Temat: Deficyt kaloryczny i brak efektów. Załamka! :-(

Od miesiąca jestem na deficycie kalorycznym. Jem zgodnie z moim zapotrzebowaniem, by schudnąć. Stosuję rozsądne zasady diety. Jem zdrowo, BARDZO liczę kalorie. Ważę jedzenie co do grama. Obliczam kaloryczność każdego posiłku. Korzystam z aplikacji Fitatu. Staram się nie pozwolić sobie na błąd. Piję dużo wody, nie jem śmieciowego jedzenia oraz produktów przetworzonych. Ćwiczę regularnie i z zaangażowaniem 3-4 razy w tygodniu.  A pomimo tego moja waga OD MIESIĄCA nie spada (!!!). Ważę się raz w tygodniu. Raz udaje mi się osiągnąć wynik 101 kg, po czym za tydzień znów widzę np. 102,5 kg. I nigdy nic mniej. Jestem już trochę załamana tą sytuacją, bo żeby przez miesiąc nie było żadnego zauważalnego spadku to aż mega dziwne. Nie wiem co mam jeszcze zrobić? Zmniejszyć deficyt?

Obecnie jem 2000 kalorii dziennie. Nigdy mniej.
Nie powinnam jeść więcej niż 2200 kalorii dziennie.
Bardzo tego pilnuję. I mimo wszystko NIC :-(

hej, ja zrobiłam w zeszłym tygodniu. Lekarz rodzinny zleca podstawowe, ale za dodatkowe płacisz. Mnie kazał zrobić dodatkowoFT3, FT4, anty -TPO, anty-TG. Zapłacilam 88zł. Warto😉

Mnóstwo przyczyn może być, ale zakładam, że nie trzymasz wystarczającego deficytu. Pilnujesz makro? Bo możesz jeść 2 tys kcal, ale prawie same węgle i glukoza i insulina będzie wysoko. :P Ćwiczysz coś? Ruszasz się w ciągu dnia? 

Pozwolę sobie się nie zgodzić z niektórymi koleżankami powyżej. Jeśli nie chudniesz, to nie jesteś w deficycie i musisz albo obciąć kalorie, albo dodać jakieś porządne cardio (nie żadne tam 20 minut, tylko np. 45 minut minimum porządnego wysiłku, żebyś spaliła chociaż z 500 kcal). To, co jemy, jest ważne dla naszego zdrowia, ale nie dla chudnięcia. Możesz jeść sam chleb ze smalcem i jeśli będziesz w deficycie, to schudniesz.

Trzymam kciuki za Ciebie, powodzenia!

Pasek wagi

Jeśli chodzi o tak zwane makro, to przyznaje: w ogóle nie zwracam na nie uwagi. Po prostu jem to co lubię, tak żeby zmieścić się w dziennym limicie kalorii. To wszystko. A co do cardio to przecież napisałam wcześniej, że ćwiczę regularnie: po 3 razy w tygodniu. 60 minut porządnego cardio. 

Herkel napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

przymusowa napisał(a):

A ja zapytam nie ile kcal jesz a co jakościowo jesz. Napisałaś, że nie jesz przetworzonego ale może i w tych teoretycznie "zdrowych" produktach są jednak śmieci? Czasami widzę takie składy produktów bio, eko, fit czy bezglutenowych, że oczom nie wierzę. I z innej beczki.. ilość warzyw i owoców dziennie. Jeżeli nie ma rezultatu wymieniłabym np. 200 -300 kcal z posiłku właśnie na warzywa i owoce - natomiast kcal bym nie ścinała bo masz zdrowy i dobry plan. Dla mnie przy Twojej wadze startowej 2 tys. to i tak nisko jak na początek odchudzania.
Niestety, w przypadku autorki to nie jest początek odchudzania. To są lata odchudzania...
.................Powiem tak: ważyłam prawie 140 kg. Udało mi się dojść do wagi 102 kg (obecnie). Wcześniejszą redukcją zawdzięczam bardzo kontrowersyjnej kuracji hormonem HCG. Ale okazał się on bardzo, bardzo skuteczny i obecnie mogę pochwalić się tym, że udało mi się bezpowrotnie schudnąć te mniej więcej 35 kg. Potem miałam długą przerwę i waga była mniej więcej stabilna. Teraz zaczynam od nowa. Jednak nie żadną kuracją, a deficytem kalorycznym i regularnymi ćwiczeniami fitness.Na początek wyznaczyłam sobie cel, że chcę zejść poniżej 100 kg.Powiedzmy do 95. Żeby psychicznie już czuć się dobrze z dwucyfrową wagą.Potem zamierzam walczyć dalej oczywiście. ***Jeśli chodzi o to co jem (?) To nie jem białego pieczywa w ogóle. Tylko chleb razowy lub pełnoziarnisty. Jem też owsianki. Unikam smażenia produktów, chyba, że na suchej patelni, lub z dodatkiem oliwy. Wybieram makarony z mąki pełnoziarnistej, lub brązowy ryż. Ogólnie nie przepadam za warzywami, więc zjadam je generalnie w zupach, leczo, lub kremach warzywnych. Czasem robię sobie (pasujące pod moje gusta) fit sałatki do pudełka do pracy. Generalnie jem przeważnie mięso drobiowe. Wieprzowinę baaaardzo rzadko. Jeśli już to w formie jakiejś wędliny.Piję dużo płynów (około 2 litry dziennie) wliczając w to kawę i herbatę. Nie słodzę. W ogóle nie używam cukru. Jeśli już to słodzika (mniejsze zło). Śmietanę zamieniłam na jogurty naturalne lub greckie. Nie podjadam. Nie skubię jedzenia pomiędzy posiłkami. Gdy nachodzi mnie ochota na jedzenie przed telewizorem to skubię sobie nasiona słonecznika (ale je też ważę i wliczam w bilans kaloryczny).Owoce jem: jabłka, gruszki, nektarynki (czasami wpadnie banan).Ogólnie to nie nakręcam się na fit (bio/eko) jedzenie. Po prostu jem to co lubię, to co mi smakuje, tylko tak, aby mieścić się w swoim bilansie kalorycznym. Unikam gotowców. Nie jem fast-foodów. Nie lubię wydziwianek w kuchni. Nie cuduję zbytnio. Ot takie jedzenie z głową i rozsądkiem.

