hej,
ostatnio nie mam na nic czasu i na nic weny. Moja praca też nie ułatwia mi zadania ;(.
dziś rano waga pokazała 66,3 ;(
jeśli chodzi o moje wyzwanie to:
we wtorek wypiłam 5 szklanek wody, a wczoraj 1 l (i to 0,5 w trakcie latania po budowie - 9 h a drugie 0,5 l przed samą siłownią - oj tak minie suszyło. a na budowie nie chciałam więcej pić bo nie było łazienki tzn. była ale co z tego, że damska a i tak robotnicy tam wchodzili i po prostu syf totalny aż się odechciewało.
jeśli chodzi o brzuszki to we wtorek 0, a wczorab 840 (czyli norma za dwa dni zrobiona)
pajacyki i przysiady 0 przez 2 dni (norma miało być po 50) - troszke mi sie na dzis nazbierało.
trzymanie diety - klapa na całego - we wtorek zjadłam michałki i do tego w nocy buraczki z zupy (niezłego stresa praca mi zafundowała - a ja tak niestety reagyje :()
wczoraj z racji tego że byłam na budowie to byłam skazana na jedzenie na mieście wiec też kiszka
wczoraj byłam tak padnięta że skróciłam trening aerobowy z 1 h do 40 minut rozgrzewka i trening siłowy był pełny.
Podłamana totalnie tym wszystkim poprosiłam mojego trenera by rozpisał mi dietę. Mam ją dostać dziś wieczorem. Mam zamiar się jej trzymać i mam nadzieję że ona pomoże mi w końcu schudnąć.
a dziś zamierzam być grzeczna - trzymjcie kxiuki bym dała rade
innaona
8 listopada 2012, 08:45Uda się Tobie :-) i nie martw sieja dałam ciała jeszcze bardziej ale od dziś będziemy grzeczne :-)