Temat: Czy ja rzeczywiście jestem leniem

Bardzo często mój mąż się mnie czepia ze nic nie robię i za dużo siedzę w necie. Owszem siedze ale nie przesadzalabym bo łącznie spędzam w necie może 1,5h dziennie. Czy to tak dużo? Tam przynajmniej mnie ktoś zauważa,odpisze na mój komentarz da lajka tam toczy się życie. W domu mąż zauważa mnie tylko jak nie ma obiadu...

Pracuje. Po pracy robię zakupy często ciężkie(auta nie mamy). Przychodzę robię obiad sprzątam kładzie dziecko na drzemke. Kiedy wstaje idziemy na plac zabaw lub spacer. Ogarniam wszystkie rachunki i płatności. Tylko ja zajmuję się kotem. Sprzątam kupuje mu jedzenie żwirek i karmie ja. Czasami wracam do domu wcześniej i jak mam dobry humor robię mężowi ciasto lub ulubiona sałatkę. Staram się jak mogę ale przy małym dziecku mającym bunt dwulatka nie zawsze wszystko jest zrobione idealnie. Wiem o tym. Jedynym obowiązkiem męża jest unycie naczyń po obiedzie i wyniesienie śmieci. Wiem że on dłużej pracuje i nawet jakby chciał mi pomóc nie ma jak. Przykro mi kiedy potrafi powiedzieć że jestem len,,lub ze robie wszystko na "odwal się" (często nie starcza mi czasu) kiedy ma pretensje że zapomniałam mu kupić napoju a jemu się chce pić... Ciągle ma do mnie o coś pretensje.Ciska się o wszystko. A przecież też jestem człowiekiem i chce mieć czas dla siebie choćby wieczorem na głupi serial. Wysmiewa mnie ze lubie "na wspólnej" więc przestałam już go oglądać. 

Ostatnio się zaczął ciskac do mnie ze za dużo kasy wydaje mimo iż też pracuje. Znalazł paragon kosmetyku za 30zl i zaczął się drzec że kupuję za jego plecami. Owszem często mu nie mówię co kupuje bo wtedy bym się dopiero nasluchala a nie wydaje jakiś horendalnych kwot. Wypomina mi torebkę na jesień i buty które były dość drogie(razem 600zl) ale przecież za jakość też się płaci. Jestesmy za biedni żeby kupować bylejakie rzeczy które zwykle nie wytrzymują nawet miesiąca. On najlepiej by kupowal w sklepach typu "pepco" Najlepsze jest to że on sam pali papierosy(około 700zl miesięcznie) tankuje koledze auto żeby nie jechać tramwajem(150zl) a mi potrafi wyrzygac kosmetyk za 100zl. Duszę się w tym związku. Może rzeczywiście dałam się stlamsic, omamic, podporządkować. Może jestem zwyczajnie głupia... 

Mam dość. Może jestem za dobrą. Nie daje już rady nie mogę na niego patrzeć. Proszę nie radzcie mi z nim gadać bo to jest człowiek z którym nie da się rozmawiać. Chciałam się wyzalic bo w realu nie mam komu 

Leniwa raczej nie, za to w nieszczesliwym zwiazku na pewno.Albo cos razem zmienicie albo w pewnym momencie jedno z was nie wytrzyma i zmieni partnera

Pasek wagi

Sio, trolle!

nie wyobrażam sobie pracować I musieć tłumaczyć się ze swoich zakupów. Po to zarabiasz, żeby było Cię stać nie tylko na obowiązki, ale również przyjemności. Po Twoim opisie widać, że między Wami coś się wypaliło. Rozmowy sprowadzaja się do tego co zostało zrobione czy nie zrobione. Nie ważne kto pracuje dłużej. Uważam, że jeśli obydwie osoby pracują obowiązki domowe powinny być podzielone na pół. Z takim nastawieniem pełnym żalu myślę, że daleko nie zajdziesz. Albo postaracie się coś zmienić I zacząć interesować jeden drugim, wspierać się I rozmawiać, albo będziecie żyć jak współlokatorzy. Myślę, że mąż też nie jest zachwycony taka sytuacja między Wami. Oprócz bycia rodzicami jesteście małżeństwem, zadbajcie o Wasze relacje I przypomnijcie sobie jak to było, kiedy się poznaliscie. Brzmi jak banał, ale uwierz mi czasem warto się postarać, A nie z góry założyć, że już nie możesz na niego patrzeć. Oczywiście wymaga to chęci również z drugiej strony, ale może przejmij inicjatywę?

