W marketingu jednym z podstawowych narzędzi, pomagającym dotrzeć do odpowiedniej grupy klientów, jest tak zwana persona. To inaczej model konsumenta, o określonych zainteresowaniach, zachowaniu i potrzebach, do którego następnie należy dopasować odpowiedni przekaz reklamowy.

Na potrzeby tego wpisu również stworzymy kilka takich person, opierając się na tysiącach Użytkowników naszego serwisu, ich osobistych historiach i pobudkach, które nimi kierują, w chwili, gdy w głowie po raz pierwszy (bądź kolejny) pojawia się natrętna myśl: muszę schudnąć.

Persona nr 1 – Królowa gazetowych diet

Naszej pierwszej pierwszej dietetycznej personie nadajmy imię Kasia. Będzie nam łatwiej wyobrazić sobie naszą bohaterkę. Kasia jest zadbaną kobietą w średnim wieku. Ma dobrą pracę, dorastające dzieci, grupkę wiernych przyjaciół, małżeństwo z pokaźnym stażem i kilka lub kilkanaście kilogramów nadwagi. Kasia jest ciepłą, uśmiechniętą kobietą, dobrą matką, kochającą żoną i oddaną przyjaciółką. Patrząc na Kasię niemal każdy bez zawahania odrzekłby, że jest szczęśliwa i pewna siebie, w końcu niczego jej nie brakuje. No właśnie. Tylko dlaczego życie Kasi w obszarze odżywania podzielić można na dwa okresy, występujące naprzemiennie – restrykcyjnej diety i różnej długości przerw w odchudzaniu? Kasia jest ekspertem od diet.

Zna każdy hit, wie jak schudła Adele, co to jest dieta Kopenhaska i czym różni się od diety Kliniki Mayo. Była już na keto, low carb, IF, jadła tylko jajka, tylko banany, piła koktajle, zna ofertę przynajmniej kilku cateringów dietetycznych i umie przyrządzić sałatę na milion sposobów. W swoim życiu Kasia zgubiła łącznie kilkadziesiąt kilogramów i tyle samo, a czasem więcej zyskała. Dlaczego Kasia wciąż podejmuje próby i poddaje się wracając do punktu wyjścia?

Gdyby namówić ją do totalnej konfrontacji z samą sobą mogłoby się okazać, że w gruncie rzeczy Kasia nie znosi siebie, swojego ciała i wyglądu. Wstydzi się rozebrać przed mężem, z niechęcią zerka w lustro i nie potrafi powiedzieć o swoim ciele nic miłego, za to godzinami mogłaby rozprawiać o jego mankamentach.

W głowie pewnie ma jeszcze wspomnienia z dzieciństwa i kilka nieprzyjemnych uwag równolatków, lub co gorsza dorosłych na temat swojej tuszy. Podejmując kolejną próbę odchudzania Kasia oczyma wyobraźni widzi, jak jej życie się zmienia, jak staje się pewna siebie, szczęśliwa i atrakcyjna. W końcu siebie akceptuje, bo będzie idealna, a przynajmniej szczupła.

Czy Kasia faktycznie powinna się odchudzić? Jeśli ma kilkanaście kilogramów nadwagi, to dla własnego zdrowia dobrze by było zmienić styl życia. By jednak kolejna próba stała się tą ostatnio Kasia musiałaby zaakceptować i docenić siebie, uwierzyć, że jest wystarczająco dobra i z taką troską, z jaką traktuje najbliższych po raz pierwszy w życiu potraktować siebie i swoje ciało.

Persona nr 2 – Mścicielka

W jednej z tak zwanych babskich telewizji można obejrzeć program „REVENGE BODY WITH KHLOE KARDASHIAN” (PL: Nowe ciało z Khloe Kardashian). Każdy odcinek to historia dwóch osób, które trafiają pod opiekę głównej prowadzącej, a za jej pośrednictwem do trenerów i dietetyków gwiazd. Wszystko po to, by zmienić styl życia, dietę, osiągnąć wymarzoną sylwetkę i swoim nowym wizerunkiem zemścić się na kimś, kto wcześniej ich nie doceniał, nie zauważał, równie często porzucił, bądź był obiektem niewypowiedzianych uczuć. Innymi słowy – schudnę, kupię nowe ciuchy, zadbam o makeup i nową fryzurę – niech wie co stracił. Poznajcie naszą Mścicielkę, a na potrzeby historii Martę.

