Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 8 :)


Helloł:)

Niby wszystko zgodnie z planem, dobrze, pięknie, w porządeczku a jednak czuję się jak balonik:( Dietkę trzymałam. Nadprogramowo 4 małe kluseczki zjadłam, których już nie dopisałam do karteluszki. Ale za to poćwiczyłam. Najpierw dzień pierwszy 8 minut pośladków. Pośladki jak pośladki, ale ja normalnie tak uda czułam, że o jaaaaa. I się napociłam przez te 8 minut, że po prostu szok. Potem porobiłam brzuszki i inne ćwiczenia, głównie na nogi (przywodziciela czy jak się to ustrojstwo zwie). Ogólnie efekt był taki, że jak wstałam to nogi trzęsły mi się jak galareta, a na twarzy pojawił się purpurowy pąs, który nie opuścił mnie niemal przez godzinę. Ale dziś zakwasów nie mam i czuję się dobrze:)
Moje wczorajsze jadło:

Wieczorem ze znajomymi poszliśmy niby na piwko, no ale udało mi się powstrzymać:) Nie wypiłam piwka, nie zamówiłam pizzy tylko sałateczkę :) Było grzecznie i kulturalnie:P A dodatkowo śmiesznie:) Cały wieczór umilał nam "amelinium" - kolega świetnie to parodiował - dla niewtajemniczonych na dobry początek dnia:)
http://www.youtube.com/watch?v=t8lnCA8PHJM

A jutro ważenie - boję się bo wiem, że nie będzie kilogramowego ubytku:( A tak bardzo chciałam:( No nic, pożyjemy zobaczymy:) Może balon sobie odleci. Tymczasem :)

  • grymeczka

    grymeczka

    2 października 2012, 11:54

    Też myślę,że waga Cię pozytywnie zaskoczy:) Wiary kochana:***

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.