- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 lutego 2019, 05:44
Często tutaj zaglądam. Dziś postanowiłam opisać swoją historię może ktoś mi doradzi bo już nie wiem co robić. Od kilku miesięcy myślę poważnie nad zostawieniem męża i dziecka. O ile rozwody nikogo nie dziwią o tyle zostawienie własnego dziecka jest traktowane w Polsce w dobie kultu matki Polki ak coś najgorszego. Nie kocham swojego dziecka. I męża też nie. Mam trudne dziecko które wiecznie wrzeszczy. Rano wstaje z rykiem z zasypianiem jest to samo. Przebudza się w nocy także już przestałam nawet wodę w kiblu spuszczac jak idę do łazienki by jej nie zdenerwowac. Moja córka ma prawie 2lata. Z jednej strony jest niesamowicie bystra i sprytna. Robi rzeczy których nikt jej nie pokazywał z drugiej jednak nie potrafi powtórzyć jak robi piesek czy kotek. Nie umie się sama zabawić. Drze się, męczy kota, skacze po mnie potrafi mnie uderzyć. Próbowałam różnych metod by to ukrocic. Nie da się. Poza domem jest aniolem. W punkcie przedszkolnym do którego uczęszcza dwa razy w tyg panie są nią zachwycone. Ze taka spokojna i zrównoważona. Ja nie jestem nią zachwycona. Macierzyństwo nie jest dla mnie. W ciągu 3lat(ciaza plus wychowywanie) postarzalam się o jakieś 10.i to nie jest tak że nie mam pomocy. Bo mam ale te wszystkie sposoby by jakoś oderwać się o tej rzeczywistości zawodzą. Chodzę na siłownię. Mam czas dla siebie mąż mi pomaga. A mimo to jestem klebkiem nerwów. Po pracy często nie wracam do domu idę do kina czy na pooglądać ciuchy do galerii. Bo nie chce tam wracać. To trwa już dobre z pół roku. Dziecku staram się nie okazywać niechęci ale nie lubię jej. Mam koleżankę która zostawiła dziecko ojcu. Odzyla. Pięknie wygląda i widać że jest szczęśliwa. Nie oceniam jej ale wiem że matka która nie kocha własnych dzieci to śmieć. Mam ostatnio myśli że gdyby moje dziecko zachorowało i umarło ja miałabym czyste sumienie. Chcę odejść ale boję się reakcji otoczenia wyrzutów sumienia i mimo iż jej nie kocham nie chce jej zniszczyć życia by myślała o sobie całe życie "mama mnie nie chciała". Sama jestem z rodziny alkoholowej więc wiem jak to jest kiedy rodzice Cię nie zauważają. Jestem efoistka em ale i tchórzem A więc tkwie w tym i coraz bardziej spadam w otchłań.
8 lutego 2019, 19:18
Jak mówie rodzinie że mam potrzebe wyjścia z koleżankami raz w miesi?cu np pizzę czy kawę ect.To słyszę że mężatki i matki siedzą w domu i świata poza dzieckiem nie widzą .A jak mówię że mi ciężko .To słyszę ze mam się cieszyć że dzieci zdrowe a nie narzekać .
