- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 kwietnia 2020, 22:06
Hej, założyłam konto żeby móc szczegółowo opisać swoją sytuację i spytać o radę.
W styczniu zaczęłam odchudzać się z wagi startowej 97kg, dietetyk rozpisała mi dietę 1600kcal którą stosowałam 3 miesiące. Schudłam 10kg, na początku leciał po 1kg tygodniowo, teraz 0,3-0,5kg. Natomiast analiza składu ciała pokazała że straciłam też sporo mięśni. Centymetry prawie nie ruszyły. Ludzie na grupce na fb uczulili mnie że 1600kcal to zdecydowanie za mało. Mam niedoczynność tarczycy ale biorę lek (Letrox 75) - dietetyk i tak stwierdziła, że mam przez to mniejszą PPM.
Sama podniosłam swoją kalorykę, liczę makroskładniki samodzielnie, waga niby leci ale bardzo powolutku. Boję się że zamuliłam metabolizm zbyt niską kaloryką...
Przy wadze 87kg staram się jeść 104g białka, 87 tłuszczy i 160 węglowodanów. Razem około 1830kcal, ale mimo wszystko zwykle jem mniej bo nie dobijam tłuszczy lub węglowodanów. Z typowego wzoru PPM wychodzi mi 1630kcal, CPM około 2100 kcal, więc jestem na deficycie kalorycznym.
---
Co powinnam zrobić w takiej sytuacji? Czy kaloryka od dietetyka faktycznie była za niska?
3 kwietnia 2020, 22:17
Kaloryczność od dietetyka była za niska. Jak waga wolniej zaczęła spadać był to czas na obcinanie kalorii, u ciebie nie ma z czego. Możesz spróbować dołożyć więcej ruchu.
Edytowany przez roogirl 3 kwietnia 2020, 22:17
3 kwietnia 2020, 22:19
Nie znając twojego wzrostu i aktywności trochę trudno powiedzieć czy 1600 to mało, ale w sumie wystarczy popatrzeć na tempo chudniecia-już po tym widać, że kaloryczność była za niska-1kg tygodniowo regularnego spadku to bardzo niezdrowe tempo.Poza tym widzisz to przecież też po składzie ciała-mięśnie poleciały,to ci się wydaje że schudłaś bo waga się zmieniła... a to obwody ważniejsze..przy -10kg ma się naprawdę niezłe spadki w obwodach. W ogóle cokolwiek ćwiczysz czy tylko ciecie jedzenia? Pewnie, że ci spadnie metabolizm i efektywność spalania tłuszczu- to mieśnie zużywają najwięcej energii do pracy, jak ich brakuje to wszystko hamuje....robią ci się coraz mniejsze widełki miedzy minimum do życia(ppm) i maksimum żeby nie tyć(cpm).. Wyjaśnił ci ten lekarz jak niby dowolny lek powoduje że twoje organy potrzebują mniej energii niż u zwykłego człowieka żeby utrzymać pracę serca, płuc,mózgu itd. itp.? bo to jest ppm.. Może o cpm mu chodziło? Trzeba by chyba teraz troszkę dać organizmowi odpocząć-jeść cpm lub tylko minimalnie poniżej, próbować ćwiczeniami odbudować trochę mięśni i rozbujać metabolizm. Waga oczywiście wzrośnie ale skład ciała się zacznie zmieniać.
3 kwietnia 2020, 23:08
Faktycznie dałam za mało szczegółów. Mam 167cm wzrostu. Aktywność raczej umiarkowana, może w kierunku do niskiej. 20h pracy fizycznej tygodniowo, poza tym studia, wolontariat, wszędzie poruszam się pieszo więc typowe aktywności jak zakupy, czasem spacery. Przed kwarantanną siłownia i intensywny orbitrek raz w tygodniu.
Dietetyk powiedziała, że moje PPM jest o 15% mniejsze bo mam niedoczynną tarczycę (mimo że biorę leki a endokrynolog jest zadowolony z wyników). Nie mam pojęcia jak to wyliczyła.
