Temat: Prośba o porady, Wasze historie itd. - Setne podejście do odchudzania, IF, LCHF, 130kg

Hej!

Pierwszy raz goszczę na tym forum i to mój pierwszy post. Widzę, że zdecydowaną część forum stanowią kobiety, może stąd wynika ta przyjazna atmosfera w stosunku do forów typu SFD i innych ociekających testosteronem i złością :). Miło mi Was poznać!

A zatem, przechodząc do konkretów - post generalnie o wszystkim i o niczym, bo chciałbym tu napisać co aktualnie robię / robiłem w stronę odchudzania, poznać Wasz stosunek do tego, Wasze porady, sugestie, historie itd. 

No więc tak, odchudzam się od... od zawsze w sumie. Z wzlotami i upadkami. Generalnie najwięcej, bo około 15kg schudłem dwa lata temu. Złożył się na to post przerywany, bieganie i większe przyłożenie się do gotowania, zamiast jedzenia syfu. No ale potem z różnych powodów straciłem tę systematykę i kilogramy wróciły z naddatkiem. Ostatecznie mój rekord życiowy pobiłem w październiku ubiegłego roku - 131kg przy 192cm wzrostu. Od tamtej pory schudłem 6kg, straciłem 8cm w pasie i 4 w szyi. Aktualnie ważę zatem 125kg. więc przez około pół roku schudłem 6kg - dość mało. Tym bardziej, że mówi się, że z większej wagi (a moja bez wątpienia taka jest) chudnie się szybciej. Wiadomo, to nie sprint, tylko maraton, ale i tak coś chyba robię źle.

Aktualnie sprawa wygląda tak, że codziennie staram się robić 10k kroków, pije rano ocet jabłkowy, ćwiczę delikatnie z gumami oporowymi no i generalnie staram się więcej ruszać i zdrowiej jeść. Siłowni nie lubię i prawdopodobnie nie polubię, więc bez sensu wprowadzać coś, czego nie jestem w stanie utrzymać. Dlatego padło na gumy, które są dla mnie bardzo przyjemne. Do tego uwielbiam rower i również staram się często jeździć. 

Pracuję z domu, przed komputerem, więc ten ruch, który życie na mnie wymusza, że tak powiem, jest naprawdę minimalny. Staram się go zatem rekompensować we własnym zakresie. 

Od zawsze miałem problem z wyliczeniem kalorii, każdy kalkulator mówi co innego, każdy wzór mówi co innego, każdy kalkulator ze stron anglojęzycznych mówi kompletnie co innego! Te ostatnie przede wszystkim zaniżają kalorie w stosunku do tych polskich. Ostatecznie ze względu na niewielką ilość ruchu oraz poprzednie doświadczenia (liczę kalorie od ok 2 lat z małymi przerwami) padło na 2400kcal dziennie. Czuję się dobrze, kilogramy powoli lecą. Jak wy uważacie, 2400 to dobra ilość w mojej sytuacji? (Przypomnę - 125kg, 192cm, 24 lata)

IF stosuję również od około dwóch lat, nie jest on specjalnie restrykcyjny. Głównie polega na tym, że nie jem śniadań, bo nigdy ich nie lubiłem. Zaczynam jeść, gdy poczuję się głodny, zazwyczaj około 16-18 i kończę ok. 21.

No i ostatnio naczytałem się o diecie keto. Zaciekawiła mnie bardzo, chociaż 100% keto byłoby dla mnie kompletnie nie do utrzymania. Znalazłem zatem wersję prostsza, a podobno również skuteczną - LCHF, czyli po prostu dieta niskowęglowodanowa. Węgle to u mnie dość poważny problem. Całym sercem kocham czipsy, choć walczę z tym. Bardzo lubię tortillę, bułki, makarony, ziemniaki. Mimo wszystko, zrobiłem sobie poważny rachunek sumienia i wyszło na to, że serio jem bardzo dużo tych węglowodanów. Postanowiłem je ograniczyć, widząc masę dobrych opinii od osób, które już tę zmianę wprowadziły. Generalnie makro nie liczę, ale z dniem dzisiejszym zacząłem liczyć węgle i będę się starał ograniczać je do +/- 100g na dobę na start. 

