- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 października 2018, 21:29
Zaznaczę na początku, jeśli masz pisać coś chamskiego, to sobie daruj.
Dziewczyny, pomóżcie jakąś radą. Z mężem jesteśmy 3 lata po ślubie. Na początku wspólnego mieszkania to on był ułożony, trzymał porządek, z kolei ja nie potrafiłam wszystkiego utrzymać w ryzach, nie miałam zbyt dobrego przykładu w domu rodzinnym. Na szczęście z czasem, z pomocą męża i swoimi staraniami nauczyłam się trzymać jako-taki porządek. Problem w tym, że teraz z męża robi się syfiarz. Niby jakieś pierdoły (nie wyrzuca po sobie śmieci, ciuchy zostawia obok kosza na pranie, nie w, nie domyka nigdy szafy, zostawia naczynia na stole, mimo że zmywarka pusta) ale zaczyna mnie to do szału doprowadzać na dłuższą metę. Jak zwracam mu uwagę, to mówi że dobrze, a guzik z tego wychodzi. Ja nie wymagam wiele, takie podstawy jedynie. Dodatkowo ciężko mi to ogarnąć przy dwójce małych dzieci, raz się uda wszystko zrobić, a są dni że praktycznie nic.
Macie jakieś złote rady? Co podziałało na Waszych samców?
2 października 2018, 09:50
YngvildMoże cały szkopuł w tym, że mowa o facetach, którzy po SOBIE nie robią NIC jak się im nie pokaże, nie zrobi awantury itd. , a co dopiero mowa o tym, że mieliby coś zrobić po żonie i jakoś z tą żoną się uzupełniać .Serio myślisz, że tyle kobiet miałoby pretensje, że facet zostawia skarpetki, ale za to np. chowa po żonie naczynia do zmywarki ?
Wiesz jak słucham niektórych moich koleżanek (a znam zarówno je jak i ich facetow od wielu lat) to wiem, ze to się zdarza ;) nikomu tego nie zarzucam personalnie wiec spokojnie - tylko takie spojrzenie, ze czasem ktoś coś robi małego po nas a tego nie widzimy ;)
U nas jest bardzo luźny podział obowiązków bo oboje pracujemy wiec siła rzeczy oboje musimy sprzątać żeby to miało ręce i nogi ;) ale bardzo cenie sobie to, ze zwracamy uwagę na różne rzeczy. Np. Ostatnio mój facet sprzątał łazienkę i taki dumny „umyłem lustro! Pierwszy raz od kiedy tu mieszkamy” a ja się zaśmiałam, ze myje je co kilka dni bo inaczej to juz dawno byśmy się nie mogli zobaczyć ;p ale zdaje sobie sprawę, ze jest pare rzeczy, których ja nigdy nie robie bo nawet mi nie przeszły przez myśl ;)
2 października 2018, 09:54
Chyba matki od dzieci potrafią więcej wyegzekwować niż żona od męża. Czytając te posty aż urosłam, że mój mąż sam z siebie chwyci ścierkę czy mopa, i nigdy nie zostawi zlewu z brudnymi naczyniami. Zmywarki nie mamy. Nie potrzebuje bo mąż zmywa ;-)
Mój brat jest taki brudas. Jemu nie przeszkadza, że w łazience syf, że podłoga się klei. Bratowa gardło zdziera ale to nic nie da. On uważa, że to jej obowiązek. Wina mojej mamy, która do dziś najchętniej by mu pod nos wszystko podstawiała.
2 października 2018, 09:59
Corinek
To moj mąż pojechał do sklepu i po prostu kupił nowe skarpety, a z talerzami to albo jadł cały czas na tym samym brudnym, albo co kilka dni ten jeden dla siebie przemywał, a raczej przepłukiwał. Jak przestałam gotować to nakupił parówek i kiełbas na cały tydzień i tylko tym się żywił w kółko.
