- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 marca 2011, 21:12
Chciałam podzielić się z wami WSPANIAŁYM tekstem, który dzisiaj skopiowałam z pamiętnika jednej z vitalijek( nie pamiętam nicka) W tekście wypowiada się terapeuta? psycholog?nie wiem ale dobrze gada,polać mu:) Ja osobiście dostałam "obuchem w głowę" i mam motywacje jak jeszcze nigdy!
Polecam lekturę, mam nadzieje że wytrwacie do końca. Jestem strasznie ciekawa jakie jest na ten temat wasze zdanie. A vitalijke która ma ten tekst w pamiętniku pozdrawiam i dziękuje!
Mam dość obfite doświadczenie, jeśli
chodzi o pracę z ludźmi mającymi zaburzone poczucie własnej wartości.
Podstawowym błędem początkujących terapeutów,
bądź ludzi świeżo po studiach psychologicznych którzy naczytali się brodatych
profesorów, jest to że bardzo chcą pomóc, wykazać się. Doskonale to rozumiem
gdyż sam chętnie pomagam.Jednak nauczyłem się jednej bardzo ważnej
rzeczy. Wytłumaczę to wam na przykładzie. Jesli pisałem wiele razy że otyłość
dla kobiety jest szkodliwa, powoduje choroby, przedwczesne starzenie się, w
końcu jest nieestetyczna i brzydka, podawałem sposoby na radzenie sobie z nią,
ćwiczenia na podniesienie poczucia własnej wartości, oferowałem bezpłatnie
swoją pomoc w poradzeniu co konkretnie trzeba robić, to co było reakcją na moją
chęć pomocy?
Jak myślicie, co dostałem w zamian za moją
wiedzę, za mój czas, energię? - wdzięczność? podziękowania? a może ktoś mnie
docenił i zapłacił mi pieniądze? nie moi drodzy. Dostałem 666 argumentów że się
mylę, że jestem pusty, egoistyczny, płytki, głupi, a kobieta która je wiaderko
kurczaczków na śniadanie jest uduchowiona i pełna głębokich emocji, których nie
rozumiem bo jestem za płytki. Jakby tego było mało, dostawałem groźby na maila
i na gg, pełne nienawiści, pogardy, parę razy klątwy żeby mi się w życiu nie
układało i podobne tego typu życzenia. Raz złamałem swoją zasadę bycia miłym w
stosunku do tych nieszczesliwych istot, i kiedy moja uduchowiona i otyła
czytelniczka na gg pisała mi z rozkoszą, co ona i jej koledzy ze mną zrobią jak
mnie już dorwą - odpisałem jej że w życiu mnie nie dogoni bo jej uduchowione
ciało ledwo daje radę dojść do cukierni po wiaderko pączków, a co dopiero
dogonić płytkiego i egoistycznego mistrza. Zapadła głucha cisza, podejrzewam że
mistrzyni duchowa w napadzie szału rozbiła monitor. Głową.
Jeśli chcesz ludziom uświadomić że się mylą,
jesteś skazany na porażkę. Możesz mówić pięknie ze alkohol, papierosy,
nadmierne jedzenie jest szkodliwe, ale jedyne co zyskasz to nienawiść ludzi,
którzy sobie uświadamiają ze sami sobie szkodzą i ze ktoś to zauwazył. To budzi
w nich poczucie niższosci, strach że Ty widzisz ze nie są tacy wspaniali na
jakich pozują, więc atakują. I jak chcesz pomóc człowiekowi który nie chce
zebyś mu pomógł, który Cię nienawidzi za pokazanie mu jego problemu, którego on
nie chce widzieć? Myslicie ze nie próbowałem? ależ próbowałem, wiele razy, i
tym co slyszałem najczęściej było żebym się odpie... Nie dasz rady, możesz
jedynie go zmusić siłą, ale jak to zrobic? dla jego dobra złamać mu wolę i
szczękę by przestał pić czy palić?
Otóż nie. Trzeba zmienić swoje nastawienie,
zacząć szanowac ludzi i ich wolną wolę. Nie narzucać się. Oddać swoje
nauczycielskie zapędy najlepszemu nauczycielowi jaki istnieje - nie, nie mnie.
