Temat: Przystojny chłopak grubą zaniedbana dziewczyna

lub porostu brzydka nie starająca się o siebie spotkajcie takie pary co o nich sądzicię a może znacie osobiście. Inspiracją do tego był temat z głównej

kutkutdak napisał(a):

A czy wygląd jest najważniejszy? Wręcz przeciwnie. Czasem gdy "księżniczka", albo "książę" się odezwą cały czar pryska i nic tylko uciekać czym prędzej... Po prostu niektórzy w doborze partnerów stawiają bardziej na głowę i charakter, niż na opakowanie, które prędzej czy później się zestarzeje.

Po 1. nie chodzi o księżniczkę a o dziewczynę, która o siebie dba. Nie trzeba być pięknością by umyć włosy, ogolić nogi itp. 
Po 2. posiadanie ładnej buzi/zadbanego ciała nie wyklucza inteligencji i fajnego charakteru. Akurat chyba żyjemy w takich dziwnych czasach, że większość znanych mi dziewczyn jest ładnych, zadbanych + naprawdę inteligentnych i fajnych. Ciekawych świata, oczytanych, nie bojących się dyskutować o czymś innym niż o kosmetykach ;) Nie myślmy stereotypowo. 

Jasne, że wybierając partnera należy myśleć nie tylko o wyglądzie (a nawet przede wszystkim o charakterze) ale jednak pociąg fizyczny w związku jest ważny, to nie przyjaźń platoniczna ;) 
Ja bym nie chciała chodzić do łóżka z facetem, który ma paznokcie po kolana, tłuste włosy i przepoconą koszulkę ;) 

warzyw-moc napisał(a):

kutkutdak napisał(a):

A czy wygląd jest najważniejszy? Wręcz przeciwnie. Czasem gdy "księżniczka", albo "książę" się odezwą cały czar pryska i nic tylko uciekać czym prędzej... Po prostu niektórzy w doborze partnerów stawiają bardziej na głowę i charakter, niż na opakowanie, które prędzej czy później się zestarzeje.
Po 1. nie chodzi o księżniczkę a o dziewczynę, która o siebie dba. Nie trzeba być pięknością by umyć włosy, ogolić nogi itp. Po 2. posiadanie ładnej buzi/zadbanego ciała nie wyklucza inteligencji i fajnego charakteru. Akurat chyba żyjemy w takich dziwnych czasach, że większość znanych mi dziewczyn jest ładnych, zadbanych + naprawdę inteligentnych i fajnych. Ciekawych świata, oczytanych, nie bojących się dyskutować o czymś innym niż o kosmetykach ;) Nie myślmy stereotypowo. Jasne, że wybierając partnera należy myśleć nie tylko o wyglądzie (a nawet przede wszystkim o charakterze) ale jednak pociąg fizyczny w związku jest ważny, to nie przyjaźń platoniczna ;) Ja bym nie chciała chodzić do łóżka z facetem, który ma paznokcie po kolana, tłuste włosy i przepoconą koszulkę ;) 

A dlaczego tłumaczysz mi o co chodzi w wątku? Czytać umiem. I to nawet ze zrozumieniem. W swoim poście piłam nieco do wypowiedzi Ewwulka (fakt mogłam zacytować, by było bardziej czytelnie). 

A kolejna sprawa - zdziwiłabyś się jak różne rzeczy vitalijki uwarzają za "zaniedbanie". Czasem to kilka kilogramów powyżej skrajnej niedowagi i ubrania z poprzedniej kolekcji. 

Czy 2. punkt Twojej wypowiedzi ma znaczyć, że sądzisz, iż jestem przekonana o niemożliwości takiego połączenia? Czy sądzisz, że uważam się za głupią? Bo lustro w domu mam. ;)

kutkutdak napisał(a):

warzyw-moc napisał(a):

kutkutdak napisał(a):

A czy wygląd jest najważniejszy? Wręcz przeciwnie. Czasem gdy "księżniczka", albo "książę" się odezwą cały czar pryska i nic tylko uciekać czym prędzej... Po prostu niektórzy w doborze partnerów stawiają bardziej na głowę i charakter, niż na opakowanie, które prędzej czy później się zestarzeje.
Po 1. nie chodzi o księżniczkę a o dziewczynę, która o siebie dba. Nie trzeba być pięknością by umyć włosy, ogolić nogi itp. Po 2. posiadanie ładnej buzi/zadbanego ciała nie wyklucza inteligencji i fajnego charakteru. Akurat chyba żyjemy w takich dziwnych czasach, że większość znanych mi dziewczyn jest ładnych, zadbanych + naprawdę inteligentnych i fajnych. Ciekawych świata, oczytanych, nie bojących się dyskutować o czymś innym niż o kosmetykach ;) Nie myślmy stereotypowo. Jasne, że wybierając partnera należy myśleć nie tylko o wyglądzie (a nawet przede wszystkim o charakterze) ale jednak pociąg fizyczny w związku jest ważny, to nie przyjaźń platoniczna ;) Ja bym nie chciała chodzić do łóżka z facetem, który ma paznokcie po kolana, tłuste włosy i przepoconą koszulkę ;) 
A dlaczego tłumaczysz mi o co chodzi w wątku? Czytać umiem. I to nawet ze zrozumieniem. W swoim poście piłam nieco do wypowiedzi Ewwulka (fakt mogłam zacytować, by było bardziej czytelnie). A kolejna sprawa - zdziwiłabyś się jak różne rzeczy vitalijki uwarzają za "zaniedbanie". Czasem to kilka kilogramów powyżej skrajnej niedowagi i ubrania z poprzedniej kolekcji. Czy 2. punkt Twojej wypowiedzi ma znaczyć, że sądzisz, iż jestem przekonana o niemożliwości takiego połączenia? Czy sądzisz, że uważam się za głupią? Bo lustro w domu mam.