Masz teraz spoko podejście do jedzenia. Nie znam Twojej historii, ale z tego co piszesz, jesteś według mnie na dobrej drodze do schudnięcia. Przyczyny braku efektów mogą być dwie - albo rzeczywiście, jak dziewczyny mówią, nie masz wystarczającego deficytu, albo jakieś problemy hormonalne/inne wchodzą w grę. Na Twoim miejscu obniżyłabym kaloryczność diety właśnie korzystając z Fitatu i obserwowała wagę. Zawsze możesz pójść na badania i jednak sprawdzić czy wszystko jest w porządku, a szczególnie jeśli nadal waga będzie stała w miejscu. Możesz dołożyć więcej aktywności fizycznej (to zawsze dobre wyjście, gdy nie chcesz schodzić za nisko z kcal).

Wiem, że nie o to jest pytanie, ale może jednak dołożysz surowe warzywa do swojej diety? Dużo bardziej się najesz, a surowe praktycznie nie mają kalorii i przede wszystkim mają dużo witamin. Zamiast samego mięska drobiowego może jeszcze ryby by Cię zainteresowały, są mega zdrowe :) I kurczę, jeśli słodzik ma aspartam to nie truj się tym :(

Można schudnąć jedynie pilnując ilości kcal, ale warto dostarczać sobie witamin i różnicować posiłki - dla skóry, włosów, lepszego samopoczucia ;)

Powodzenia!

Pasek wagi

Herkel napisał(a):

Jeśli chodzi o tak zwane makro, to przyznaje: w ogóle nie zwracam na nie uwagi. Po prostu jem to co lubię, tak żeby zmieścić się w dziennym limicie kalorii. To wszystko. A co do cardio to przecież napisałam wcześniej, że ćwiczę regularnie: po 3 razy w tygodniu. 60 minut porządnego cardio. 

Wybacz, przeoczyłam informację o cardio. Obetnij 300 kcal i obserwuj efekty. Tak, hormony mogą tu mieć znaczenie, ale w ostatecznym rozrachunku musisz przyjmować mniej kcal niż spalasz. Cardio 3 x w tygodniu to nie jest dużo, zależy jeszcze jak intensywne. Ale przyjmując, że robisz naprawdę intensywne (biegasz, choć przy takiej wadze pewnie nie - wnioskuję na swoim przykładzie, bo ważę tyle co Ty - albo zasuwasz na rowerze) to w godzinę spalisz 600 - 800 kcal. W tygodniu to daje 1800 - 2400 kcal spalonych. Żeby zgubić kilogram sadła, musisz spalić ok 10000 kcal (uproszczenie i zaokrąglenie, ale do tego to się sprowadza). Resztę więc musisz dobić deficytem.

Ja robię cardio praktycznie codziennie, szybki marsz lub rower. Przy takim wysiłku nie potrzebujesz "regeneracji", to nie są ćwiczenia siłowe.

Pasek wagi

ćwiczę 30 minut na bieżni (marsz pod górkę ) oraz 30 minut na orbitreku ze średnim obciążeniem. 

Podczas ćwiczeń pilnuję tętna. Tak, żeby utrzymywało się ono na poziomie 75% tętna maksymalnego. Więc nie robię ćwiczeń byle jak, byle się spocić. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.