Szczerze Ci współczuję, ponieważ przechodziłam to samo. Jadłam miniaturowe śniadanka, w szkole nic, obiad okej, za chwile jednak był drugi obiad, podwieczorek i dwie kolacje.
Potem był płacz i zgrzytanie zębów. :P teraz już jest okej, ale musiałam zobaczyć, ile przytyłam, żeby się opanować.
Musisz rozwiązać problem, który Cię do tego "zmusza":
-jesz za małe śniadania?
-przedpołudnie spędzasz w pracy lub szkole, gdzie nie zawsze masz możliwość coś przekąsić lub nie bierzesz wystarczająco dużo jedzenia?
-wyznaczasz sobie cel, że:
a) nie jesz produktu X do dnia Y lub przez jakiś okres czasu, po czym rośnie na niego apetyt i rzucasz się na to?
b) musisz koniecznie schudnąć tyle i tyle do danego dnia? (przez co sama siebie nakręcasz i efekt jest odwrotny)
-"fantazjujesz"
![]()
o jedzeniu, w efekcie czego przygotowujesz sobie ucztę na kolację, zamiast rozłożyć to na kilka posiłków następnego dnia?
-jesteś na diecie "od jutra" i pod koniec dnia nawsuwasz się za każdym razem "na zapas"? :P
RADA, dość ważna: wywal senes, tabletki, czy co tam masz. Świadomosc, ze może Cię to "uratować" od kg i ocięzałosci, pozwala Ci jeśc i jeść. Efekt jest taki, że się wypróżniasz, ale i tak przytyjesz :( wywal natychmiast i włącz do diety błonnik oraz miękkie kiwi w razie problemów w wc, bo podejrzewam, ze będziesz miała rozleniwione jelita, ale nie poddawaj się.
Wybacz za bezpośrednie słownictwo, jakby co, nie chciałam urazić. :) naprawdę wiem, co znaczą takie napady....
Powodzenia! :)