Temat: ciągła walka

Dziewczyny poradźcie prosze... Jakiś czas temu trzymałam dietę, ćwiczyłam regularnie ok. 3-4 razy w tygodniu... Nagle się okazało że za miesiąc będę musiała się przeprowadzić do swojej rodzinnej miejscowości, 250km od miejsca aktualnego zamieszkania. Nagle musiałam robić nadgodziny, żeby utrzymać się w początkowych dniach z oszczędności, to i ćwiczenia się posypały - dieta jeszcze była... Ale po przyjeździe kompletnie nie potrafię się odnaleźć. Mieszkam u mamy z narzeczonym, za ok. rok przeniesiemy się prawdopodobnie do swojego mieszkania. Mama od zawsze nie lubiła jeść warzyw, unikała diety i wygląda mimo to świetnie,  narzeczony też woli inne jedzenie, przy 180cm waży 75-80kg więc też jest szczupły... Tylko ja jestem gruba. I kompletnie nie mogę wrócić ani do ćwiczeń ani do diety. Każdego wieczora, wmawiam sobie, że od jutra zaczynam, pójdę pobiegać, nie wiem.. zacznę ćwiczyć. I następnego dnia - jem dietetyczne śniadanie, a oni już otwierają jakąś czekoladę, mama usmażyła 2 dni temu 4 miski pączków i faworków... Ja odmawiam, oni jedzą przy mnie cały czas, a jak w końcu poczęstowałam się faworkiem, który leżał dosłownie przede mną, to narzeczony tylko kręci głową, przeżuwając pączka i mówi "przecież miałaś nie jeść", "a co z dietą", "trzeba mieć silną wolę"...

Mam beznadziejny humor, próbuję znów sobie powiedzieć, że się to nie powtórzy, ale każdego dnia jest to samo kuszenie... I każdego dnia czuję się coraz bardziej beznadziejnie, bo czuję, że jestem z tym sama, a każde moje potknięcie jest napiętnowane... Czuję jakby się ktoś nade mną pastwił... 

Proszę Was o jakieś słowa wsparcia, otuchy i nie wiem.. pomysły jak to zmienić :( 

Wsparcie i słowa otuchy to powinnaś słyszeć od narzeczonego. Masakra.

ja bym powiedziała jasno i otwarcie, że odchudzasz się i fajnie by było jakby Ci troszkę to ułatwili. Nie zabraniasz im jeść, ale nie koniecznie musza to robić na Twoich oczach. Niech po prostu nie sprawiają, że to będzie trudniejsze niz musi być. A jednocześnie faktycznie musisz popracować nad silną wolą :) Mój mąż uwielbia jeść słodycze jak oglądamy jakiś film. Na początku odchudzania język mi do dupy uciekał na sam widok a teraz nie robi to na mnie absolutnie żadnego wrażenia :) Najgorzej było wytrzymać raz, drugi i trzeci, żeby odruchowo nie wyciągać ręki tłumacząc sobie, że przecież jeden czy dwa chipsy nikomu nie zaszkodzą a później już było coraz łatwiej i łatwiej. No niestety jakkolwiek niesprawiedliwie by to nie brzmiało, to musisz nauczyć się nie ulegać pokusom, bo jednak Tobie łatwiej będzie zapanować nad sobą niż setkom ludzi w okół Ciebie uważać, aby czasem czegoś nietaktownego według Ciebie nie jeść przy Tobie. A facetowi powiedz prosto z mostu, że jak chce mieć laskę, to niech nie macha pączkami przed nosem ;)

Pasek wagi

Ja też wróciłam jakiś czas temu w rodzinne strony, więc rozumiem Cię jak to jest jak każdy zajada się rzeczami którymi Ty nie powinnaś ;) Ja niestety nie mogę przyznać oficjalnie, że się odchudzam, bo nie miałabym w domu spokoju, więc dyskretnie muszę odmawiać ;) Mi akurat pasuje właśnie, że nikt nie wie o moim odchudzaniu, bo wtedy o wpadkach wiem tylko ja i nie czuję na sobie krytyki i nie mam w sobie rozgoryczenia kiedy coś nie wyjdzie, bo wiem, że nikt nie patrzy. Chyba właśnie trening silnej woli jest najważniejszy w takiej sytuacji. Fajnie by było gdyby Cię wspierano w odchudzaniu, no ale sami jesteśmy odpowiedzialni za siebie i swoje wybory i decyzje więc najważniejsze, żebyś sama nauczyła się być uczciwa wobec siebie i jeśli się odchudzasz to od dziś a nie od jutra. Od razu odmów czekolady albo weź jedną kankę i pozwól im zjeść resztę :) Małe przytomności to nic złego, byleby nie przeginać :) A potknięcia zawsze się zdarzą, odchudzanie to podróż i oby się nie zatrzymać przy byle kryzysie 

