Temat: Tesciowa -a niech ja jak ja jej nie cierpie

Z moim partnerem jesteśmy razem 7lat od 4 mieszkamy wraz z 2 dzieci w domu rodziców mojego X.
Od samego początku wiedziałam ze działam na moja tesciowa  jak płachta na byka no ale cóz nie mielismy odpowiednich nakładów finansowych aby sie eyprowadzic. Tesciowa wyjezdza za grnice takze 3 msc mam spokoju ale gdy przyjedzie to mi krew w zyłach zastyga .Ulubionym jej zajęciem jest obgadywanie mnie do siostry mojego X jak to ja nie jestem jak wychowana itp.A siostra mojego X która mieszka w tym samym domu,i jak teściową tylko przyjedzie z Norwegii to wszystko jej kabluje oczywiście w upiększonej wersji ze to się krzyczy na dzieci ze plączą za drzwiami się trzaska, parę razy słyszałam ich rozmowę i uwierzcie odechciewa mi się wszystkiego.Ostatnio mojemu X powiedziała ze co ze mnie za matka skoro nie gotuje dzieciom codziennie obiadów (uwierzcie gotuje jak jej nie mam mamy tylko jedną kuchnie na 3 w zasadzie rodziny)a jak mnie one obgadują to mi się odechciewa ale dzieci nie chodzą głodne a obiady gotuje tyle ze nie codziennie bo to moja mam chce żebym przyszła na obiad mieszka niedaleko wiec korzystam ,a to mówi ze w szafie mam nie poskładane ze nic w domu nie robię, odkurzam  3 razy w tyg myje podłogi kurze na święta myje okna ale ona oczywiście tego nie widzi nigdy nie doceni zawsze jakieś uwagi jak zupę gotować w którym garnczku ile oleju do patelni niedługo to zacznie mówić pod jakim kontem mam szklankę trzymać,jak mój X mnie broni to mówi ze jest za bardzo wpatrzony we mnie.MAM JEJ DOŚĆ dobrze ze mój facet nie jest maminsynkiem i mogę na niego liczyć Ale czy jestem zła matką ze czasami krzykne na dziecko mimo ze tego okropnie żałuje kocham moje dzieci dzieci kochają mnie często sobie mówimy kocham cie,Myślę ze gdybym nie mieszkała w domu teściów byłabym bardziej spokojna i nie drażniłyby mnie takie błahostki.Ale niestety mieszkamy w malej miejscowości Partner nie zarabia tyle aby móc coś wynajac pozostaje tylko czekac na lepsza prace ...........
taki wlasnie urok tesciowej,ja z moja tez mam sredni kontakt,a na dzieci owszem czasem sie krzyknie
Pasek wagi
Kochana nie jestes sama,moja przyszla tesciowa to dopiero zryta baba;/ a na dzieci sie krzyczy to fakt czasem nawet sie da klapsa to jest normalne..jesli dzieci chodza czyste,nie glodne i nie posiniaczone ,to niech Cie cmoknie  :) musissz jakos dac rade,pomyslcie cos z mezem ,o wyjezdzie nie wiem...co kolwiek..Powodzenia:*
Znam ten ból, też swojej teściowej nie cierpie, i też niestety muszę z nią mieszkać :( Czasem już mi sie odechciewa wszystkiego już, wciąż słyszę: a czemu tak? a czemu nie inaczej? A po co Ci to? A to nie potrzebne... zrób tak i tak... Ja to jestem Pani Najmądrzejsza i wszystko wiem najlepiej, bla bla bla.  Najchętniej bym w ogóle nie wychodziła z pokoju. A jest na to jakaś rada? Marzenia, że kiedyś damy radę się wyprowadzić :) A złą matką na pewno nie jesteś, zresztą nikt nie ma prawa Cię oceniać, czasem mamy gorszy dzień i tyle. A jak się taka jędza uprze, to choć byś była idealna to ona i tak znajdzie jakiś powód żeby Cię skrytykować.Dobrze, że masz wsparcie partnera, który Cie rozumie. 
dodam ze podsłuchuje pod drzwiami a i nazwała mnie hipokrytka bo to przez to ze raz usłyszała pod drzwiami jak się żaliłam do mojego,to ze umyje po kimś cały stos naczyń ze jeśli przyjedzie rodzeństwo mojego X to pójdę pogadam choć wcale bym się z nimi nie kontaktowała ,ja to robię z uprzejmości a nie ze jestem dwulicowa i chce się pokazac z najlepszej strony ona tego nie rozumie ze nie chce kłopotu w domu Nie docenia krytykuje mam
pamietam o jej urodzinach imieninach rocznicach to zawsze ja wychodze z iniciatywą ze pamietam wielokrotnie mojemu X przypominałam bo on nie pamiętał o jej świętach
Jak bym o swojej sytuacji czytała z tym, że my nie mamy dzieci i tą gorszą jędzą jest siostra mojego męża. My jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji że w domu jesteśmy tylko na święta wakacje itd (mamy tam zameldowanie) a na stałe mieszkamy daleko.
Uważam, że najlepiej byłoby się wyprowadzić ale wiadomo jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Najważniejsze że partner jest po Twojej stronie a znam też przypadki gdzie tak nie jest.
Pasek wagi
Ktoś kiedyś mi powiedział ze najlepsza tesciowa jest na 100 i 2 czyli sto metrów od domu i dwa metry pod ziemią

