Temat: Sytuacja w pracy

Taka sytuacja w pracy. Trzy kobiety jedna bezdzietna, druga dzieci odchowane, trzecia dziecko przedszkolne. Ta trzecia caly okres pandemii na zasilku czyli juz 3 miesiąc. Przełożony i pracownicy wkurzeni na maxa ze ona korzysta z zasiłku a prace ktos musi wykonac. Sytuacja robi sie nieciekawa. Czy przełożony moze wnioskowac o zwolnienie matki ktora "siedzi" na zasilku bo boi się dac dziecko do przedszkola w czasie pandemii? Co sądzicie? 

Despacitoo napisał(a):

Bakera napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

g00cha napisał(a):

Bakera napisał(a):

Haha pewnie większość z Was jakby miała możliwość siedzenia w domu i dostawania jeszcze za to podobnego hajsu jak za harówkę w pracy to byście nie pogardziłby. Fakt że jak będzie redukcja etatu to pierwsza wyleci, ale nikt nie może jej zwolnić, czy też kazywać wymieniać się z ojcem dziecka opieką...
Uważam podobnie. :) 
sądzicie chyba po sobie. ja mogłam zostać całą ciążę w domu (każda z nas może), a pracowałam do końca 8go miesiąca. nie każdy tylko kombinuje..
A gdzie tu mowa o kombinowaniu? Przecież nie kłamie i nie wyłudza pieniędzy, jeśli ma taką możliwość i korzysta, to jej broszka. A że ty byś nie skorzystała, to Twoja sprawa. Swoją drogą bierzesz 500+ czy też nie, no i pewnie macierzyńskiego też nie bierzesz bo " nie kombinujesz"?
co innego macierzyński urlop a co innego "lęk przed koronawirusem" gdzie wśród dzieci ofiar praktycznie nie ma. i o tym kombinowaniu mówie... szukanie wymówek by nie iść do roboty. macierzyński to nie jest szukanie wymówki [/quote

Aha czyli Tobie wolno, a innym nie 😂😂😂 "Bo mój powód jest lepsiejszy niż Twój" 👍 Jesteś super matka nie to co te inne bezczelne kombinatoryki które siedzą w domu zamiast zapierniczać w robocie i bezczelnie zajmują się dziećmi zwłaszcza jak mają do tego pełne prawo, straszne. 

Nie znam ani jednej uczciwej dziewczyny która siedzi obecnie na zasiłku z powodu covid od samego początku, kiedy go wprowadzili. Jest kilka dziewczyn, które nie mają mamy pod ręką, ani przedszkola otwartego, mąż ma np. firmę, wiec nie może siedziec z dzieckiem/dziecmi w domu, bo by stracili większość dochodow i jakoś sie im udaje to pogodzić. A to bierze kilka dni urlopu, potem wraca, nadrabia i znowu urlop, albo pracuje zdalnie itd. Na zasiłku od poczatku tej sutuacji są tylko dziewczyny, którym sie nie chce pracować i w dupie mają to ze inni muszą za nich zapieprzać, nie tylko bezdzietni, ale tez osoby które dzieci mają. Dziwnym trafem to są te same dziewczyny, co ledwie 2 kreski na teście zobaczyły, a juz na L4 siedziały, mimo ze czuły się bardzo dobrze, ciąża nie była zagrożona itp....

Kolega obok ma zone która siedzi z jego dziećmi. U mnie szef ma 3 dzieci i żone, która mu ogarnia. Nie rozumie, że jego podwładna nie może przyjsc na spotkanie o 17.00, gdy kończy o 16.30.

SUperLaska24 napisał(a):

radzę wszystkim tym, którzy nie mają dzieci - zamknąć się z 2 maluchów w domu na home office na 2 miesiące i dopiero potem oceniać. Przeżyłam i było mega ciężko. W pracy dzień masz ustalony i masz możliwość skupić się na tym co i jak robisz. W domu, kiedy dzieci wiszą nad Tobą od samego rana,ciężko jest brać udział w spotkaniach na teamsie, telekonferencjach z klientami i jeszcze organizować czas maluchowi tak, żeby nie wrzeszczał centralnie nad twoim uchem. Kto to przeżył to wie o czym mówię. Home office przy małych dzieciach to hardcore. Więc nie dziwię się, że matki wolą wziąć opiekę nad dzieckiem. Ja nie wzięłam bo się boję. I tak jak dojdzie do zwolnie? to jestem pierwsza na wylocie, bo jestem matką i nie jestem w 100% dyspozycyjna jak np. kolega obok,  który własnych dzieci nie posiada. Życie. 

