- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 listopada 2018, 22:26
Z moich obserwacji wynika ze grubi malo jedza. W pracy mam kolezanke. No wielka. 175 i ze 100kg jak nic. Dzis przyniosla sobie duza bulke i zjadla na 2sniadanie-pół. Serio ja waze 54kg i opieprzylabym takie dwie. Inna tez gruba tylko serek wiejski. I jeszcze mowia ze nie jedza sniadania. Serio? Grubi nic nie jedza. Odmawiaja pizzy, bo sie tak strasznie najedli jednym kawalkiem. Pija wode a jak ja pilam slodki napoj lub cole potrafili mi co niektorzy zwrocic uwage. Jak ty to mozesz pic. Albo cos w ten desen. Grubi malo jedza to skad te wielkie tylki?:)))
28 listopada 2018, 19:18
Rodziły się biodrzaste, biuściaste? :D Wow.
:D Wiedziałam, że ktoś to wyłapie, zaraz jak to wysyłałam :) Chodziło mi o to, że zarówno te kobiety które rodziły się w naszej rodzinie, spokrewnione, jak i te które zrodzeni w naszej rodzinie panowie wybierali sobie na żony, niespokrewnione, były tego obfitego ciała. Właściwie to był od lat taki styl rodzinny, że mamy okrągłe, solidne panie i do tego albo solidni niewysocy panowie albo wysocy i chudziutcy panowie (takie połączenie cech). Dużo chodzili, pracowali, jeździli konno, ruszali się, ale 3/4 rodziny było zapewne w nadwadze i to górnej, sądząc po zdjęciach.
A co do tej przeszacowanej szczupłości, przykłady międzywojenne normalnych figur spotykanych na ulicach są na zdjęciach choćby tu:
https://wawalove.wp.pl/spacer-sladami-przedwojenny...
https://wspolczesna.pl/polska-w-rytmie-tanga-w-oif...
https://www.polskieradio.pl/9/3852/Artykul/1618295,20lecie-miedzywojenne-inspiruje-do-gotowania
Nie twierdzę, że wszyscy byli spasieni, nie. Ale tłumaczę skąd ten mit, że w obozach nie było grubych, ani tych ze złą przemianą materii. Dziadek sam był z tych chudych i wysokich, ale zawsze wspominał, że najpierw marli ci dobrze zbudowani, duzi, nawet ci silni. Oni obozów nie przetrwali.
28 listopada 2018, 19:28
[...]Nie twierdzę, że wszyscy byli spasieni, nie. Ale tłumaczę skąd ten mit, że w obozach nie było grubych, ani tych ze złą przemianą materii. Dziadek sam był z tych chudych i wysokich, ale zawsze wspominał, że najpierw marli ci dobrze zbudowani, duzi, nawet ci silni. Oni obozów nie przetrwali.
Pierwsi w obozach ginęli ludzie słabi psychicznie, którzy załamywali się na skutek warunków w jakich przyszło im żyć. Tracili nadzieję i wolę życia. Otyłość też najczęściej jest efektem zaburzeń w psychice i szukaniem drogi na skróty by sobie poprawić nastrój :)
28 listopada 2018, 19:32
Inny kwiat - a mnie to się wydaję, że wszystkie kobiety były przy kości nie ze względu na geny tylko dla nich to było normalne mieć więcej ciała, a i jaka radość była kiedy dziecko robiło się pulchne jak rodzice, bo ich wtedy bardziej przypominało . Cała mamusia, cały tatuś powtarzali. O gustach się nie dyskutuje, jeśli otyłość była akceptowana u dziadków, rodziców, dzieci to i do rodziny wchodziły osoby, które pasowały idealnie. Także ja bym tutaj nie zakładała, że kobiety w twojej rodzinie były zawsze skazane na nadwagę, poprostu na otłuszczenie było przyzwolenie, wręcz bylo mile widziane.
