- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 września 2016, 14:21
Dziewczyny, strasznie mi głupio się przyznać, ale nie potrafię chodzić w butach na wyższym obcasie. Mam wrażenie, pewnie słuszne, że wyglądam jak kretynka, idę jak kaleka. Do tego zdarza mi się potknąć czy wykręcić kostkę. No masakra po prostu. Jeszcze takie do 5-6 cm obcasy ogarniam, wyżej już ni w ząb. Strasznie bym chciała jednak zacząć nosić, do sukienek nic innego nie pasuje, a poza tym są okazje, na których nie wypada być w płaskich butach. Myślałam, że z czasem się nauczę, ale widzę, że nic z tego, a im rzadziej noszę, tym gorzej oczywiście.
Macie jakieś rady? Jakoś się tego uczyłyście? Może jakieś buty mi polecicie?
24 września 2016, 14:24
Chodzisz pośladkami. To jest sztuczka. Nie udem. Nie wiem jak to opisać, ale przesunięcie ciała do przodu powinno wychodzić z dociągnięcia tylnej nogi w tył, a nie z wyrzucenia przedniej w przód. Ruch się odbywa "za tobą". To dla mnie było odkrycie Ameryki. Jeśli widzisz kobietę, która szpetnie chodzi na ugiętych nogach, to zawsze jest właśnie to - chodzenie nogami, a nie pośladkami.
24 września 2016, 14:25
Ja mam podobnie. Tzn wydaje mi się,że umiem chodzić w wysokich butach,ale pewnie to tylko złudzenie,bo dosłownie po 10 min mam stopy zdarte do krwi i 2 tyg mi się potem te rany goją. Mam nietypowy rozmiar,bo 36 mi spada (dosłownie gubię buty po drodze jak kopciuszek) a 35 idealnie dopasowane właśnie obcierają mnie do krwi. Chętnie też poczytam jakichś rad.
24 września 2016, 14:36
Jurysdykcja tzn. tak jakby odpychasz się tylną nogą, a właściwie palcami tylnej nogi? A co z ciężarem ciała, głównie na palcach? Moja matka się ze mnie nabija, ma 158 cm wzrostu i całe życie śmiga na niebotycznych obcasach. Nie ma z tym problemu, wygląda to super, a ja przy niej idę jak krowa. Ona twierdzi, że stawia stopy przed sobą na pięty, ale mi się wydaje to niemożliwe. Jak postawić stopę na szpilce?
Araksol jak się ma krótkie niezgrabne nogi to naprawdę 3 cm obcasa robią wielką różnicę.
Nieznajomanieznajoma, mam dokładnie to samo. Każde, nawet super jakości buty kaleczą mi stopy, boli podbicie i w ogóle najczęściej jestem w stanie dojść tylko do samochodu i z powrotem. Jak pomyślę, że laski tańczą w szpilach, to mi się słabo robi. Coś na pewno robię nie tak.
Edytowany przez Zucchini 24 września 2016, 14:38
24 września 2016, 14:42
Chodzisz pośladkami. To jest sztuczka. Nie udem. Nie wiem jak to opisać, ale przesunięcie ciała do przodu powinno wychodzić z dociągnięcia tylnej nogi w tył, a nie z wyrzucenia przedniej w przód. Ruch się odbywa "za tobą". To dla mnie było odkrycie Ameryki. Jeśli widzisz kobietę, która szpetnie chodzi na ugiętych nogach, to zawsze jest właśnie to - chodzenie nogami, a nie pośladkami.
ja to nazywam "z biodra". Można też chodzić "z uda" wtedy się chodzi iksowato i góra ciała kołysze się na boki, wówczas tez sie narzeka na ocierające uda. Można też chodzić "z latająca miednicą" wtedy się śmiesznie kręci tyłkiem i dość często potyka, bo jedna noga robi się dłuższa od drugiej. Wiem jak to brzmi, ale naprawde cieżko opisać.
24 września 2016, 14:48
Hahaha, boskie podsumowanie, tylko jak wprowadzić w życie metodę z biodra rezygnując z uda i nie nabawić się latającej miednicy?
24 września 2016, 15:08
taaa, żeby to było latwo opisać ;)
ale dobra, stań prosto, połóz sobie ręce na biodrach ale nie tu gdzie ta laska w awku, tylko troche poniżej kolców biodrowych. Zrób ze 2-3 kroki i zobacz, czy Ci sie poziom rąk zmienia, jak zmienia, to miednica lata i masz wyjasnienie potykania. Jak nie lata, to zastanów się skąd zaczynasz krok, czy noga zgina Ci się już na wysokości główki kości biodrowej, czy chodzisz wyrzucając kolana. Jak ro drugie, to w życiu nie postawisz stabilnie piety na obcasie. Jak już opanujesz nieruchomą miednicę i wysoko zaczynający się krok, to uruchamiasz tylną nogę, żeby sie jakby odepchnąc a przednią tylko delikatnie stawiasz, zamiast (jak wiekszośc) ciągnąć ciało za tą nogą która jest z przodu ale jeszcze w powietrzu, bo wtedy się kłapie jak słoń.
....przepraszam, nie śmiejciie się, ale mądrzej nie umiem ;)
24 września 2016, 15:32
Super się to czyta :) Instrukcja chodzenia na szpilkach :) W zasadzie od kiedy wypadało mi zakładać szpilki (bo 12-latce raczej jeszcze nie wypada), to je nosiłam. Dawniej na co dzień (płaskich butów w zasadzie nie miałam), teraz wymiennie. I nigdy nie przykładałam wagi do tego, jak iść, gdzie zginać nogę, czy wychodzić z tyłka, z biodra, z uda czy z kolana :) Po prostu jakoś naturalnie mi to przychodziło. Ale teraz muszę to przeanalizować zdanie po zdaniu i spróbować, czy robię to poprawnie :)
24 września 2016, 15:33
Dokładnie Cyrica! O to chodzi! A nie widziałam tej rady w żadnym poradniku ładnego chodzenia, kiedy to jest podstawa.
Od siebie dodam, że pomaga skupienie się na pracy pupy, każdy krok, to spięcie pośladka. Spięta pupa, łopatki i brzuch i uczucie jest takie, jakby cię do góry podniosło kilka centymetrów nad ziemię, a nogami tylko sobie majtasz leciutko, prawie nie dotykając podłoża. Pisałam o tym na blogu, ale mam wrażenie, że opis cyricy jest bardziej czytelny.
I jeszcze - większość ludzi chodzi poprawnie. Jak ktoś kaszani, to na płaskich butach też to widać - nie potrzeba szpilek. Jak widzę kobietę poruszającą się pokracznie, to w większości przypadków jest to właśnie chodzenie kolanami i brak usztywnienia miednicy - już pal diabli chybotanie góra dół, bo to jest sexi, ale obkręcanie się miednicy "za nogą" wygląda koszmarnie wręcz.
Edytowany przez 24 września 2016, 15:35