Temat: Przeklęte 2 kg

Męczę się już rok i nie potrafię zrzucić 2 kg! Jestem szczupła, moja waga jest prawidłowa (50 kg, 161 cm), ale kiedyś ważyłam 47,5 kg i czułam się o niebo lepiej. Od roku próbuję już naprawdę wszystkiego.. wpierw jadłam normalnie ale dużo ćwiczyłam (ćwiczenia/aerobic + skakanka/bieganie) i waga nawet nie drgnęła. Od tego roku zaczęłam ograniczać posiłki, baa - nawet wyrzuciłam ze swojego jadłospisu białe pieczywo, które wcześniej jadłam na śniadanie w domu i w pracy i nadal nic.. Zrezygnowałam również ze słodyczy, owoce jadam tylko do południa w ramach drugiego śniadania. Jadam 5 posiłków z przerwą 3-4 h. Tydzień temu przeszłam na bardziej rygorystyczną dietę i licząc kcal jadam ok. 1200 kcal na dzień (czasem trochę więcej, ale wtedy idę na długi spacer bądź ćwiczę ok. godziny). Nawet to nic nie daje :( Po prostu zero efektów. Czy ktoś z Was miał podobną sytuację? Proszę nie mówcie, żebym zwiększyła posiłki, bo daję Wam gwarancję, że to nic nie daje. Czasem się zastanawiam czy jakaś 3dniowa głodówka by pomogła..

Dodam, że mam 27 lat i mam pracę siedzącą, do której dojeżdżam samochodem. Po pracy jednak staram się w ogóle nie siedzieć (sprzątam, piorę, idę pieszo na zakupy itp.).

TurangaLeela napisał(a):

veer4 napisał(a):

"Kiedyś" oznacza 2 lata wstecz, więc nie przesadzajmy z tym, że są to zamierzchłe czasy. Akurat jako nastolatka w liceum to ja ważyłam więcej. Dopiero na studiach schudłam. Wierzcie mi, że dla osoby o wzroście 161 cm te 2 kg akurat robią różnicę. Zresztą myślę, że już dowiedziałam się tyle ile chciałam także dziękuję :)
No i tu jest pies pogrzebany, miałaś za czasów nastolatki nadwagę, potem się odchudzałaś, więc niejako organizm próbuje powrócić do starej wagi, komórki tłuszczowe nigdy nie znikają tylko się zmniejszają, dodatkowo leptyna może szaleć od ciągłego odchudzania się, grelina też już zawsze będzie na wyższym poziomie. Uwierz mi, 2 lata to wystarczająco, właśnie po 25 rż. zaczyna zazwyczaj spowalniać metabolizm a jesz 1200 kcal to może sobie doprawiłaś hormony? Może warto się zbadać i zobaczyć czy wszystko hormonalnie ok? To też utrudnia chudnięcie.

Nie napisałam, że miałam nadwagę. Ważyłam 53 kg bo jadłam dużo słodyczy wieczorami i prawie w ogóle się nie ruszałam. To wszystko. Na studiach zmieniłam tryb życia, zaczęłam jeść częściej ale mniej. Więcej się ruszałam. Nie robiłam tego specjalnie. Po prostu tak wyszło, że miałam daleko na przystanek, a do biblioteki też musiałam podejść kawałek i to spowodowało, że kg same poleciały.  Powtórzę więc jeszcze raz: NIE ODCHUDZAŁAM SIĘ wtedy. Waga sama spadła dzięki zwiększonej aktywności fizycznej. Generalnie nigdy w życiu się nie odchudzałam. Tylko raz przed ślubem o ile zrzucenie 3 kg można nazwać odchudzaniem...

Gab06 napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

No pewnie, jestem w takiej sytuacji od jakiś 10 lat. Zejście poniżej mojej stałej wagi nawet kilo czy dwa, to kilka miesięcy alpejskich kombinacji, jakiś rotacji makr, ładowań, treningów dopiętych na ostatni guzik, a potem wystarczy tydzień bardziej normalnego jedzenia, żeby wrócić dokładnie do punktu zero. Z niższą wagą tyję od patrzenia na jedzenie. 
To samo. Moje ciało sobie upodobało jakiśtam % bf i powiedzmy - wagę i do tego dąży. Zejdę niżej, jasne, ale dużym kosztem i trochę niestety zajeżdżaniem się. Odpuszczę trochę - wróci. I tak jak ktoś wyżej napisał - z wiekiem ta granica się przesuwa. Mam 168 cm wzrostu i kilka lat temu byłam zdrowa ważąc 46/47 kilo. Stosunek mięśni do tłuszczu a więc i % bf był dobry - bardzo niski. Teraz te kilka lat później niestety już nie jest aż tak kolorowo i nie wiem co bym musiała zrobić żeby zejść do takiej wagi (nie przyszłoby mi do glowy próbować) i zdrowe już by to nie było. Obecnie zjechałam do 50 i mam problemy. Weź też pod uwagę to że mimo tej samej wagi ciało prawie na pewno wyglądałoby już inaczej niż wtedy. Zmieniamy się nieustannie 

Bzdura. To samo mogłam napisać ważąc 53 kg przed ślubem.. że jak zejdę do 50 kg to moje ciało już nie będzie tak wyglądać jak kiedyś przy tej wadze. A wygląda tak samo. Ja wiem, że te 2 kg na których mi zależy zalegają w moich biodrach i ramionach. Dlatego obecnie nad tym pracuję ćwiczeniami. Po prostu jest to tłuszczyk.

TurangaLeela napisał(a):

silverstar napisał(a):

Piszecie zaakceptować, a co jak ktoś ma podobnie tylko przy bmi już prawie na granicy nadwagi? Mam 155cm, kiedyś ważyłam 83 kg,potem dłuuuuugo 54-55 a teraz od pół roku nie mogę zejść poniżej 58 :(
Po pierwsze BMI jest średnim wyznacznikiem, masz wagę w normie. Nie każda będzie szczypiorkiem 45 kg. Jeśli cię to martwi to zrób sobie profil hormonalny i zbadaj insulinę, bo to cholernie utrudnia chudnięcie ale serio, nie zamartwiaj się za mocno, życie nie kończy się na cyferkach a wagę masz w normie. Generalnie otyłe kiedyś osoby będą się często trzymały w wysokiej normie z kilku powodów. Hormony (grelina, leptyna), komórki tłuszczowe, które już nigdy nie znikną chyba, że zafundujesz sobie odessanie tłuszczu, trzecia sprawa - możesz mieć niewielki nadmiar skóry i stąd zebrało ci się kilka dodatkowych kg. No ale generalnie waga 58 kg nie jest zła w stosunku do twojego wzrostu, wiadomo nie jesteś chudzinką ale nie każda musi być. Ważne czy jesteś zdrowa i czy akceptujesz siebie.

Hormony mam okej teraz, mam PCOS ale biorę metforminę no i schudłam te 30 kg, od tamtej pory wszystkie hormony w normie. Najgorsze że fajnie się czułam przy wadze 53-55 dlatego jestem zafiksowana na to żeby do niej wrócić

Ja waze 54, 55 kg /162 i tez bardzo bym chciala zrzucic dwa kilo. Ale w Twoim przypadku darowalabym to sobie. Ja przy tym wzroscie wazac 47 kg wygladalam za chudo

Ja waze 54, 55 kg /162 i tez bardzo bym chciala zrzucic dwa kilo. Ale w Twoim przypadku darowalabym to sobie. Ja przy tym wzroscie wazac 47 kg wygladalam za chudo

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.