Zapewne chęć udowodnienia całemu światu, albo tylko jednej osobie, że jestem lepsza niż jej się wydaje to silny motor napędowy do wprowadzenia zmian w życiu. Pytanie tylko czy odpowiedni i jak bardzo trwały. Wydawać by się mogło, że, przywoływany tutaj program, w kwestii zaglądania w głąb siebie, w poszukiwaniu tej właściwej motywacji do zmiany, prowadzi Martę w ślepy zaułek.

Jednak po obejrzeniu kilku odcinków Marta być może dojdzie do podobnych wniosków, jak ich bohaterowie. Uda się tylko wówczas, gdy siłę do zmiany znajdą głęboko w sobie. Podziw w oczach innych to jedynie miły efekt uboczny, który na pewnym etapie godzenia się ze sobą przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

Persona nr 3 – insta victim

Według raportu firmy Hootsuite w Polsce z Internetu korzysta ponad 31 milionów osób.  Mediów społecznościowych używa blisko 26 mln osób. Z niemal 5 godzin, które statystyczny Polak spędza w Internecie, dwie z nich poświęca na social media. Najczęściej zaglądamy na YouTube, na drugim miejscu wśród "sociali" jest Facebook (ponad 90 proc. użytkowników). Z Instagrama korzysta ponad 9 mln osób, a kobiety stanowią prawie 60% użytkowników. Co piąta z nich jest w wieku 18-24 lata. I to właśnie przedstawicielka tej ostatniej grupy stanowi naszą kolejną, modelową personę. Nazwijmy ją Ola.

Jest młoda, atrakcyjna, ale wciąż daleko jej do zjawiskowych influencerek idealnych w każdym calu, przynajmniej na publikowanych na Insta fotografiach. Teoretycznie Ola wie, że owe zdjęcia w tysiącach pojawiające się na Instagramie to efekt wielogodzinnych, wystudiowanych póz, odpowiedniego światła, makijażu i wreszcie czasem posuniętej do absurdu obróbki w dedykowanych aplikacjach. Teoretycznie. W praktyce Ola chce być taka jak one. Idealna. Efekty? Mogą być niestety wyjątkowo niebezpieczne, nie tylko dla zdrowia, ale i dla życia naszej Oli. Depresja, zaburzenia odżywiania – to najcięższy kaliber, wcale nie tak rzadko spotykany.

Co może zrobić Ola w tej sytuacji? Najprostsza rada to wylogować się, chociaż na chwilę. Pomyśleć o sobie, bez ciągłego równania do socialowych standardów lub trendów. Godziny, spędzane wcześniej na przeglądaniu "tablicy", zainwestować w swoją pasję, zainteresowania, spotkania z bliskimi i przyjaciółmi.

Persona nr 4 – ofiara życzliwych

Agnieszka. W zasadzie może być w dowolnym wieku i sytuacji życiowej. Kluczem do jej nieodpartej potrzeby przejścia na dietę jest najbliższe otoczenie. Tak. Oni chcą dla niej jak najlepiej. Ci oni to może być na przykład najbliższa rodzina, która dla dobra Agnieszki przy niedzielnym obiedzie mimochodem wspomni, że nie powinna jeść deseru, bo ostatnio jej przybyło tu i tam. Życzliwa koleżanka, która wytknie, że czas zabrać się za siebie, przejść na dietę i wykupić karnet na siłownię i będzie to powtarzać przy każdym spotkaniu. Mąż regularnie wspominający figurę żony sprzed ciąży i notorycznie podszczypujący zaokrąglone boczki, z komentarzami o bardziej zadbanych przyjaciółkach.

To aż nadto, by Agnieszka z dnia na dzień zaczęła patrzeć coraz bardziej krytycznie na swoje odbicie w lustrze i z rozpaczą szukać ratunku w cud dietach i forsownych treningach pod dyktando najmodniejszych, internetowych trenerek. Jest też ogromna szansa, że wpadnie w błędne koło odchudzania i z ofiary życzliwych szybko stanie się królową gazetowych diet. Niewiele potrzeba, by zachwiać i tak kruchą wiarę w siebie.

