Temat: Ceny ubrań/butów

Ile jesteście w stanie wydać na nowy ciuch? Na przykład buty - kupiłybyście baleriny za 100 złoty? bo jak dla mnie to są buty na jeden sezon i nie dałabym za nie więcej niż 30 złoty. Skarpetki - wole kupicć pięciopak za  7 złoty na targu niż dawać 20 zł za firmowe z Adidasa. Albo zwykły t-shirt, nie wyobrażam sobie dać 40-50 złoty za bawełniaka, z którego po jednym praniu zrobi się ścierka do podłogi. Dlatego często bywam w ciucholandzie, gdzie za te 5 dyszek kupie sobie 10 bardzo dobrej jakości bluzek. Może jestem jakaś dziwna, ale galerie handlowe mogłyby dla mnie nie istnieć.
Pasek wagi
Ja kupuję w second handach i naprawdę wydaję niewiele a rzeczy mam cacy ;)
Pasek wagi
Gdzie Wy macie te sklepy, gdzie kupujecie bluzki za 25 zł, a spodnie za 50 ?

marmody napisał(a):

Gdzie Wy macie te sklepy, gdzie kupujecie bluzki za 25 zł, a spodnie za 50 ?


wiesz pewnie zalezy od tego jak sie kto ubiera. mnostwo Polek za bluzeczke uwaza najnudniejszy najzwyklejszy t shirt. cos naprawde ladnego w zyciu za 25 zl nie dostaniesz, chyba, ze z przecen wyprzedazy itp.

marmody napisał(a):

Gdzie Wy macie te sklepy, gdzie kupujecie bluzki za 25 zł, a spodnie za 50 ?


wiesz pewnie zalezy od tego jak sie kto ubiera. mnostwo Polek za bluzeczke uwaza najnudniejszy najzwyklejszy t shirt. cos naprawde ladnego w zyciu za 25 zl nie dostaniesz, chyba, ze z przecen wyprzedazy itp.

Sliciak napisał(a):

weird napisał(a):

dla mnie nie ma żadnej reguły, kupuje gdzie chcę i za ile chcę patrząc tylko na to czy coś mi się podoba;)na przykład moje wczorajsze zakupy: kupiłam przez internet spodnie dresowe za 410zł, t-shirt za 450 oraz sukienkę za tylko 80zł - naprawdę nie ma reguły i nie liczy się dla mnie to żeby ubranie było jak najdroższe albo jak najtańsze, ma mi się podobać, wszystko inne ma znaczenie drugorzędne.a jeśli chodzi o buty, to podobnie, z tym, że nie chodzi o buty o na przykład za 20 zł, bo takich bym nie założyła: na przykład japonki które ostatnio kupiłam kosztowały ok 140 i to są jedne z moich najtańszych butów... stopy są ważne jak ktoś niżej napisał.
nom, fajnie fajnie że masz pol tysiaca na dresy, tylko Tobie rodzice pieniążki daja.


przepraszam, ale co to ma do tematu? pytanie nie było o to kto kupuje ubrania, tylko o ceny. najważniejsze jest to, że to nie ty dajesz mi pieniądze, więc nie powinnaś tym się interesować. zresztą co to w ogóle za teksty, jak nie pracuję to normalne, że nie kupuję sama sobie ubrań, bo jestem uczącą się nastolatką, chyba każdy dostaje lub dostawał pieniądze od rodziców, a to, ze jedni rodzice dają mniej, bo mogą sobie na mniej pozwolić, a inni więcej, bo mogą pozwolić sobie na więcej to zupełnie normalne. dla moich rodziców taka suma to NIE jest dużo.
oj różnie różnie to bywa, jak na razie jeszcze się uczę, więc za wszystko płacą rodzice - dlatego nie chcę ich zbytnio obciążać i nie obkupuję się w najdroższych sklepach. Gdy będę zarabiać sama na siebie, to wtedy będę szastać kaską na świetne jakościowo rzeczy.

teraz buty do 250 złotych (gdy widzę że w nich dużo pochodzę to wiercę mamie w brzuchu i da mi pieniądze, bo ma podobne zdanie co do butów)
spodnie nic powyżej 150 zł
koszulki do 80 zł mniej więcej.