28 listopada 2018, 19:35
Jeśli kobieta jest biodrzasta i biuściasta to znaczy że je więcej niż potrzebuje jej organizm. Można być biodrzastą przy 80 kg i przy 120 kg a to zasadnicza różnica. Zawsze były rodziny gdzie nie brakowało jedzenia i można było sobie dogodzić, albo więcej smacznej słoniny wlać do kartofli, i takie, gdzie się nie przelewało, i trzeba sobie było od ust odjąć żeby dać dzieciom bo było za dużo gąb do wyżywienia. Różnica w figurze zaraz była widoczna. W Afryce kobiety noszą na głowie ciężary i grube nie są bo nie mają po czym. Znam kobiety, które po wojnie ciężko pracowały na roli w młodości, oglądam ich zdjecia i są szczupłe a siły miały tyle co chłop. Szczypiorka na wsi nie chcieli, ale i tucznika też by nikt nie wziął, bo wiadomo było, że dużo je a mało robi ;)
To, czy jest biodrzasta, to nie kwestia tuszy, tylko figury. Rozłożyste biodra zależą od kości biodrowych, a kości nie zależą od obżarstwa lub głodowania. Z biustem waga ma więcej wspólnego, ale niejedna szczupła babka z talią jak osa ma taki cyc, że można nim ze trzy koleżanki obdzielić i jeszcze brafiterka miałaby co robić, a osoba otyła nie ma czym oddychać i przód jej się zlewa w jedno. "Tucznika" może by i nikt nie chciał, jeśliby nie był w stanie się ruszać, właśnie taki amerykański styl. Ale jak dziewucha pod każda z pach chwyciła podrośniętego prosiaka i z nimi szła, to serce się radowało, że trzy takie tłuścioszki masz. I otyłość była dobrze widziana, nie skrajna ale jednak otyłość, "baba gruba-chłopa chluba" i tyle. A kobiet w Afryce to chyba nie widziałaś. Nieraz włosy mają cieniutkie i słabiutkie z niedożywienia, a łapska solidne jak kłody drewna i siedzenia takie, że nosorożca zza niego nie dostrzeżesz, bo zasłania. (Tak, kochane, te piękne warkoczyki i afro, to najczęściej sztuczne, doczepiane, dokręcane do ichnich krótkich, słabych "drucików". Kobiety piorą w miskach, nie stać ich na łazienkę, chodzą w sandałach z opon, jedzą raz dziennie, ale fryzjer to ich pierwsza potrzeba i jak mają pieniądze to lecą sobie i swoim córkom, nawet maluszkom, włosy doczepić. Sama byłam w szoku. Tak, że nie musimy mieć kompleksów.)
28 listopada 2018, 19:49
To, czy jest biodrzasta, to nie kwestia tuszy, tylko figury. Rozłożyste biodra zależą od kości biodrowych, a kości nie zależą od obżarstwa lub głodowania. Z biustem waga ma więcej wspólnego, ale niejedna szczupła babka z talią jak osa ma taki cyc, że można nim ze trzy koleżanki obdzielić i jeszcze brafiterka miałaby co robić, a osoba otyła nie ma czym oddychać i przód jej się zlewa w jedno. "Tucznika" może by i nikt nie chciał, jeśliby nie był w stanie się ruszać, właśnie taki amerykański styl. Ale jak dziewucha pod każda z pach chwyciła podrośniętego prosiaka i z nimi szła, to serce się radowało, że trzy takie tłuścioszki masz. I otyłość była dobrze widziana, nie skrajna ale jednak otyłość, "baba gruba-chłopa chluba" i tyle. A kobiet w Afryce to chyba nie widziałaś. Nieraz włosy mają cieniutkie i słabiutkie z niedożywienia, a łapska solidne jak kłody drewna i siedzenia takie, że nosorożca zza niego nie dostrzeżesz, bo zasłania. (Tak, kochane, te piękne warkoczyki i afro, to najczęściej sztuczne, doczepiane, dokręcane do ichnich krótkich, słabych "drucików". Kobiety piorą w miskach, nie stać ich na łazienkę, chodzą w sandałach z opon, jedzą raz dziennie, ale fryzjer to ich pierwsza potrzeba i jak mają pieniądze to lecą sobie i swoim córkom, nawet maluszkom, włosy doczepić. Sama byłam w szoku. Tak, że nie musimy mieć kompleksów.)
No pewnie że rozłożystość zależy od układu kości biodrowych - ale spojrzyj na tabele prawidłowej wagi dla różnej budowy - to jest różnica kilku (2-3) kilogramów, nie kilkunastu. Przez wieki tłusta figura była wykładnikiem zamożności rodziny więc niektórych cieszył taki widok, i chlubę mężowi przynosił, ale to nie znaczy, że taki był przeciętny człowiek. Przeciętny był chudy i musiał ciężko pracować fizycznie. I miał na to siłę.
