Temat: Jak dorobić się mieszkania

Hej . Zainspirowana ostatnio toczącą się na Vitallii dyskusją sama zaczęłam zastanawiać się nad swoją przyszłością.
Mam 26 lat. Mieszkam w małym mieście, pracuję w firmie produkcyjnej  i zajmuję się zamawianiem materiałów, oraz pakowaniem zamowień.
Nie zarabiam dużo. Teraz 2200 na rękę, wcześniej było 2400 ale obcieli pensję przez koronawirusa. 
Praca do jakiś super lekkich nie należy.
Przy pakowaniu trzeba się nalatać.

Jestem po studiach. Nie jakiś wybitnych ale też nie najgorszych.
Jestem średniakiem, dobrze wykonuję swoją pracę, ale nie mam jakiś dodatkowych umiejętności typu znajomość biegle jakiegoś języka bądź umiejetność programowania aby się wybić i zarabiać dobrze .

Myślę, że w przyszłości więcej niż te 2800-3000 na rękę mieć nie będę.

Od niedawna mieszkam z koleżanką - ona ma mieszkanie i wynamuję u niej .
Nie mam faceta, Rozstałam się rok temu, nie nadaję się do związków, mam za dużo kompleksów i problemów ze zdrowiem.
Więc nie mam z kim budować tej przyszłości a wiadomo we 2 zawsze łatwiej.

Nie mam też żadnej pomocy z domu, żadnego mieszkania w spadku czy działki na sprzedaż.
Nie mam nic. oprócz 1000 PLN oszczędności.
Mam też trochę problemów ze zdrowiem- tarczyca, problemy ginekologiczne i żołądkowo- jelitowe co miesiąc pochłaniaja 400 zł z mojej pensji.
800 zł wydaję na jedzenie.
400 zł - zdrowie
800- wynajem i rachunki.
Zostają marne grosze, jak chce kupić jakis kosmetyk czy ciuch to jest ciężko.
Wiadomo, wiecznie wynajmować pokoju u koleżanki nie będę.
Kawalwerka u mnie w mie scie 1500 zł na co totalnie mnie nie stać w tym momencie.
Wyjazd za granicę nie wchodzi w grę - po 1 jestem sama jak palec, po 2 problemy zdrowotne.
Mam szansę kiedykolwiek dorobić się chociażby  małej kawalerki??
Jak tu odłożyć ???
Na sam wkład własny będę zbierać z 10 lat, a co dopiero kredyt.
U mnie , nie wchodziłaby by w grę rata wyższa niż 700-800 zł.
Samemu jest naprawdę ciężko.
A czynsz , rachunki, ,
Załamana jestem.









Apricottie napisał(a):

Ves91 napisał(a):

Każdy tak radzi autorce przeprowadzkę, kiedy ta pisze, że ciężko jej kupić jakiś kosmetyk czy ciuch... Zmiana miejsca zamieszkania to też jakieś koszta. Kaucja, przewóz rzeczy i pewnie jeszcze parę innych spraw, o których nie wspomniałam.
Masz rację, ale tkwienie w miejscu też nic nie da, bo za 10 lat Autorka będzie dalej w tej samej sytuacji. 

Przeprowadzka, ale nie w ciemno i nie od razu.

Mam za soba wiele przeprowadzek, takze zagranicznych. Wieloletnie zycie na kartonach, ograniczanie stanu posiadania do minimum, kupowanie uzywanych rzeczy i sprzedawanie tego czego nie potrzebuje w internecie. Da sie malym kosztem, wcale nie trzeba wozic gratow.

Jak robota sie skonczy, tó nagle czlowiek odkrywa w sobie nowe poklady kreatywnosci w oszczedzaniu.

Mialam taka wspolokatorke, ktora byla wiecznie na minusie, ale widzialam jaki styl zycia prowadzila. 

Byl czas, ze mieszkalam bardzo nedznie(tanio), ze szkoda mi bylo kásy na bilet i wszedzie jezdzilam rowerem.

Autorka moze zaczac prowadzic zeszyt z wydatkami, bő jednak 1000zl oszczednosci to jest malo.

