Temat: Kompulsywne objadanie - czy są prawdziwe rozwiązania?

Wrzuciłam to pytanie na Subforum "Porażki", ale w zasadzie powinnam pytać tych, którym się udało.

Borykam się z tym problemem od dawna. Dwa dni spokoju, potem kilkudniowy ciąg maksymalnego obżerania się, potem znów względnie dobrze i znów jedzenie. Doskonale znam mechanizm - niska samoocena, poczucie winy, przygnębienie, strach, zajadanie emocji itd. itd. Rady w stylu "musisz zaakceptować siebie, znaleźć swoją pasje, uprawiać sport, wypełnić czas" są, jak wiadomo, do niczego. Uprawiam sport, czas mam wypełniony, znam swoje problemy, z grubsza wiem, jak i dlaczego tak a nie inaczej się zachowuje. Nic to nie zmiania. Leczę się u psychiatry - bezskutecznie. Nie stać mnie na psychoterapię. Czy są JAKIEKOLWIEK sposoby - ale nie w rodzaju nic nieznaczących ogólników, jak wyżej - żeby sobie z tym poradzić?

Jaką diagnozę postawił psychiatra? Na co się leczysz?
Mam dokładnie to samo... :(

Pasek wagi
Jak sama widzisz problem leży w psychice. Mówisz, że zwykłe słowa pocieszenia nie pomagają, jednak wydaje mi się, że gdy bliscy zaczną Ci to powtarzać to w końcu poznasz prawdę i uwierzysz, że jesteś wartościową kobietą ;) A skoro ten psychiatra z którym się teraz spotykasz nie pomaga to może go zmień..? Chociaż kolejny pewnie powie to samo ;] Że trzeba zaakceptować i pokochać siebie ;)
To już nie pierwszy psychiatra. Leczę się na chorobę afektywną dwubiegunową. Bliscy powtarzają i bardzo wspierają Tym gorzej się czuję, że nic to nie zmienia. Ja nawet chętnie zgodzę się z tymi radami "uwierz w siebie", "czuj się z sobą dobrze", tylko naprawdę nie wiem, na czym to polega NA CO DZIEŃ. Bo to prawda - tak się trzeba czuć z sobą i w swoim ciele, ale co zrobić, gdy jak alkoholik idziesz do lodówki?
też tak mam ale gdy bardzo się denerwuję , a mąż i dzieci nie żałują nerwów ,a potem sama się nienawidzę :( 
nicnacnic - to poważna choroba, domyślam się, że bardziej obezwładniająca od mojej. Niestety nie wiem co ci poradzić bo sama nie pamiętam już "normalności". Mogę tylko apelować o kontynuowanie leczenia i szukanie pomocy wśród realnych, nie internetowych grup wsparcia. Zawsze możesz też zmienić psychiatrę, to nic nie kosztuje.
Masz może partnera, chłopaka czy narzeczonego? Miłość i poczucie stabilizacji a przede wszystkim wsparcie drugiego człowieka są bezcenne. Piszesz pamiętniki, wiersze, wylewasz swoje emocje? Masz kogoś, komu możesz powiedzieć o wszystkim?
CzysteZuo - wielkie dzięki za mądre słowa. Pani psychiatra jest OK, leczyć pewnie się muszę, ale mam wrażenie, że jedzenie idzie wobec choroby trochę osobnym torem. To mechanizm, który tutaj, na forach, opisują setki dziewczyn. Myślałam, że wśród tylu "zwyciężczyń odchudzania" są też takie, które musiały sobie z kompulsywnym objadaniem skutecznie poradzić. 
Realnej grupy wsparcia, poza psychoterapią grupową, raczej nie mam szans znaleźć. Mam chłopaka, który to rozumie i bardzo mnie wspiera. Prawdę mówiąc, działą to na mnie jeszcze bardziej przygnębiająco, bo widzę, że nawet jego starania idą na marne. 
Wszystkim tym atakom towarzyszy jakiś rodzaj bezmyślności, takiego ciągu, któremu w zasadzie nic nie jest w stanie stanąć na drodze - nie ma wtedy niestety znaczenia, co myślisz, rozumiesz i poukłałaś sobie w głowie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.