8 lutego 2019, 19:32
Wiesz, czym innym jest normalny stan "Jestem zmęczona, jest mi ciężko bo tak i już, nawet bez wielkiego powodu. Wiedziałam że wychowanie to męcząca fucha, nie jestem w szoku, jestem po prostu zmę-czo-na! Potrzebuję na chwilę chociaż mieć wszystko z głowy i urwać się z domu bo zwariuję. Dajcie mi wszyscy święty spokój." a czym innym "Ojejku-jej, no nie spodziewałam się że będę zmęczona i że będą trudności, bo na vlogach było inaczej. To miało być pasmo radości! Decydowałam się na dziecko myśląc, że jego płacz będzie sporadyczny, dostosowany do okoliczności i miły dla ucha. Czuję się oszukana, przecież dziecko miało być ideałem jak u Kowalskiej." Pierwszy jest normalnym macierzyństwem, drugi wg mnie - niedojrzałością i głupotą. Nikt z nas nie jest cyborgiem - ani my, ani nasi bliscy, ani dzieci. To normalne. Dziecko jest wyczerpujące - to normalne. Jeśli dziecko jest wyczerpujące, tzn że matka często jest wyczerpana - to normalne. "Normalne" nie w znaczeniu "Siedź babo w domu i cierp, bo masz cierpieć, zmęczenie twoim obowiązkiem!" tylko "Tak, to normalne że jesteś zmęczona; nie jesteś w tym dziwakiem, inni też tak mają". Każdy może mieć dość, być wkurzony, padać na nos i mieć zjazd, każdy potrzebuje odpoczynku i oddechu, nawet przy zdrowym i fajnym dziecku, bo to zwykłe zmęczenie materiału :) Zostając matką nie przestajesz być człowiekiem. Owszem, priorytety się zmieniają i zmienić powinny, ale wciąż potrzebujesz spać, jeść, sikać i odpocząć. I żadna z opisywanych tu wcześniej niedojrzałych postaw absolutnie nie równa się z Twoją potrzebą zwykłej odmiany i oddechu raz na jakiś czas. To zupełnie inne historie. A opinia że matki i mężatki maję siedzieć w domu mnie... hmmm... zastanawia. Rozumiem, że matki mają pilnować dzieci. A czy mężatki - mężów? A może chodzi o to, że matki-mężatki mają siedzieć w domu, a matki-panny, rozwódki i konkubentki mogą jednak wyjść raz na miesiąc z kumpelkami na kawę? Machnij na cierpiętniczą rodzinkę ręką i powiedz mężowi "Kochanie, nie narzekam, cieszę się że mam dzieci zdrowe i idę to w przyszłą sobotę wieczorem świętować z koleżankami. Nastaw się psychicznie :-*"Jak mówie rodzinie że mam potrzebe wyjścia z koleżankami raz w miesi?cu np pizzę czy kawę ect.To słyszę że mężatki i matki siedzą w domu i świata poza dzieckiem nie widzą .A jak mówię że mi ciężko .To słyszę ze mam się cieszyć że dzieci zdrowe a nie narzekać .
Uczepilas sie vlogow, napisalam o tymtak juz poza wszystkim, ze jest to DENERWUJĄCE, zwlaszcza dla osoby, ktora JUZ ma dziecko i wie jak to jest. A te które nie maja, mogą przemyśleć tak jak pisalam. Tak samo, jak sie ogląda zdjęcia znajomych na fb, stylizowane na np wielka milosc a zna sie te osoby bliżej i wie sie jak tam jest naprawdę.
Ps masz dziecko czy bez dziecka jesteś tak super świadoma wszystkiego co sie wiaze z macierzyństwem - pytam z ciekawosci
