- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 100
14 lutego 2011, 23:48
Muszę sobie trochę ponarzekać. Jestem na diecie już czwarty tydzień a rodzina ciągle nie może się przystosować. Jadę do rodziców i co słyszę? "O trochę zeszczuplałaś, zjedz sobie kluseczki ze skwarkami". No błagam, "trochę" mnie nie satysfakcjonuje bo mam jeszcze 9 kilo do zrzucenia. A dwa, to jestem wegetarianką od dziesięciu lat i ten fakt także przechodzi bez echa. No a największą ignorancją tego dnia to się mój luby wykazał. Nie dość, że doskonale wie jak bardzo nienawidzę walĘĘĘtynek to mi kupił z tej okazji duże pudło czekoladek. Fakt faktem, że zdarzyło mu się pierwszy raz zapamiętać jakąś datę ale i tak jestem na niego zła. Przez cały wieczór siedział z diabelskim uśmiechem na twarzy wcinając czekoladki i co piętnaście minut pytając się czy nie mam ochoty zjeść chociaż jednej bo są bardzo dobre, a po każdym takim pytaniu głośno sobie przypominał, że no przecież ja nie mogę bo na diecie jestem. A ja tak bardzo uwielbiam czekoladę. Normalnie ryczeć się chce. Na szczęście się nie złamałam.
15 lutego 2011, 00:28
Odkąd pamiętam wszyscy mi zawsze dokuczali, że jestem gruba, tłusta, najgorzej bolały słowa brata który mi wszystko wytykał! I jego słowa " po co jesz jak i tak jesteś grubasem!!"
Od pierwszego kilograma z jakiego chciałam schudnąć nie miałam wsparcia i
tak jest do tej pory! Nikt w ogóle mnie nie słucha, każdy uważa że
jestem za chuda,( typowa gruszka: chuda góra, grube, masywne uda),
chłopak mówi żebym tylko jadła, na domiar złego pyta co i ile.. no boże
dalej mam wyglądać jak tłusta świnia, nikt z moich bliskich nie ma
problemu z odchudzaniem tylko ja :( Doskonale Cię rozumiem, grunt to
się nie poddać!! trzymam kciuki:)
- Dołączył: 2011-02-10
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 50
15 lutego 2011, 01:07
Nefika ja mialam podobnie, choc bylam semi wegetarianka i nie 10 ale 3 lata to moja babccia nie mogla tgo zrozumiec, zawsze podsuwala mi mieso, po tych 3 latach zaczelam znowu jesc mieso i kiedy przyszlam do babci na obiad ona zrobila pyszne kotlety po chwli je zabrala i powiedzial: a zapomnialam ty nie jesz miesa!:P heh ironia....
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 100
15 lutego 2011, 07:28
ja tam mięsa nigdy nie lubiłam, od dziecka się wzbraniałam. Ciężkie boje musiała zwalczyć ze mną mama zanim dała mi spokój. Co oczywiście nie przeszkadza jej w tym żeby co jakiś czas nie spytać się czy zjem kawał mięsa. Na szczęście z byciem wegetarianką specjalnie nie muszę się wysilać bo sam zapach mięsa wzbudza we mnie mdłości już nie wspominając o jego konsystencji. To trochę porównywalne z anoreksją tylko dotyczy samego mięsa. Po prostu jak próbuję jeść to każdy kęs puchnie mi w ustach i nawet przełknąć nie mogę. A co do mojego diabła wcielonego to para ze mnie już trochę zeszła ale to nie przeszkodziło temu żeby do śniadania dołożyć mu trochę kiełków i pomidora czego nienawidzi. Zemsta jest słodka:)
15 lutego 2011, 08:25
A ojciec tak samo u mnie. ! Zamiast wspierać to mówi, że ja ciągle jem. ! Tak mnie wku***ił że się popłakałam przez niego. :(
- Dołączył: 2011-02-04
- Miasto: Ruda Śląska
- Liczba postów: 71
15 lutego 2011, 09:06
Co do walentynek to kupiłam mojemu mężowi pudełko Ferrero Roscher - tylko dlatego, że ich nie cierpię i zeby mnie nie kusiło :D za to koledzy w pracy dali mi czekoladę z okazji walentynek - dodając - 'wiemy, że jesteś na diecie (hehe każdy wie :P), ale to najwyżej mąż zje ':D