Podobno działa to w taki "magiczny" sposób, że kiedy spożywamy więcej tłuszczu, to organizm uczy się, żeby właśnie z tłuszczu (naszych boczków) pobierać energię, co bezpośrednio przekłada się na efekty w postaci spadających kilogramów. "Domyślnie", czyli przy trybie życia większości ludzi energia jest pobierana głównie z weglowodanów, których to jemy za duzo, a to z kolei nie pomaga w utracie kg. Niesamowicie mnie to zaciekawiło, jest to podobno poparte badaniami, chociaż tak daleko się nie zagłębiałem. Co na ten temat sądzicie?

Dodam też, że wpadłem w takie złe przekonanie, że liczą się tylko kalorie. Kalorie, kalorie i jeszcze raz kalorie. Do kuchni chodzę tylko z zeszytem (to akurat chyba nie taki zły nawyk), ale często, za często, gdy jestem zmęczony i nie chce mi się gotować, to stawiam na mrożona pizzę, lub jakiś inny syf, bo "przecież hej, zostało mi jeszcze 1500kcal!". Teraz staram się coraz bardziej zwracać uwagę na jakość spożywanego jedzenia i staram się powoli wychodzić z tego szkodliwego przekonania. Nie jakoś skrajnie, jak mrożona pizza wpadnie raz na miesiąc to na pewno nic się nie stanie, ale mimo wszystko staram się jeść po prostu lepiej, zdrowiej.

No dobrze, ten kilometrowy wpis właśnie dobiegł końca. Serdecznie dzięki wszystkim którzy go przeczytali. Byłoby bardzo miło gdybyście zostawili jakiś komentarz, swoje spostrzeżenia na temat moich poczynań - głównie dotyczące ilości kcal oraz LCHF, ale wszystkie inne sugestie, pomysły, przykłady i Wasze historie również z ogromną chęcią przeczytam. Co mogę zrobić lepiej? Co mogę poprawić Waszym zdaniem? Pozdrawiam wszystkich i życzę wytrwałości w tym, co obraliście sobie za cel :)

oj też swojego czasu wpadłam w obłęd jeśli chodzi o liczenie kalorii, odmierzalam np kasze co do ziarenka haha, powoli z tego wychodze i wlasnie skupiam się na tym, żeby na talerzu było dobre jakościowo i odżywcze jedzenie. Nawet jeśli kg spadają u mnie powoli to zmiana nawyków żywieniowych przyczynia się u mnie do lepszego zdrowia i samopoczucia. 

LCHT stosuje od ok msc, wiec na razie obserwuje jak mój organizm na to reaguje, ale na pewno czuje się taka mniej napchana niż przy wiekszej ilości węgli

u mnie dużą rolę odgrywa też ruch, polecam ci kanał Agaty Zajac, brzmi "kobieco", ale mój partner też z nią ćwiczy i sobie chwali. Jest dużo treningów z gumami. To jedyna trenerka z yt od której nie odeszłam po miesiącu, dzięki tym treningom polubiłam ruch no i zrzuciłam kilka kg :)

numb027 napisał(a):

oj też swojego czasu wpadłam w obłęd jeśli chodzi o liczenie kalorii, odmierzalam np kasze co do ziarenka haha, powoli z tego wychodze i wlasnie skupiam się na tym, żeby na talerzu było dobre jakościowo i odżywcze jedzenie. Nawet jeśli kg spadają u mnie powoli to zmiana nawyków żywieniowych przyczynia się u mnie do lepszego zdrowia i samopoczucia. 

LCHT stosuje od ok msc, wiec na razie obserwuje jak mój organizm na to reaguje, ale na pewno czuje się taka mniej napchana niż przy wiekszej ilości węgli

u mnie dużą rolę odgrywa też ruch, polecam ci kanał Agaty Zajac, brzmi "kobieco", ale mój partner też z nią ćwiczy i sobie chwali. Jest dużo treningów z gumami. To jedyna trenerka z yt od której nie odeszłam po miesiącu, dzięki tym treningom polubiłam ruch no i zrzuciłam kilka kg :)

Bardzo dziękuję za odpowiedź! Czy wpadłem obłęd liczenia kalorii to nie wiem, chyba mimo wszystko to bardziej dobry niż zły nawyk, ale pewnie rzeczywiście największa rolę gra jakość jedzenia, a nie odliczenie kaszy co do ziarenka :) Kanał na yt bardzo chętnie sobie obadam, ale to już zostawię sobie na jutro. Dzięki raz jeszcze, pozdrawiam!

Hej!