Edytowany przez 8 lutego 2019, 19:34
8 lutego 2019, 19:40
To prawda. Poza tym która matka sie przyzna koleżance czy kuzynce, ze ma dość, ze jest tak cholernie zmeczona... ja nie mialam w najblizszym otoczeniu dzieci, w bloku tez niemowlat brak, nie slyszalam raczej nigdy płaczu po nocach. Miałam za czasow bezdzietnosci kumpelę, z dwojka dzieci, cos tam mowila, ze sa trudności, ale ogólnie widzialam obraz fajnej rodzinki, dzieci sie jej słuchały (moze tylko przy mnie:p). A teraz jak mam swoje dziecko to ona nagle mi mowi WSZYSTKO. Z czym ma problem, ze ledwo zyje (ma juz 3, chciane, ogolnie je kocha tylko bywaja gorsze dni). Moja mama nigdy tez mi tego jakoś nie zobrazowala negatywnie. Wiedzialam, ze trzeba bedzie nakarmić, przebrać, wstawac w nocy (dla mnie nie problem) ale nie wiedzialam o wielu innych rzeczach :D trzeba przezyc, zeby wiedzieć. Moja inna kumpela, z wielodzietnej rodziny, wie, ze nigdy dzieci nie chce miec, bo wie jak to wyglada, musiala sie zajmowac rodzeństwem po kolei. Jej siostry tez widze, ze nie maja, a sa juz w okolicy (przed i po) 30. Poza tym wkurzajace sa te wszystkie youtuberki- matki, pokazują tylko mile sytuacje, wycinaja gdy dziecko jest zdenerwowane, szczypie, placze, nie chce jesc, nie chce spac. I ogladamy to i myslimy ale super miec dziecko, ona ma take grzeczne, słodkie i wogole tak tam ładnie jest.[quote/]Nie zgadzam sie z Toba. Wyrazasz sie tak, jakby trzeba bylo byc totalnym debilem odcietym od swiata, zeby nie wiedziec z czym wiaze sie macierzynstwo. To jest krzywdzaca ocena. Nie znasz powiedzenia, ze tyle o nas wiemy na Ile Nas sprawdzono? Zdecydowana wiekszosc kobiet nie ma pojecia jak ciezkie jest macierzynstwo, dopoki sie z tym osobiscie nie zmierzy. Wyobrazenia to sobie mozna miec, ale to zwykle nijak Ma sie do rzeczywistosci. Autorka tak samo pewnie uwierzyla w mityczna milosc matki Dö dziecka, ktora spada jak grom z jasnego nieba zaraz po porodzie. A to tez jedna z wiekszych bzdur, jakie mozna kobiecie wcisnac. Baaardzo duze grono kobiet do tej milosci dopiero dojrzewa przez wiele miesiecy.
Nigdzie nie pisałam, ze ktos cale wyobrażenie o macierzyństwie zaczerpnie z vlogow. Tylko, ze jest to denerwujace, gdy sie wie o tym, jak to wyglada od kuchni. Dodam, ze wolalabym, zeby tego nie ucinaly a pokazaly, ale pewnie boja sie ocen, ze sa pewnie zlymi matkami, zle dziecko wychowuja.
Ale to co pisalam, ze ktos pomysli, ze fajnie bylo by miec takie dziecko jak laska z filmu to uwazam, ze nie ma w tym niczego niedojrzałego.
Edit i tak, dobrze przeczytałas, ze mną, bezdzietna zadna nie dzielila sie negatywami macierzynstwa (tak jak te youtubetki, cos tak powiedza, ze niedosypiaja, ze zmęczone ale ogolnie ok) a gdy sama urodzilam to nagle jest lawina narzekania, bo pewnie czuja w drugiej matce kompana.
I zeby nie bylo, ja na swoje nie narzekam :) jest z niego zywe srebro ale ogólnie poszczescilo sie.