Szczerze nienawidzę ćwiczyć w domu więc teraz nie nastawiałabym się na odbudowę mięśni a boję się, że jeśli wejdę na CPM to odzyskam cały tłuszcz którego się pozbyłam.
Początkowa analiza składu ciała wykazała, że mam zaskakująco sporo tkanki mięśniowej - faktycznie przy wadze 97kg nie wyglądałam na tyle, widać było, że mam dużą nadwagę, ale nie aż taką.
---
Już przeszłam z 1600 kcal do 1800kcal (i na szczęście organizm nie ześwirował i nie przybiera na wadze), chcę spróbować dorzucać kcal do CPM, ale na tyle powoli żeby nie utyć znowu (myślicie, że w mojej sytuacji to w ogóle możliwe?) Po prostu nie chcę z powrotem przytyć, bo wiem że zupełnie mnie to zdemotywuje i to rzucę... Chciałabym nastawić swój metabolizm na dobre tory, a kiedy kwarantanna się skończy poświęcić więcej czasu na siłownię
Edytowany przez Yukizaa 3 kwietnia 2020, 23:09
3 kwietnia 2020, 23:13
Faktycznie dałam za mało szczegółów. Mam 167cm wzrostu. Aktywność raczej umiarkowana, może w kierunku do niskiej. 20h pracy fizycznej tygodniowo, poza tym studia, wolontariat, wszędzie poruszam się pieszo więc typowe aktywności jak zakupy, czasem spacery. Przed kwarantanną siłownia i intensywny orbitrek raz w tygodniu. Dietetyk powiedziała, że moje PPM jest o 15% mniejsze bo mam niedoczynną tarczycę (mimo że biorę leki a endokrynolog jest zadowolony z wyników). Nie mam pojęcia jak to wyliczyła. Szczerze nienawidzę ćwiczyć w domu więc teraz nie nastawiałabym się na odbudowę mięśni a boję się, że jeśli wejdę na CPM to odzyskam cały tłuszcz którego się pozbyłam. Początkowa analiza składu ciała wykazała, że mam zaskakująco sporo tkanki mięśniowej - faktycznie przy wadze 97kg nie wyglądałam na tyle, widać było, że mam dużą nadwagę, ale nie aż taką. ---Już przeszłam z 1600 kcal do 1800kcal (i na szczęście organizm nie ześwirował i nie przybiera na wadze), chcę spróbować dorzucać kcal do CPM, ale na tyle powoli żeby nie utyć znowu (myślicie, że w mojej sytuacji to w ogóle możliwe?) Po prostu nie chcę z powrotem przytyć, bo wiem że zupełnie mnie to zdemotywuje i to rzucę... Chciałabym nastawić swój metabolizm na dobre tory, a kiedy kwarantanna się skończy poświęcić więcej czasu na siłownię
Duża część dietetyków daje diety niskokaloryczne, żeby efekty były szybkie, a klienci zadowoleni. Spróbuj się więcej ruszać.
3 kwietnia 2020, 23:55
Kaloryka to nauka o właściwościach ciepła.
Ponieważ nie masz z czego obcinać kalorii, spróbuj zwiększyć zużycie . Czyli więcej się ruszaj
4 kwietnia 2020, 01:16
Wyprowadźcie z błędu jeśli się mylę. W tej sytuacji dodatkowy ruch sprawiłby, że dalej bym chudła bo wytworzę deficyt (skoro nie mam z czego obcinać to mogę zwiększyć deficyt większym zapotrzebowaniem). Ale czy w takim wypadku kiedy będę chciała w przyszłości skończyć odchudzanie i wejdę na zero, mój metabolizm dalej będzie ogłupiały i zamulony, a przez to mogę przytyć? Mimo wszystko bardziej zależy mi na doprowadzeniu go do normy, niekoniecznie tracąc kolejne kilogramy ale jednocześnie też nie odkładając sobie od nowa tłuszczu po wejściu na zero.