Brak mieszkania tó teraz najmniejszy problém.

toxicslut napisał(a):

Również polecam wyjazd za granicę. Siedzimy z narzeczonym już 2 lata, jesteśmy bardzo zadowoleni. I również z problemami zdrowotnymi, większymi jak Twoje. Ale pracujesz, jesteś ubezpieczona i normalnie z lekarzy korzystasz. Śmiem nawet twierdzić, że opieka zdrowotna jest na lepszym poziomie jak w Polsce. Ja również ani narzeczony nie mamy żadnej pomocy od rodziców, szans na spadek i stąd decyzja o wyjeździe. Po 2 latach mam odłożone prawie 100tys. (tylko ja) gdzie w Polsce niemożliwością dla mnie było odłożenie co miesiąc choćby 100zł. Wyjeżdżają rożni ludzie, sami, w parach, z koleżanką, ze studiami i bez, oraz  ciekawostka, kompletnie bez znajomości języka. Nie znam cen nieruchomości w twoim mieście, jednak perspektywy masz nie oszukujmy się marne z taką pensją oraz nastawieniem. 

Super wynik. W sumie przy takich mozliwosciach juz bym nie wracala do Polski:)

żeby więcej zaoszczędzić to są dwa wyjścia: albo mniej wydawać, albo więcej zarabiać. Jeśli nie jesteś w stanie juz mniej wydawać no to chyba jednak trzeba szukać lepiej płatnej pracy. Piszesz, że masz jakieś studia, jakie? 

Pasek wagi

toxicslut napisał(a):

Nietwojakielbasa napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

1. Wyjechać za granicę i zarobić chociaż na wkład własny i urządzenie. 2. Przebranżowić się na bardziej perspektywiczny zawód. 3. Osiedlić się w większym mieście gdzie są lepsze perspektywy i szlifować jakieś umiejętności4. Przemyśleć swoje mocne strony i otworzyć własny biznes5. Pogodzić się z tym, że nie każdy dorobi się mieszkania
1.za granicą obecnie wcale nie zarabia się dobrze, a w obecnych realiach ekhm.... 2. Skończyła nienajgorsze studia, daj jej jakieś konkrety, bo ktoś kto skończył nie wiem PR, nie przebranżowi się nagle na księgowość 3. Większe miasto = większe wydatki, niech najpierw popatrzy na rynek pracy. Zarobi 500 zł więcej i tyle samo więcej wyda na życie. 4.  Z tysiącem oszczędności doradzanie własnego biznesu to jak doradzenie strzału w łeb 5. To najbardziej Dodam- rób możliwe kursy i jak znajdziesz faceta, to będzie łatwiej. 
Za granicą zachodnią pracując przy stawkach minimalnych zarabia się obecnie 1200-1900e. Mówię tutaj o Zeitfirmach. Po odjęciu kosztów zakwaterowania przez firmę i opłaceniu jedzenia i innych wydatków odkłada się spokojnie 1000-1300e. Czy to faktycznie tak mało odłożyć przynajniej 4,5tys. miesięcznie? 

Serio? Jakim cudem odlozysz 1000 eu zarabiajac 1200 ??!!! Przeciez to rachunki miesieczne polowe z tego wynosza co najmniej. A gdzie jedzenie , transport...

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

toxicslut napisał(a):