Edytowany przez 8 lutego 2019, 19:49
8 lutego 2019, 20:11
Uczepilas sie vlogow, napisalam o tymtak juz poza wszystkim, ze jest to DENERWUJĄCE, zwlaszcza dla osoby, ktora JUZ ma dziecko i wie jak to jest. A te które nie maja, mogą przemyśleć tak jak pisalam. Tak samo, jak sie ogląda zdjęcia znajomych na fb, stylizowane na np wielka milosc a zna sie te osoby bliżej i wie sie jak tam jest naprawdę. (...) Ale to co pisalam, ze ktos pomysli, ze fajnie bylo by miec takie dziecko jak laska z filmu to uwazam, ze nie ma w tym niczego niedojrzałego. (...) Ps masz dziecko czy bez dziecka jesteś tak super świadoma wszystkiego co sie wiaze z macierzyństwem - pytam z ciekawosci
8 lutego 2019, 20:31
Opisze jak ja widze sytuacje posiadania dzieci ze swojego punktu widzenia - osoby ktora nie chce miec dzieci od zawsze. Nie uwazam dzieci za zadne gowniaki itd, niech sobie egzystują, byle z daleka ode mnie. Jak dziecku sie dzieje krzywda to pierwsza wyskakuje do obrony i czule kochające mamuśki miga mi naskoczyc, bo nie sa tak zacięte i odważne jak ja. Tyle ze jesli mialabym przebywac z dzieckiem w towarzystwie i mam wybor, to zawsze wybiore ze nie. I zawsze tez slysze samo słodzenie o dzieciach, dopytywanie czy wolalabym chłopca czy dziewczynkę, czy chce potrzymać (w zyciu nie widzialam noworodka a mam 27 lat - i nie, nie chce ani patrzec, ani potrzymać), a jak sie dowiadują ze nie chce to slysze ze na pewno zechce albo jak bede miala swoje to pokocham. A co jesli nie? Bo poki co to slysze tylko ze jest glownie kolorowo, kiedys trzeba sie zmusic i sobie zrobic bo potem bedzie sie żałowało ze sie nie ma. Tyle ze wszyscy co to mowia to rodzice, nie osoby bezdzietne, ktorym juz sie nie odmieni. Wszyscy sie gdzies w pewnym momencie do tego zmuszają i maja czy chca czy nie chca. NIKT NIGDY nie opowiadal mi o okropnym zmęczeniu itd, a ja nie mam skad czerpac wiedzy, bo nie obracam sie w towarzystwie dzieci i rodzicow dzieci, a jesli juz mam z jakimis rodzicami dzieci do czynienia to tylko slysze samo słodzenie, totalnie nic wiecej. Mozna by pomyslec, ze te szczypiace, ryczące, wiecznie naburmuszone i wymagające dzieci to niewychowany margines. Dopiero tutaj sie dowiaduje, ze dzieci sa takie na co dzien i tylko zdarza sie im słodkim slodkimi - a ich slodycz w ogole mnie nie pociąga. Mysle ze tak samo jak ja nie mam świadomości jakie sa dzieci - a wcale nie mieszkam w jaskini tylko bylam cale zycie okłamywana przez ludzi takich jak wy, ktorzy chyba sobie tylko wmawiaja szczescie, bo juz za pozno, dziecko sie zrobilo i jest, nie cofnie sie go - tak spore grono kobiet, ktore chca dzieci to nie wiedza nawet z czym to sie je i dzieci to zadno spełnienie, a seks bez gumy i potem do konca zycia harówa i pretensje, za uśmiech raz na ruski rok. Jak chcecie miec dzieci to super, miejcie, ale to wy wmawiacie społeczeństwu, znajac prawde o dzieciach, ze zycie z nimi jest pasmem szczescia i spełnienia. To wy tworzycie takie matki jak autorka posta, a potem jeszcze je ganicie, bo daly sie nabrac na wasze kłamstwa. To dokladnie to samo co kiedys przeczytalam o dzieciach - zle niedobre maluchy grają tylko na tabletach i nie bawią sie z równieśnikami, nie to co pokolenie ich rodzicow, a tak sie sklada, ze to pokolenie ich rodzicow kupiło im i wcisnęli w rece te tablety, by sie dzieci od nich odwaliły i nie trzeba sie bylo nimi zajmowac. Problem zawsze jest gdzie indziej - tak jak nie jest w matkach rozczarowanych macierzyństwem tak nie jest tez w dzieciach z tabletami, jedna i druga grupa jest poszkodowana przez swietoszkowatych zakłamanych rodzicow.
8 lutego 2019, 20:36
i tak, dobrze przeczytałas, ze mną, bezdzietną zadna nie dzielila sie negatywami macierzynstwa (tak jak te youtubetki, cos tak powiedza, ze niedosypiaja, ze zmęczone ale ogolnie ok) a gdy sama urodzilam to nagle jest lawina narzekania, bo pewnie czuja w drugiej matce kompana. I zeby nie bylo, ja na swoje nie narzekam :) jest z niego zywe srebro ale ogólnie poszczescilo sie.
