Chcę być mądrzejsza niż dwa lata temu a wczoraj co zrobiłam ... ?
Do południa opychałam się pączkiem z czekoladą (który wcale nie był wart by nim zgrzeszyć), zjadłam 4 śniadania (bo zapomniałam że jadłam już wcześniej), a na koniec dnia wciągnęłam porządny kawal tortu czekoladowo-bakaliowego, który jadłam na 3 raty bo był taki duży ale pyyyszny. W konsekwencji jak wieczorem w kąpieli zrobiłam w głowie rozliczenie dnia wyszło mi 3500 kcal!!! O MATKO!
Już wiem, że ciąża mnie nie usprawiedliwia i wszystko trzeba będzie odpokutować. No ale cóż jak cały czas mam ssanie że nie mogę przestać myśleć o jedzeniu.
Chyba będę musiała przyjąć sobie jakąś strategię co do posiłków.
Do południa opychałam się pączkiem z czekoladą (który wcale nie był wart by nim zgrzeszyć), zjadłam 4 śniadania (bo zapomniałam że jadłam już wcześniej), a na koniec dnia wciągnęłam porządny kawal tortu czekoladowo-bakaliowego, który jadłam na 3 raty bo był taki duży ale pyyyszny. W konsekwencji jak wieczorem w kąpieli zrobiłam w głowie rozliczenie dnia wyszło mi 3500 kcal!!! O MATKO!
Już wiem, że ciąża mnie nie usprawiedliwia i wszystko trzeba będzie odpokutować. No ale cóż jak cały czas mam ssanie że nie mogę przestać myśleć o jedzeniu.
Chyba będę musiała przyjąć sobie jakąś strategię co do posiłków.
Ach, właśnie przypomniało mi się, że mam gdzieś jakiś poradnik o odżywianiu w ciąży. No to będę musiała poszperać. Ale coś czuję że 3500 kcal to za dużo
grubaseksmutasek
18 czerwca 2010, 08:59Ja w ciąży pozwalałam sobie na początku na różne smakowitości,ale jakoś po miesiącu wogóle nie miałam ochoty na słodycze itp.sama sie dziwiłam,że jak teraz moge to nie chce a jak będe na diecie to mnie bedzie kusic i tak też jest.Widocznie dzidzia potrzebowała tego torciku :)))
Windsong
17 czerwca 2010, 20:37nie bądź zbytnio surowa dla siebie, jednego dnia 3500, drugiego 2000 i się zbilansuje :) dzięki za miły komentarz ... co do zadowolenia z siebie to staram się jak mogę, bo ostatnio tylko zrzędziłam :)))
aness2
17 czerwca 2010, 12:54:) Ja tez teraz w ciązy pozwalam sobie na wiele rzeczy ,których nie jadłam od września ubiegłego roku. Poczułam sie jak spuszczona ze smyczy. słodkości były codziennie w moim jadłospisie przez pierwsze 2 miesiące. Teraz na szczęście moje zmysły skupiły sie na owocach. Troszke to bezpieczniejsze. :) Pozdrawiam