- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 lutego 2011, 17:13
Od 28 lub 29 października 2010 roku jestem na diecie 1000
kcal.
Było mi z nią dobrze, chudłam dość ładnie, a niedawno nawet udało mi się zejść poniżej
100 kg, co jest chyba jednym z moich największych życiowych sukcesów. Niestety –
ostatnio zaczęłam czuć się dziwnie osłabiona. Kręci mi się w głowie, czasami mam problem z ostrością obrazu, który
widzę.
Wiem, że może być to spowodowane dietą – podobno nie powinno być się na niej
dłużej niż miesiąc. Wobec tego, jako osoba dość racjonalna i inteligentna
(zawsze za taką się uważałam) doszłam do wniosku, że najrozsądniej będzie
podnieść limit kalorii do np. 1500, ale… Nie potrafię. Nie umiem zjeść ani jednej kalorii więcej, bo
wmówiłam sobie, że natychmiast przytyję, że stracę to na co tak długo
pracowałam, że moje wysiłki pójdą na marne…
Doszło nawet do tego, że gdy ostatnio zjadłam smażonego kotleta (od początku
diety jem tylko mięso pieczone w folii) sprowokowałam wymioty żeby się tego
pozbyć. Wiem, że to było strasznie głupie i zaczynam mieć z tym wszystkim spory
problem. Nie chcę skończyć, jako jakaś bulimiczka (choć oczywiście wmawiam
sobie, że jeden raz o niczym nie decyduje. Tylko, kto mi zagwarantuje, że to
będzie TYLKO jeden raz?). Wiem, że jeśli pewnego dnia znów zjem za dużo sytuacja
może się powtórzyć . To kolejny powód, dla którego boję się podnieść limit
kalorii.
Boję się tego – negatywnego wpływu diety.
Myślałam również, że może warto byłoby zrobić sobie badania i sprawdzić czy
wszystko jest w porządku. A jeśli nie jest – poprosić mojego lekarza rodzinnego
o przepisanie jakiś witamin, żelaza, czy innych wspomagaczy, które spowodują,
że nie będę musiała jeść więcej, a jednocześnie będę się lepiej czuła.
Co o tym myślicie?
21 lutego 2011, 17:16
21 lutego 2011, 17:27
21 lutego 2011, 17:38
21 lutego 2011, 17:41