Smerfetka
Mój mąż w porównaniu do szwagra to i tak cudo :) Szwagier był młodszym synem, w dodatku miał być wymarzoną dziewczynką i teściowa traktowała go jak sierotkę, tak wychuchała, wypieściła, że szok. Taki obrazek: Szwagier dorosły facet siedzi już którąś godzinę z rzędu przez grami komputerowymi, a teściowa zbiera za niego cały syf dookoła bez słowa i przynosi kanapeczki jeszcze zwracając się do niego zdrabniając imię i wręcz prosząc, aby zjadł. Raz jak nocowałam u teściow i rano zrobiłam sobie specjalne kanapki z ciemnego pieczywa i zostawiłam sobie kawałek na później to szwagier bez ogródek sprzątnał mi kanapkę sprzed nosa, nie pytając, nic nie mowiąc.
Edytowany przez Marisca 2 października 2018, 10:08
2 października 2018, 10:01
mój to nawet zauważa bałagan, więc tylko część funkcji ma upośledzonych. Np bierze toster do ręki, stwierdza "ale brudny" i odstawia.Co do pracy, no nie brakuje mi jej więc nie jest to uniwersalna recepta dla wszystkich i jak po 12 godz wracam do domu i na podstawie zostawionych wszędzie naczyń mogę dokładnie odtworzyć jego dzienne menu to mnie trafia. Tu pan pił kawkę, więc kubek z fusami na stole, tam pan pił herbatkę i soczek to 2 szklanki przy komputerze stoją, pan jadł tosty więc talerz uwalony keczupem zostawiony, miseczka po budyniu czy owsiance przysycha położona obok zlewu...jak mam wolny dzień albo jak wracam z pracy jak człowiek ok 17 to jeszcze mam siłę za nim zbierać. Ale jak wracam o 20 a w domu zamiast obiadu czeka sterta sprzątania to mnie trafia. Nic nie dają ani prośby ani groźby. Tak miał w domu, dobrze nie skończył zupy jeść mama już talerz zabierała. Generalnie pranie czasem zrobi, śmieci wyniesie, kwiatki podlewa i narzutę z kanapy wytrzepie. Kiedyś więcej gotował, ale mu się proces coś cofnął. Naczynia zmyje ale jak ja trzeci dzień z gorączką leżę. Szorowanie kibla czy odkurzanie to poniżej jego kompetencji. Ja z kolei nie domykam nagminnie szafek, przypalam patelnie. Nie jestem perfekcyjną panią domu bo po prostu nie mam na to czasu ( a dzieci jeszcze nie mamy). Ciągle walczę o jakiś podział obowiązków ale niestety mama rozpieściła i teraz ja się muszę ścierać. To są kobiece prace wg niego. Gości nie zapraszamy bo od kilku lat mieszkanie jest w stanie przedremontowym i ogólnie wstyd. Więc nie na opcji z gośćmi. A nawet jak ktoś przyjdzie to jemu się wydaje, że to mi powinno być wstyd za brudne gary a nie jemu. Jak znajdziecie jakiś magiczny sposób to dajcie znać.
Powiedz mu, ze w takim razie rzucasz prace, albo zmieniasz na jakas prace maks. 20 godzin w tygodniu i reszte godzin bedziesz odpracowywac w domu :D A on, taki meski, niech znajdzie prace w ktorej bedzie pracowal jak prawdziwy mezczyzna - caly spocony, brudny i wykonczny - i oczywiscie ma zarabiac duuuzo.
Jego wymowka, ze "mamusia nauczyla" to glupia wymowka, moj maz w swoim domu tez nic a nic nie robil, a nie musialam go uczyc, ze talerz mozna dac do zmywarki, a skarpetki do kosza na pranie, a nie centymetr obok kosza Wyprowadzenie z domu oznacza nowy poczatek... przeciez dziewczynki tez nie robia doslownie wszystkich codziennych obowiazkow tak jak rodzice (mam na mysli doslownie codziennie, co innego drobne pomoce), a po wyprowadzeniu daja rade z gotowaniem, praniem, prasowaniem, sprzataniem, myciem okien. Faceci tez daja rade, ale jak zobacza, ze nowa kobiete da sie wykorzystac jak mamusie, to czemu nie? :P
2 października 2018, 10:08
CorinekTo moj mąż pojechał do sklepu i po prostu kupił nowe skarpety, a z talerzami to albo jadł cały czas na tym samym brudnym, albo co kilka dni ten jeden dla siebie przemywał, a raczej przepłukiwał. Jak przestałam gotować to nakupił parówek i kiełbas na cały tydzień i tylko tym się żywił w kółko. SmerfetkaMój mąż w porównaniu do szwagra to i tak cudo :) Szwagier był młodszym synem, w dodatku miał być wymarzoną dziewczynką i teściowa traktowała go jak sierotkę, tak wychuchała, wypieściła, że szok. Taki obrazek: Szwagier dorosły facet siedzi już którąś godzinę z rzędu przez grami komputerowymi, a teściowa zbiera za niego cały syf dookoła bez słowa i przynosi kanapeczki jeszcze zwracając się do niego zdrabniając imię i wręcz prosząc, aby zjadł.