Nietwojakielbasa napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

1. Wyjechać za granicę i zarobić chociaż na wkład własny i urządzenie. 2. Przebranżowić się na bardziej perspektywiczny zawód. 3. Osiedlić się w większym mieście gdzie są lepsze perspektywy i szlifować jakieś umiejętności4. Przemyśleć swoje mocne strony i otworzyć własny biznes5. Pogodzić się z tym, że nie każdy dorobi się mieszkania
1.za granicą obecnie wcale nie zarabia się dobrze, a w obecnych realiach ekhm.... 2. Skończyła nienajgorsze studia, daj jej jakieś konkrety, bo ktoś kto skończył nie wiem PR, nie przebranżowi się nagle na księgowość 3. Większe miasto = większe wydatki, niech najpierw popatrzy na rynek pracy. Zarobi 500 zł więcej i tyle samo więcej wyda na życie. 4.  Z tysiącem oszczędności doradzanie własnego biznesu to jak doradzenie strzału w łeb 5. To najbardziej Dodam- rób możliwe kursy i jak znajdziesz faceta, to będzie łatwiej. 
Za granicą zachodnią pracując przy stawkach minimalnych zarabia się obecnie 1200-1900e. Mówię tutaj o Zeitfirmach. Po odjęciu kosztów zakwaterowania przez firmę i opłaceniu jedzenia i innych wydatków odkłada się spokojnie 1000-1300e. Czy to faktycznie tak mało odłożyć przynajniej 4,5tys. miesięcznie? 
Serio? Jakim cudem odlozysz 1000 eu zarabiajac 1200 ??!!! Przeciez to rachunki miesieczne polowe z tego wynosza co najmniej. A gdzie jedzenie , transport...


Też trochę wywracam oczami jak widzę te historię o setkach tysięcy zaoszczędzonych za granicą w niewiarygodnie krótkim czasie....Nie wiem, może zależy jakie kto ma nastawienie. Jasne, są osoby, które siedzą w zatęchłym pokoju w szóstę chłopa jedząc bułki i pasztetową przez trzy lata aby zaoszczędzić na budowę domu (często te osoby nie myślą, ile nakładów finansowych wymaga utrzymanie takiego domu). Ja mieszkam od wielu za granicą, oszczędzam miesięcznie pieniądzę, ale normalnie w tym kraju żyję, a życie też kosztuje. 

Nugent napisał(a):

maharettt napisał(a):

toxicslut napisał(a):

Nietwojakielbasa napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

1. Wyjechać za granicę i zarobić chociaż na wkład własny i urządzenie. 2. Przebranżowić się na bardziej perspektywiczny zawód. 3. Osiedlić się w większym mieście gdzie są lepsze perspektywy i szlifować jakieś umiejętności4. Przemyśleć swoje mocne strony i otworzyć własny biznes5. Pogodzić się z tym, że nie każdy dorobi się mieszkania
1.za granicą obecnie wcale nie zarabia się dobrze, a w obecnych realiach ekhm.... 2. Skończyła nienajgorsze studia, daj jej jakieś konkrety, bo ktoś kto skończył nie wiem PR, nie przebranżowi się nagle na księgowość 3. Większe miasto = większe wydatki, niech najpierw popatrzy na rynek pracy. Zarobi 500 zł więcej i tyle samo więcej wyda na życie. 4.  Z tysiącem oszczędności doradzanie własnego biznesu to jak doradzenie strzału w łeb 5. To najbardziej Dodam- rób możliwe kursy i jak znajdziesz faceta, to będzie łatwiej. 
Za granicą zachodnią pracując przy stawkach minimalnych zarabia się obecnie 1200-1900e. Mówię tutaj o Zeitfirmach. Po odjęciu kosztów zakwaterowania przez firmę i opłaceniu jedzenia i innych wydatków odkłada się spokojnie 1000-1300e. Czy to faktycznie tak mało odłożyć przynajniej 4,5tys. miesięcznie? 
Serio? Jakim cudem odlozysz 1000 eu zarabiajac 1200 ??!!! Przeciez to rachunki miesieczne polowe z tego wynosza co najmniej. A gdzie jedzenie , transport...
Też trochę wywracam oczami jak widzę te historię o setkach tysięcy zaoszczędzonych za granicą w niewiarygodnie krótkim czasie....Nie wiem, może zależy jakie kto ma nastawienie. Jasne, są osoby, które siedzą w zatęchłym pokoju w szóstę chłopa jedząc bułki i pasztetową przez trzy lata aby zaoszczędzić na budowę domu (często te osoby nie myślą, ile nakładów finansowych wymaga utrzymanie takiego domu). Ja mieszkam od wielu za granicą, oszczędzam miesięcznie pieniądzę, ale normalnie w tym kraju żyję, a życie też kosztuje. 