8 lutego 2019, 20:54
Gratulacje :) Ale tak jak youtuberki przesadzają w strone różu, tak czasem (czasem, nie zawsze) niektóre osoby lubia sobie odreagowac i przesadzic w stronę czerni. Mi bezdzietnej, wtedy jeszcze nawet bez stadka na horyzoncie, moje bliskie kobiety mówiły o trudach i gdy chciały sobie odreagować, i tak po prostu, i gdy faktycznie było bardzo ciężko. Słyszałam to, widziałam, uczestniczyłam choć trochę w tych trudach - nie na tyle by sie w nie zanurzyć w całości, ale na tyle by je potrzymać i by mnie nie zaskakiwało ich istnienie. One zapewne nie dlatego nic Ci nie mówiły że byłaś bezdzietna a teraz jestes wtajemniczona, tylko albo nie miałyście bliskiej relacji, albo nie słyszałas tego co mówiły a teraz sama to czując jestes czujniejsza, albo teraz znalazły kumpelę do ponarzekania - a ani wtedy nie było różowo ani teraz nie jest czarno. Jesli to jest lawina narzekania bez żadnego pozytywu ani rzeczy neutralnych to często taki vlog tylko w druga stronę. Znasz takie, które jak dorwą słuchacza to narzekają na chłopaka a tak naprawdę wcale nie są takie niezadowolone? Albo staruszki narzekające na zdrowie? Albo mnie (tak, mnie osobiście) narzekającą czasem na moją pracę, która jest męcząca okropnie i nieraz płaczę z braku sił wracając do domu, ale uwielbiam ją i w zależności od tego czy mam nastrój na narzekanie czy na cieszenie się wizje są różnie przedstawiane? :) Życie jest w różowo-czarne paski z elementami szarości. We wszystkich strefach. Tylko proporcje się zmieniają. Dojrzały człowiek patrzy na oba kolory i na ich połączenie. I jest świadomy wszystkich trzech stanów.i tak, dobrze przeczytałas, ze mną, bezdzietną zadna nie dzielila sie negatywami macierzynstwa (tak jak te youtubetki, cos tak powiedza, ze niedosypiaja, ze zmęczone ale ogolnie ok) a gdy sama urodzilam to nagle jest lawina narzekania, bo pewnie czuja w drugiej matce kompana. I zeby nie bylo, ja na swoje nie narzekam :) jest z niego zywe srebro ale ogólnie poszczescilo sie.
Akurat byly to takie same relacje, zawierzaly sie z intymnych spraw typu problemy lozkowe ale na macierzyństwo nigdy (tak tylko w granicach normy, czyli ze zmeczona, bo wstawała w nocy) a teraz nie maja oporow. Patrząc na nie z boku, widzac, ze czasem dzieciaki dokazywaly i tak tego chcialam a teraz "widze, czego wtedy nie widzialam" :D nie bede wymieniac, bo mi napiszesz, ze to przeciez oczywiste a dla mnie widocznie nie bylo, poki sie sama nie przekonalam.
Edit choć mogło to tak byc, ze nie slyszalam, nie umiałam sie wczuć, wychodzi sie z zalozenia, ze niemowle placze, niemowle ma koplke, trzeba go karmić na rzadanie, trzeba....... ale to tylko slowa, gdy samemu sie to "przytrafi" to jest jak plaskacz W twarz (mowie o osobach, ktore nie zajmowaly sie dziecmi nigdy). Moje kolek nie miało, ale jest ogromna różnica miedzy slowami "dziecko moze miewac kolki i trzeba bedzie nosic, uspakajac" a faktem czyli znalezieniem sie samemu w takiej sytuacji, mimo, ze sie wiedzialo to moze to przerosnac. Myslalo sie, ze sie da rade, bylo sie świadomym a kobieta dostaje depresji.
Edytowany przez 8 lutego 2019, 21:05
8 lutego 2019, 21:17
@innykwiat - czy masz swoje dziecko?