I wychowują takiego męża i ojca...
Mój mąż z takiego domu, że sam musiał się wychować. Na szczęście czuł od młodego wewnętrzną potrzebę by dbać o ład i porządek. Choć przykładu nikt mu nie dał.
2 października 2018, 10:30
Mam nadzieję, że ci niesprzątający partnerzy mają inne zalety, które rekompensują to upośledzenie/wyuczoną bezradność/poglądy na życie z dziewiętnastego wieku.
2 października 2018, 11:10
Powiedz mu, ze w takim razie rzucasz prace, albo zmieniasz na jakas prace maks. 20 godzin w tygodniu i reszte godzin bedziesz odpracowywac w domu :D A on, taki meski, niech znajdzie prace w ktorej bedzie pracowal jak prawdziwy mezczyzna - caly spocony, brudny i wykonczny - i oczywiscie ma zarabiac duuuzo.Jego wymowka, ze "mamusia nauczyla" to glupia wymowka, moj maz w swoim domu tez nic a nic nie robil, a nie musialam go uczyc, ze talerz mozna dac do zmywarki, a skarpetki do kosza na pranie, a nie centymetr obok kosza Wyprowadzenie z domu oznacza nowy poczatek... przeciez dziewczynki tez nie robia doslownie wszystkich codziennych obowiazkow tak jak rodzice (mam na mysli doslownie codziennie, co innego drobne pomoce), a po wyprowadzeniu daja rade z gotowaniem, praniem, prasowaniem, sprzataniem, myciem okien. Faceci tez daja rade, ale jak zobacza, ze nowa kobiete da sie wykorzystac jak mamusie, to czemu nie? :Pmój to nawet zauważa bałagan, więc tylko część funkcji ma upośledzonych. Np bierze toster do ręki, stwierdza "ale brudny" i odstawia.Co do pracy, no nie brakuje mi jej więc nie jest to uniwersalna recepta dla wszystkich i jak po 12 godz wracam do domu i na podstawie zostawionych wszędzie naczyń mogę dokładnie odtworzyć jego dzienne menu to mnie trafia. Tu pan pił kawkę, więc kubek z fusami na stole, tam pan pił herbatkę i soczek to 2 szklanki przy komputerze stoją, pan jadł tosty więc talerz uwalony keczupem zostawiony, miseczka po budyniu czy owsiance przysycha położona obok zlewu...jak mam wolny dzień albo jak wracam z pracy jak człowiek ok 17 to jeszcze mam siłę za nim zbierać. Ale jak wracam o 20 a w domu zamiast obiadu czeka sterta sprzątania to mnie trafia. Nic nie dają ani prośby ani groźby. Tak miał w domu, dobrze nie skończył zupy jeść mama już talerz zabierała. Generalnie pranie czasem zrobi, śmieci wyniesie, kwiatki podlewa i narzutę z kanapy wytrzepie. Kiedyś więcej gotował, ale mu się proces coś cofnął. Naczynia zmyje ale jak ja trzeci dzień z gorączką leżę. Szorowanie kibla czy odkurzanie to poniżej jego kompetencji. Ja z kolei nie domykam nagminnie szafek, przypalam patelnie. Nie jestem perfekcyjną panią domu bo po prostu nie mam na to czasu ( a dzieci jeszcze nie mamy). Ciągle walczę o jakiś podział obowiązków ale niestety mama rozpieściła i teraz ja się muszę ścierać. To są kobiece prace wg niego. Gości nie zapraszamy bo od kilku lat mieszkanie jest w stanie przedremontowym i ogólnie wstyd. Więc nie na opcji z gośćmi. A nawet jak ktoś przyjdzie to jemu się wydaje, że to mi powinno być wstyd za brudne gary a nie jemu. Jak znajdziecie jakiś magiczny sposób to dajcie znać.