Nie bronie tej dziewczyny bo nie znam jej sytuacji, ale taka jest właśnie znajomość rzeczywistości.  Po pierwsze w przedszkolach jest mocno ograniczona liczba wolnych miejsc. U mnie 48, normalnie dzieci jest 200 z małym hakiem, więc to niespełna 25%. Po drugie dla takiego malucha to moze być trauma. Dziecko w wydzielonym kwadracie ma siedzieć. Najlepiej niech jeszcze je do krzesła przywioza to problem przemieszczania z głowy. A co do naprzemiennej opieki to cóż czasem jest taka dysproporcja zarobków, że bardziej opłaca się iść osobie mniej zarabiającej. I ryzyko zwolnienia spada na osobę, która mniej wnosi do budżetu rodzinnego. Co do tych kokosow za nic nie robienie to wcale nie jest 80%  bo odpada 30% za dni wolne od pracy i realnie jest dużo mniej. Znam dziewczyny co korzystały z opieki, a i tak zdalnie jakieś zadania dla pracodawcy wykonywały chociażby te 2-3h dziennie. 

Ja osobiscie korzystałam z opieki covidowej bo pracodawcy było na rękę to i ja mu poszłam na rękę. Po 2 miesiącach się wkurzylam i wywalczyłam powrót do pracy. Także każda firma rządzi się swoimi prawami.  

Pasek wagi

co jest dozwolone nie jest zabronione ma prawo to korzysta, (ja tez pracuje za te korzystające osoby)

Ja akurat jestem osobą z dziecmi ale moje maja powyzej 8 lat i musze je zostawiac w domu same. Wg naszego Rządu oczywiście bo ja ich samych nie zostawiam tylko przyjezdza moja mama codziennie autobusem. Czuje sie trochę pokrzywdzona ze jedna moze byc na zasilku a ja musze narazac mame bo nie mam co z nimi zrobic a 9 latka z 11 latka nie zostawię samych. Co do zwolnienia to jest taka sytuacja ze ona pracuje najdłużej a ja najkrócej a szef mowi cos o redukcji etatow stąd moje pytanie.

Despacitoo napisał(a):

Bakera napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

g00cha napisał(a):

Bakera napisał(a):

Haha pewnie większość z Was jakby miała możliwość siedzenia w domu i dostawania jeszcze za to podobnego hajsu jak za harówkę w pracy to byście nie pogardziłby. Fakt że jak będzie redukcja etatu to pierwsza wyleci, ale nikt nie może jej zwolnić, czy też kazywać wymieniać się z ojcem dziecka opieką...
Uważam podobnie. :) 
sądzicie chyba po sobie. ja mogłam zostać całą ciążę w domu (każda z nas może), a pracowałam do końca 8go miesiąca. nie każdy tylko kombinuje..
A gdzie tu mowa o kombinowaniu? Przecież nie kłamie i nie wyłudza pieniędzy, jeśli ma taką możliwość i korzysta, to jej broszka. A że ty byś nie skorzystała, to Twoja sprawa. Swoją drogą bierzesz 500+ czy też nie, no i pewnie macierzyńskiego też nie bierzesz bo " nie kombinujesz"?
co innego macierzyński urlop a co innego "lęk przed koronawirusem" gdzie wśród dzieci ofiar praktycznie nie ma. i o tym kombinowaniu mówie... szukanie wymówek by nie iść do roboty. macierzyński to nie jest szukanie wymówki
co z tego że dziecko nie będzie "ofiarą" covida skoro nadal jest nosicielem i przyniesie wirusa rodzicom, dziadkom itd. a u tych już może nie być kolorowo?

Pasek wagi

Despacitoo napisał(a):

g00cha napisał(a):

Bakera napisał(a):

Haha pewnie większość z Was jakby miała możliwość siedzenia w domu i dostawania jeszcze za to podobnego hajsu jak za harówkę w pracy to byście nie pogardziłby. Fakt że jak będzie redukcja etatu to pierwsza wyleci, ale nikt nie może jej zwolnić, czy też kazywać wymieniać się z ojcem dziecka opieką...
Uważam podobnie. :) 
sądzicie chyba po sobie. ja mogłam zostać całą ciążę w domu (każda z nas może), a pracowałam do końca 8go miesiąca. nie każdy tylko kombinuje..

Ale nie każdy może. Od początku ciąży jestem na zwolnieniu i będę do końca. Moja praca jest bardzo stresogenna, mam dodatek za trudne warunki to raz, dwa jestem w pracy narażona na ataki zarówno psychiczne jak i fizyczne. Mam ryzykować że dostanę krzesłem, łokciem w brzuch. Sorry, wolę być leniem. Jak pracowałam za biurkiem w pierwszej ciąży to pracowałam prawie do 7 msc. Teraz nie zamierzam.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.