Temat: POMOCY !!!

Chcę znów schudnąć od ostatniego odchudzania przybrało mi się i jakoś nie potrafie poskromić apetytu. Mam już dość swojego wyglądu a za każdym razem jak widzę coś słodkiego to mówię sobie jak zjem troszkę nic się nie stanie i kończy się na tym że pochłaniam wszystko...Co zrobić by móc sie oprzeć...kiedyś potrafiłam teraz nie wiem jak sobie z tym poradzić ... jestem grubaską :(
Może chrom Ci pomoże??
Przede wszystkim trzeba sobie przestawić myślenie... nie traktować odchudzania jak jakąś karę.

chrom niestety nie pomaga

gosiacaz masz rację muszę znów się do tego innaczej nastawić widzę że ważysz 55 moja wymarzona waga

Zmiana myślenia !!!
Nie traktuj jedzenia jak powinność, tylko jak coś co pomaga ci przetrwać. Jesz by przeżyć, a nie żyjesz by jeść! Zmień łyżkę stołową na łyżeczkę do herbaty i jedz powoli. Pomyśl, że jedzenie wcale nie jest takie przyjemne jak fakt, że z każdym dniem będziesz wyglądać lepiej :)
Ustal sobie godziny posiłków i jedz regularnie małe ilości. 

Mam nadzieję, że ci się uda! :))
Trzeba sobie w psychice to najpierw ułożyć, jak tam nie będzie dobrze to nic z tego. Sama podchodziłam do odchudzania z 20 razy i zawsze klapa!. W wakacje zrobiłam szczery rachunek sumienie dziś jest mnie mniej o 10 kg ;) 
 mam nadzieje ze wytrwam w swym postanowieniu
też nie umiem się zmotywować chciałam sobie powieść na lodówce zdjencie ciała do którego donże nie jest super szczupłe jest idealne ale jak na chorobę drukarka padła A co to jest chrom
To może ja spróbuję pomóc? Też uwielbia(łe)m słodycze...Zrobiłem co najmniej kilkanaście razy taki numer: mając w ręku pyszne świeże ciasto, cukierka, czekoladkę (czy co tam jeszcze przyjdzie na myśl) zmusiłem się do przypomnienia sobie, co tak naprawdę trzymam w ręku. A trzymałem cukier, utwardzone tłuszcze, być może jakieś aromatyczne konserwanty, barwniki, wypełniacze, emulgatory, stabilizatory, może syrop kukurydziany (wyjątkowo wredna substancja!). Chodziło o to, żeby wszystkie te substancje nazwać jednym, właściwym określeniem - śmieci. Teraz pora na logikę. Miejsce śmieci jest w śmietniku, niech sobie to świństwo gnije i się rozkłada we właściwym miejscu, a nie kosztem mojej wątroby, trzustki. Na dobitkę uzmysławiałem sobie, że oto w ręku trzymam równoważnik godzinnych, ciężkich ćwiczeń. To wystarczało, żeby świeże pyszne ciasteczko  wylądowało w śmietniku ze słowem "żegnam".

No dobrze a jak ja jestem milosniczka kanapeczek z duza iloscia sera zoltego szyneczki i jakiego sosiku do tego :(

na dodoatek potrafie zjesc w ciagu chwili cale opakowanie dera plesniowego

co prawda teraz tego nie robie ale trudno mi bez tego zyc :)

Z pewnych rzeczy trzeba zrezygnować (mam na myśli słodycze, zwłaszcza te gotowe, kupowane, z wyjątkiem dobrej, gorzkiej czekolady). Z innych natomiast nie ma potrzeby, bo są pożywne, smaczne, i zawierają szereg witamin, prowitamin, minerałów itd. Kanapeczki? ok, zostaw je sobie w swoim menu, zredukuj tylko ilość. Ser żółty jest pyszny i nie trzeba z niego rezygnować. Namawiam za to na spożywanie prawdziwego żółtego sera, a nie jakichś seropodobnych zamienników. Kup porządny włoski albo francuski ser. Kosztuje mnóstwo, więc dużo go nie kupisz. Ale zobaczysz sama, że jest tego warty. Wystarczy plasterek dziennie - serio! Mówi Ci to ktoś, kto potrafił kilka lat temu zjeść około .... kilograma sera udającego Gołdę na tydzień! Tak było, ale się zmieniło. Taki ser to dobre źródło białka, niestety ma też mnóstwo tłuszczu. Dlatego nie można go wcinać w dużych ilościach. Kanapkę poprósz sobie na przykład  potartym parmezanem - zobaczysz, jak niewiele trzeba żeby podkreślić smak. I tak dalej. Kombinuj :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.