Za 200 eu to nie ma szans wyzyc . no chyba ze mieszkadz w 6 tke i jestes freeganinem.

Pasek wagi

Nugent napisał(a):

maharettt napisał(a):

toxicslut napisał(a):

Nietwojakielbasa napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

1. Wyjechać za granicę i zarobić chociaż na wkład własny i urządzenie. 2. Przebranżowić się na bardziej perspektywiczny zawód. 3. Osiedlić się w większym mieście gdzie są lepsze perspektywy i szlifować jakieś umiejętności4. Przemyśleć swoje mocne strony i otworzyć własny biznes5. Pogodzić się z tym, że nie każdy dorobi się mieszkania
1.za granicą obecnie wcale nie zarabia się dobrze, a w obecnych realiach ekhm.... 2. Skończyła nienajgorsze studia, daj jej jakieś konkrety, bo ktoś kto skończył nie wiem PR, nie przebranżowi się nagle na księgowość 3. Większe miasto = większe wydatki, niech najpierw popatrzy na rynek pracy. Zarobi 500 zł więcej i tyle samo więcej wyda na życie. 4.  Z tysiącem oszczędności doradzanie własnego biznesu to jak doradzenie strzału w łeb 5. To najbardziej Dodam- rób możliwe kursy i jak znajdziesz faceta, to będzie łatwiej. 
Za granicą zachodnią pracując przy stawkach minimalnych zarabia się obecnie 1200-1900e. Mówię tutaj o Zeitfirmach. Po odjęciu kosztów zakwaterowania przez firmę i opłaceniu jedzenia i innych wydatków odkłada się spokojnie 1000-1300e. Czy to faktycznie tak mało odłożyć przynajniej 4,5tys. miesięcznie? 
Serio? Jakim cudem odlozysz 1000 eu zarabiajac 1200 ??!!! Przeciez to rachunki miesieczne polowe z tego wynosza co najmniej. A gdzie jedzenie , transport...
Też trochę wywracam oczami jak widzę te historię o setkach tysięcy zaoszczędzonych za granicą w niewiarygodnie krótkim czasie....Nie wiem, może zależy jakie kto ma nastawienie. Jasne, są osoby, które siedzą w zatęchłym pokoju w szóstę chłopa jedząc bułki i pasztetową przez trzy lata aby zaoszczędzić na budowę domu (często te osoby nie myślą, ile nakładów finansowych wymaga utrzymanie takiego domu). Ja mieszkam od wielu za granicą, oszczędzam miesięcznie pieniądzę, ale normalnie w tym kraju żyję, a życie też kosztuje. 

Już abstrahując od tego, że często taka osoba nie zdaje sobie sprawy, że systematycznie (i nierzadko na stałe) rujnuje swoje zdrowie! Praca ponad siły, stres, kiepskie odżywianie się, niedosypianie, mieszkanie w fatalnych warunkach... I wszystko po to, aby zaoszczędzić. Co z tego, że będzie dom i kasa, jak połowę z tego trzeba będzie wydać na lekarzy i innych specjalistów... W najgorszym przypadku, taki delikwent w ogóle się tym nie nacieszy, bo pójdzie do piachu.

Cóż, co kto lubi ;)

Pasek wagi

Ves91 napisał(a):

Nugent napisał(a):

maharettt napisał(a):

toxicslut napisał(a):