Wiem, że okrutnie wiercę temat ale jak widać niewiedzą już sobie zaszkodziłam i wolałabym teraz tego uniknąć.
Edytowany przez Yukizaa 4 kwietnia 2020, 01:26
4 kwietnia 2020, 10:15
Jakiś czas temu oglądałam na youtube wypowiedź dietetyka, który mówił dlaczego daje niskokaloryczne diety- wskazaniem była właśnie niedoczynność tarczycy. Podobno tempo przemiany może spaść nawet o 30%. Tempo chudnięcia wskazuje, że to było optymalne, bo chudłaś w normie. Generalnie deficyt nie jest wskazany i lecą najpierw mięśnie. Może zacznij ćwiczyć z obciążeniem i powoli buduj te mięśnie? A rozmawiałaś z dietetyczką na ten temat?
4 kwietnia 2020, 10:18
A nie możesz uzgodnić tego z dietetyczką, skoro już z nią wspólpracjesz? Kiedyś trafiłam na fajny artykuł o odchudzaniu i tam podali tabele z wyliczeniem (na podstawie badań) i wynikało z tego, że każdy deficyt powoduje najpierw utratę mięśni. I to sporą. Im większy, tym gorzej.
Wyprowadźcie z błędu jeśli się mylę. W tej sytuacji dodatkowy ruch sprawiłby, że dalej bym chudła bo wytworzę deficyt (skoro nie mam z czego obcinać to mogę zwiększyć deficyt większym zapotrzebowaniem). Ale czy w takim wypadku kiedy będę chciała w przyszłości skończyć odchudzanie i wejdę na zero, mój metabolizm dalej będzie ogłupiały i zamulony, a przez to mogę przytyć? Mimo wszystko bardziej zależy mi na doprowadzeniu go do normy, niekoniecznie tracąc kolejne kilogramy ale jednocześnie też nie odkładając sobie od nowa tłuszczu po wejściu na zero. Wiem, że okrutnie wiercę temat ale jak widać niewiedzą już sobie zaszkodziłam i wolałabym teraz tego uniknąć.
4 kwietnia 2020, 15:06
Jakiś czas temu oglądałam na youtube wypowiedź dietetyka, który mówił dlaczego daje niskokaloryczne diety- wskazaniem była właśnie niedoczynność tarczycy. Podobno tempo przemiany może spaść nawet o 30%. Tempo chudnięcia wskazuje, że to było optymalne, bo chudłaś w normie. Generalnie deficyt nie jest wskazany i lecą najpierw mięśnie. Może zacznij ćwiczyć z obciążeniem i powoli buduj te mięśnie? A rozmawiałaś z dietetyczką na ten temat?
Te 30% to wartość dla osoby, która się nie leczy. A leki biorę właśnie po to, żeby wyrównać hormony do normy. W tym momencie moje hormony są w normie, a więc i przemiana powinna być w normie.
Po schudnięciu 10kg prawie nie ma różnicy w obwodach. Przy pomiarach łydki, uda, bioder, talii, pod biustem, biustu i ramienia. Nigdy nie widziałam żeby po zrzuceniu takiego balastu nie było widocznych efektów.
Co do budowania mięśni - wielokrotnie spotkałam się z informacją, że to niemożliwe na deficycie kalorycznym.
Do dietetyk straciłam zaufania, podpadła mi kilka razy. Tą kalorycznością, nie wspominając nigdy o tym na ile ważne są BTW, włączając do diety 2 składniki których wyraźnie powiedziałam że nie mogę jeść i mimo próśb nie zgodziła się zmienić diety. Została mi z nią jedna konsultacja, ale na razie utknęłam w Belgii. Po kwarantannie na pewno ją wykorzystam.
Edytowany przez Yukizaa 4 kwietnia 2020, 15:09