Czasowi. Z czasem każdy nałóg rujnuje życie człowieka mu oddanego. Palacz w
wieku 50 lat to łysawy, charczący kaszlący i ciągle wzdychający z
niedotlenienia impotent z żółtymi zębami. Gdy dostanie pierwszego zawału, czy
zapaści, a może lekkiej arytmii czy duszności i poczuje koszmarny lęk przed
szybką śmiercią, wtedy zacznie sam szukać pomocy. Wtedy sam się zgłosi do
Ciebie. A Ty musisz być dobrze przygotowany na jego przyjście, i wtedy pracować
z chętnym klientem nad nim samym. Taka praca to przyjemność, i tylko wtedy ma
sens gdy człowiek jej chce. A przeważnie jej chce, bo bardzo się boi
konsekwencji.
Jeśli jesteś dobry, to czekasz, jesteś bierny,
albo jak mawiają Polscy geje - pasywny. A wiec musisz być pasywny. Gdy jesteś
aktywny, wdzierasz się w ludzka wolę, w człowieka, jesteś brutalem a nie
terapeutą. A gdy człowiek nie chce się zmienić mimo strasznych lekcji
nauczyciela zwanego czasem? wtedy musi umrzeć, bo to jest jego decyzja. Nie
ważne ze błędna, swoje nie załatwione tu sprawy załatwi w następnym życiu. Nic
straconego. Widziałem nie raz półżywych palaczy w szpitalu, którzy uciekali do
toalety i palili ukradzione papierosy. Widziałem też na własne oczy upadek
alkoholików, a o narkomanach uzależnionych od brown sugar nie wspomnę.
Widziałem też siebie wiele lat temu, gdy mój nałóg palenia był tak silny, że
nie majac pieniędzy wziąłem z ziemi cudzego papierosa i chciwie go paliłem,
więc wiem o czym mówię.
Otyłe kobiety przeważnie szybko umierają.
Udary, zawały, szereg zabójczych chorób związanych z zawsze przeciążonym
układem pokarmowym. Przed śmiercią strasznie się nacierpią w szpitalu. To jedno
wielkie wycie z bólu, szkoda że tego się nie pokazuje w telewizji. To wszystko
jest winą zbyt dużych ilości jedzenia, a nie żadnych genów czy leków. Owszem,
są ludzie którzy dużo jedzą i nie tyją, i sa tacy co mało jedzą i tyją. Wtedy
się mniej je. Czy to tak trudno zrozumieć ze tłuszcz nie bierze się z genów
tylko z jedzenia? powtórzmy to sobie teraz wszyscy na głos.
TłUSZCZ BIERZE SIE Z JEDZENIA
Rozumiem, kochasz jedzenie. Ale musisz sama
zadecydować co bardziej kochasz, zdrowie czy jedzenie? bo jeśli zdrowie, to
wtedy w imię miłości do zdrowia zrezygnujesz z dotychczasowych porcji jedzenia.
Jeśli wybierzesz jedzenie, wtedy zrezygnujesz ze zdrowia na rzecz smakowania
kolejnych posiłków, pocieszając się ze niedługo przyjdzie pocztą nowy
rewelacyjny preparat, wystarczy łykać tabletki i się staniesz piękna, zgrabna i
szczupła, poznasz bogatego męża a koleżanki dostaną ataków konwulsji z
zazdrosci. A to wszystko jedynie za 199,99 w promocji. Kolejna iluzja. Nawet
jeśli jakimś cudem te tabletki by zadziałały, to wtedy je wyrzucisz bo tak
naprawdę nie chcesz schudnąć. Jest Ci na rękę być brzydkim kaczątkiem,
nieporadnym, nieestetycznym. Kochasz się nad sobą użalać, narzekać na
nieczułość świata i mężczyzn którzy uciekają od Ciebie co kwitujesz z pogardą
że są tchórzami, którzy są Ciebie niegodni i są puści.
No i oczywiście nie rozwijają się duchowo tak
jak Ty, czyli nie potrafią zjeść wiaderka jedzenia na raz. Nie od dziś wiadomo
ze dusza mieści się w żołądku, i im jest on większy tym większe uduchowienie.
Tak?
Z mechanizmów samooszukiwania u otyłych
kobiet, widać wyraźnie niechęć, pogardę, wręcz nienawiść do kobiet zgrabnych,
szczupłych. Kobiety eleganckie, ładne, są uważane ze puste lalki barbie,
nieuduchowione, podłe. Powiem wam jak to jest. Kobieta elegancka i atrakcyjna
często musi być wredna, wiecie czemu? ponieważ wielu facetów ślini się do niej,
podrywa ją, gdy nie jest zainteresowana często stają się niemili, wręcz hamscy.
