Temat: Zupa bambusowa u chińczyka

Czy ktoś kiedyś jadł zupę bambusową w barze chińskim albo wietnamskim i może mi powiedzieć jak to powinno wyglądać i smakować?

W sobotę po załatwieniu naszych spraw spotkaliśmy się z mężem na mieście. Było już po 16:00, nie jedliśmy jeszcze obiadu, stwierdziłam, że nie chce mi się gotować i mąż zaproponował żeby na szybko iść do chińczyka. Jestem ostatnio fanką zup, więc pomyślałam, że wezmę coś z oferty zup. Wybór padł na zupę bambusową. Czegoś tak obrzydliwego dawno nie jadłam. Smakowało jak rosół z koguta, który stał w garze 10 dni, a do tego pływały w nim pokrojone, cienkie paski bambusa i trochę marchewki. Marchewka była taka na wpół miękka, ale bambus był moim zdaniem surowy. Tak, jakby ktoś odlał rosołu i na szybko dokroił bambusa. Jak patrzyłam w necie zdjęcia zup bambusowych to wyglądają fajnie, tak mięsiście, ale to fotki z blogów kulinarnych. Nie widziałam żadnych zdjęć z barów, więc nie mam porównania. Ktoś wie?

Pasek wagi

Dostałaś to, co Ci się wydaje, czyli stary rosół z pokrojonym na szybko bambusem. W takich miejscach zupy "nie idą", a jak ich więcej w menu to mają jeden wywar i zmieniają dodatki. 

Powinna wyglądać np tak:

https://www.youtube.com/watch?v=gZtLEI6KZME

Jadam u Chińczyka często w Niemczech. Warzywa są półtwarde (marchewka, brokuł) do tego pędy bambusa - nic nie jest rozgotowane. Rosół jest czasem troszkę mętny ale zawsze gorący i smakuje wybornie. Do tego pływa w nim mięso z kurczaka - białe kawałki, bez tych wszystkich chrząstek i błonek. Całość posypana odrobiną szczypiorku. Ogólnie bardzo lubię tę zupę. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.