Pierwszy trening za mną – 50 minut jazdy na rowerku stacjonarnym poziomym. Wydawać by się mogło, że to takie sobie samo pedałowanie, ale łapki to mokrutkie miałam jakby ktoś je wodą polał. Ludzi – o matko – od czorta. Ale powiem tak – jest to siłownia zdecydowanie dla mnie, zdecydowanie dla takich jak ja. Wreszcie nie czuję się tam jak hipopotam i niedorajda. A tu – masa ludzi, w różnym wieku, różnego wzrostu ale co najważniejsze – z różną wagą. Nie są to same chude umięśnione laseczki, które trenują bo chcą poprawić jędrność swoich małych pośladeczków, ani też panowie z telewizorami pod pachami. Tu spotkałam ludzi takich jak ja :)
Sprzęt – pierwsza klasa. Siłownia, na którą chodziłam do tej pory może się schować na jakimś skupie złomu. Profesjonalne, nowoczesne sprzęty. Pierwszy trening i wrażenia po nim – super :) kolejne przede mną.
P.S. Picie takich ilości wody mnie wykańcza – biegam non stop – pisałam już? Upsssss :)
Amelia31
6 marca 2015, 07:18Fajnie, że tak Ci sie podboa i ze zdajesz nam z tego relacje. Powodzenia!
Julietta21
5 marca 2015, 22:26super, ze jestes taka zadowolona!! sama robiłam podchody do siłownii dlugimi latami,. zdecydowaam dacv sobie szansę zaledwie 4 mcy temu i zaczelam od wykupienia treningów personalnych, teraz cwicze juz sama i nie mogę pzrestać!! takze jesli juz na poczatku czujesz isę tam tak komfortowo to teraz moze byc juz tylko lepiej, walcz o siebie!!! wierzymyw Ciebie!!:)