Odrzucony mężczyzna bez klasy zachowuje sie jak wulgarna primadonna, która jest
w stanie zabić za to że ktoś nie przyjął jego ofert siebie. Po wielu takich
sytuacjach, piękna kobieta jest chłodna i zimna wobec mężczyzn którzy wtedy
nazywają ją zimną suką. Ale ją trzeba zrozumieć, a ja znam wielu mężczyzn i
rozumiem te kobiety. To jest obrzydliwe co faceci często wyrabiają.
Spójrzmy teraz z drugiej strony. Kobieta
otyła, cierpi na dotkliwy brak adoratorów. Jest tak samotna i smutna, że aż jej
serce pęka. Presja rodziny, złosliwości ludzi w autobusach z powodu jej tuszy,
poczucie obrzydzenia widoczne w oczach wielu ludzi, to wszystko powoduje
wielkie pragnienie bliskiej osoby. Są wielbiciele dużego piękna, ale jest ich
bardzo mało. Rubens był takim wielbicielem co czcił obfite kształty, ale on był
jeden, i nie wystarczył by 2 milionom Polskich dużych Pań, poza tym już nie
żyje. W związku z tym zachodzi mechanizm, "niechby bił ale był". Z
samotnosci którą jestem w stanie zrozumieć, biorą łajzę, nieroba, nieudacznika
lub pijaka. Gdy wtedy widzą piękną kobietę, z wysokim eleganckim facetem rodzi
się w nich zazdrość. U 1% grubasek rodzi się też pragnienie dorównania pięknej
kobiecie i zaczynają mniej jeść, i chodzić na fitness, siłownię. U całej reszty
dużych Pań cała uczuciowość zatrzymuje się na zazdrosci, i wynikajacej z niej
pogardzie, nienawiści.
Znałem i znam otyłe Panie, i te szczupłe, i
jesli mam być szczery to w poziomie wiedzy i wykształcenia widziałem znaczną
przewagę szczupłych Pań, w abstrakcjoniźmie wyćwiczonym przez czytanie książek
wygrywały duże Panie. W poziomie duchowym, w aurze, nie widziałem żadnych
różnic. Większość była nieświadoma tego że w ogóle żyje, działając na zasadzie
akcji reakcji bez swiadomości siebie czyli jak 99% społeczeństwa.
Chciałbym was pocieszyć. Szczupła kobieta nie
ma w życiu lekko. Każdy z nas ma jakąś lekcję tu do przerobienia. Ty masz
nauczyć się ograniczać z jedzeniem, szczupła ma do przerobienia coś innego. I
otyła i szczupła musi zdać sobie sprawę ze swoich wad i slabości i pracować nad
nimi. Gdy się oszukuje, musi ponieść konsekwencje. Tak, życie jest bezwzględne.
Oszukujesz się, cierpisz, przestajesz się oszukiwac, masz szansę wyjść z
cierpienia. Problem jednakze w tym, że ludzie boją się nowego życia. Grubaska
boi się ze stanie się piękna, elegancka, zgrabna. Czego się dokładnie boi? tego
trzeba dojść analizując swoja podświadomość. Pies który szczeka przez płot
latami, i gdy mu sie zabierze ten płot nigdy poza niego nie wyjdzie.
Bariery są w umyśle a nie w rzeczywistości.
Tak samo grubaska która szybko schudnie, poczuje paniczny lęk przed nowym życiem,
i szybko utyje z uczuciem ulgi. Stare dobre śmieci, może obrzydliwe ale
bezpieczne, znane. Na ten temat były prowadzone setki badań psychologów, ale
oczywiscie duże Panie w to nie wierzą. Myślą że chcą być szczupłe, ale to
nieważne czego Ty chcesz, ważne co w środku Ciebie chcesz - chodzi mi
oczywiscie o podswiadomość. Chcesz schudnąć, schudniesz, po czym będzie Ci tak
źle i strasznie ze znowu utyjesz.
Dlatego odchudzanie to przede wszystkim praca
nad sobą, a dopiero później dieta i fitness. Innej drogi nie ma. Chcialbym
jeszcze powiedzieć o jednej sprawie. Szacunek. Nie szanuję kobiet otyłych.
