Temat: Praktyki w szkole - rady

Dziewczyny jutro zaczynam praktyki w szkole podstawowej i przyznam że jestem baaardzo zestresowana. Chodzi o jeden z przedmiotów realizowanych w klasach 4 - 8. Czy macie jakieś rady? Jestem nieśmiała i trochę niepewna siebie i po prostu umieram ze stresu.

Moja rada jest banalna: nie taki diabeł straszny jak go malują ;) Tzn. wiadomo, stres w takiej sytuacji zawsze będzie i jest nawet potrzebny bo motywuje do działania, ale zwykle w takim wypadku po fakcie okazuje się, że nadmierne nerwy były niepotrzebne i nie było tak źle. Przynajmniej ja tak mam, a też jestem raczej nieśmiała i mam skłonność to zamartwiania się na zapas ;) Powodzenia!

Czemu nie powiesz  jaki to przedmiot.? Moja KUZYNKA MIAŁA a w szkole praktyki z polskiego  tam gdzie ja chodziłam kiedyś. Dasz radę to normalne pomysl o swoich nauczycielkach jak jakąś lubiłaś to pomyśl, że jesteś nią. 

Głowa do góry, nie będzie tak źle. Pozytywne myślenie to połowa sukcesu, więc nie zamartwiaj się na zapas. 

Do odważnych świat należy, także bądź pewna siebie, swojej wiedzy i umiejetnosci, przed wejściem weź głęboki oddech, pierś do przodu, i rób swoje, z uśmiechem na twarzy :) Powodzenia, trzymam kciuki 👍👊💪

Hm...a na początku nie masz po prostu obserwacji- siedzisz z tyłu sali i patrzysz na prowadzącego nauczyciela? To początek roku, dzieciaki pewnie żyją jeszcze wakacjami, tym bardziej że chyba siedziały w domu długo przez wirusa, więc można zrobić luźniejszą lekcję .  No i z doświadczenia wiem że solidne przygotowanie się do wystąpienia bardzo zmniejsza stres (wiem, bo miałam 3 solidnie przygotowane wystąpienia publiczne , a reszcie szkoda gadać :P ). Chyba po prostu praktyka,czyli właśnie stanięcię przed klasa i poprowadzenie lekcji pomoże najbardziej. 

Praktyki, ach piękne czasy... :) Też się bałam, ale jak koleżanka stanęła przed salą i powiedziała: Jezu, ja tam chyba nie wejdę..., to ją wyprzedziłam i walnęłam na pocieszenie (sobie i jej): Aj tam, Monia, przecież nas nie zjedzą! Idziemy!! Warto o tym stresie powiedzieć dzieciakom i się do własnej tremy uśmiechnąć - one zawsze doceniają szczerość. I niespodzianki :) Ja rymowałam tematy i układałam krzyżówki bąbelkowe, kolega pisał je w innych językach i jak nikt opowiadał o elfach... Zawsze można coś wymyślić :) I jeszcze jedna ważna rzecz- bierz na klatę niepowodzenia, one są wpisane w ten zawód. Pierwsze rozłożone zajęcia przepłakałam, ale dopiero w domu. Stres można misiakom ujawnić, porażkę zawsze zachowuj dla siebie :) Po prostu trzeba wyciągać wnioski z popełnionych błędów. Trzymam kciuki, życzę ci wspaniałej przygody!

tak jak wyzej napisano plus- nie bedziesz sama jako praktykantka na poczatku. Zebys czuc sie pewnie warto naprawde znac sie na tym co sie robi, dobre przygotowanie to podstawa. No i usmiech :)

Nie wiem czym tu się stresować

teina40plus napisał(a):

Praktyki, ach piękne czasy... :) Też się bałam, ale jak koleżanka stanęła przed salą i powiedziała: Jezu, ja tam chyba nie wejdę..., to ją wyprzedziłam i walnęłam na pocieszenie (sobie i jej): Aj tam, Monia, przecież nas nie zjedzą! Idziemy!! Warto o tym stresie powiedzieć dzieciakom i się do własnej tremy uśmiechnąć - one zawsze doceniają szczerość. I niespodzianki :)

Poradziłabym Ci to samo :)

Ludzie, nie tylko dzieciaki, są bezbronni wobec prawdy. Eliminuje się wtedy takie naturalne  czynniki jak próba sił, ustalanie pozycji w stadzie przy użyciu cwaniactwa i sprawdzanie na co kto moze sobie pozwolić (to sa rzeczy które zawsze i wszedzie wystepują w obliczu pierwszego kontaktu). A Tobie odchodzi myślenie o tym, jak zrobić żeby wygladało że jest lepiej niz naprawde jest. Po prostu kamien z serca i mozesz się skupić wyłacznie na pracy. Powodzenia!

Daj znać jak było pierwszego dnia :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.