyby mieć wspólny pokój. Nieważne czy małe, czy duże. Jak będą chciały zawsze mogą przesiadywać wspólnie. Poza tym te Twoje są na tyle duże, że to kwestia 2, 3 lat jak im się odwidzi rodzeństwo, lepiej od razu urządzić pokoje osobno.

Jaką mieliście różnicę wieku? Pamiętasz jak było, jak byliście mali? Wg mnie to jednak uczy empatii i dogadywania się, więc dopóki nie ma wyraźnych zgrzytów, to po co dzieci rozdzielać, jeśli są dość zgrani.

Galadriela30 napisał(a):

ConejoBlanco napisał(a):

Serenely napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

to chyba zalezy od dzieci - jesli sie dogaduja, roznica wieku nie jest duza, do tego sa tej samej plci to jest to fajny pomysl - sypialnia i osobno pokoj do zabawy. Jesli to ma byc kością niezgody - to osobno. Wiadomo ze jak warunki lokalowe nie pozwalają to nie ma wyboru muszą sie jakos dogadywać.

Ja mam dziewczynke 4 lata starsza od chlopca - pozabijaliby sie mając wspólny pokój.

A to nie powinno jednak działać w druga stronę? Najpierw warunki, a potem dzieci? Nie mówię o sytuacjach kryzysowych i nieprzewidywalnych (np w związku z podziałem majątku)

Wiem, że na Vitalii sami bogacze i obszarnicy, ale mieszkanie 4-pokojowe w mojej okolicy to tak milion lekką ręką. Rozumiem, że to kwota, jaką bez problemu mają do dyspozycji ludzie w wieku 30 i mniej lat? 

kurcze ja wiem ze czasy sie zmienily, ale w latach 80 jak chodzilam do podstawowoki to nasze 46,5 metra to bylo hohoho i mialam swoj pokoj jako jedna z nielicznych w klasie. Norma byly 2 pokoje, jak kuchnia widna to juz bylo lux. Dzieci mialy lozka pietrowe i z tego co wiem to wiekszosc jednak wyszla na normalnych ludzi. Wiec to chyba nie powinno chyba byc tak, ze napierw mieszkanie/dom a potem dzieci. Na mniejszej przestrzeni tez da sie. Nie mowie tu o sytuacjach ekstremalnych gdzie ludzie sie mnoza jak Minionki a wody biezacej nie mają, tylko o przecietnych mieszkaniach w bloku z wielkiej plyty gdzie nadal wiele ludzi w miastach mieszka. 

Ekstremalny przypadek z mojego dziecinstwa to moja kolezanka, ktora mieszkala w kawalerce max 32 metry z rodzicami, bratem i psem. Jak szli spac to rodzice na wersalce a dzieci mialy takie dwa fotele typu amerykanka rozkladane. Jak sie wszystko rozstawilo to pies spal na wycieraczce bo juz nie bylo miejsca. 

No i właśnie te "inne czasy" też pewnie trochę wymuszają wydzielanie dzieci do osobnych pokojów - presja rówieśników i takie tam.

Co nie umniejsza faktu, że jest sporo rodzin, które warunków nie mają i jakoś żyją. Znajomi mieszkają w kawalerce, która ma jakieś 30 metrów. Na tym metrażu udało im się postawić ściankę działową i wydzielić pokój dla syna. Docelowo będzie tam mieszkał z młodszym bratem, który w tej chwili śpi w pokoju mieszkalnym z rodzicami. Znajomi mieszkają na osiedlu, na którym jest kilka 9-piętrowych bloków, każdy po 3 klatki, składających się głównie z takich mieszkań. Więc - tak statystycznie biorąc - rodzinek z dziećmi mieszkających na takim metrażu jest całkiem sporo. 

Pasek wagi

A dzieci ktore maja wlasne pokoje nie sa empatyczne ani zzyte? To chyba ma niewiele wspolnego z tym czy dzieci maja wspolny czy osobny pokoj.


A rozdzielic warto wlasnie teraz dopoki sa zzyci, bo np moi rodzice poczekali z ta decyzja za pozno i bylismy juz na takim etapie z bratem, ze nie moglismy na siebie patrzec. Za chwile pojawi sie konflikt interesow to jedno dziecko bedzie musialo sie uczyc, odrabiac lekcje a drugie bedzie musialo siedziec cicho, zeby nie przedszkadzac. Napewno nie bedzie zadowolony. Nie ma nakazu, zeby kazde dziecko mialo wlasny pokoj, chodzi tylko i wylacznie o komfort wszystkich domownikow.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.