Ma taką pracę, że się i zmęczy i ubrudzi. Z tym, że nie pracuje codziennie. Jakiś wielkich zarobionych pieniędzy nie widać niestety. Radzimy sobie. Ja pracuję i zarabiam więc nie jest źle. Książkę by można napisać o naszej pracy, podziale obowiązków i finansach. Generalnie dość zawile i z tego co się orientuję inaczej niż u większości to wygląda:) Jak przychodzi po pracy zmęczony i urobiony to mu słowa nie powiem, obiad pod nos podstawię i pozbieram naczynia. Ale jak siedzi cały dzień w domu obłożony talerzykami i kubeczkami a ja wracam zmęczona i mam to zbierać to bywa, że kończy się awanturą.
Często się zastanawiałam jak to moje stworzenie funkcjonowało jak nie maiło kobiety na usługach. On wszystko potrafi, jest nawet dokładniejszy niż ja,jak już coś robi to zajmuje mu to pół dnia ale jest zrobione porządnie. Ale jak się gotuje obiad raz na 2 miesiące to można 3 godz w kuchni stać. Niestety jak nie mogę sobie pozwolić na taki komfort. Jak by został sam to by raczej przetrwał. Jak by się skończyło jedzenie i naczynia to by ogarnął. Ale nie musi bo finalnie i tak ja zrobię. Próbowałam nie zbierać z nim ale to skutkowało meeega bajzlem. Nie przetrzymałam tego okresu przejściowego.
2 października 2018, 11:11
Mam nadzieję, że ci niesprzątający partnerzy mają inne zalety, które rekompensują to upośledzenie/wyuczoną bezradność/poglądy na życie z dziewiętnastego wieku.
no za coś ich jednak kochamy to raczej mają:)
2 października 2018, 11:31
no za coś ich jednak kochamy to raczej mają:)Mam nadzieję, że ci niesprzątający partnerzy mają inne zalety, które rekompensują to upośledzenie/wyuczoną bezradność/poglądy na życie z dziewiętnastego wieku.
Autentycznie nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jak zamieszkałam z byłym to byliśmy dzieciakami, z domu wychuchanymi i chłopak nie potrafił NIC. Ale ja nie z tych co będą zaiwaniać za kogoś tylko był jasny podział obowiązków. Obyło się bez większych awantur, sporo rzeczy na początku robił koślawo ale się wyrobił... od 3-4 lat mieszka sam i ma czyściutko. No dobra, na początku nie miał ale jak go odwiedzałam to mu wytykałam brud i teraz jest bardzo fajnie :) a nawet gotować się mniej więcej nauczył.
Na szczęście narzeczony 7 lat mieszkał sam zanim trafił na mnie więc wyuczony wszystkiego. Gotuje, sprząta, pierze i to bez jakiejkolwiek prośby, wcale nie gorzej niż ja mimo, że między nogami mamy co innego - bo to chyba nie definiuje takich umiejętności. Drugi raz by mi się nie chciało dorosłego chłopa uczyć obowiązków ;)
Naprawdę nie wiem skąd Wy tych facetów wytrzasnęłyście, niepojęte to dla mnie.
2 października 2018, 11:45
Mojemu wystarczylo powiedziec, ze sama nie wyrabiam z porzadkami, skoro oboje pracujemy, to on musi tez sie poczuc, jest w koncu panem tego domu, tak jak ja jestem pania. Raz, dwa, trzy razy to powiedzialam robiac przy okazji jedna z tych ,malych' robotek, co w polaczeniu z innymi ,malymi' robotkami zajmuja godziny i teraz ogarnia sam, bo widzi jak to naprawde z drobiazgami jest.