Nietwojakielbasa napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

1. Wyjechać za granicę i zarobić chociaż na wkład własny i urządzenie. 2. Przebranżowić się na bardziej perspektywiczny zawód. 3. Osiedlić się w większym mieście gdzie są lepsze perspektywy i szlifować jakieś umiejętności4. Przemyśleć swoje mocne strony i otworzyć własny biznes5. Pogodzić się z tym, że nie każdy dorobi się mieszkania
1.za granicą obecnie wcale nie zarabia się dobrze, a w obecnych realiach ekhm.... 2. Skończyła nienajgorsze studia, daj jej jakieś konkrety, bo ktoś kto skończył nie wiem PR, nie przebranżowi się nagle na księgowość 3. Większe miasto = większe wydatki, niech najpierw popatrzy na rynek pracy. Zarobi 500 zł więcej i tyle samo więcej wyda na życie. 4.  Z tysiącem oszczędności doradzanie własnego biznesu to jak doradzenie strzału w łeb 5. To najbardziej Dodam- rób możliwe kursy i jak znajdziesz faceta, to będzie łatwiej. 
Za granicą zachodnią pracując przy stawkach minimalnych zarabia się obecnie 1200-1900e. Mówię tutaj o Zeitfirmach. Po odjęciu kosztów zakwaterowania przez firmę i opłaceniu jedzenia i innych wydatków odkłada się spokojnie 1000-1300e. Czy to faktycznie tak mało odłożyć przynajniej 4,5tys. miesięcznie? 
Serio? Jakim cudem odlozysz 1000 eu zarabiajac 1200 ??!!! Przeciez to rachunki miesieczne polowe z tego wynosza co najmniej. A gdzie jedzenie , transport...
Też trochę wywracam oczami jak widzę te historię o setkach tysięcy zaoszczędzonych za granicą w niewiarygodnie krótkim czasie....Nie wiem, może zależy jakie kto ma nastawienie. Jasne, są osoby, które siedzą w zatęchłym pokoju w szóstę chłopa jedząc bułki i pasztetową przez trzy lata aby zaoszczędzić na budowę domu (często te osoby nie myślą, ile nakładów finansowych wymaga utrzymanie takiego domu). Ja mieszkam od wielu za granicą, oszczędzam miesięcznie pieniądzę, ale normalnie w tym kraju żyję, a życie też kosztuje. 
Już abstrahując od tego, że często taka osoba nie zdaje sobie sprawy, że systematycznie (i nierzadko na stałe) rujnuje swoje zdrowie! Praca ponad siły, stres, kiepskie odżywianie się, niedosypianie, mieszkanie w fatalnych warunkach... I wszystko po to, aby zaoszczędzić. Co z tego, że będzie dom i kasa, jak połowę z tego trzeba będzie wydać na lekarzy i innych specjalistów... W najgorszym przypadku, taki delikwent w ogóle się tym nie nacieszy, bo pójdzie do piachu.Cóż, co kto lubi ;)

No właśnie i ja się tak W Polsce załatwiłam.

Aby pracę utrzymać.  .mało spałam źle jadłam. 

Nadgodziny. Hormony się rozwaliły.  

W kiepskich warunkach mieszkać nie będę nie chce nie wiadomo jakich Ale aby nie było starych brudnych dywanów i wilgoci na ścianach. 

Wystarczy że pracuje w syfie.  

A za komfort też trzeba zapłacić. 

Kama_Kamea napisał(a):

Ves91 napisał(a):

Nugent napisał(a):

maharettt napisał(a):

toxicslut napisał(a):

