W restauracji, w której pracowałem w sezonie na stół klienta najczęściej trafiała ryba odmrażana, ponieważ w sezonie ciężko o świeżą – mówi Łukasz, były pracownik jednej ze smażalni w Ustce.
Wjeżdżając do miejscowości od razu jesteśmy zasypani masą reklam i informacji o pysznej, lokalnej rybie. Dalekie to jednak od rzeczywistości. Coraz częściej właściciele restauracji w celu lepszego zarobku zamiast świeżego dorsza serwują nam tańszą importowaną pangę. Niczego nieświadomy turysta konsumuje mrożonkę przywiezioną z dalekiego wschodu, zamiast wymarzonej ryby prosto z Bałtyku.
W smażalniach często serwowana jest ryba z Bałtyku: dorsz, sandacz, okoń morski, czy łosoś bałtycki, jednak wiele smażalni ma w swojej ofercie również inne ryby, nie pochodzące z polskiego morza, jak sola czy halibut. Zawsze warto zapytać czy zamawiana przez nas ryba jest świeża – radzi Łukasz.
Przyjrzyjmy się teraz najpopularniejszej obróbce kulinarnej jaka jest stosowana w smażalniach. Ryby grubo pokryte wysokokaloryczną panierką wkładane są do mocno rozgrzanego, głębokiego oleju. Ale nie o wysokiej kaloryczności chcę tu wspomnieć, a o oleju który często nie jest wymieniany nawet przez kilka tygodni w ramach oszczędności właściciela.
Fryturę we frytkownicy wymienialiśmy co dwa dni, olej do smażenia ryby codziennie. Nie zmienia to jednak faktu, że nie we wszystkich smażalniach tak jest. – wspomina Łukasz – koleżanka opowiadała mi, że tam gdzie pracowała przez cały sezon nie wymieniano oleju, był on jedynie dolewany.
Stosowana w tego typu restauracjach metoda smażenia zanurzeniowego, polegająca na zanurzeniu całej potrawy w głębokim tłuszczu, przyczynia się do nasycenia ryby olejem. Im bardziej olej jest nieświeży, tym bardziej wnika do potrawy wraz z powstałymi toksycznymi substancjami, co może prowadzić do zatruć pokarmowych. Tłuszcze pod wpływem przechowywania w temperaturze pokojowej ulegają procesowi jełczenia czyli innymi słowy procesowi starzenia się. Ponadto wielokrotne stosowanie oleju sprzyja powstawaniu toksycznych węglowodorów aromatycznych, które mają działanie kancerogenne i mutagenne.
Wielokrotne stosowanie oleju, odmrażana ryba – co jeszcze kryje się za drzwiami nadmorskich kuchni?
Wiem, że w celu kamuflowania nieświeżej ryby , w niektórych smażalniach macza się ją w wodzie z solą i cytryną – zdradza nam Łukasz.
Jak to możliwe, że tego typu sytuacje w ogóle mają miejsce? Kontrole tego typu restauracji odbywają się zaledwie raz w roku. Być może przyczynia się to do tak beztroskiego postępowania niektórych właścicieli?
Pamiętajmy, że nie wszystkie osoby prowadzące smażalnie są
uczciwe. Często kieruje nimi jedynie chęć zarobku. Zadbajmy o to, by wyprawa
nad polskie morze kojarzyła nam się jedynie z przyjemnym wypoczynkiem, a nie
bólem brzucha, bądź co gorsza, pobytem na oddziale szpitalnym.
Autorem tekstu jest Martyna Przybyłko, studentka dietetyki, stażystka Vitalia.pl
Komentarze
Idziulka1971
24 sierpnia 2014, 19:14
Rybka tylko prosto z kutra i zrobiona wg własnego przepisu.
asiulix11
20 sierpnia 2014, 19:47
A ja uwielbiam wędzarnie.. :)
cambiolavita
19 sierpnia 2014, 13:28
A ja nie jadam smazonych ryb. W domu sama zawsze pieke swieze ryby i w restauracjach rowniez wybieram tylko pieczone. Zawsze tez pytam, ktora ryba w menu jest swieza.
Wiedzmowata
19 sierpnia 2014, 06:51
Moje organy trawienne wymiękają na tłuszczu do smażenia, chyba to już wiek...
aleschudlas
18 sierpnia 2014, 22:57
Według mnie trzeba kierować się gdzie jest zawsze dużo ludzi. Jeżeli ludzie wracają do danej knajpy to znaczy, że jest tam smacznie. Ja osobiście chodziłam na wakacje codziennie do jednej sprawdzonej knajpy, gdzie ryba była na prawdę smaczna i świeża, akurat o 'dobrą kaloryczność' trudno tutaj zadbać ale jak zjemy kawałek takiej ryby z surówką jako obiad to chyba przeżyjemy ;)
aleschudlas
18 sierpnia 2014, 22:58
*naprawdę :)
michasia40
18 sierpnia 2014, 16:07
W sezonie letnim nad Bałtykiem nie można zjeść świeżego dorsza - obowiązuje zakaz połowu dorsza związany z tarłem, jedyny dostępny to dorsz mrożony. Najważniejsze, że był świeży w chwili mrożenia :-) W Polsce krąży wiele mitów związanych z nadmorskimi smażalniami, jakością jedzenia, moczeniem nieświeżej ryby w wodzie z cytryną lub płynem do mycia naczyń itp. itd. Prawdą jest, że świeżą rybę są w stanie rozpoznać nieliczni konsumenci - najczęściej tacy, którzy kiedyś kupili rybę prosto z kutra i sami ją przyrządzili. Panga i dorsz są od siebie bardzo różne tak w smaku jak i teksturze - trudno mi uwierzyć, że przeciętny zjadacz ryby nie zorientuje się, że je pangę :-) Zwłaszcza, że jest ona niezwykle popularna.
Rakietka
18 sierpnia 2014, 13:39
Na sporo rzeczy trzeba zwracać uwagę i znalezienie odpowiedniego miejsca to nie taka prosta sprawa.
trauma
18 sierpnia 2014, 12:42
U mnie jest smażalnia, gdzie samemu można wybrać kawałek ryby. Polecam takie miejsca.