Dzień trzeci mija ... żyję ... mam się dobrze. Kryzys nie nadszedł i trochę mnie to niepokoi - zawsze drań był! Pojawiał się dnia trzeciego i obracał w perzynę wszystkie moje postanowienia. I nie mam tu na myśli deklaracji dietetycznych, ale wszystkie inne.
Że na ten przykład zacznę medytować - 3 dni i jakoś mi się zapomina. Albo kiedyś postanowiłam sobie, że będę regularnie dbała o porządek w chałupie. Dbałam ... na trzeci dzień szlag trafiał porządek. No nie wspomnę tu o rzucaniu fajek albo o zgrozo antybiotyku!!!
Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia, tyle fascynacji wokół, że brakuje mi energii na kontrolowanie "co też sobie tym razem wymyśliłam". Choć dla równowagi muszę przyznać, że mam takie dziedziny, w których jestem systematyczna aż do obłędu ...
Także tego, na ... będzie dobrze :)