wszystko zależy od tego, czy mi się podoba i czy przetrwa choć jeden sezon.

weird napisał(a):

Sliciak napisał(a):

weird napisał(a):

dla mnie nie ma żadnej reguły, kupuje gdzie chcę i za ile chcę patrząc tylko na to czy coś mi się podoba;)na przykład moje wczorajsze zakupy: kupiłam przez internet spodnie dresowe za 410zł, t-shirt za 450 oraz sukienkę za tylko 80zł - naprawdę nie ma reguły i nie liczy się dla mnie to żeby ubranie było jak najdroższe albo jak najtańsze, ma mi się podobać, wszystko inne ma znaczenie drugorzędne.a jeśli chodzi o buty, to podobnie, z tym, że nie chodzi o buty o na przykład za 20 zł, bo takich bym nie założyła: na przykład japonki które ostatnio kupiłam kosztowały ok 140 i to są jedne z moich najtańszych butów... stopy są ważne jak ktoś niżej napisał.
nom, fajnie fajnie że masz pol tysiaca na dresy, tylko Tobie rodzice pieniążki daja.
przepraszam, ale co to ma do tematu? pytanie nie było o to kto kupuje ubrania, tylko o ceny. najważniejsze jest to, że to nie ty dajesz mi pieniądze, więc nie powinnaś tym się interesować. zresztą co to w ogóle za teksty, jak nie pracuję to normalne, że nie kupuję sama sobie ubrań, bo jestem uczącą się nastolatką, chyba każdy dostaje lub dostawał pieniądze od rodziców, a to, ze jedni rodzice dają mniej, bo mogą sobie na mniej pozwolić, a inni więcej, bo mogą pozwolić sobie na więcej to zupełnie normalne. dla moich rodziców taka suma to NIE jest dużo.



dokładnie, każdy człowiek inaczej definiuje słowo "drogie" i "tanie" w zależności od budżetu , nie ma w tym nic dziwnego.
Zgadzam się z tobą 
podobnie robię, tyle że to co wymieniłaś to są takie rzeczy, które szybko się zużywają i nie warto przepłacać. za to nie oszczędzam na "ciuchach- inwestycjach" - coś typu spodnie z Levisa, marynarka z Zary czy buty Nike, które wiem że są dobrej jakości i długo mi posłużą.
Lubię ciuchy. I mam dużo drogich ubrań, drogich skórzanych butów. Nie wstydzę się tego. Ale prawdziwą radość zakupów daje mi trafienie czegoś po okazyjnej cenie. Bo co z tego, że kupię sobie koronkową sukienkę na lato w Zarze za 200 złotych, jak za 103 złote kupiłam dziś skórzane (nie, nie ekoskóra) długie spodnie, srebrzystą oversizeową bluzkę z "oczkami" i grube spodniowe legginsy z przeszyciem i też stylizowane jak to teraz modne na metalizowane spodnie - za bardzo podobne, powiedziałabym, że niemalże identycznie tylko czarne zapłaciłam niedawno w TESCO 40 złotych. I uważam, że to bardzo drogo, z pewnością znalazłabym tańsze, choć może nie w podobnej jakości, ale byłam w pilnej potrzebie, a to był jedyny sklep "z ciuchami" czynny w środku nocy - nad ranem wyjeżdżałam. Więc tak, mam dużo drogich rzeczy, ale w swojej szafie obok siebie stoją obcasy za 700 złotych i skórzane baleriny z ASOSa, które dorwałam za 50 złotych (akurat jeżeli chodzi o buty nienawidzę plastików, a żeby znaleźć tanie, skórzane i niebabciowe baleriny graniczy z cudem, więc myślę, że jak na takie buty to dość tanio. Nie mówiąc o moich niegdyś ulubionych karmelowych balerinach na jeden wyjazd za 6 złotych... RIP). Dodatkowo moja mama prowadziła kiedyś lumpa, więc pokaźną część mojej szafy stanowią rzeczy, które wygrzebałam tam. I gdzie mnie teraz zaszufladkujecie? ;-(

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.