Nie, punkt drugi świadczy o tym, że podkreślanie, że księżniczka czy książę może być głupi i niefajny (czar pryska) jest głupotą. Bo i brzydcy i zaniedbani ludzie mogą być głupi, zadbani mogą być inteligentni, zaniedbani mogą być fajni, zadbani mogą być głupkami. Po prostu przywołałaś głupi stereotyp więc się do niego odniosłam. 

I nie bierz tak bardzo tego do siebie ;) Mnie nie obchodzi czy Ty jesteś mądra czy głupia ładna czy brzydka :) Fajnie, że masz o sobie wysokie mniemanie ale nic ta informacja o Tobie konkretnie nie wniosła do mojego życia. 

Nie chciałam Cię urazić, nawet nie chciałam się czepiać. Po prostu dyskutuję - nic więcej. Odniosłam się do Twojej wypowiedzi bo moim zdaniem trochę nie ma sensu. Bo jasne, że ważniejszy jest "środek" niż opakowanie jednak opakowanie też jest ważne - zwłaszcza jeśli chodzi o dbanie o siebie a nie o warunki (krzywe nogi, wzrost), na które nie ma się wpływu.

warzyw-moc napisał(a):

kutkutdak napisał(a):

warzyw-moc napisał(a):

kutkutdak napisał(a):

A czy wygląd jest najważniejszy? Wręcz przeciwnie. Czasem gdy "księżniczka", albo "książę" się odezwą cały czar pryska i nic tylko uciekać czym prędzej... Po prostu niektórzy w doborze partnerów stawiają bardziej na głowę i charakter, niż na opakowanie, które prędzej czy później się zestarzeje.
Po 1. nie chodzi o księżniczkę a o dziewczynę, która o siebie dba. Nie trzeba być pięknością by umyć włosy, ogolić nogi itp. Po 2. posiadanie ładnej buzi/zadbanego ciała nie wyklucza inteligencji i fajnego charakteru. Akurat chyba żyjemy w takich dziwnych czasach, że większość znanych mi dziewczyn jest ładnych, zadbanych + naprawdę inteligentnych i fajnych. Ciekawych świata, oczytanych, nie bojących się dyskutować o czymś innym niż o kosmetykach ;) Nie myślmy stereotypowo. Jasne, że wybierając partnera należy myśleć nie tylko o wyglądzie (a nawet przede wszystkim o charakterze) ale jednak pociąg fizyczny w związku jest ważny, to nie przyjaźń platoniczna ;) Ja bym nie chciała chodzić do łóżka z facetem, który ma paznokcie po kolana, tłuste włosy i przepoconą koszulkę ;) 
A dlaczego tłumaczysz mi o co chodzi w wątku? Czytać umiem. I to nawet ze zrozumieniem. W swoim poście piłam nieco do wypowiedzi Ewwulka (fakt mogłam zacytować, by było bardziej czytelnie). A kolejna sprawa - zdziwiłabyś się jak różne rzeczy vitalijki uwarzają za "zaniedbanie". Czasem to kilka kilogramów powyżej skrajnej niedowagi i ubrania z poprzedniej kolekcji. Czy 2. punkt Twojej wypowiedzi ma znaczyć, że sądzisz, iż jestem przekonana o niemożliwości takiego połączenia? Czy sądzisz, że uważam się za głupią? Bo lustro w domu mam.
Nie, punkt drugi świadczy o tym, że podkreślanie, że księżniczka czy książę może być głupi i niefajny (czar pryska) jest głupotą. Bo i brzydcy i zaniedbani ludzie mogą być głupi, zadbani mogą być inteligentni, zaniedbani mogą być fajni, zadbani mogą być głupkami. Po prostu przywołałaś głupi stereotyp więc się do niego odniosłam. I nie bierz tak bardzo tego do siebie ;) Mnie nie obchodzi czy Ty jesteś mądra czy głupia ładna czy brzydka :) Fajnie, że masz o sobie wysokie mniemanie ale nic ta informacja o Tobie konkretnie nie wniosła do mojego życia. Nie chciałam Cię urazić, nawet nie chciałam się czepiać. Po prostu dyskutuję - nic więcej. Odniosłam się do Twojej wypowiedzi bo moim zdaniem trochę nie ma sensu. Bo jasne, że ważniejszy jest "środek" niż opakowanie jednak opakowanie też jest ważne - zwłaszcza jeśli chodzi o dbanie o siebie a nie o warunki (krzywe nogi, wzrost), na które nie ma się wpływu.

Wiesz, nie bardzo rozumiem po co ta dyskusja... Co nie ma sensu? Że (cytuję) "czasem gdy..." - czy to podkreślanie czegokolwiek? To tylko stwierdzenie, że tak bywa - czasami. No zdarza się. I nie jest to przywoływanie żadnego sterotypu. Czy miałam od razu cały wykład pisać o braku związku między zaletami ciała i umysłu? Dziękuję, że mnie w tym wyręczyłaś.

Czy to znaczy, że moja wypowiedź była głupia? I czy znaczy to, że nie próbujesz mnie obrazić tak o tym pisząc (dosłownie).

Nie biorę Twojej wypowiedzi do siebie. Ani mnie ona ziębi ani grzeje. Znam swoją wartość - wbrew temu co piszesz nie jest to "wysokie mniemanie o sobie", tylko realna samoocena. Realna do bólu.

edit. Nie brnijmy dalej, bo i po co.  

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.