8 lutego 2019, 21:31
Opisze jak ja widze sytuacje posiadania dzieci ze swojego punktu widzenia - osoby ktora nie chce miec dzieci od zawsze. Nie uwazam dzieci za zadne gowniaki itd, niech sobie egzystują, byle z daleka ode mnie. Jak dziecku sie dzieje krzywda to pierwsza wyskakuje do obrony i czule kochające mamuśki miga mi naskoczyc, bo nie sa tak zacięte i odważne jak ja. Tyle ze jesli mialabym przebywac z dzieckiem w towarzystwie i mam wybor, to zawsze wybiore ze nie. I zawsze tez slysze samo słodzenie o dzieciach, dopytywanie czy wolalabym chłopca czy dziewczynkę, czy chce potrzymać (w zyciu nie widzialam noworodka a mam 27 lat - i nie, nie chce ani patrzec, ani potrzymać), a jak sie dowiadują ze nie chce to slysze ze na pewno zechce albo jak bede miala swoje to pokocham. A co jesli nie? Bo poki co to slysze tylko ze jest glownie kolorowo, kiedys trzeba sie zmusic i sobie zrobic bo potem bedzie sie żałowało ze sie nie ma. Tyle ze wszyscy co to mowia to rodzice, nie osoby bezdzietne, ktorym juz sie nie odmieni. Wszyscy sie gdzies w pewnym momencie do tego zmuszają i maja czy chca czy nie chca. NIKT NIGDY nie opowiadal mi o okropnym zmęczeniu itd, a ja nie mam skad czerpac wiedzy, bo nie obracam sie w towarzystwie dzieci i rodzicow dzieci, a jesli juz mam z jakimis rodzicami dzieci do czynienia to tylko slysze samo słodzenie, totalnie nic wiecej. Mozna by pomyslec, ze te szczypiace, ryczące, wiecznie naburmuszone i wymagające dzieci to niewychowany margines. Dopiero tutaj sie dowiaduje, ze dzieci sa takie na co dzien i tylko zdarza sie im słodkim slodkimi - a ich slodycz w ogole mnie nie pociąga. Mysle ze tak samo jak ja nie mam świadomości jakie sa dzieci - a wcale nie mieszkam w jaskini tylko bylam cale zycie okłamywana przez ludzi takich jak wy, ktorzy chyba sobie tylko wmawiaja szczescie, bo juz za pozno, dziecko sie zrobilo i jest, nie cofnie sie go - tak spore grono kobiet, ktore chca dzieci to nie wiedza nawet z czym to sie je i dzieci to zadno spełnienie, a seks bez gumy i potem do konca zycia harówa i pretensje, za uśmiech raz na ruski rok. Jak chcecie miec dzieci to super, miejcie, ale to wy wmawiacie społeczeństwu, znajac prawde o dzieciach, ze zycie z nimi jest pasmem szczescia i spełnienia. To wy tworzycie takie matki jak autorka posta, a potem jeszcze je ganicie, bo daly sie nabrac na wasze kłamstwa. To dokladnie to samo co kiedys przeczytalam o dzieciach - zle niedobre maluchy grają tylko na tabletach i nie bawią sie z równieśnikami, nie to co pokolenie ich rodzicow, a tak sie sklada, ze to pokolenie ich rodzicow kupiło im i wcisnęli w rece te tablety, by sie dzieci od nich odwaliły i nie trzeba sie bylo nimi zajmowac. Problem zawsze jest gdzie indziej - tak jak nie jest w matkach rozczarowanych macierzyństwem tak nie jest tez w dzieciach z tabletami, jedna i druga grupa jest poszkodowana przez swietoszkowatych zakłamanych rodzicow.
Dobrze opisane... mnie tez denerwuja teksty zróbcie sobie drugie, jak dobrze wiedza ile jest roboty przy jednym,jak jedno czasem potrafi wykończyć a oni chca, żebyśmy sobie dolozyli drugie tyle? Kiedy sami maja dzieci i wiedza z czym sie to je? :) dla mnie niepojęte.