Oj biedna pastwią się.Masz swój Rozum,nie chcesz nie jesz,mężowi sama kupuję słodycze a sama nie jem.Da się 

Zrób im na złość i nie ruszaj tych pączków - będą sami musieli zjeść te 4 michy, aż będą suche i twarde;). Z lodówki  wybieraj tylko to co sobie kupisz i lubisz, przyrządzaj tylko dla siebie smakowite dania, bez zwracania uwagi na ich kuchnię. Skoro oni nie liczą się z Tobą to Ty też nie zwracaj uwagi na ich jedzenie, a swojego ruszać nie daj.

A jak już Cię zupełnie wkurzą to powiedz że szukasz sobie mieszkania - spokojnego kąta gdzie nikt nie będzie szkodził Twojemu zdrowiu. Bo tak naprawdę mama może gotować i jeść co jej się podoba, chłopak razem z nią, a Ty zadbaj o to by mieć urozmaicone i smaczne posiłki, chociaż dietetyczne.

Dziękuję kochane, tego właśnie potrzebowałam :) jakiegoś wsparcia, ale i pomysłów :) wierzę, że będzie lepiej, a sama zaczynam ćwiczyć swoją wolę. A jak będą rozpakowywać grzechy, to będę wychodzić z kuchni, o!

To co ty wkladasz do swoich ust, to twoja sprawa, a to co narzeczony i mama wkladaja w siebie, to ich sprawa. Jedynie co mozesz zrobic to zaakceptowac, ze oni beda jesc te pyszne swinstwa i dalej beda szczupli, a nie namawiac ich na zdrowsze jedzenie, bo ty tak jesz. A z narzeczonym porozmawiaj, ze starasz sie, ale latwo ci nie jest, czasami siegniesz po paczka czy chipsy i nie chcesz, zeby to w jakikolwiek sposob komentowal, bo nie pomaga. A ty jestes przeciez swiadoma tego co robisz i mozesz jesc niezdrowe i kaloryczne jedzenie jesli masz smaka (o ile nie marudzisz potem, ze jestes niezadowolona ze swojego wygladu). Powodzenia.

Niestety, ale nie możesz zabronić innym domownikom jeść to na co mają ochotę i musisz się z tym pogodzić. Nie wymagaj, że wszyscy będą trzymać z tobą dietę. Większym problemem byłoby gdyby wiecznie namawiano Cię do jedzenia, ale skoro twój narzeczony Cię upomina to znaczy, że czuwa ;P

Mój mąż też żywi się głównie cukrem i nie ma problemów z wagą (i nie ćwiczy) ;) Znam świetnie ten tekst-tobie nie wolno bo masz dietę! kiedy wcina 400g kawał ciastka z kremem "do kawki" jako drugie  śniadanie a ja mu łyżeczkę skubnę na spróbowanie...Też odbieram jego teksty tak z lekka złośliwie ;)  Niestety musisz po prostu zacząć inaczej myśleć- nie z pozycji że coś tracisz, bo oni jedzą pączki, a z pozycji-oni jedzą g...no, a ja sobie właśnie zrobię rewelacyjną sałatkę z tuńczykiem z warzywami która będzie pyszna i zdrowa :) Łatwo może nie jest ale naprawdę da się przemodelować swoje postrzeganie tego co jedzą inni-żeby ci nie było tak strasznie żal, żeby było to bardziej obojętne. Kupuj dla siebie inne jedzenie(ja tak robię) i gotuj sobie-świetnie że mama i twój facet jedzą razem to samo-odpada ci gotowanie czego innego jemu i sobie,możesz skupić się na swoim zdrowym i dietetycznym jedzeniu :) Do aktywności po prostu musisz się zmusić-no inaczej się nie da.....może nagrodź się jakoś za każde ćwiczenia? Słuchaj ćwicząc ulubionych książek, albo za ćwiczenie zrób sobie jakiś relaks tylko dla siebie?No cos co cię ucieszy a co nie jest żarciem... Jeszcze co do pasienia się cukrem i bycia szczupłym- to że oni są szczupli, niestety wcale nie oznacza że ich narządy wewn. też... bardzo często u takich osób występuje otłuszczenie/stłuszczenie wątroby i innych narządów i z wiekiem skutkuje poważnymi chorobami.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.