Czy jest ratunek dla Agnieszki? Pierwsze rozwiązanie, jakie nasuwa się w tej sytuacji, to uwolnić się od toksycznego środowiska. O ile w przypadku znajomych czy współpracowników sprawa nie jest niewykonalna, o tyle w przypadku rodziny, zwłaszcza bliskiej, to dosyć radykalne rozwiązanie. I choć zabrzmi to dosyć banalnie, z rodziną na pewno warto porozmawiać. Wyrazić na głos swój sprzeciw wobec uszczypliwych komentarzy, poinformować o pogłębiających się kompleksach i spadającej samoocenie.

Co ze mną jest nie tak?

Co łączy nasze wszystkie bohaterki? Każda z nich wcześniej czy później zada sobie to pytanie – co ze mną jest nie tak. Dlaczego nie potrafię osiągnąć celu. Każda z nich godzinami będzie analizować swoje słabe strony i podejmować kolejne próby zrealizowania planu na osiągnięcie idealnego ciała, a co za tym idzie lepszego, szczęśliwszego życia. To zaś najczęściej da odwrotny od oczekiwanego efekt. 

Bez względu na to, jaki ma być efekt końcowy – piękna sylwetka, mniejszy rozmiar ubrań, lepsze samopoczucie, niezawodna kondycja do zabawy z dziećmi, a może lepsze wyniki badań – droga do niego musi zacząć się w naszej głowie.

A kiedy już uda nam się skonfrontować z sobą samym i znaleźć odpowiedź na pytanie czego tak naprawdę potrzebuję i na czym mi zależy, połowa pracy już za nami. Teraz wystarczy być dla siebie dobrym, dbać o siebie tak, jak dbamy o tych, których kochamy.

Gdzie szukać rozwiązań?

Nie ma niezawodnej i uniwersalnej recepty na osiągnięcie idealnej wagi czy wymarzonego rozmiaru. To oczywista oczywistość. Droga każdego z nas będzie inna, mniej lub bardziej kręta, mniej lub bardziej wyboista.

Dlatego tak bardzo musimy pokochać siebie, z naszymi wadami, z naszymi kompleksami. Dlatego tak bardzo musimy o siebie zadbać, nawet jeżeli brakuje nam pomocy z zewnątrz, w postaci zrozumienia, wsparcia czy motywacji.

Zmiany zacznijmy w naszej głowie, być może po raz pierwszy w życiu skupiając się na własnych potrzebach, nie ulegając presji otoczenia, nie podążając za sztucznymi trendami i przyjętymi standardami.


Tutaj znajdziecie garść przydatnych linków

Motywacja - czego unikać, aby jej nie stracić: https://vitalia.pl/artykul12558_Motywacja-czego-unikac-by-jej-nie-stracic.html

Postanowienia noworoczne - jak sprawić, że tym razem się uda: https://vitalia.pl/artykul12752_Nowy-rok-nowa-ja-czyli-magia-postanowien-noworocznych.html

Popełniasz duży błąd, licząc jedynie kilogramy - jak mierzyć postępy na diecie: https://vitalia.pl/artykul12648_Popelniasz-duzy-blad-liczac-jedynie-kilogramy.html

Moje ciało jest dobre: https://vitalia.pl/artykul12102_Cialopozytywnosc-moje-cialo-jest-dobre.html


I na koniec kilka słów o naszej usłudze, diecie Smacznie Dopasowanej. Poza zbilansowanym i skutecznym planem dietetycznym (z bazą ponad 6000 przepisów i wygodną listą zakupów) oraz indywidualnym planem treningowym, w ramach abonamentu zyskujemy inne narzędzia, które pomogą nam wytrwać na swojej drodze, zrealizować swój cel, utrzymać motywację.

Najważniejszym z nich jest nielimitowany kontakt z dietetykiem, psychologiem i trenerem. Zadaj pytanie za pomocą wiadomości lub czatu, a nasi specjaliści na pewno udzielą pomocy. Są także Grupy Wsparcia Premium, w których znajdziemy Użytkowników o podobnych celach i zainteresowaniach. Opracowany przez psychologów program Vitamotywacja, ciekawe wyzwania angażujące społeczność, specjalna grupa na Facebooku...Tym razem w drodze do realizacji celu na pewno nie zostaniesz bez wsparcia!

Jesteśmy ciekawi co jeszcze motywuje Was do zmiany? W jaki sposób znajdujecie motywację w drodze po sukces? Jak przekonaliście mało przychylne osoby, bliskich lub znajomych, żeby udzieliły Wam wsparcia? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! :)