Skądś to znam. Moja teściowa nawet gorsza jest, bo potrafiła powiedzieć mojemu mężowi, że ja ją truję (bo się gorzej czuje). No masakra jakaś. Ale ja mam ta sytuację od 10 lat juz. Na początku jeszcze bez ślubu jak mieszkałam z nią to jakoś było. Potem po ślubie zaczęło się. po latach teść zaczął chorować, przejęłam wszystkie domowe obowiązki: pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy... To pretensje były o to, że obiadu pod pysk nie naszykowałam. Gdy teściu zmarł to jakiś czas było ok. Potem się zaczęło od "starego" makaronu (kilkudniowego z lodówki), który podałam teściowej i dziecku... Od tamtej pory sama sobie gotuje, pierze. Potem  było kilka scysji - pokłociłam się ostro. Nasłuchalam się jakim to jestem leniem, pasożytem i nic nie wartym stworzeniem. Tylko dlatego, że nie pracuję. Oczywiście jej zdaniem nie gotowałam, i nic w domu nie robiłam. No trochę racja, bo studiowałam dziennie i wychowywałam dziecko. Ale szczegół. Z biegiem czasu coraz więcej robiłam w domu, tylko nie jej zdaniem. I tak miesiąc po miesiącu mijało... potem sie dowiedziałam jak to ją truję...

U niej zresztą często bylo coś takiego : "zrobimy" - tylko potem "robiłysmy" moimi rękami, a  ona siedziała na dupie. Po kilku latach małżeństwa przestałam reagować na jej "zrobimy". I wtedy sie zaczęło.

Półtora tygodnia przed Bożym Narodzeniem tak się z nią pokłóciłam, że aż wióry leciały. Cud, że nie oberwała :D No ale od tamtej pory mam spokój. Nie odzywa się do mnie totalnie, ja ją olewam... Unika mnie jak ognia na tym małym metrażu...

Dziekuję tylko, że jest jeszcze domek, gdzie ona wyjeżdża na lato... Mam wtedy całkiem święty spokój. I na szczęście mąż w 100% jest za mną. To jest najważniejsze :)

Także nie pomogę Ci. Albo musisz wytrzymać, albo wyprowadzić się. My nie wyprowadziliśmy się, bo oboje studiowaliśmy. Teraz tego trochę żałuję. Aczkolwiek człowiek cale życie się uczy :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.