8 lutego 2019, 21:33
awokdas - to, że przerasta, to fakt. I nawet jak wiesz że będzie trudno, to nie chroni Cie przed czuciem tych trudnosci. I jak wiesz o tysiącu to zawsze znajdzie się drugi tysiąc który cie ugryzie. Ale przytłoczenie to nie to samo co poczucie bycia oszukaną i totalne zdziwienie, ze miało być tak pięknie. O tym piszę.
Annne17 - Tak. Dla mnie i dla części z nich to jest prawdziwa odpowiedź, mimo że ani w krwi ani w metryce nie mamy na to potwierdzenia. Ale życie to potwierdziło.
swinka_bebe - Nie chcesz dzieci, to nie przebywasz z nimi i nie interesujesz się głębiej ani nimi i ich funkcjonowaniem, ani życiem rodzica. Więc nie widzisz realiów i to normalne. Ale przecież gdybyś chciała dzieci i miała je planować, to chyba byś nie poprzestała na przelotnym słodzeniu że jest głównie kolorowo? Jak ja się nie interesuję kupnem auta to ani nie słucham ani nie pytam jakie się z tym wiążą konsekwencje, a poprzestaję na entuzjastycznych namowach kierowców, żebym się przełamała i zrobiła prawo jazdy, bo auto to takie ułatwienie i wygoda (spadajcie! :-P) Puszczam mimo uszu ceny benzyny, podatki, sratki. A mimo wszystko wiem że trudy tez są. I planując kupno mocno bym sie zaangazowała w dowiedzenie sie o tych trudnych konsekwencjach. Posłuchała, popatrzyła, poczytała, pojeździła cudzym, zobaczyła czy to na moje nerwy, miejsce i kieszeń. Jeśli tego wymaga dojrzałość w takiej drobnostce życiowej jak kupno auta, to co dopiero przy dzieciach?
I popieram że absolutnie, absolutnie po stokroć nie, nie wolno sie zmuszac do posiadania dzieci z jakiegokolwiek powodu, nawet z lęku, że choć teraz nie chcę to jak mi sie zachce to pożałuję braku w przyszłosci! Owszem, dzieci to wartość, dzieci to życie i przyszłość, dzieci to dla wielu osób realne spełnienie, radość, szczęście (oraz frustracja, zmęczenie, trud, mnóstwo soli, pieprzu i kamyków w owsiance, wiadomo - są plusy i minusy) ale nawet chomik nie jest dla kazdego, to dlaczego dzieci miałyby być! Zdarzało mi się chodzic nieswiadomie z rzygiem na plecach garsonki przez pół dnia po urzędach, płakac z bezsilności na podłodze między trzema wyjącymi pyszczkami, słyszec że jestem najgorsza na świecie, myślec z czego zapłacic dodatkowe leki, zastanawiać się czy walnąć głową w ścianę czy przywalić komuś w tyłek, chcieć uciec z domu jako dorosła; znam nienawiść do producentów Lego pod gołą stopą, panike bo sie dusi, zawód gdy podejrzewasz kradzież, bolesną pustkę w sercu i głowie gdy nie wiesz jak odpowiedzieć na życiowe pytania a chciałabys krwi własnej utoczyc by pomóc, lęk gdy wychodząc na klatkę wpadasz na policjanta przed twymi drzwiami - ale nie żałuję. Ja. Ktoś inny nie musi. A bywa wiele, wiele więcej trudów. Gorąco popieram prawo do bycia bezdzietnym. I nie identyfikuję go z niechęcią do dzieci jako takich, bo mam tez znajomych którzy sa świetnymi ludźmi, dziecka nie skrzywdzą, nie maja odrazy ani niechęci, niektóre nawet lubią jako osoby, ale swojego nie chcą mieć. Mamy wolny kraj, wolno im.
Edytowany przez innykwiat 8 lutego 2019, 21:55