Znam chłopaka, który gdy był młody to mógł się za stylem łopaty schować ( niemal dosłownie), jak prawie wszyscy w jego rodzinie. No i wżenił się w takich brzuchatych i biodrzastych a geny mu w pięć lat się zmieniły na "rodzinne żony" :)
28 listopada 2018, 19:54
Pierwsi w obozach ginęli ludzie słabi psychicznie, którzy załamywali się na skutek warunków w jakich przyszło im żyć. Tracili nadzieję i wolę życia. Otyłość też najczęściej jest efektem zaburzeń w psychice i szukaniem drogi na skróty by sobie poprawić nastrój :)
Słabi psychicznie to wariowali, siadali płacząc i nie robili więc ich zastrzelono, albo się rzucali na strażników lub na druty. To była droga na skróty, owszem. Ale osoby słabe psychicznie i zaburzone najczęściej są chude, a nie grube. Wystarczy sprawdzić na oddziałach psychiatrycznych i w zakładach zamkniętych. Ja piszę o tych, którzy żyli jak inni, czepiali się życia jak mogli, ale nie byli w stanie fizycznie znieść tego wygłodzenia. Obozy koncentracyjne nie sprawdziły się jako wczasy odchudzające i tyle, takie fakty.
Krummel - Przez lata doboru takich a nie innych figur może nie tyle, że jesteśmy skazane na nadwagę, ale mamy już taką budowę, która jej sprzyja bardzo mocno. Ja mam wg BMI górną granicę normy na 74 kilogramie. Ale jak tyle ważę, to nie wyglądam na pogranicze normy i nadwagi, tylko jakbym wychudła. Teoretycznie moja norma dolna dla wzrostu to 55 kg, ale już gdy zejdę do 65 kg to wyglądam jak wygłodzony kościotrup, mam chorobliwie ostre rysy twarzy, kościste stopy i dłonie, wystają mi obojczyki i kości biodrowe, oraz rzepki kolanowe, a wzgórek łonowy odznacza się jakbym sobie bieliznę czymś wypchała. Wyglądam koszmarnie, brrr. Moja optymalna waga, między wytycznymi współczesnej mody a moją naturalną budową, to 69 kg. Już chuda, a jeszcze nie bardzo koścista. Za to pewnie dla osób, dla których rozłożysta budowa kośćca jest kwestią tuszy i tak wyglądałabym na zapasioną, póki bym chirurgicznie nie oszlifowała kości biodrowych i nie wycięła trzech dolnych par żeber...
A co do budowy dziecka wg podobieństwa do rodziców - przypominam o chudych, wysokich ojcach, oraz o ich chudych synkach, którzy jakoś nie mieli budowy po mamie :-P
28 listopada 2018, 19:58
[...]. Ale osoby słabe psychicznie i zaburzone najczęściej są chude, a nie grube. Wystarczy sprawdzić na oddziałach psychiatrycznych i w zakładach zamkniętych.P
Na oddziałach zamkniętych są osoby chore psychicznie, nie słabe. To zmienia postać rzeczy :)
28 listopada 2018, 20:11
Na oddziałach psychiatrycznych są osoby słabe psychicznie. Nerwicowcy, osoby z depresją, ale też z PTSD, lękami, po traumie, z niedostosowaniem społecznym i emocjonalnym powodującym histerie, załamania, wyobcowanie, agresję i inne zaburzenia zachowania. To nie choroby psychiczne, to słabość psychiki właśnie,a nie choroby. Na oddziałach zamkniętych też nie zawsze są osoby chore psychicznie. Także te z autoagresją, ED, po próbach samobójczych, załamaniach nerwowych. Nie każdy odział zamknięty jest jedynie z leczeniem przymusowym, czasem jest po prostu ratunkiem gdy już nie wiesz jak sobie radzić.
