- Dołączył: 2011-02-05
- Miasto: Igloo
- Liczba postów: 107
14 kwietnia 2011, 21:22
Odkąd zaczęłam się odchudzać, to ciągle myślę o jedzeniu. Dosłownie każdym. Myślę o tym, co bym zjadła, myślę tylko o tym, żeby coś zjeść, marzę o dobrym (niedietetycznym) jedzeniu. Nie wiem, co z tym zrobić..
PS, Ostatnio uświadomiłam sobie, że - o zgrozo - jedzenie jest sensem mojego życia, a celem - o ironio! - schudnięcie.
- Dołączył: 2011-04-05
- Miasto:
- Liczba postów: 285
15 kwietnia 2011, 12:45
nie dobrze jest tak całkiem wszystko odrzucać bo potem po jakims czasie nie dasz rady i rzucisz sie na wszystko a co za tym idzie? Kompulsy. Tego Ci nie życze. Od czasu do czasu można przecież sobie na coś pozwolic ale z umiarem wiadomo i nie za często. Masz ochote straszna np na pizze? to zjedz kawalek, lub dwa a potem więcej się poruszaj i będzie ok. :)
Edytowany przez needtobebeautiful 15 kwietnia 2011, 12:45
- Dołączył: 2011-03-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 58
15 kwietnia 2011, 13:10
też tak miałam kiedy pierwszy raz zabrałam się za dietę. To wtedy w moim życiu zagościły tabelki kaloryczne, waga kuchenna, porcjowanie, liczenie kalorii, planowanie posiłków, robienie zakupów - po takiej ilości danych - ciężko mi było zasnąć, wyciszyć myśli typu 4 razy wasa, + twarożek + pomidor to ile kalorii, normalnie wszystko liczyłam, to co jedzą inni do okoła, obsesja, ale nie zamierzona, nie chciałam tego. Po kilku miesiącach minęło. Wtedy gdy zaczęłam patrzeć nie tylko na kalorie a na skład i jakość produktów. Teraz robię wszystko na spontana, kalorie podliczam po posiłku, tak by najpierw się najeść, a potem to zliczyć. Jakąś świadomość kaloryczną mam, i wiem na ile mogę sobie pozwolić, to zaleta poprzedniego odchudzania, bo innych nie ma ;P Jedynie staram się by w domu mieć większość potrzebnych produktów. Teraz nawet nie odczuwam parcia na ważenie się/mierzenie centymetrem. Jak spodnie zrobią się luźne to będę wiedzieć że w końcu są efekty.