25 marca 2012, 20:05
Od zawsze byłam grubasem, jeszcze ze 3 lata temu wazylam 84kg... mam
166cm wzrostu i 22 lata... Pózniej jakos sie opanowalam z tym jedzeniem
i powolutku powolutku cos tam zrzucalam, ale jedzac normalnie wszytsko
tylko w troche mniejszych ilosciach... Nigdy ruchu nie mialam! Waga
zatrzymala mi sie na 68kg.... i tak moglam jesc wszystko i slodycze i
nie tylam... az teraz na poczatku grudnia 2011, wstalam rano i tak
poprostu postanowilam sie odchudzac... tak z dnia na dzien. zaczelam
diete taka wymyslona przez siebie, na lajcie, jadlam 5 razy dziennie,
rzucilam slodycze, pieczywo, make, i takie inne pieroly... pierszym
miesiacu schudlam 4 kg, a teraz kolejne miejsace to juz taka waga
oporniej spadala, bo po 2kg, po 1kg... od jakiegos miesiaca, czy
poltora wyostrzylam swoja diete, i jestem na tysiac kalorii... na dzien
dzisiejszy waze 58.5kg...;( ale na punkcie odchudzania mam obsesje, nic
innego sie dla mnie nie liczy, przed kazdym posilkiem wszytsko
dokladnie waze, nie zjem nic czego nie zwaze i przedtem nie dowiem sie
ile mam kalorii:( a do tego od miesiaca zaczelam jeszcze cwiczyc na
orbitreku, wiec codziennie pol godz czy 40 min cwicze... aaa kalorii
jem coraz mniej, bo teraz jeszcze pracuje, i czasami wieczorem w pracy
nie mam nawet czasu... moj dzien wyglada tak: rano jem sniadanie: jest
to zazwyczaj albo ciemne piecyzwo z szynka z indyka i warzywami pomidor
ogorek papryka rzodkiewka salata, albo wasa z tym samym, albo jogurt
naturalny z platkami corn flakes i otrebami, tak zeby sniadanie nie
wynioslo wiecej niz 300, ale zazwyczaj mieszcze sie w 270-250...
pozniej drugie sniadanie to zazwyczaj dwa jablka i marchewki, lub jakis grejfrut...
obiad:
to jakies gotowane mieso z indyka, z surowka wlasnej roboty, jakas
pekinska z warzywami, albo kapusta kiszona, albo rbie sobie taki ala
bigos, kapusta kisz pare pieczarek i troche przecieru do tego piers,
roznie to bywa, ale obiad tez staram sie aby nie przekraczal 300kcal,
i
pozniej jem czwarty posilek, kolacja, staram sie aby zawsze byla z
bialkiem, wiec albo twarog z warzywami, albo jajko z tunczykiem... albo
sama juz nie wiem co wymyslac...
im mniej waze tym chce jeszcze, boje sie cokolwiek dolozyc bo chce jeszcze schudnac, panicznie boje sie ze waga mi podskoczy....
glodna nie chodze, bo sie najadam tym co jem w zupelnosci,...
dzis np moj dzien wygladal nastepujaco:
sniadanie byleczka ciemna cienko posmarowana serkiem turkiem figura, plasterek poledwicy z indyka i warzywa
aaa
na drugie sniadanie zjadlam miseczke zupy pom, sama ugotowalam, na
jednym malenkim udku, zabielilam jogurtem nat, troszke przecieru i i
ryz,... wiec odmiezylam sobie i zjadlam szklanke ruzy szklanke zupy i
marchewke gotowana... i juz mam wyrzuty sumienia, czy to nie mialo
wiecej niz 300kcal..
zaraz jade do skoly wiec ten dzien z
ejdzeniem dziiaj taki rozbity, ale juz mysle co zjesc na klacje aby byl
to bialko, i zebym jutro na wadze nie zobaczyla wiecej...
dziewczyny
powiedzcie jak to jets u was? czy to co robie jest normalne? ja
poprostu jeszcze chcialabym ze 2 kg zrzucic i wtedy dodawac po 100kcal
tyg i zrobic jakas stabilizacje... nie mam naadow obrazstwa, nie rzucam
sie na slodkie zadnych kompulsow, akrurat z tym problemow nie mam..
tyle o mnie...
22lata
166cm
58.5kg
25 marca 2012, 20:16
nie, to nie jest normalne, zastanów się, czy chcesz sobie spierd*lic życie
25 marca 2012, 20:27
to co powinnam teraz zrobic zeby go nie spier...lic aaa jeszcze cos schudnac...?
- Dołączył: 2012-02-19
- Miasto: -
- Liczba postów: 4144
25 marca 2012, 20:27
psycholog to nie jest normalne
25 marca 2012, 20:58
przeciez nie waze malo, jak na swoj wzrost, to po co psycholog...
25 marca 2012, 22:09
bo ześwirowałaś na punkcie odchudzania i zrób z tym coś zanim zjedziesz poniżej 50
- Dołączył: 2011-11-07
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 79
29 marca 2012, 00:55
Ciężka sprawa... Ja mam 167cm i 58 to moja wymarzona waga, a nawet 60kg.! I też mam 22 lata. Powinnaś już zacząć stabilizację, pamietaj że Twój metabolizm jest teraz spowolniony, jak będziesz się tak dalej odżywiać to organizm się w końcu zbuntuje...
30 marca 2012, 08:49
hmm, dzisiaj weszlam na wage i jest 58.5, ciesze ze z tego co juz osiagnelam ale zdaje sobie tez sprawe ze nawet jak zaczne stabilizacje to ze dwa kilo moge przytyc a tego bym nie chciala... dlatego jeszcze chcialabym ze dwa kg zrzucic i dopiero zaczac stabilizacje... poradzcie jak to przez tydzien jest o 100kcal wiecej, pozniej w nastpenym tyg znowu o 100 wiecej i myslicie ze to skuteczne wyjscie z diety... ? nie po to sie tyle napracowalam zeby teraz to zaprzepascic, tymbardziej ze nie mam napadow glodu, i nicy jem tak malo kcal, a w ogole nie jestem glodna...