Szanuję ich Boską iskrę gdzieś głęboko ukrytą w ich duszy, ale ich nie szanuję.
Nie szanuję ich za samooszukiwanie się, za obłudę, za nienawiść do kobiet ktorym
udało się wyjść z nadwagi zacząć szczesliwe życie. Za myślenie ze jakoś tam
będzie - nic nie będzie. Bez wysiłku i chęci zmian nic się nie zmieni. Szanuję
natomaist kobiety które brały leki sterydowe, miały od dzieciństwa złą
genetykę, ale jednak swoją praca i uporem osiagnęły sukces i stały się rzekomo
nieuduchowionymi, laskami. Na szacunek trzeba sobie zapracowac, rozumiesz? nie
należy Ci się dlatego ze masz na sobie 50 kilo tłuszczu nadwagi z fast
fooda.
Współczuję szczupłym kobietom, pracujacym w
miejscu gdzie pracują uduchowione grubaski. Słyszałem, widziałem, jak strasznie
sa traktowane. Wyzywane od chudzielców, wieszaków, anorektyczek, wyśmiewane i
to z taką siłą, że aż cztery podbródki utłuszczone kawalkami pączka drgają
spazmatycznie. Drgają też tak samo gdy duża Pani płacze mlaskajac, że to przez
geny i aspirynę tak utyła a wiaderko lodów które trzyma w pulchnej łapce nie ma
tu nic do rzeczy.
A gdy się zwróci uwagę osobie otyłej? nie ma
mowy. Agresja, przemoc, płacz, argumenty że lepiej mieć trochę ciała bo to
zdrowe niż być anorektyczką, albo że faceci też są grubi. Naprawdę, szkoda
słów. Lepiej zająć się tymi o chcą zmian, niż tymi co się okłamują. Niech się
okłamują, to ich wolny wybór. A także ich konsekwencje.
I na koniec artykułu - w obozach
koncentracyjnych, na początku wojny gdy nie było masowej eksterminacji a była
ciężka praca i mało jedzenia, nie było kobiet otyłych. Były, ale po około dwóch
miesiacach stawały się szczupłe. Wtedy jeszcze nie były mordowane, po prostu
mało jedzenia i wysilek spalały tłuszcz. Było to dokładnie opisywane, a ja ten
temat znam doskonale bo o obozach czytałem niemal wszystko. Napisałem ten
argument, mimo że wiem, ze teraz zostanę okrzyknięty nazistą i mordercą.
Trudno. Fakt to fakt i nie zmieni tego płacz dużej uduchowionej Pani. A teraz
powtórzmy sobie wszyscy na głos.
MAłO JEDZENIA I DUZO RUCHU SPALAJą
TłUSZCZ
Tak. To prawda. I nie trzeba iść do obozu,
wystarczy nie sięgać do lodówki i wychodzić na spacery.
W poprzednich artykułach na temat problemu otyłosci,
wiele razy pisałem że kobieta otyła tak naprawdę nie chce schudnać, ponieważ
bycie otyłym spełnia jej podświadome cele. Podam wam przykład. Moja koleżanka,
która zna się na niejednej diecie, i chce schudnąć na wiosnę. Duzo cwiczy,
naprawdę bardzo dużo. Stosuje też ostatni hit dla ludzi kochajacych się
oszukiwać, czyli dietę Indiańską. Je tylko śniadania. I chudnie. Co się stanie
gdy mocno schudnie? w jakiś tydzień wszystko wróci do normy, czyli momentalnie
utyje. I to jest doskonały przykład że niektórzy odchudzają się "na
niby", tak by można było powiedzieć że się cieżko pracowało ale się nie
ufało bo geny okazały sie silniejsze.
To mi przypomina kopanie rowu. Można kopać
łopatą miesiacami, można i w dzień koparką. Łatwiej, prawda? jasne. Podstawowa
zasada chudnięcia to wiele małych posiłków, by posiłków by organizm z lęku
przed głodem nie chomikował tłuszczu i rozkręcił metabolizm. No cóż -
tlumaczyłem koleżance, udowadniałem, nic to nie dało, moje miejsce musi zająć
Pan nauczyciel cierpienie które niechybnie będzie udziałem oszukującej się
istoty, słodkiej istoty :)
5 marca 2011, 16:49