No , troszeczkę mnie nie było,ale wróciłam.
Trochę sie wkurzyłam , bo jem mniej i zdrowiej a ta durnowata waga pokazała kilo więcej .Cholera jasna.
Muszę więcej sie ruszać.Postanowiłam wracać na piechotę do domu z pracy.Pogoda była piękna , dookoła śnieg , temperaturka trochę poniżej zera.Przeszłam już chyba z 3 km, gdy nagle noga poślizneła mi się i wywinęłam orła Gdy leżałam jak długa sprawdziłam czy wszystkie członki są na miejscu.Były , więc pozbierałam się jakoś.Gdy ruszyłam poczułam , że jakoś wiatr "hula" mi w spodnich. Okazało się , że pękły mi spodnie . I wszem i wobec ukazała się moja duża pupa.
Ostatnie km pokonałam w tempie odrzutowca, bo trochę głupio paradować z majtkami na wierzchu.
I stwierdziłam , ze to znów jest powód, żeby schudnąć .
Terka1965
23 stycznia 2012, 11:37Może to swietny pomysł na nowa formę ćwiczeń- Sprint przez miasto w majtasach . Cieszę się że jesteś ,normalna baba co nie prawi morałów .Zrobimy wszystkim na złość i schudniemy oby dwie razem a co niech wiedzą .Buziaki
anilewee
18 stycznia 2012, 20:53każdy powód dobry do odchudzania w końcu!:) a upadku współczuję..
agatep
18 stycznia 2012, 17:51hihi! ekstra motywacja. moge czytac po kilka razy. pomaga. pozdrawiam
Windsong
18 stycznia 2012, 15:08:))) Wyobrażam sobie jak pędziłaś. Grunt, że wszystko masz na swoim miejscu i całe. ;)
anetalili
18 stycznia 2012, 14:25Wybacz, ale dawno się tak nie uśmiałam :) Pal licho spodnie, grunt, że cała jesteś.
nelka70
18 stycznia 2012, 14:12może to był znak, że czas na spodnie w mniejszym rozmiarze ;) i tego Ci życzę... powodzenia