Paulinaaak napisał(a):

nie wyobrażam sobie pracować I musieć tłumaczyć się ze swoich zakupów. Po to zarabiasz, żeby było Cię stać nie tylko na obowiązki, ale również przyjemności. Po Twoim opisie widać, że między Wami coś się wypaliło. Rozmowy sprowadzaja się do tego co zostało zrobione czy nie zrobione. Nie ważne kto pracuje dłużej. Uważam, że jeśli obydwie osoby pracują obowiązki domowe powinny być podzielone na pół. Z takim nastawieniem pełnym żalu myślę, że daleko nie zajdziesz. Albo postaracie się coś zmienić I zacząć interesować jeden drugim, wspierać się I rozmawiać, albo będziecie żyć jak współlokatorzy. Myślę, że mąż też nie jest zachwycony taka sytuacja między Wami. Oprócz bycia rodzicami jesteście małżeństwem, zadbajcie o Wasze relacje I przypomnijcie sobie jak to było, kiedy się poznaliscie. Brzmi jak banał, ale uwierz mi czasem warto się postarać, A nie z góry założyć, że już nie możesz na niego patrzeć. Oczywiście wymaga to chęci również z drugiej strony, ale może przejmij inicjatywę?

teoretycznie tak, ale gdyby sytuacja finansowa była dość napięta, a partner kupił sobie za pół pensji, nie wiem, seksowne lycry, bo raz na dwa tygodnie wsiada na rower, to po takim tekście jak wytłuszczony, przyjęłabyś to ze spokojem? nie odnoszę tego do sytuacji autorki, mówię tak ogólnie. z butów czy tuszu do rzęs się "nie tłumaczę", bo to wydatek, który nie robi większej różnicy w naszym budżecie, ale już o kupnie nowego laptopa/telefonu/totalnej fanaberii w postaci designerskiego przycisku do papieru wolę rozmawiać i przychodzi mi to całkiem naturalnie. Jednym różnicę w budżecie robi 30 zł, innym 300, a jeszcze inni dostrzegają dopiero brak 30 kółek na koncie.

ja mam z mężem wspólny budżet, który jest częścią moich I jego zarobków, resztą każdy sam dysponuje. Nie widzę problemu, żeby wydał wszystkie pieniądze, po prostu nie będzie ich miał. Tak samo jak on nie rozlicza mnie z moich.

Paulinaaak napisał(a):

ja mam z mężem wspólny budżet, który jest częścią moich I jego zarobków, resztą każdy sam dysponuje. Nie widzę problemu, żeby wydał wszystkie pieniądze, po prostu nie będzie ich miał. Tak samo jak on nie rozlicza mnie z moich.

czyli dysponujesz częścią budżetu, w ramach, które sobie ustaliliście.

to nie patrz na niego,  rozwiedz się i tyle. Niech płaci alimenty skoro i tak nic więcej nie daje z siebie. Ty będziesz miała mniej roboty bo tylko siebie i dziecko. Poza tym spokój,  żadnego czepialstwa

Pasek wagi

No niestety, ale z tego co zauważam to właśnie spora część facetów wynosi z domu takie przeświadczenie, że to NORMALNE, że kobieta gotuje, sprząta i pierze, więc skoro to są jej normalne obowiązki, powinna robić też coś więcej. Tak jakby nie zaliczają ich do żadnej aktywności, nawet gdy ta kobieta pracuje :) Oczywiście nie chcę generalizować. Najważniejsze jest jednak to, żeby uświadamiać facetowi, że tak nie powinno być. Szczera rozmowa i tyle. Przecież w takim związku nie da się funkcjonować...

Jesli pracujesz na pelen etat i robisz to wszystko co wymienilas, to facet ma nieuzasadnione pretensje. 

Ale wydaje mi sie, ze troche wyolbrzymiasz. Codziennie nosisz ciezkie siaty? Itd. 

Co do finansow: jesli was stac i nie odkladacie na inny cel to mozna sobie pozwolic na drobne przyjemnosci czy kolejna torebke. Limitow nie ma: dla jednej kobiety minimum to 4 torebki i walizka kosmetykow, dla innej podstawowe mazidla i plecak. Pytanie czy w obecnej sytuacji finansowej 4 torebki i kosmetyki za 100 zl to duzo, srednio czy niezauwazalnie. Nie mowie, ze tak jest w Twoim przypadku,wiele kobiet “musi” miec 10 szminke, bo musi. Palenie papierosow jest niezdrowe i kosztowne, tu sie zgadzam, ale juz paliwo? Jesli tak jest szybciej i wygodniej, a stac was to nie rozumiem dlaczego masz pretensje. 

yannis napisał(a):

jest to tak napisane, że wydaje mi się że mamy tu mocno stronnicze przedstawienie obrazu. albo dałaś sobie kompletnie wleźć na głowę, albo koloryzujesz swoje wysiłki, chociaż sam fakt dzielenia pracy (pełny etat?) z opieką nad małym dzieckiem chyba skreśla faceta z roszczeń o brak oranżady w lodówce, czy z wydawania zarobionych przez siebie pieniędzy.ALE, nie wiemy, czy torebki za 300zł masz osobno też na zimę, okres przejściowy, wiosnę i lato? Bo ja mam dwie, kilkuletnie, na cały rok, mimo że dobrze zarabiam. kosmetyk to tusz za 30zł który kupujesz raz na dwa miesiące czy n-ty na półce cień do powiek? Czy facet pracuje kilkanaście godzin dziennie i wszystko inwestuje w dom, rodzinę? Pomijając fajki, to 'fanaberia' innego rodzaju. Ciężko się patrzy jak jedna strona się zażyna, a druga dobiera nowe botki ze skóry węża. Nie wiem skąd to się bierze ale jakoś mi to trąci nieszczerością.

Wiesz co? Dopóki nie powoduje to dziury w budżecie domowym, a obie strony mniej więcej tak samo odrzucają się do skarbonki, to facetowi nic do tego, czy mam 3 czy 30 cieni lub tuszy. Nigdy w życiu się nie spowiadalam z wydatków. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.