hej laski!
dzisiaj dobije gwózdz do trumny... sprawdzilam swoja wage i no jaj nie urwala...poprostu chuj mnie strzelil w momencie...76.3...czarny scenariusz...+4.5kg od jesieni...ja wiem ze to jest tylko i wylacznie moja wina i ze trzeba zakasacz rekawy i wzisc sie za ciezka prace nad soba bo inaczej nie ma lipy....nic sie nie zmieni....po tych swietach...sniegu ...krótkim dniu...urlopie w PL, postanowilam ze rozpoczne treningi tak jak zwykle 3 razy w tygodniu....i poszlam!!! zaraz na 2gi dzien po przylocie do UK poszlam na silke...ale TAAAAK MI SIE NIE CHCIALO!!!! bo jak juz czlowiek wypanie z rytmu to jest kaplica! te przerwy swiateczne i noworoczne i moj urlop do kupy wychodzi prawie m-c no i gdzie tu wyjsc jak za oknem zima.....moj pasek wagi idzie w zlym kierunku....w LEWO!!!teraz sie nakrecam na ciezka prace i wszyskie was tez nakrecam na harówe moze macie jakies pomysly motywacyjne?? chetnie poczytam....pozdrawiam!!!
musze zrobic czarna liste najbardziej kalorycznych produktów ktore uwielbiam...
Brzuchatka
19 stycznia 2013, 18:49Nie daj się! Każdemu z nas zdarzają się te gorsze okresy w odchudzaniu ,ale damy rade!!!