Nietwojakielbasa napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

1. Wyjechać za granicę i zarobić chociaż na wkład własny i urządzenie. 2. Przebranżowić się na bardziej perspektywiczny zawód. 3. Osiedlić się w większym mieście gdzie są lepsze perspektywy i szlifować jakieś umiejętności4. Przemyśleć swoje mocne strony i otworzyć własny biznes5. Pogodzić się z tym, że nie każdy dorobi się mieszkania
1.za granicą obecnie wcale nie zarabia się dobrze, a w obecnych realiach ekhm.... 2. Skończyła nienajgorsze studia, daj jej jakieś konkrety, bo ktoś kto skończył nie wiem PR, nie przebranżowi się nagle na księgowość 3. Większe miasto = większe wydatki, niech najpierw popatrzy na rynek pracy. Zarobi 500 zł więcej i tyle samo więcej wyda na życie. 4.  Z tysiącem oszczędności doradzanie własnego biznesu to jak doradzenie strzału w łeb 5. To najbardziej Dodam- rób możliwe kursy i jak znajdziesz faceta, to będzie łatwiej. 
Za granicą zachodnią pracując przy stawkach minimalnych zarabia się obecnie 1200-1900e. Mówię tutaj o Zeitfirmach. Po odjęciu kosztów zakwaterowania przez firmę i opłaceniu jedzenia i innych wydatków odkłada się spokojnie 1000-1300e. Czy to faktycznie tak mało odłożyć przynajniej 4,5tys. miesięcznie? 
Serio? Jakim cudem odlozysz 1000 eu zarabiajac 1200 ??!!! Przeciez to rachunki miesieczne polowe z tego wynosza co najmniej. A gdzie jedzenie , transport...
Też trochę wywracam oczami jak widzę te historię o setkach tysięcy zaoszczędzonych za granicą w niewiarygodnie krótkim czasie....Nie wiem, może zależy jakie kto ma nastawienie. Jasne, są osoby, które siedzą w zatęchłym pokoju w szóstę chłopa jedząc bułki i pasztetową przez trzy lata aby zaoszczędzić na budowę domu (często te osoby nie myślą, ile nakładów finansowych wymaga utrzymanie takiego domu). Ja mieszkam od wielu za granicą, oszczędzam miesięcznie pieniądzę, ale normalnie w tym kraju żyję, a życie też kosztuje. 
Już abstrahując od tego, że często taka osoba nie zdaje sobie sprawy, że systematycznie (i nierzadko na stałe) rujnuje swoje zdrowie! Praca ponad siły, stres, kiepskie odżywianie się, niedosypianie, mieszkanie w fatalnych warunkach... I wszystko po to, aby zaoszczędzić. Co z tego, że będzie dom i kasa, jak połowę z tego trzeba będzie wydać na lekarzy i innych specjalistów... W najgorszym przypadku, taki delikwent w ogóle się tym nie nacieszy, bo pójdzie do piachu.Cóż, co kto lubi ;)
No właśnie i ja się tak W Polsce załatwiłam.Aby pracę utrzymać.  .mało spałam źle jadłam. Nadgodziny. Hormony się rozwaliły.  W kiepskich warunkach mieszkać nie będę nie chce nie wiadomo jakich Ale aby nie było starych brudnych dywanów i wilgoci na ścianach. Wystarczy że pracuje w syfie.  A za komfort też trzeba zapłacić. 

Najważniejsze, że wreszcie przejrzałaś na oczy. Zdrowie mamy jedno, żaden pieniądz i luksusy tego nie zastąpią. Życzę Ci wszystkiego dobrego i dużo siły. Trzymaj się 😊

Pasek wagi

Nie da się kupić czegoś nie mając pieniędzy. To prawda że jest ciężko będąc singlem z niską pensja i nawet nie będę pisać że nie- to przykre że u nas minimalna pensja nie pozwala na samodzielne życie i chociażby wynajem kawalerki w pojedynkę. Jednak takie są smutne realia życia w naszym kraju. 

Dlatego bez zmiany w dotychczasowym życiu po prostu mieszkania nie kupisz. Widziałabym jako opcje wyjazd za granicę- tam jednak przecież też normalnie możesz się ubezpieczyć i leczyć więc nie szukałabym wymówki w swojej chorobie- mieszkając i pracując na zachodzie będzie Cię stać na kupno leków, ale też na odkładanie i ewentualny powrót do Polski (chociaż ja brałabym pod uwagę zostanie zagranicą na stałe żeby żyć lepiej- w końcu nic Cię w Polsce nie trzyma) albo doszkalanie się, przebranżowienie i szukanie lepiej płatnej pracy. Możesz też zdecydować się na przeprowadzkę do większego miasta bo perspektywy są lepsze ale wtedy też zarobki musiałaby Ci poszybować w górę bardzo bo z pensja rzędu 3500 zł też będzie ciężko kupić mieszkanie (mieszkania w dużych miastach są znacznie droższe)- aczkolwiek gdybyś zarabiała 3500-4000 zł to na pewno będzie Ci łatwiej żyć samodzielnie bez mieszkania- wynająć kawalerkę i żyć skromnie, ale jednak w kawalerce a nie w pokoju w mieszkaniu współdzielonym.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.