- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2011, 17:12
6 maja 2011, 17:34
Edytowany przez aschia 6 maja 2011, 17:42
6 maja 2011, 17:40
6 maja 2011, 17:48
lalka1991, miałam baaaardzo podobną sytuację. chciałam trochę dorobić, więc zatrudniłam się w firmie właściwie niezwiązanej z moją branżą (ja - prawo, firma - informatyka). i tam przyjęło się, że raz na jakiś czas trzeba odbyć podróż służbową, ok. 2-dniową do innej, bratniej firmy. wiedziałam, że po pracy jemy z szefem kolację wspólnie, ale było to poniekąd naturalne, no bo dziwnie byloby jeść tą kolację przy osobnych stolikach hotelowej restauracji - schody zaczęły się, kiedy były szef zaczął nalegać na to, żebym zamówiła alkohol. nie jestem sztywniarą i procenty są dla mnie ok., ale w tej sytuacji, kiedy to był mój pierwszy służbowy wyjazd, nowa sytuacja, ja zmęczona po całym dniu, stwierdziłam, że nie chcę %. szef zamówił mi je wbrew mojej woli.
dalszy przebieg kolacji byl nieco dziwny. prawił mi komplementy, opowiadał swoje dziwne sny, a apogeum juz przyszło, kiedy spytał czy mam jakieś fetysze (!).
z pracy oczywiście zrezygnowałam - niewielka strata, ale doświadczenie było cenne.
uważam, że "kolacja służbowa" to coś naturalnego w przypadku kiedy poniekąd partnerzy są sobie równi (przynajmniej w pewnych aspektach), natomiast kiedy jest stopień zależnosci służbowej i jeszcze w dodatku róznica płci, to baaaardzo często coś za tym idzie. jestem zdania, że najlepiej jest oddzielać prywatność od pracy i niedobrze jest łączyć te sfery.
dlaczego nie możecie umówić się np. na służbowy lunch? albo na kawę? albo zamówić po godiznach do pracy pizzę (jesli atmosfera jest w miarę luźna)? "kolacja służbowa" jest cholernie dwuznaczna.
6 maja 2011, 18:22
6 maja 2011, 18:29