Ja jak widać też z solidną wagą 😉 Rok temu na keto schudłam trochę ponad 20 kilo, ale z różnych przyczyn rzuciłam, potem się poddałam no i wróciło. Teraz znów jestem na keto, bardziej świadomie. Dla mnie ta dieta jest cudowna, choć nie oszukujmy się, bardzo kontrowersyjna. Co do liczenia kcal, zamiast zeszytu polecam aplikację Yazio. Dzięki niej umiem już liczyć kaloryczność potraw "na oko", czasem tylko muszę coś sprawdzić. Jednak naprawdę jest cudowna, jeśli chcesz ograniczyć węglowodany. 

Czytam, że keto nie jest dla Ciebie i absolutnie nie będę polecać, bo Twój organizm i jego należy słuchać, ale chcę Ci powiedzieć, że dla mnie osobiście ta dieta to mistrzostwo świata. Praktycznie nie czujesz głodu, choć czujesz kiedy powinieneś jeść. Przestałam mieć zachcianki, przestałam kombinować. Zaczęłam wreszcie traktować posiłek jako coś, co jest niezbędne dla organizmu, przestałam myśleć o tym w kategoriach rozpusty. I to super uczucie, nie wiedziałam, że tak się da. Waga tym razem leci mi wolniej, ale ubrania zdecydowanie ładniej leżą. Życzę Tobie, żeby Twoja dieta też była taka, że życie nie kręci się wokół niej. Aktywność jest też ważna, ale trzeba znaleźć taką, która sprawia przyjemność, a nie taka, do której się zmuszasz. Powodzenia!

Pasek wagi

obejrzyj wywiad Braci Rodzen z Dariuszem i jego zona Lilli . Mezczyzna 60 letnie po 30 latach walki bezskutecznej z cukrzyca, z wiekiem chorobami dodatkowymi- wszystkie wynikaly ze skokow insuliny stal juz nad przepascial, rezygnowal z siebie i zycia. Zaczal z zona szukac rozwiazan, widzac bezsens dotychczasowych zalecen   diabetykow. Trafil na Info o keto, nie wiedzy w to, dopiero lopatologiczne wyjasnienia tych dwoch planow zrozumial i zaczal na 100% stosowac. W ciagu roku Schuld ok 40 kg i krok po kroku mogl postawic prawie wszystkie leki, nie robi zastrzykow z insuliny- a mial najwyzsze mozliwe dawki.   

Trzeba samemu na 100 % dac z siebie wszystko. A zycie moze byc piekne.


edit. przeczytalam jeszcze raz twoj wpis - mysle ze jestes na dobrej drodze,  kalorie - w twoim przypadku calkowita przemiana to okolo 3300kcal a Podstawowa 2500, wiec to co robisz to troche granica ryzyka na przyszle jojo, mysle ze spokojnie moglbys jesc wiecej a bardziej zwracac uwage na sklad, juz te chipsy itd naprawde ograniczyc do minimum. Lowcarb jest super rozwiazaniem, tylko faktycznie warto dokladnie sprawdzac ilosci wegli, bo latwo poplynac - ja tak ucze sie tego chyba trzy lata i ciagle robie kroki w tyl, czego tobie nie zycze. Film ktory polecilam zmotywowal mnie by bardziej sie przyjrzec ilosci weglowodanow.

Wolfgang Lutz "Życie bez pieczywa" - LCHF z ograniczeniem węgli do 72g mniej więcej. Lekarz, dożył 98 lat z jasnym umysłem. Bardziej wyluzowaną wersję niż keto podaje też Kwaśniewski. Obu warto przeczytać.

Bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi oraz za podanie ciekawych źródeł. Właśnie je przerabiam. Gdyby ktoś jeszcze chciał się wypowiedzieć, to oczywiście również z chęcią przeczytam :)

mialem podobny problem ( nie lubie silowni) i po LATACH, nie miesiacach tylko LATACH udalo mi sie doprowadzic do stanu z ktorego jestem zadowolony, aktualnie (od przedwczoraj) wyeliminowalem cukier z diety

https://madmazargniewny.blogspot.com -> z tego wszystkiego az postanowielm zalozyc bloga, w najblizszym czasie umieszcze taka mini encyklopedie swoich doswidczen z odchudzaniem, mysle ze to moze byc pomocne, bo pisze szczerze na bazie wlasnych doswiadczen

Co do szczerosci nie mam pojecia czy mozna tutaj reklamowac bloga, takze jesli nie mozna to prosze usunac wpis i przepraszam za klopot.

Aktualnie jestem na energi zwiazanej z zalozeniem bloga, takze wybaczcie takie reklamowanie, ale kazdy kiedys cos zaczynal ( chociozby pierwsza diete) i wie jak to jest:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.