ja puki co mam na koncie -21kg, przede mną jeszcze ok 15kg.
a jak?
długo dojrzewałam do tego, żeby uwierzyć, że warto coś ze sobą zrobić, że mi się uda.
w połowie listopada poszłam do dietetyczki, rozmowa z nią i kilka drobnych wskazówek co przeanalizować, co czym podmienić w menu było pomocnych, ale nie kluczowych.
wszystko tak na prawdę siedzi w głowie.
nastawienie miałam bardzo pozytywne (nadal mam) i potraktowałam to jako po prostu zadanie do wykonania.
zaczęłam spisywać co jem, dokładnie, bez oszukiwania. Otworzyło mi to oczy na to "co dobre, co złe". Ustaliłam 4 posiłki dziennie o stałych porach (głodna jestem jak w zegarku, zawsze o tej samej porze). Wykluczenie słodkiego w codziennej diecie, odchudzenie posiłków ze zbędnego tłuszczu i uszczuplenie porcji,
jem smażone - na teflonie lub grillowej patelni,
jem świnkę, krówkę i kurczaczka - tyle, że chude części, a kurczaka bez skóry.
jem mnóstwo warzyw, a śniadania owocowo-orzechowe.
jem od czasu do czasu ciasto, torta, czy pizze, tyle, że w ilości duuuużo mniejszej niż pochłaniałam kiedyś, a najlepsze jest to, że wystarczającej dla mnie, żeby nie czuć niedosytu.
mam czasem (szczególnie przed okresem) "potrzebę" nawpierdzielać się do oporu, kiedyś na takie "okazje" było curry z frytkami na wynos i to najlepiej zaraz przed snem, teraz pyszna grillowana pierś z kurczaka, surówka i góra fasolki szparagowej.
Stopniowo dodawałam ruch : w niepogodę pogodziłam się z orbim, w pogodę spacery, teraz marsze, do tego po prostu ruszyłam dupę z przed kompa, przestałam się "wysługiwać" rodzinką "kochanieeee przynieś mi proszę z góry...." tylko sama biegam po schodach, niby nic, ale cały haczyk w tym, że takimi małymi pierdółkami nazbiera się w domu matki 3ki dzieci na prawdę wiele aktywności fizycznej :) po prostu przestałam się od niej migać.
na "diecie" będę do końca życia, bo to nie dieta tylko zmiany w życiu które poprawiły jego jakość,
wagę prawidłową osiągnę za 4kg, przy mojej budowie ciała, nadal to będzie spore sadełko, stabilizację więc przewiduje po kolejnych ok 10kg, czyli Boże Narodzenie, może walentynki, jak wyjdzie tak będzie :)
a tu się chwalę:
http://vitalia.pl/forum9,828208,0_Edit-wiecej-fot-moje-20kg-ponad-polowa-drogi-pokonana-d.html