Znam chłopaka, który gdy był młody to mógł się za stylem łopaty schować ( niemal dosłownie), jak prawie wszyscy w jego rodzinie. No i wżenił się w takich brzuchatych i biodrzastych a geny mu w pięć lat się zmieniły na "rodzinne żony" :)
Aha, od kilkunastu lat czekam, aż moja chuda bratowa się "wmęży" w nasze geny, ale jej jedyny moment, kiedy mieściła się w zakresie normy wagowej, choć niskiej, to była końcówka ciąży. Stan z oczywistych względów przejściowy. Mój brat może mógłby się wżenić w jej rodzinę, skoro taka chuda, ale przy niej raczej przytył, bo zaczął więcej jeść, w ślad za nią, tą chudziną i jej chudą rodziną :)
Tak sobie powspominałam też rodzinę mamy, ze wsi. Człowiek w człowieka zapychają na roli odkąd pamiętam, robotne to, silne, ruchliwe, do kościoła do niedzielę idą 5 km w jedną stronę pieszo do tej pory (jadą tylko ciężarne, starcy i najmniejsze maluchy), młodzi obskakują wszystkie dyskoteki w okolicy, maszyn nie mają wiele, tylko podstawowe, pola porozrzucane po okolicy a samochód to pieśń całkiem świeża, mają po 7-8 dzieci każdy więc nigdy się nie przelewało, a każdy z nich solidny, nabity i mało kto mieści się w normie BMI tak od razu na oko. Ale rozumiem, że na pewno dlatego, że nie mają wysiłku i żrą bez opamiętania, taaaak...
28 listopada 2018, 20:27
Na oddziałach psychiatrycznych są osoby słabe psychicznie. Nerwicowcy, osoby z depresją, ale też z PTSD, lękami, po traumie, z niedostosowaniem społecznym i emocjonalnym powodującym histerie, załamania, wyobcowanie, agresję i inne zaburzenia zachowania. To nie choroby psychiczne, to słabość psychiki właśnie,a nie choroby. Na oddziałach zamkniętych też nie zawsze są osoby chore psychicznie. Także te z autoagresją, ED, po próbach samobójczych, załamaniach nerwowych. Nie każdy odział zamknięty jest jedynie z leczeniem przymusowym, czasem jest po prostu ratunkiem gdy już nie wiesz jak sobie radzić.Aha, od kilkunastu lat czekam, aż moja chuda bratowa się "wmęży" w nasze geny, ale jej jedyny moment, kiedy mieściła się w zakresie normy wagowej, choć niskiej, to była końcówka ciąży. Stan z oczywistych względów przejściowy. Mój brat może mógłby się wżenić w jej rodzinę, skoro taka chuda, ale przy niej raczej przytył, bo zaczął więcej jeść, w ślad za nią, tą chudziną i jej chudą rodziną :)Tak sobie powspominałam też rodzinę mamy, ze wsi. Człowiek w człowieka zapychają na roli odkąd pamiętam, robotne to, silne, ruchliwe, do kościoła do niedzielę idą 5 km w jedną stronę pieszo do tej pory (jadą tylko ciężarne, starcy i najmniejsze maluchy), młodzi obskakują wszystkie dyskoteki w okolicy, maszyn nie mają wiele, tylko podstawowe, pola porozrzucane po okolicy a samochód to pieśń całkiem świeża, mają po 7-8 dzieci każdy więc nigdy się nie przelewało, a każdy z nich solidny, nabity i mało kto mieści się w normie BMI tak od razu na oko. Ale rozumiem, że na pewno dlatego, że nie mają wysiłku i żrą bez opamiętania, taaaak...Znam chłopaka, który gdy był młody to mógł się za stylem łopaty schować ( niemal dosłownie), jak prawie wszyscy w jego rodzinie. No i wżenił się w takich brzuchatych i biodrzastych a geny mu w pięć lat się zmieniły na "rodzinne żony" :)
Nie muszą żreć bez opamiętania, wystarczy że wszystko ma więcej tłuszczyku a do obiadku jest ciasto, taki mały szczególik a taka spora różnica :)
Kobiety gdy prowadzą kuchnię bez zmian to zachowują "swoje geny", w dodatku są takie, które zawsze dbały i będą dbać o figurę. Sama mam takie w rodzinie - jak tylko coś im przybędzie zaraz obcinają korytko dopóki nie wrócą do swojej wagi. Czy idą na wesele, czy spotykamy się w rodzinnym gronie bez krępacji mówią, że muszą się wziąć w garść bo im przybyło i nie ma bata na żadne podjadanie. Jeśli synowa jest z takich charakternych to możesz się nie doczekać XDD. Ich mężowie mają pełną lodówkę, jak to w porządnym domu, i mogą robić co chcą, bo żonka dba.
Nie zgodzę się co do osób w szpitalach - tam są osoby chore. Słaby psychicznie może zachorować, ale nie musi. Gdy zachoruje albo jest w ostrej fazie to właśnie przebywa na oddziałach zamkniętych. Gdyby tylko z powodu słabej psychiki zamykać ludzi w szpitalach to świat byłby jednym wielkim wariatkowem :)