Temat: Na ile sobie pozwolić?

Odchudzalam sie dieta Zuzla (nie je sie wegli i tluszczy razem, w ogole cukru, wszystko o niskim IG). Podobno na tej diecie mozna byc cale zycie bo jest zdrowa. Tak wiec schudlam juz i mysle jak to teraz utrzymac.
Nie mam zamiaru przechodzic na jakies drugie fazy, bo zjedzenie chleba z szynka wielkiej radosci mi nie sprawi. Stabilizacja to przeciez nadal zakaz slodyczy, fast foodow itd., a wlasnie tego potrzebuje do szczescia. Obecnie robie tak, ze przestrzegam diety conajmniej 3 dni a potem jeden dzien jem co popadnie. Stwierdzilam, ze taka juz jestem ze kocham jesc i to sie nie zmieni, musze pogodzic jedno z drugim. Moje pytanie brzmi: na ile moge sobie pozwolic? Moze moge robic tylko jeden lub dwa dni diety? Ile przytyje, jesli wyjade na wakacje na tydzien i bede jesc normalnie? Od razu mowie ze dla mnie normalnie znaczy wszystko sztuczne albo przeslodzone:P Ja nie umiem jesc malo, ani odmawiac sobie tego co lubie dluzej niz przez 3 dni. No i wyznaje zasade wszystko albo nic, czyli albo jem swinstwa w strasznych ilosciach albo w ogole, nie umiem zjesc jednego ciastka, mam wrazenie ze jak juz ugryze cos innego budzi sie we mnie zwierze:P No i mowie sobie, ze i tak juz zlamalam diete to po co sie hamowac.. Nawet jesli kiedy sie objem slodyczy boli mnie brzuch dwa dni. A moze ktos ma lepszy sposob na pogodzenie wszystkiego? Chciaz mi sprawia przyjemnosc bycie czasami soba:P

Lepiej zjesc codziennie jedno ciastko (moja dieta nie liczy sie na kalorie bo ich jem chyba bardzo duzo) czy cala paczke raz na 3 dni?
Mi sie wydaje, ze jak sie zje na raz to organizm sie tego pozbedzie, a jak codziennie to bedzie sie zbierac..